Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 
A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Marek Grzybowski odleciał

Nadesłany przez Marek Szewczyk 25.11.2019, 17:20:00 (2584 odsłon)

Na blogu Marka Grzybowskiego o tytule „Koń a sprawa polska” ukazał się kolejny jego tekst pt. „Meandry aukcji w Janowie”. Trochę się dziwiłem, że autor wraca do ostatniej aukcji, która miała miejsce w sierpniu, dopiero teraz – pod koniec listopada. Ale to nie tak. To nie jest tekst o tegorocznej aukcji, a głównie o przeszłości, kiedy aukcja była organizowana przez Animex, a potem przez Polish Prestige. Czyli głównie przez Marka Grzybowskiego, który ją najpierw przygotowywał wraz z innymi, a potem prowadził jako aukcjoner (już samodzielnie). A że robił to – mam na myśli prowadzenie, bo o przygotowaniach mam za małą wiedzę, aby się o tym wypowiadać - zawsze bardzo dobrze, to z zainteresowaniem przeczytałem cały tekst.  

 

Jeden akapit musiałem jednak czytać kilka razy. I za każdym razem się szczypać, czy aby dobrze widzę!



We fragmencie, który ma śródtytuł „Prowadzenie aukcji, licytacja.” Zacytuję z niego dwa fragmenty. Najpierw ten, który wzbudził zdziwienie, a potem ten, który wzbudził zdumienie.

 

Licytacja jest grą, którą prowadzi aukcjoner z klientami. Musi on mieć zaufanie u właścicieli koni i możliwość samodzielnej decyzji. Jego zadaniem jest uzyskanie maksymalnej ceny w sytuacji, gdy każdy z klientów stara się kupić jak najtaniej. Dużą rolę grają emocje, wypracowanie nastroju konkurencji pośród kupujących, dlatego niedopuszczalne jest rozwlekanie licytacji na kilka godzin.

 

Do tego miejsca czytałem i zgadzałem się z autorem. Ale kolejne zdanie przywołało wspomnienia. A zdanie to brzmi:

 

Błędem aukcjonera jest powtarzanie argumentu „no kupujcie bo będę musiał odesłać konia do stajni”, albo błagalne proszenie publiczności o oklaski, w sytuacji gdy kupujący oglądają się na siebie i nic się nie dzieje.

 

Byłem na kilku aukcjach prowadzonych przez Marka Grzybowskiego i pamiętam wypowiadane przez niego komunikaty, które brzmiały mniej więcej tak: „suma jaką mam obecnie jest poniżej ceny rezerwowej i jeśli nie będzie dalszych postąpień, to klacz (koń) będzie musiała wrócić do stajni.” Być może nie jest to dokładny cytat, ale sens tych komunikatów był mniej więcej taki.

Nawiasem mówiąc, takie same komunikaty wypowiadał niedawno Michał Romanowski na aukcji folblutów na Służewcu. Chyba nie ma innego sposobu, aby powiadomić potencjalnych kupców, że konia nie można sprzedać za tyle, ile jest na stole, skoro jest to poniżej ceny minimalnej wyznaczonej przez właściciela.

 

No i o ile dobrze pamiętam, Marek Grzybowski nigdy, ani za czasów Animexu, ani Polish Prestige, nie miał możliwości podejmowania samodzielnie decyzji co do ewentualnego sprzedania konia poniżej ceny rezerwowej. Widywałem zaś takie sytuacje, kiedy to po mniej czy bardziej dyskretnych konsultacjach z właścicielami, czyli dyrektorami stadnin, zapadała decyzja, że może przybić młotkiem daną cenę, choć jest niższa niż pierwotnie ustalono.

 

A co do proszenia publiczności o wsparcie, to pamiętam bardzo dobrze, że jak następował zastój w kolejnych postąpieniach, a oferowana cena była poniżej minimalnej (o czym Marek Grzybowski wiedział), to widzowie zaczynali zagrzewać kupców do dalszej akcji. Czy Marek Grzybowski ich o to prosił, czy robili to sami z siebie, tego już dobrze nie pamiętam, ale sam fakt, że publiczność oklaskami podgrzewała atmosferę podczas zamierania licytacji, miał miejsce wielokrotnie.

 

No i pamiętam też bardzo dobrze, jak w takich momentach zastoju do akcji wkraczała Izabella Pawelec-Zawadzka (a później Anna Stojanowska) i z głośników zaczynała płynąć opowieść o danej klaczy, o jej przodkach, o dokonaniach i klaczy i jej przodków w hodowli czy na ringach pokazowych bądź na torze wyścigowym. Marek Grzybowski miał dłuższą chwilę wytchnienia, po czym wkraczał znowu do akcji.  

 

Kolejny fragment to ten, po którym musiałem się szczypać. A brzmi on tak:

 

Aby zapobiec patowym sytuacjom stosowana jest cena rezerwowa i aukcjoner ma pełne prawo licytować „ze ścianami”. Nie jest to żadne oszustwo, którego dopatrywał się jeden z dziennikarzy „śledczych”. Jeden z prokuratorów zaś usiłował za oceanem ścigać amerykańskiego profesjonała, bo ten nie wytłumaczył się, od kogo otrzymał ostatni „bid”, po którym koń nie został sprzedany.  Aby zadbać o „uczciwość” aukcji Pride of Poland, podobno proszono o nadzór CBA, usiłowano też wspomóc aukcjonera i jego zespół elektronicznym systemem zgłaszania postąpień. To wszystko są poronione pomysły, świadczące o tym, że organizatorzy i decydenci nie bardzo rozumieją na czym polega aukcja koni arabskich, gdzie o wyniku decydują nie tyle obiektywne kryteria, co moment, nastrój, błysk urody podczas występu na aukcyjnym ringu.

 

Podczas aukcji nie są istotne obiektywne kryteria? Aukcjoner może licytować ze ścianą? I nie jest to oszustwo? Amerykański aukcjoner, który prowadził oszukańczą aukcję w 2016 roku, nie jest oszustem, tylko „profesjonałem”, a prokurator nie powinien go o nic pytać?

 

Czytam i oczom nie wierzę. Ktoś tu stracił kontakt z rzeczywistością. Kogoś tu – jak oto mówią Rosjanie – „opuścił rozum.”

 

Może to mnie? Może to ja już nie przystaję do dzisiejszej rzeczywistości. Rzeczywistości, w której szef NIK-u wynajmujący kamienicę za zaniżoną w stosunku do wartości rynkowej cenę jest człowiekiem „kryształowo uczciwym”. W której głosowania w sejmie trzeba powtarzać, bo „możemy przegrać”. W której premier dwa razy jest łapany na kłamstwie i skazywany za to sądowo. W której "minister sprawiedliwości" odwołuje z delegacji (czyli faktycznie degraduje) sędziego, który wydał wyrok, że kancelaria sejmu musi ujawnić listy poparcie dla powoływanych członków KRS. I tak dalej, i temu podobne. Takich przykładów można by mnożyć.

Może faktycznie – w takiej rzeczywistości licytowanie ze ścianą nie jest oszustwem.

 

Ale ja w takiej rzeczywistości nie chcę żyć. A Państwo?

Marek Szewczyk

 

 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 30.11.2019, 12:39  Uaktualniono: 30.11.2019, 20:00
 Kilka pytań (przy okazji) do Marka Grzybowskiego...
Tak sobie myślę, że skoro już na chwilę opuścił Pan "salony władzy" i pojawił się na "naszym skromnym forum" (blogu red. Szewczyka), to nie można nie skorzystać z Pana wiedzy i doświadczenia i nie zadać kilku, chyba ważnych, pytań...

1. Doskonale orientuje się Pan jak to "drzewiej bywało", a chyba też całkiem dobrze jak jest (jak próbuje być) dzisiaj. Proszę więc nam powiedzieć czy kiedykolwiek było tak, że organizator aukcji (ich cyklu) - tj. zrazu Animex, potem pańska Polish Prestige Sp. z o.o., a ostatnio Poltur s.c. (Barbara Mazur) stawał jednocześnie w roli decydenta /właściciela koni (mówił hodowcom którego kiedy i za ile mają wyznaczyć do sprzedaży/dzierżawy)? Czy osobiście kiedykolwiek dyktował Pan czy to śp. dyr. Krzyształowiczowi czy śp. dyr. Jaworowskiemu które konie mają wydać na aukcję (a dodatkowo czym pokryte)? Zakładam, że nie - na podstawie jakiego więc prawa tak się dzieje dzisiaj - Pana zdaniem? Na mocy jakich ustaw i przepisów Prezes Polskiego Klubu Wyścigów Konnych jest nie tylko organizatorem kolejnych aukcji, ale też sprawuje "pieczę/funkcję właścicielską" nad całym polskim stadem koni arabskich czystej krwi? Jak to wytłumaczyć? Czy jest to w ogóle możliwe do wytłumaczenia?

2. Czy za "Pana kadencji" włodarze w Janowie Podlaskim i Michałowie byli ubezwłasnowolnieni, jak ma to miejsce dzisiaj? Czy wtedy również nie mieli nic do powiedzenia w sprawie selekcji koni pod kątem aukcyjnym (byli pozbawieni wszelkich decyzji i wyborów w tym względzie)? Dlaczego, pańskim zdaniem, do tego doszło? Czy potrafi Pan nam to racjonalnie wytłumaczyć?

3. Czy można jakkolwiek zracjonalizować taką oto "karkołomną konstrukcję", iż to zarządy stadnin są (z mocy prawa) odpowiedzialne za dane stada i proces hodowlany, a faktycznym decydentem/zarządcą ich materiału zarodowego jest ktoś "z zewnątrz" (w tym przypadku prezes PKWK)? Czy wystarczy samo "namaszczenie" przez ministra, by sprawować aż taką władzę? Jak się w ogóle ma do przepisów prawa i ustawowej odpowiedzialności za hodowlę arabską w Polsce? Czy jakkolwiek dopuszczalne jest, w końcowym procesie decyzyjnym, aż takie pomijanie/lekceważenie zarządów spółek z o.o.?

4. Kiedy ktoś (dajmy na to minister rolnictwa na "A") dąży do ujednolicenia wszelkich umów, aktów i uregulowań, jak też maksymalnego scentralizowania (oddania pod wyłączną kuratelę pisowskich urzędników) procesu handlu końmi arabskimi w Polsce, to ten ktoś dąży do "większego urynkowienia procesu handlu końmi" czy wręcz przeciwnie?

5. Czy Pana zdaniem przetargi stadninowe można w ogóle nazwać "sprzedażą z wolnej ręki" (jako taką)? Czy ich zniesienie przysłuży się mobilnemu zbywaniu nadwyżki hodowlanej czy też nie? Czy uważa Pan za dobry pomysł, że bezwzględnie wszystkie konie arabskie własności państwowej będą sprzedawane wyłącznie na aukcjach (organizowanych, ma się rozumieć, przez pana Chalimoniuka i jego "trupę")? Czy to aby nie przerośnie wszystkich? Czy ktoś ma wyobrażenie jakie to będzie uciążliwe/obciążające dla wszystkich? Poza tym kto na zyska na tym bardziej finansowo (w ostatecznym rozrachunku): stadniny czy jednak organizator? Czy to usprawni, czy raczej utrudni ten wymiar procesu selekcji i bieżącą pracę hodowlaną? Czy pańskim zdaniem ktokolwiek się nad tym choć chwilę zastanowił (w owym owczym pędzie za władzą absolutną i tyleż bezmiarem fruktów)?

6. Komu mają służyć, wg Pana, zapowiedzi odgórnego uregulowania procesu handlu arabami w Polsce (jego koncesjonowania przez bliżej niedookreślony podmiot)? Czy to rozwiązanie może przynieść wymierną korzyść państwowej hodowli, czy służy raczej jej uzależnieniu od zrodzonej w ten sposób "nadbudowy" ("raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy"), a przy tym generowaniu zysków przez tą ostatnią (kosztem tej pierwszej)?

7. Osobiście wszystkie te (wyżej zaawizowane) zapowiedzi odbieram jako cyniczną próbę uwłaszczenia się określonej grupy osób na państwowej hodowli koni arabskich - a jak Pan je postrzega/interpretuje? Jest Pan w stanie przekonać mnie, że jednak się mylę (że jest zgoła inaczej, niż sądzę)? Tak w ogóle, w co się tu gra, drogi Panie? RR
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 02.12.2019, 9:03  Uaktualniono: 02.12.2019, 9:26
 Odp.: Kilka pytań (przy okazji) do Marka Grzybowskiego...
Panie Robercie
Nigdy nie należałem i nie należę do "salonu władzy". Odpowiedzi na większość Pańskich pytań może Pan znaleźć w w artykułach na moim blogu. Zapraszam do czytania. Jeśli nadal będzie Pan miał pytania, zwłaszcza co do mojego stanowiska, to proszę je zadawać www.konsprawapolska.pl. Będę starał się odpowiadać. Pozdrawiam Marek Grzybowski
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 02.12.2019, 12:33  Uaktualniono: 02.12.2019, 19:59
 Odp.: Kilka pytań (przy okazji) do Marka Grzybowskiego...
Widzę, że nie ma nic łatwo (za darmo)... Skoro sam Pan mówi, że "większość odpowiedzi" będę mógł znaleźć na pańskim blogu, to znaczy że nie wszystkie... Co więcej, zapoznałem się już z kilkoma tekstami stamtąd i (w sumie) nie znalazłem żadnej. Szkoda więc, że nie pokusił się Pan odpowiedzieć tu choćby na część pytań, bo zapewne nie ja jeden byłem zainteresowany odpowiedziami. Z drugiej strony rozumiem, że skoro ma Pan swój blog, to trudno jest się "produkować" u konkurencji. Ponieważ sprawa leży mi na sercu, to nie odpuszczę tak łatwo i chętnie skorzystam z pańskiego zaproszenia. Tak więc, raz jeszcze, sukcesywnie, zadam już u Pana te same pytanie - mając nadzieję, że tym razem już się Pan nie "wymiga" przed konkretnymi odpowiedziami (nie każe mi ich szukać między wierszami) :) Pozdrawiam. R.Raznowiecki
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 03.12.2019, 13:01  Uaktualniono: 03.12.2019, 15:35
 Odp.: Kilka pytań (przy okazji) do Marka Grzybowskiego...
Nie traktuję Marka Szewczyka jak konkurencji. W istocie zabiegamy o to samo: o dobro polskiej hodowli i polskich sportów konnych. Mamy rożne poglądy i nic w tym złego. Wydaje się, że Marek patrzy na świat przez okulary Gazety Wyborczej, ja staram się przez moje własne. Nie będę się uchylał od odpowiedzi na Pana pytania. Pozdrawiam Marek Grzybowski
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 29.11.2019, 12:23  Uaktualniono: 29.11.2019, 12:52
 A jednak oszustwo
A jednak oszustwo
Po przeczytaniu tekstu Marka Szewczyka, komentarza Marka Grzybowskiego i felietonu Marka Grzybowskiego poczułam się bardzo niekomfortowo i usiadłam do napisania komentarza, zaczynał się tak:
Czy przez lata uczestniczyłam (nieświadomie) w oszustwie?...
Wielokrotnie różnym gremiom przy okazji ostatnich aukcji wyjaśniałam na czym polega licytacja i praca tzw. „ringmena”, a mam prawo zabierać głos w tej sprawie, bo przez „naście” (a pewnie nawet „dziesiąt”) lat taką funkcję pełniłam, a zaczęłam właśnie pod kierunkiem Marka Grzybowskiego. To były lata 80-te, czasy Animexu, czasy Dyrektorów A. Krzyształowicza i I. Jaworowskiego, czasy pani Izy Zawadzkiej, prowadzącej spikerkę jakiej później już nikt nie powtórzył – inny świat, ale zasady zawsze te same – uczciwie sprzedać konie za jak najlepsze kwoty i zachęcić klientów do powrotu. Nie będę pisać o organizacji aukcji, o wprowadzanych nowościach w obsłudze – było, minęło. Ale nie mogę przejść do porządku nad stwierdzeniem Marka Grzybowskiego: „…Aby zapobiec patowym sytuacjom stosowana jest cena rezerwowa i aukcjoner ma pełne prawo licytować „ze ścianami”. Nie jest to żadne oszustwo,…” i dalej w komentarzu : …” hodowcy uzgadniali ceny rezerwowe z aukcjonerem. Były widełki cenowe, które dawały aukcjonerowi dużą możliwość podjęcia decyzji. Podczas licytacji był też uzgodniony system porozumiewania się aby hodowcy wiedzieli, czy aktualna cena pochodzi od realnego klienta, czy jest „od ściany”.
To nic nadzwyczajnego i nie ma w tym żadnego oszustwa. Tak prowadzone są aukcje na całym świecie i nikt nie dochodzi skąd i od kogo zbierane są postąpienia. Niekiedy, zamiast „licytacji ze ścianą” ceny podbijają sami właściciele, albo biuro aukcyjne przyjmuje licytacje telefoniczne i nikt nie żąda, aby biuro legitymowało się od kogo odbiera telefony. Tyle o kuchni aukcyjnej…”.
Przez lata będąc „ringmenem” czyli łącznikiem między klientem i aukcjonerem dokładnie wiedziałam kto licytuje w moim sektorze, jakie jest postąpienie i potwierdzał to sam aukcjoner (Marek Grzybowski i później kolejni) mówiąc np. „Alina u ciebie mam 40 tys.” – to było jasne i przejrzyste.
Tu musiałam przerwać pisanie, a kiedy do niego wróciłam, w międzyczasie ukazał się kolejny komentarz Marka Grzybowskiego. A w nim potwierdzenie dokonanego w 2016 roku oszustwa: „Do ceny rezerwowej aukcjoner może licytować „ze ścianą”. Jeśli zostanie „ze ścianą” koń jest niesprzedany i nikt rozsądny nie ma pretensji. Ogłasza się wtedy, że koń nie uzyskał ceny rezerwowej. Proste?”
Przez wiele lat na ringu pracowaliśmy razem z Andrzejem Pietruszyńskim i Darkiem Zalewskim i oni obaj byli ringmenami w 2016 roku. Obserwowałam licytację z boku, ty Marku (Grzybowski) też i co nie widziałeś zachowania Andrzeja i Darka w trakcie licytacji Emiry – ich zdumienia, niedowierzania i rezygnacji.
Licytując Emirę „ze ścianą” do 550 tys. euro i potwierdzając transakcję stuknięciem młotka i słowem „Sold” aukcjoner Greg Knowles (samodzielnie bądź z czyimś przyzwoleniem) dokonał oszustwa !
Nie było licytującego, nie było kontraktu … nie było prawdy i uczciwości.
I to by było na tyle. O innych aspektach aukcyjnych, a już zwłaszcza twoich poglądach politycznych dyskutować nie będę – bo pierwsze to przeszłość, a drugie to inna rzeczywistość w jakiej żyjemy.
Alina Sobieszak
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 28.11.2019, 12:14  Uaktualniono: 28.11.2019, 20:58
 Kiedyś odlecę
Marek Szewczyk i pan Robert wysłali mnie gdzieś w kosmos, aby nie zajmować się argumentami. Jeśli odlecę, może niedługo, to do Pana Boga. Na razie trzymam się tej rzeczywistości, w której żyjemy i nie jest to zła rzeczywistość. Polska się rozwija gospodarczo, społecznie, militarnie. Bezrobocie najniższe, PKB najwyższe. Nie musimy wstydzić się za prezydenta i premiera. Prawda, że w hodowli koni „dobra zmiana” nie ma się czym pochwalić, ale regres nie rozpoczął się, gdy PiS doszedł do władzy, tylko w latach 90, gdy rozwalono państwowy system hodowli koni. Dlaczego wtedy nie protestowaliście? Ja zrobiłem wszystko co mogłem, aby prywatyzacja nie dotknęła chociaż Janowa i Michałowa. Za moje działania Polish Prestige poniósł konsekwencje. Kto chce ze mną dyskutować niech wpierw przeczyta ze zrozumieniem tekst „Zło prywatyzacji” w HiJ, lub na moim blogu.
Moje teksty piszę nie po to, aby rozwodzić się nad przeszłością. Przedstawiam doświadczenie, z którego może skorzysta ktoś, kto będzie chciał aukcję i hodowlę „postawić na nogi”. Nie trzeba być oburzonym naiwnym. Zwłaszcza pan Robert lubi egzaltować się określeniami „jawne oszustwo”, „odrażające”, „haniebne”. Wszystkie profesjonalne aukcje mają swoją taktykę, aby osiągać ceny w przybliżeniu zgodne z oczekiwaniami właścicieli wystawianych koni. Tę taktykę realizuje aukcjoner, albo sami właściciele, np. licytując własne konie. Gdyby jakiejś taktyki nie stosowano to niewiele koni osiągałoby ceny rezerwowe, a aukcje ciągnęły by się tak, jak ostatnie Pride of Poland. Do ceny rezerwowej aukcjoner może licytować „ze ścianą”. Jeśli zostanie „ze ścianą” koń jest niesprzedany i nikt rozsądny nie ma pretensji. Ogłasza się wtedy, że koń nie uzyskał ceny rezerwowej. Proste?
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 28.11.2019, 22:53  Uaktualniono: 29.11.2019, 7:26
 Wszyscy odlecimy...
Panie Marku. Jak już mówiłem, mam wiele sympatii i szacunku do Pana za "dawne sprawy/dzieje", natomiast żadną miarą nie mogę się zgodzić z pańską oceną polskiej rzeczywistości. Ba, gdy ją czytałem, to pomyślałem sobie, że musimy chyba żyć w dwóch równoległych światach i w zupełnie odmiennych rzeczywistościach, bo owe w ogóle się nie pokrywają...

Może Polska rozwija się gospodarczo (jeszcze tak jest; zobaczymy jak długo), ale społecznie na pewno nie. Rzekłbym, iż wręcz przeciwnie! Ba, nigdy dotąd nie było w naszym społeczeństwie takich podziałów (gorszych sortów i zdradzieckich mord), takiej nienawiści wewnątrzspołecznej, jak też tak jawnej pogardy obozu władzy wobec większości wszystkich tych (więc większości społeczeństwa), którzy nie podzielać pańskiego entuzjazmu i ośmielą się mieć odmienne zdanie od ludzi/partii władzy. Nigdy dotąd Polska nie była tak podzielona na dwa wrogie sobie "plemiona"; nie było też takiej skali polaryzacji i tylu waśni/podziałów na tle politycznym. Niestety ale wielu (co bardziej wrażliwych i ambitnych) ludzi w naszym kraju postrzega inaczej, niż Pan, naszą rzeczywistość. Co więcej, dla części z nich jest ona wręcz koszmarna. Raczy Pan też żartować z owym "rozwojem militarnym", bo takiego zastoju, regresu i degrengolady, jaką mamy dziś na tym polu, to nigdy nie było (przynajmniej na ile pamięć sięga). Jak może Pan wierzyć tej tyleż dętej, co nachalnej propagandzie, kiedy to de facto - świadczą o tym wszystkie statystyki i twarde dane - Wojsko Polskie jest dziś znacząco bardziej w fazie upadku/zwijania, niż jakiegokolwiek rozwoju.

Proszę też, by nie wypowiadał się Pan w imieniu innych ("per my") odnośnie prezydenta i premiera> Ten pierwszy bowiem wielokrotnie złamał nie tylko Konstytucję, ale też własną przysięgę, iż będzie stał na jej straży. Ten drugi z kolei żyje w swoim własnym, mocno izolowanym/odrealnionym świecie (utopijnych najczęściej wizji); już ze swej istoty dalece sprzecznym z rzeczywistością. Poza tym jest potwierdzonym sądowo "kłamcą" - tym samym jednak nie tylko nie różni się od innych w "obozie", ale wręcz wpisuje się w system, ustrój i naczelne zasady tej władzy. Ergo ja akurat się wstydzę za tych panów...

Mogę się zgodzić z tezą, iż "regres w hodowli koni arabskich nie rozpoczął się w chwili, gdy PIS doszedł do władzy", gdyż z ową chwilą przerodził się już w totalną katastrofę i prawdziwą gehennę niczemu nie winnych stadnin zmuszonych przechodzić (jak odrę) kilkuletnie rządy takich szkodników, jak Pietrzak czy Grzechnik. Natomiast proszę nie zarzucać nam, iż wcześniej (wtedy) nie protestowaliśmy, bo jednak miało to miejsce. W moim przypadku jest akurat tak, że nikt - czy to Pan czy pani Kumanek - nie może mi zarzucić, iż wcześniej nie protestowałem (iż patrzyłem obojętnie i pasywnie na to, co się dzieje), bo było by to zaprzeczeniem oczywistej oczywistości. Ba, nawet red. Szewczyk puścił (w chwili słabości) w "KP" ze dwa moje krytyczne teksty wobec działań ówczesnych włodarzy, więc tym samym także ma w tym swój udział (jakby się kto pytał).

I na koniec. Oczywiście bogate i tyleż cenne jest pańskie doświadczenie, więc pewnie niektórzy chętnie by z niego skorzystali, jednakowoż pod warunkiem, iż usunie Pan wątki mało chwalebne i tyleż niegodne dżentelmena (nie licujące z z zasadami fair play), jak choćby ten aprobujący proceder "licytowania ze ścianą" (a feee). R.R
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 29.11.2019, 8:58  Uaktualniono: 29.11.2019, 12:51
 Odp.: Wszyscy odlecimy...
Miliony Polaków żyją w mydlanych bańkach. Kiedyś te bańki pękną, także ta należącą do R.R. Podziały w każdym społeczeństwie mają podstawy ekonomiczne, kulturowe, religijne, geograficzne, nie tworzy ich jeden polityk. Gdyby Platforma nie pozwoliła Tuskowi zostać królem, który przekazał koronę swojej lekarce, to Kaczyński byłby dziś zapomnianym emerytem. Gdyby Schetyna był przywódcą, to PiS przegrałby kilkakrotnie wybory. Jeżeli nie PiS, to kto? Obyczajowa lewica, miła starsza pani Małgorzata?
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 29.11.2019, 10:51  Uaktualniono: 29.11.2019, 12:52
 Odp.: Wszyscy odlecimy...
Serdecznie Panu współczuję. W chwili wolnej niech Pan przeczyta „Salon” Waldemara Łysiaka albo „Michnikowszczyznę” Rafała Ziemkiewicza. Może otworzą się Panu oczy i zobaczy Pan prawdziwą rzeczywistość, w której żyjemy. To, że wielu Polaków ma takie spojrzenie jak Pan to nic dziwnego. Proszę sobie przypomnieć bajkę o szacie cesarza. Wszyscy nią się zachwycali, aż dziecko powiedziało, że król jest nagi. Uwierzył Pan w brednie „liberalnych” mediów i jest Pan odporny na argumenty, więc szkoda dalszej dyskusji.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 30.11.2019, 5:16  Uaktualniono: 30.11.2019, 9:28
 Odp.: Wszyscy odlecimy...
Pan Łysiak ? Prawicowy konserwatywny nacjonalista, który Ukraińców nazywa "zwierzętami" ? Zręczny pisarz, któremu wszakże zarzucano plagiatowanie ? Pan Ziemkiewicz ? Niegdyś niezły pisarz SF, teraz światopoglądowo "zabetonowany" quasi-endek, który o Żydach mówi "parchy" i zarzuca im współpracę z hitlerowcami przy prowadzeniu obozów koncentracyjnych ? To mają być autorytety moralne ? Oni maja innym otwierać oczy ?

Arcyjaja...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 02.12.2019, 8:54  Uaktualniono: 02.12.2019, 9:25
 Odp.: Wszyscy odlecimy...
Ziemkiewicz powiedział "Parchy" o "paru głupich wzgl. chciwych" osobach. Chętnie zacytuję co te osoby napisały lub powiedziały o Polakach, a więc i o Panu/Pani.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.12.2019, 7:14  Uaktualniono: 04.12.2019, 9:21
 Odp.: Wszyscy odlecimy...
Ależ proszę się nie krępować i cytować. Z tym, że te zacytowane opinie będą miały dla mnie taką samą wartość, co opinie wspomnianych wyżej pisarzy. Czyli mówiąc wprost: żadną. Podobnie jak opinie rozmaitych innych oszołomów, np. takich, dla których jestem "gorszym sortem", "wykształciuchem" itd.

A skoro o "gorszym sorcie" mowa: gdybym ja teraz nazwał parchami tych "paru głupich wzgl. chciwych" osób, którzy mianem "gorszego sortu" określili wielu Polaków, w tym i o mnie, to też podejdzie pan do tego w analogiczny sposób i uzna, że miałem prawo takiego epitetu użyć ?...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.12.2019, 14:12  Uaktualniono: 05.12.2019, 17:57
 Odp.: Wszyscy odlecimy...
Proszę, nie licytujmy się, która duża partia jest bardziej chamska, zapewniam że obydwie i nie wypada nie wiedzieć o tym. Przyjmuję że uczestniczymy w tej dyskusji jako ludzie, nie jako partyjni aktywiści.

Moherowy Dziadek z podkarpackiej wioski
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 08.12.2019, 6:38  Uaktualniono: 08.12.2019, 15:56
 Odp.: Wszyscy odlecimy...
Drogi "Moherowy Dziadku", każdy myślący człowiek wie, że w zasadzie KAŻDA partia istnieje po to, żeby najpierw władzę zdobyć, a potem korzystać z profitów wynikających z wygranej. Pod tym względem żadne istniejące lub przeszłe ugrupowanie nie różni się od innych. Kradną i nadużywają władzy wszyscy. Są jednak pewne różnice między obecnymi a przeszłymi (PO, SLD) rządami. Tamte łgały i manipulowały, obecny łga i manipuluje do kwadratu. Tamte robiły przekręty "w białych rękawiczkach", obecny robi ich o wiele więcej, nie zachowując przy tym nawet pozorów przyzwoitości. No i najważniejsza dla mnie rzecz: cechą tamtych rządów była zachowana swoboda wypowiedzi i brak zmasowanych prób indoktrynacji światopoglądowej. A dziś ?...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 29.11.2019, 9:51  Uaktualniono: 29.11.2019, 12:51
 Odp.: My czyli kto?
"Nie musimy wstydzić się za prezydenta i premiera."

My? Bo ja się wstydzę za premiera z nosem Pinokia i prezydenta korespondującego z Ruchadłem leśnym.
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 02.12.2019, 12:36  Uaktualniono: 02.12.2019, 20:00
 Odp.: My czyli kto?
Jedno mogę zagwarantować - wzajemna nienawiść prowadzi donikąd. Wielu Polaków wstydziło się za panią Kopacz, nawołująco do dezercji i za pana Tuska, który porzucił swoich wyborców niszcząc na lata, a może ostatecznie Platformę. Ale wtedy młodzi, piękni, zaradni, jeżdżący metrem lub BMW, śmiali się z nieudolnej reszty. Każda manifestacja poparcia dla sędziów, to dodatkowy procent dla Andrzeja Dudy.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 27.11.2019, 23:54  Uaktualniono: 28.11.2019, 20:57
 I to jeszcze jak...
Byłem naocznym światkiem sprzedaży sk.gn. Fugi po El Azrak (ilu z zagorzałych miłośników polskich arabów może to o sobie powiedzieć?). Nigdy nie zapomnę tej licytacji - mimo, iż widziałem później wiele bardziej spektakularnych co do postaci czy przyklepanej ostatecznie sumy. Wyjątkowość rzeczonej przejawiła się w tym, iż klacz piękniała z każdą kolejną minutą owej licytacji i każdym postępionym tysiącem dolarów; iż podczas jej trwania, z "brzydkiego kaczątka" przerodziła się w "pięknego łabędzia". To było, zaiste, coś urzekającego (bajka). Nigdy potem czegoś podobnego nie doświadczyłem, ale też nigdy potem nie mieliśmy już do czynienia z tak ekstremalnym przypadkiem egzotycznego araba w starym, polskim stylu" (vide El Azrak-Forteca/Czardasz od Forta/Kuhailan Abu Urkub)...

Marek Grzybowski zrobił bardzo wiele dobrego (zasłużył się) dla polskiej hodowli koni arabskich lat 80 i 90. XX w. - czego mu nikt nigdy nie odbierze. Natomiast po latach, już w XXI w. odlatywał (w swych wypowiedziach) co najmniej kilkukrotnie. Przy całym uznaniu i całej sympatii dla niego (z dawnych lat) ja również nie mogę się zgodzić z tezą, iż "licytowanie ze 'ścianą' to nic złego". Wręcz przeciwnie - dla mnie to jawne i ordynarne oszustwo, które nie powinno mieć miejsca nigdzie tam, gdzie obowiązują określone zasady oparte na "czystej grze". Koń albo się sprzedaje, ale też nie; albo są na niego chętni, albo też nie; osiąga też taką cenę, jaką ktoś chce za niego zapłacić. Oczywiście można go wcześniej (przed aukcją) próbować "podkoloryzować" (treningiem, potnikiem, makijażem) czy zbudować umiejętnie jego image (legendę), a tym samym "podrasować" wartość marketingową. To jest jak najbardziej dozwolone, natomiast tępe licytowanie "ze ścianą" by sztucznie podbić jego cenę jest haniebną próbą wyłudzenia/oszustwa (wyczerpuje znamiona przestępstwa). Dalece więc przeciwskuteczną jest każda próba obrony tego procederu, a już na pewno z tak naciąganym/infantylnym "argumentem" jak ten z "anonimową licytacją telefoniczną przez biuro aukcyjne". Jak dla mnie to się kupy nie trzyma... R. Raznowiecki
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 27.11.2019, 9:54  Uaktualniono: 27.11.2019, 15:20
 Grzybwski odleciał
Marku, „rzeczywistości”, w której żyjemy się nie wybiera, nawiązuję do ostatniego zdania Twojego tekstu. Mam nadzieję, że nie zamierzasz wynieść się do innej „rzeczywistości”. Ciekawe zresztą czy możesz dać przykład tej „rzeczywistości”, w której chciałoby Ci się żyć. Dziękuję za zainteresowanie moim tekstem. Byłoby dobrze, gdybyś zamieścił link, aby Twoi czytelnicy mogli go przeczytać w całości. Wiem cos o organizacji akcji, przygotowaniach i prowadzeniu więc mam nadzieję, że mój tekst przyda się komuś, kto będzie to może robił w przyszłości.
Cenie Twoją wiedzę na temat sportu jeździeckiego. Sam jednak piszesz, że nie znasz się na aukcjach, więc dowiedz się, że za moich czasów hodowcy uzgadniali ceny rezerwowe z aukcjonerem. Były widełki cenowe, które dawały aukcjonerowi dużą możliwość podjęcia decyzji. Podczas licytacji był też uzgodniony system porozumiewania się aby hodowcy wiedzieli, czy aktualna cena pochodzi od realnego klienta, czy jest „od ściany”.
To nic nadzwyczajnego i nie ma w tym żadnego oszustwa. Tak prowadzone są aukcje na całym świecie i nikt nie dochodzi skąd i od kogo zbierane są postąpienia. Niekiedy, zamiast „licytacji ze ścianą” ceny podbijają sami właściciele, albo biuro aukcyjne przyjmuje licytacje telefoniczne i nikt nie żąda, aby biuro legitymowało się od kogo odbiera telefony. Tyle o kuchni aukcyjnej.
Co do „obiektywnej” wartości konia arabskich to może pamiętasz licytację Fugi. Jej cena rezerwowa był ustalona na 7 czy 10 tys. dol. Kiedy wyszła na ring pokazała się tak pięknie, że licytację rozpocząłem od 30 tys. i skończyłem na 77 tys.
Marek Grzybowski
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5