Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Naprawianie błędu błędem

Nadesłany przez Marek Szewczyk 25.07.2016, 16:22:08 (2981 odsłon)

Na zawodach CSI*** w Jakubowicach doszło do nieprzyjemnej sytuacji. Komisja sędziowska (a wcześniej biuro zawodów) popełniło błąd. Ale to się zdarza. Błądzić ludzka rzecz. Istotniejsze jest, aby do błędu się przyznać i go we właściwy sposób naprawić. A tymczasem swój błąd komisja sędziowska „naprawiła” popełniając jeszcze większy błąd i narażając bogu ducha winnego organizatora nie tylko na nieprzychylne komentarze zawodników, ale także na dodatkowe koszty.



W sobotę Abdullah Alsharbatly wygrał na koniu AD Argos konkurs zaliczany do tzw. brązowej rundy. Chwilę potem pobiegł dopisać tego samego konia do srebrnej rundy. Został dopisany. Wystartował i wygrał ten konkurs także. No i się zaczęło.

 

Po pierwsze, nie miał prawa dopisać konia do drugiego konkursu tego samego dnia, bo propozycje mówiły wyraźnie, że koń ma prawo tylko do jednego startu dziennie. Po drugie, do sobotniego konkursu srebrnej rundy, bo był to jej finał, obowiązywała kwalifikacja. A reprezentant Arabii Saudyjskiej obu wcześniejszych konkursów srebrnej rundy (czwartek i piątek) nie ukończył (na innym koniu). Były więc dwa powodu, dla których nie miał prawa wystartować w sobotnim finale srebrnej rundy.

 

Skoro błąd został popełniony – jak należało go naprawić? Po prostu - zdyskwalifikować Abdullaha Alsharbatly’ego z konkursu srebrnej rundy. Podstawa jest i była, bo tak doświadczony zawodnik nie może się tłumaczyć niewiedzą, nieznajomością przepisów czy zapisów propozycji. To była ewidentnie jego zła wola. Próba obejścia przepisów, nabrania sędziów.

W wynikach zostałby zwycięzcą konkursu brązowej rundy, a w wynikach finału srebrnej powinien widnieć z adnotacją: „dyskwalifikacja”. Sprawa byłaby rozwiązana. Błąd naprawiony.

 

A jak komisja sędziowska zabrała się do naprawiania swojego błędu? Nakazała usunąć nazwisko Alsharbatly’ego z listy wyników konkursu brązowej rundy (formalnym zwycięzcą został ten, który de facto w konkursie zajął 2. miejsce), a pozostawić go na pierwszym miejscu finału srebrnej rundy. A więc odebrano mu zwycięstwo, które odniósł w zgodzie z przepisami, a pozostawiono jako zwycięzcę w sytuacji, kiedy wygrał z pogwałceniem przepisów. Można zrozumieć, że zawodnikowi bardziej zależało na tym, aby go pozostawić na pierwszym miejscu w finale konkursu srebrnej rundy niż w brązowej, bo to i wyższa nagroda pieniężna, ale przede wszystkim punkty do rankingu FEI, których w brązowej rundzie nie było. Ale czy komisja sędziowska jest od tego, aby spełniać zachcianki byłego wicemistrza świata, czy od tego, aby stać na straży przepisów?

   

Poza tym jeszcze jedno rozwiązanie, jakie zastosowała komisja sędziowska, też budzi wątpliwości. Zapewne w intencji, aby zawodnik, który zajął drugie miejsce w finale srebrnej rundy, nie protestował, czy nie czuł się pokrzywdzony, przyznano dwa pierwsze miejsce: dla Alsharbatly’ego i dla tego, który na parkurze zajął w tym konkursie 2. miejsce. Ale takie „salomonowe” rozwiązanie, podjęte w myśl zasady, aby wilk był syty i owca cała, odbyło się kosztem sakiewki organizatora. Musiał wypłacić dwie nagrody finansowe za pierwsze miejsce, a nie jest to suma mała (24 525 zł).

 

Niestety, błędy komisji sędziowskiej i tak mogą się odbić na organizatorach w taki sposób, że zniechęcą niektórych zawodników zagranicznych do przyjazdu do Jakubowic w przyszłym roku. Dało się wśród nich słyszeć takie głosy: u nas taki „numer” byłego wicemistrza świata by nie przeszedł. On chętnie zaś przyjeżdża do was, bo wie, że wy (czyli wasza komisja sędziowska) pozwolicie mu na takie cwaniakowanie. Bo dla zagranicznych zawodników (dla polskich zresztą też) nie ulegało wątpliwości, że Abdullah Alsharbatly świadomie złamał przepisy w nadziei, że ujdzie mu to na sucho, bo jemu wolno więcej. I się nie przeliczył.   

 

Nie potrafię zrozumieć, jak to się stało, że tak doświadczeni sędziowie, pod kierownictwem sędziego z najwyższymi w Polsce uprawnieniami, najpierw przepuścili ten błąd, a potem zaczęli go „naprawiać” w tak nieudolny sposób. Sposób, który zaszkodził wszystkim. Sędziom, zawodnikom, a także organizatorom.

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5