Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

O średniej i nie tylko…

Nadesłany przez Marek Szewczyk 5.06.2020, 20:50:04 (1502 odsłon)

Nie do wszystkich wątków poruszanych przez ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego na niedawnej konfernecji prasowej zdołałem się odnieść. Wątek tego, co można wyczytać w raportach naukowców z Puław, rozwinął Robert Razonowiecki w jednym ze swoich komentarzy. Z kolei Alina Sobieszak na swoim portalu zajęła się kilkoma innymi kwestiami, w tym analizą średnich cen z aukcji. Jak się okazuje średnia średniej nie musi być równa, nawet jeśli liczbowo wygląda podobnie. Dlaczego? Proszę przeczytać tekst pani Sobieszak, który zamieszczam poniżej.

Marek Szewczyk



Długa wypowiedź ministra Ardanowskiego na konferencji prasowej poświęconej aukcji Pride of Poland 2020 i ocenie sytuacji w Stadninie Koni Janów Podlaski miała coś udowodnić, ale co?

Ustosunkuję się do kilku (oczywiście „wyrwanych z kontekstu” jak powiedzą zwolennicy „dobrej zmiany”) wypowiedzi ministra:

  1. Średnia cena sprzedanych na aukcjach koni – pan minister wylicza średnią z aukcji do 2015 r. i porównuje ze średnią z lat 2016-2019; wygląda to tak 2010 – 40 tys. euro, 2011 – ok.90 tys., 2012 – 60 tys., 2013 -110 tys., 2014 –82 tys. euro ,  2015 – pomijam, 2016 -82 tys., 2017 – 60 tys., 2018 – 83 tys. i 2019 – ok.100 tys. euro. – wygląda ładnie, ale … średnia to jednak bardzo „kłamliwa” miara – brakuje tu warunków w jakich jest liczona. Otóż panie ministrze zapomniał pan dodać że: w 2010 r. z wystawionych na sprzedaż 35 koni sprzedanych zostało 25 (w tym Pilar za 240 tys. euro), w 2011 r. z 30 koni wylicytowano 22 konie ( 5 sprzedanych powyżej 100 tys. euro , w tym 2 powyżej 400 tys.), w 2012 r. – z 28 sprzedano 19 (trzy najwyższe ceny 440, 370, 100 tys. euro), 2013 r.  – z 27 sprzedanych 22 (najwyższe ceny 500, 410, 400 tys. euro), 2014 – z 27 sprzedano 24 (ceny powyżej 100 tys. euro – 305, 250, 230, 220, 180, 165, 140) i rekordowa sprzedaż w 2015 roku  z  28 sprzedane 24 klacze – Pepita 1400 tys. euro i jeszcze 7 powyżej 100 tys. euro.  I teraz okres „dobrej zmiany”:  2016 r. – z 30 sprzedano 17 (najwyższa cena 300 tys. euro za Seforę, do tej aukcji jeszcze wrócę), 2017 r. – z 25 sprzedano 5  za całe 300 tys. euro (średnia rzeczywiście 60 tys., najdroższa Prunella 150 tys.), 2018 r. – z 11 sprzedano 3 (!) za 254 tys. euro (najdroższa Pilarosa 133 tys.) i 2019 r. – z 21 sprzedano 14 za  1396 tys. euro (Galerida 400 tys., Potentilla 215 tys. euro). I teraz pytanie: który okres świadczy o dobrej gospodarności – czy ten kiedy sprzedaje się dużo klaczy przy bardzo dobrych, zróżnicowanych cenach, zarabiając na utrzymanie pozostałych  i „robiąc” w stajniach miejsce dla przychówku, czy kiedy sprzedaje się 3–5 klaczy? Z tą średnią to panu nie wyszło.
  2. Kto zepsuł reputację aukcji   - to chyba pytanie retoryczne – próba oszustwa na aukcji w 2016 r. z podwójną licytacją klaczy Emira, która miała być lokomotywą aukcji; wylicytowana „ze słupem” do 550 tys. euro, po ponownej licytacji (kuriozum) sprzedana została za połowę tej ceny. I również podwójna licytacja Al Jazeery, którą „w pakiecie” z Seforą w konsekwencji wymusił klient, grożąc nieodebraniem Sefory. Wiceprezes ANR Karol Tylenda na konferencji po aukcji powiedział, że „dobrze, że ta stara klacz (Emira) się sprzedała, bo ma kłopoty z zaźrebieniem”, a jego wcześniejsze wypowiedzi o tym, „że konie arabskie to jak włoskie samochody, z wierzchu ładne, w środku szajs” na pewno robiły dobrą reklamę. On „w nagrodę” za dobrze zorganizowaną aukcją podał się do dymisji.  W 2018 r. po aukcji pan sam zdymisjonował odpowiedzialnego za jej organizację Macieja Grzechnika (prezesa SK Michałów) – za zachowanie i za „pokrętne” interesy ze sprzedażą Parmany, Elbery i Periki, które w konsekwencji zostały w stadninach.
  3. I jeszcze jedna sprawa - rok 2017 na aukcji zostaje wylicytowana za kwotę 110 tys. euro klacz Anawera , ale po aukcji klient wycofuje się z transakcji (interesujący jest udział w tej transakcji Mateusza Jaworskiego). Klacz oferowana jest do sprzedaży ze stajni przez p. Czochańskiego, ale ponownie do sprzedaży nie dochodzi. Mamy rok 2019 na liście aukcyjnej klacz… Anawera - zostaje sprzedana za ...57 tys. euro (przy tej dziwnej licytacji również pojawia się Mateusz Jaworski), w konsekwencji kupuje ją klient, który "ze stajni" oferował  dużo wyższą kwotę. W ciągu 2 lat klacz straciła na wartości prawie połowę, a stadnina kilkadziesiąt tys. euro. Jak nazwać takie działanie p. Czochańskiego?
  4. Zimową aukcję 2019 r. pominę milczeniem – nie ma o czym pisać; rzekomo wylicytowane klacze Adelita, Amarena i Bambina na szczęście zostają z przychówkiem w stadninie.
  5. Utrata najlepszej klientki aukcyjnej Shirley Watts po padnięciu w 2016 r. jej dwóch klaczy i sposobie załatwienia tej sprawy też nie pozostała bez echa w środowisku arabskim. A Shirley Watts zostawiła za zakupione na aukcjach w Janowie klacze:  w 2009  r. -  730 tys. euro, w 2013r. - 810 tys. euro, w 2014r. – 560 tys. euro, w 2015 r. – 380 tys. euro.  Od 2016 roku nie pokazała się w Janowie. Stracić takiego klienta? Trzeba umieć to zrobić!!!
  6. Opowieść o tym, że Pepita była najlepszą polską klaczą i została sprzedana ze szkodą dla stadniny jest bajką dla ludzi spoza środowiska. Kiedy zapadła decyzja o wystawieniu Pepity na sprzedaż wykonana została wzorcowa praca promocyjna – od doskonałego przygotowania klaczy do pokazów do  perfekcyjnego jej zaprezentowania, co wzbudziło zainteresowanie kupców tą klaczą. Bo ani jej kariera pokazowa, ani hodowlana do 2014 r. nie była tak spektakularna jak kariera Pianissimy, Pingi, Palmety – multiczempionek wielu pokazów, a w przypadku Palmety  -„matki czempinów”. Pepita zdobyła w 2014 roku 3 tytuły: Czempionki Polski Klaczy Starszych, Wiceczempionki Pucharu Narodów i Wiceczempionki Europy, w Paryżu na czempionacie świata była najwyżej oceniona klaczą, ale … bez medalu. Jak to się ma do 15 złotych medali Pianissimy (w tym Platynowego); medali czempionatu Polski, Europy i Świata Pingi (w tym Platynowego), do medali potomstwa Pianissimy, Pingi i Palmety. Potomstwo Pepity – Patanga i Pitawal – wiceczempion Polski, osiągnięcia raczej skromne. Taka jest prawda.
  7. Bardzo dużo miejsca poświęcił pan krytyce (stawiając wręcz poważne zarzuty) Markowi Treli: że na koniach nie zarabiał, że do utrzymania stadniny potrzebne były krowy – tak to (częściowa) prawda, ale w okresie jego zarządzania stadnina nie miała ujemnego wyniku finansowego. W 2016 r. do stadniny przyszli „fachowcy”, którzy mieli naprawić sytuację (???) - w spadku dostali to samo gospodarstwo, te same konie, krowy i hektary. I co się stało – z roku na rok coraz gorszy wynik finansowy do minus 3,2 mln w 2018 r. Każdy z trzech dotychczas zarządzających nie zagrzał na dłużej miejsca na stanowisku prezesa stadniny  - znowu coś nie wyszło.

  A może lepiej przestać rozliczać Marka Trelę, dać szansę nowemu pełniącemu obowiązki prezesa Markowi Gawlikowi  i… naprawdę przywrócić świetność Janowa, tego wymaga historia tego miejsca.

Alina Sobieszak

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 07.06.2020, 14:00  Uaktualniono: 07.06.2020, 15:21
 Wybielić się za wszelką cenę...
Do tej pory - w najbardziej mrocznych czasach lat 2016-2019 - najczęściej milcząca Anna Stojanowska; dziś, po nominacji na menadżerkę w Janowie, niezmiernie się ożywiła. W efekcie nie ma dnia, by nie było w mediach jej kolejnej wywiadów... Ok, jest znowu na "fali"; ponownie ma swoje "5 minut", więc je wykorzystuje. To, samo w sobie, jeszcze nic złego. Niestety, w swych wypowiedziach posługuje się jednak nieprawdą, a to już rzecz w największym stopniu nieakceptowalna...W wywiadzie do Dziennika Wschodniego (z dn. 5.06.2020 r.), Anna Stojanowska powiedziała m.in.:

1. „Później ‘dobra zmiana’ zarzucała nam, że handlowaliśmy tymi zarodkami bez opamiętania. A to nieprawda, bo to było ściśle kontrolowane i tak naprawdę dotyczyło niewielkiej ilości zarodków”.

Czyżby? Otóż fakty i statystyki absolutnie przeczą jej słowom. Ba, potwierdzają z całą mocą, iż „triumwirat”: Trela-Stojanowska-Białobok faktycznie „handlował zarodkami bez opamiętania”; iż skala tego zjawiska była porażająca... Z jednej strony (w sumie) było to blisko 100 zarodków, więc liczba materialnie niebagatelna, nie mogąca nie robić wrażenia. Z drugiej strony proceder ten (bo nie sposób tego nazwać inaczej) objął niemal wszystkie gwiazdy wśród klaczy arabskich polskiej hodowli ostatnich dekad (Pianissimę, Emandorię, El Doradę, Kwesturę, Falladę, Eulę, Olitę, Espadrillę, Palangę, Zagroblę, Emocję czy Wieżę Mocy). Jak się okazało, zarodkami tych wybitnych klaczy handlowano na skalę wręcz masową (w istocie „bez opamiętania”). Co więcej nie można też mówić o jakiejkolwiek „ścisłej kontroli” tego zjawiska (procederu), o czym świadczy choćby casus klaczy Epica K.A. 2013 /BE/ (QR Marc – Espadrilla), która – nie ujęta zrazu w żadnych znanych statystykach – wypłynęła nagle podczas z jednego zachodnioeuropejskich pokazów. Musi więc tu zachodzić pytanie ile takich przypadków wciąż nie wypłynęło? Niestety, ale nasi ówcześni hodowcy (plus Stojanowska, która dziś rości sobie prawo być nie tylko recenzentem, ale też sędzią we własnej sprawie) skrajnie nadużywali tej możliwości. Co więcej, działali tak wbrew nadrzędnemu interesowi polskiej hodowli w ujęciu długofalowym (perspektywicznym). Te praktyki bowiem nie tylko przyczyniły się do negatywnego zjawiska, tj. nadprodukcji koni arabskich na świecie, a tym samym przesycenia rynku, ale też do istotnej degradacji naszej atrakcyjności/wyjątkowości hodowlanej (całego polskiego stada matecznego)...

2. „Zawsze była taka polityka, że aby klacz mogła wyjść na aukcję, dana linia musiała być w polskiej hodowli zabezpieczona. A więc powinna zostawić córki, siostry lub matkę. Nigdy się nie zdarzało, że zostały wyłuskane klacze, których rodzina przepadała bezpowrotnie. To wszystko wiązało się ze skrupulatną analizą, aby nie zubożyć rodzimej hodowli”…

Niestety, także ten fragment jej wypowiedzi dalece mija się z prawdą… W istocie nie było żadnej „skrupulatnej analizy”, a duża uznaniowość poszczególnych hodowców w wymiarze selekcji i polityki hodowlanej. Ba, najczęściej była ona "kwitowana” przez Annę Stojanowską, jako inspektora stadnin arabskich w ANR. W efekcie doszło na tym polu do co najmniej kilku znaczących strat, błędów i wypaczeń". Tak np. ewidentnie przedwcześnie i bez zachowania szczególnych rygorów, doszło do sprzedaży z Michałowa klaczy NORMA 2004 (Gazal Al Shaqab – Nina). W następstwie tego utraciliśmy - pozyskaną na powrót zaledwie kilkanaście lat wcześniej - obiecującą sublinię rodziny żeńskiej Sahary or.ar., idącą przez klacz Kochaną. Ta strata idzie bezspornie na konto prezesa Białoboka i tyleż inspektor Stojanowskiej, jednak również prezes Trela nie był, w tej mierze, jakimś chlubnym wyjątkiem. Na skutek jego braku cierpliwości czy wręcz nonszalancji (bezrefleksyjnego wyzbycia się zrazu ARABESKI, a następnie ARIADNE) stadnina janowska utraciła zasłużoną dla niej linię Arfy (pełnej siostry Bandoli); idącej przez oaksistkę Abhazję, wybitną w stadzie Arbę i trójkoronowaną Arrę…

Takie sytuacje nigdy nie powinny się zdarzyć. Nie miało prawa dojść do takich strat; tyleż wymiernych, co symbolicznych. Tym większe więc zdumienie (kontrowersje) budzi fakt, iż odbyło się to za wiedzą i akceptacją właśnie Anna Stojanowskiej – dziś udającej niewinną i wybielającą się za wszelką cenę, w tym za cenę jawnego mijania się z prawdą! Nie ma zgody na tak ewidentne rozmijanie się z rzeczywistością...
R. Raznowiecki
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 06.06.2020, 11:20  Uaktualniono: 06.06.2020, 11:38
 Jedni piszą....inni nie potrafią czytać
Szkoda, że stan umysłu nie pozwala na przeczytanie ze zrozumieniem całego tekstu, tylko na przyswojenie (i to bez zrozumienia) ostatnich akapitów zarówno z wywiadu z M.Gawlikiem jak i powyższych uwag do wystąpienia min. Ardanowskiego - za trudne i nie po myśli. Stąd też głupie komentarze i domysły.
Cóż - taki przypadek!

Alina Sobieszak
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 05.06.2020, 21:25  Uaktualniono: 05.06.2020, 21:55
 Przywrócić świetność Janowa, czyżby??
Ostatnie zdanie Aliny Sobieszak: "a może lepiej przestać rozliczać Marka Trelę, dać szansę nowemu pełniącemu obowiązki prezesa Markowi Gawlikowi i.....naprawdę przywrócić świetność Janowa, tego wymaga historia tego miejsca". Pytam się więc, czy zdaniem Aliny Sobieszak przywrócenie świetności Janowa ma polegać na przekształceniu janowskiej stadniny w centrum kulturowo-turystyczne? Każdy może obejrzeć Pani wypowiedź przed kamerami Pulsu Miasta opublikowaną 15 czerwca 2016. Peany na temat Sławomira Pietrzaka zwieńczyła Pani konkluzją, iż nowy prezes skoryguje zapewne zapędy ustępującego p.o. Prezesa Marka Skomorowskiego, który chciał rozwinąć turystykę w stadninie. Wedle Pani słów, do sprawdzenia przez każdego, Marek Trela wprawdzie witał turystów w stadninie lecz jego zdaniem (całkiem słusznie) SK Janów Podlaski jest przede wszystkim zakładem hodowlanym i ludzie nie mogą przeszkadzać koniom. W tym miejscu zgadzam się z poglądem Marka Treli w stu procentach, i właśnie historia tego miejsca wymaga, by SK Janów Podlaski pozostała wyłącznie placówką hodowlaną. Cóż więc się stało, że tak diametralnie zmieniła Pani zdanie w tej materii? Można się tylko domyślać. Beata Kumanek
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5