Przestrzegałbym środowisko arabiarzy (i ogólnie koniarzy) przed odtrąbieniem sukcesu i poczuciem triumfalizmu z powodu tego, co się wydarzyło na zjeździe Polskiego Związku Hodowców Koni Arabskich, jaki miał miejsce w ten weekend (9-10 kwietnia) w Janowie Podlaskim. Słychać taką nutę: pozbyliśmy się Andrzeja Wójtowicza ze swego grona, nikt mu już ręki nie poda, jest skończony, przestanie się już liczyć, przestanie mącić.

To nie jest tak. Wójtowicz nadal jest w grze, a ruch, jaki wykonał na zjeździe, jest bardzo sprytny.

Zwracam uwagę – to nie zjazd wykluczył Wójtowicza z grona członków PZHKA, to on sam złożył rezygnację. Jaka to różnica – powie ktoś. Jest i to zasadnicza.

Dziś (poniedziałek 11 IV) ma się zebrać Rada ds. Hodowli Koni, której powołanie zapowiedział minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. W zupełnie innej sytuacji byliby kandydaci do tej Rady, gdyby Wójtowicz został wykluczony z PZHKA przez walny zjazd. Wówczas mieliby argument, aby zaprotestować przeciwko powołaniu go do tego ciała. Mogliby mówić mniej więcej tak: nie możemy się zgodzić na to, aby pracować w Radzie, skoro w jej skład miałby wchodzić ktoś, usunięty z PZHKA przez pozostałych członków tego ciała. A zupełnie inna sytuacja jest, gdy Wójtowicz sam zrezygnował z członkostwa w PZHKA. Ten argument odpada.

I zapewne przewidując taki obrót sprawy, Wójtowicz sam zrezygnował z członkostwa w PZHKA. Ciekawe, jak się zachowają kandydaci do Rady?

Druga sprawa – obecność w Radzie Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. Owszem, zjazd PZHKA ogłosił, że cofa rekomendację Wójtowiczowi do Rady PKWK i na jego miejsce desygnuje Adama Wyrzyka.

Ale ta zamiana nie nastąpi w poniedziałek 11 kwietnia. Musi wejść do porządku obrad Rady PKWK, a termin najbliższego  zebrania nie jest jeszcze wyznaczony – równie dobrze może się odbyć dopiero w maju czy nawet czerwcu (a coś czuję, że będzie później, a nie wcześniej). A potem, kiedy posiedzenie Rady PKWK już się odbędzie i ten punkt zostanie przeprowadzony, to proszę pamiętać, że jego realizacja musi wyglądać tak: wniosek na piśmie do ministerstwa rolnictwa i dopiero jego akceptacja przez ministra Jurgiela (odpowiedź na piśmie) sprawi, że pan Wyrzyk zastąpi Wójtowicza w Radzie PKWK. A to może mieć miejsce równie dobrze w lipcu-sierpniu! Do tego czasu Wójtowicz będzie pełnoprawnym członkiem Rady PKWK i będzie mógł nadal działać.

Kolejna sprawa – dni tej Rady PKWK są już policzone. Jutro (12 IV) sejmowa komisja rolnictwa ma się zająć projektem zmian w ustawie o wyścigach konnych. I ten zły projekt, bez względu na wysiłki opozycji, aby obnażyć jego wady (pisałem o nim w art. „Mała nowelizacja”), zostanie niebawem przegłosowany przez sejm, gdzie PiS ma większość. A wówczas minister rolnictwa będzie mógł desygnować jednego z 9 członków Rady. Tym członkiem może być właśnie Andrzej Wójtowicz.

A Jurgiel i Wójtowicz nadal będą grać w jednej drużynie, nawet jeśli prywatnie minister jest na niego i na senatora Jana Dobrzyńskiego wściekły. Przystał na to, co mu sączyli do ucha, a robili to z bardzo niskich pobudek. Oni swój cel osiągnęli (przynajmniej częściowo), a on ma kłopoty. Jest w niełasce u prezesa PiS, koledzy partyjni mają mu za złe, że jakieś tam konie już drugi miesiąc nie schodzą z pierwszych stron mediów, odbierając punkty ich partii.

Minister Jurgiel nie ma jednak wyjścia – choć pośrednio przyznał się do błędu (zapowiadając nowy konkurs na członków zarządu spółki w Janowie) -  musi nadal dąć w tę trąbkę argumentów przeciwko Markowi Treli, Jerzemu Białobokowi i Annie Stojanowskiej, którą mu podsunęli pan senator z panem z Bełżyc.

Marek Szewczyk

PS. Dlaczego na oficjalne stronie internetowej PZHKA nie ma żadnej relacji ze zjazdu, a zwłaszcza rezolucji uchwalonej przez zjazd w sprawie tego, co się wydarzyło w państwowej hodowli koni arabskich?