Nie mieszajmy polityki do sportu
Jestem przeciwnikiem mieszania sportu i polityki. O tym, że nie są to słowa przywołane na użytek chwili, może świadczyć mój tekst pt. „O geście trenera Wyrzyka” z 22 lipca. A o co chodzi? Oczywiście o komunikat, jaki się pokazał na stronie internetowej PZJ, w którym jest mowa, że prezes Henryk Święcicki oraz wiceprezes Marcin Podpora w towarzystwie mecenas Marty Kaczyńskiej zostali przyjęci przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Jakie wnioski można wysnuć z tego komunikatu? Są dwie możliwości. Pierwsza – plotka, która już od jakiegoś czasu krążyła w środowisku jeździeckim, że Marta Kaczyńska będzie kandydatką na prezesa PZJ, zaczyna przybierać realne kształty. Druga – któryś z panów (Święcicki? Podpora?) będzie kandydował na prezesa PZJ na jesiennym zjeździe i skorzystał z okazji, aby zrobić sobie publicity.
Jeśli chodzi o pierwszą możliwość. Mamy demokrację i każdy może poczuć, że ma buławę w plecaku. Nie ma nic nagannego w tym, gdyby faktycznie Marta Kaczyńska stanęła w szranki wyborcze. Jeśli tak, to apeluję do pani Marty, aby potwierdziła publicznie fakt, że będzie kandydować na prezesa PZJ. Dlaczego? Ano po to, aby sytuacja była czytelna. Jeśli pani Kaczyńska będzie odwiedzać innych ministrów, a może panią premier czy pana prezydenta, a wiemy, że jako bratanica Jarosława Kaczyńskiego możliwości ma nieograniczone, to chodzi o to, aby działała na swoje konto, na swoje nazwisko, na swoją pozycję.
Sądzę, że mam moralne prawo do takiego apelu, jako osoba, która już zaanonsowała i podtrzymuje, że będzie kandydować na prezesa PZJ.
Jeśli jednak pani Marta nie zamierza kandydować, a jedynie użycza swojej spódnicy, aby nią otulić kogoś, kto będzie tym kandydatem, to też mam apel, ale do panów Święcickiego i Podpory. Koledzy! Nie mieszajcie polityki do jeździectwa!
Nasze środowisko jest i bez tego mocno podzielone, skłócone. A Prawo i Sprawiedliwość to nie jest partia, wobec której można pozostać obojętnym. Stryj pani Marty rządzi teraz Polską niepodzielnie. Jedni są tym zachwyceni, inni przerażeni. Po co jeszcze ten element – stosunek do rządzącej partii – ma być dodatkowym czynnikiem antagonizującym nasze środowisko. Poparcie pani Marty na krótką metę może okazać się pomocne, ale na dłuższą na pewno nie. Skutki dla tych, którzy przecież w tym środowisku będę nie tylko przez następną kadencję, ale o wiele dłużej, mogą być potem opłakane. Podział środowiska może się jeszcze bardziej pogłębić.
A wracając na koniec jeszcze raz do pani Marty Kaczyńskiej. Z tego co mi wiadomo, jest ona obecnie w sytuacji tych osób, których dzieci jeżdżą od jakiegoś czasu konno i właśnie stawiają pierwsze kroki w sporcie jeździeckim. Takie osoby stają się, chcą czy nie chcą, sponsorami jeździectwa. Jedni tylko poprzez opłaty, jakie muszą wnosić, aby ich pociechy mogły startować, inni – dodają do tego coś więcej. Często tak bywało i nadal tak jest, że osoby zamożniejsze czy z większymi możliwościami, stają się tymi nadobowiązkowymi sponsorami. Ich firmy zaczynają sponsorować jeździectwo, oni zaczynają działać na rzecz naszego sportu w inny sposób.
Z tego co wiem, pani Marta już pomogła organizatorowi CSIO. Witamy więc w naszym gronie. Dla każdego się tu znajdzie miejsce. Każdego pomoc się przyda. Każdy zarząd PZJ będzie chętnie współpracował z każdym, kto ma realne możliwości coś wnieść do jeździectwa.
Piszę to z myślą, aby pani Marta nie odebrała mego tekstu, jako chęci pokazania, że wara jej od naszego środowiska. Ona już w tym środowisku jest. Od niej tylko zależy, w jakiej pozycji się ustawi (mowa oczywiście o tym wariancie, kiedy nie będzie sama kandydować). Czy będzie chciała poprzeć kogoś konkretnego z jakichś konkretnych powodów, czy też będzie się starała wesprzeć polskie jeździectwo jako takie, bez względu na to, czyja twarz będzie to jeździectwo firmowała w pierwszym szeregu.
Marek Szewczyk