Wycofuję
Nie, nie wycofuję się z kandydowania na prezesa PZJ. Wycofuję słowa, jaki napisałem pod adresem Mileny Barszczewskiej. Chodzi o sformułowanie, że mogła zadać kontrolne pytanie.
Skoro lista imienna zgłoszeń na ME juniorów w WKKW została wysłana 13 lipca, a mistrzostwa Polski juniorów zakończyły się 19 lipca, to pani Milena nie mogła zadać pytania, czy aby nie ma pomyłki, że na liście nie ma brązowej medalistki MPJ, bo Gabriela Klimkowicz jeszcze wówczas tą medalistką nie była. Poza tym na owej liście wysłanej do FEI brakowało większej liczby juniorów, którzy kwalifikację zdobyli, ale widocznie zdaniem tych, którzy decydowali o składzie, czyli menedżera, trenera kadry i jego asystenta, nie osiągnęli wystarczającego poziomu, aby w Białym Borze reprezentować nasze barwy.
Po ostatnim tekście „A propos błędów” kilka osób dzwoniło do mnie, by wziąć w obronę Milenę Barszczewską przed Tomaszem Mossakowskim.
Wyjaśniam więc, że słowa, że „mogła zadać pytanie kontrolne” są tylko i wyłącznie moją interpretacją zaistniałej sytuacji. Menedżer WKKW na moje pytanie, kto zawinił, odpowiedział tylko: „po trosze wszyscy, ale ja w największym stopniu”. Kropka. Nic więcej. Nie wymienił żadnego nazwiska.
Jakkolwiek ja nie zarzucałem Milenie Barszczewskiej niedopełnienia obowiązków, a więc nie zarzucałem popełnienia błędu, jednak tak to zostało odczytane. Wobec tego wycofuję moje słowa: „Ta ostatnia (czyli M.B.) tylko w takim sensie, że mogła zadać kontrolne pytanie.”
I przepraszam, że naraziłem Milenę Barszczewską na podejrzenia, iż ona też ponosi jakąś cząstkę winy za tę przykrą sytuację.
Jestem rozczarowany
Wygląda na to, że liczba kandydatów na prezesa PZJ ustaliła się. Będzie ich trzech; w kolejności zgłaszania się: Michał Szubski, Marek Szewczyk i Wojciech Pisarski.
Łukasz Abgarowicz oficjalnie w wywiadzie dla „Świata Koni” (przy okazji – Sławku, wyjaśnienie przyjęte) potwierdził, że nie będzie kandydował.
Ja ogłosiłem swój program publicznie. Jest dostępny na stronie internetowej PZJ. Pan Szubski spotkał się tylko z delegatami z niektórych rejonów, ale całemu środowisku swojego programu nie zaprezentował, bo nie chce ”go tworzyć na kolanie”. Trochę dziwne, bo program albo się ma, albo nie. Pan Pisarski zaprezentował publicznie, ale jedynie zbiór punktów.
Jestem rozczarowany. Liczyłem, że po raz pierwszy będziemy wybierać prezesa z zastosowaniem demokratycznej zasady, że każdy kandydat z wyprzedzeniem zaprezentuje swój program, aby wszyscy (nie tylko delegaci i to dopiero na zjeździe) mogli się z nim zapoznać.
No cóż, widocznie jako środowisko nie dorośliśmy jeszcze do tej normalnej w demokracji reguły. Może na zjeździe poolimpijskim będzie inaczej. Oby.
Marek Szewczyk


