Odpowiedzialność
Większość ludzi interesujących się tym, co się dzieje w hodowli koni arabskich w Polsce, już wie, że Stadnina Koni Janów Podlaski zakończyła rok 2017 stratą 1 552 731,39 zł. Wiedzą też, że tzw. zgromadzenie wspólników, (bo stadnina jest spółką prawa handlowego) w osobie szeregowego pracownika KOWR „nie zatwierdziła sprawozdania finansowego za rok obrotowy 2017” i „nie zatwierdziła sprawozdania zarządu spółki”.
Co to oznacza w praktyce? To swoiste votum nieufności wobec władz spółki. Oczywiście władz, które zarządzały spółką w 2017. A wówczas prezesem był profesor Sławomir Pietrzak. Tyle, że Pietrzak już od kilku miesięcy nie jest prezesem. Odpowiedzialności służbowej już nie poniesie. Ale ta moralna będzie na nim ciążyć już do końca życia.
Tak, profesor był bardzo kiepskim gospodarzem. Menedżer był z niego taki - jak mawiał mój dziadek – niczym z koziej dupy trąba. Ale czy tylko on powinien stanąć pod moralnym pręgierzem?
Popatrzmy na to szerzej. Prezesem w SK Janów Podlaski w latach 2001-2015 był Marek Trela. Spółka pod jego rządami zawsze była na plusie (szczegóły poniżej; pod kreską wyniki „dobrej zmiany”). Czasami na bardzo małym, ale nie wszyscy wiedzą, że to przedsiębiorstwo rolne działa na ziemiach kiepskiej klasy i że na zyski z produkcji roślinnej nigdy nie mogło liczyć. Na zyski ze sprzedaży koni arabskich – owszem tak, bo to był (i ciągle jest) produkt najwyższej jakości. Z czasem doszła „druga noga”, o którą Marek Trela bardzo dbał i wiele zainwestował w to, aby w ogóle mogła dobrze funkcjonować – czyli obora mleczna.
Marek Trela zostawił stadninę z bilansem 3,2 mln. „Dobra zmiana” po 22 miesiącach rządów w Janowie Podlaski zostawiła stratę ponad 1,5 mln zł. Czyli przez ten czas 4,7 mln w plecy. Ale na to „pracowało” wiele osób. W szeregu, na końcu którego należy ustawić Profesora, najpierw trzeba poustawiać wielu innych.
Należy zacząć od ministra Krzysztofa Jurgiela i tych, którzy mu jad do ucha wsączali, czyli senatora Jana Dobrzyńskego i Andrzeja Wójtowicza. Następni na tej liście to prezes ANR Waldemar Humięcki, protektor Mateuszka-kłamczuszka i prezesa, dla którego konie miały się stać nową pasją, czyli Marka Skomorowskiego. Kolejne postaci tego szeregu niesławy, to szara eminencja ANR i wielki zaufany Jurgiela – z czasem wiceprezes ANR (a potem KOWR) Andrzej Sutkowski. I ten, który miał zadbać o aukcję w 2016 roku, a doprowadził do wielkiej kompromitacji i matactw, które zrujnowały markę najsłynniejszej aukcji na świecie w ostatnich dekadach – czyli Karol Tylenda. Witolda Strobla, jako zarządzającego KOWR, a więc tego, który mógł coś naprawić (także w Michałowie), ale posłusznie akceptował posunięcia Sutkowskiego (formalnie podwładnego) i Jurgiela, także w tym szeregu trzeba postawić. No i na końcu tej galerii Sławomir Pietrzak.
Ruina finansowa spółki Janów Podlaski to ich wspólna „zasługa”. Trzeba pamiętać o wszystkich, nie tylko o tym, który zarządzał spółką w 2017 roku.
Marek Szewczyk
PS. Ostatnio mam często pytania, dlaczego nie piszę o zbliżającej się aukcji. Napiszę, napiszę, ale po. A zresztą będzie o czym pisać, bo być może będziemy świadkami pozytywnych zmian. Oby.
Wyniki finansowe Stadniny Koni Janów Podlaski
2001 - + 143 800 zł
2002 - + 100 500
2003 - + 184 100
2004 - + 843 400
2005 - + 817 000
2006 - + 960 600
2007 - + 1 120 000
2008 - + 1 144 000
2009 - + 437 900
2010 - + 306 700
2011 - + 60 400
2012 - + 243 200
2013 - + 313 600
2014 - + 413 700
2015 - + 3 190 000
----------------------------
2016 – + 81 000
2017 – - 1 552 731


