Polskie podziemie (i Polacy w ogóle) oczami wroga
W szpitalu i podczas rekonwalescencji człowiek ma dużo czasu, więc czyta. Mogłem wreszcie sięgnąć po książkę, jaką kupiłem jakiś czas temu na targach wydawnictw historycznych. „Polskie podziemie w oczach wroga – tajny raport dowódcy niemieckiego wywiadu gen. Reinharda Gehlena”; Wydawnictwo M, Kraków 2016. Lektura fascynująca.
Tak, wiem, że nie ma ona nic wspólnego z końmi i hipologią, ale nie mogę się powstrzymać, aby się nie podzielić z Państwem refleksjami z tej lektury. Choć na siłę jakiś „koński” akcent można znaleźć. Dowódca AK, który wydał ostateczny rozkaz do rozpoczęcia Powstania Warszawskiego, generał „Bór”, czyli Tadeusz Komorowski, to olimpijczyk z Paryża (1924) w konkurencji WKKW. Startował na koniu Amon i zajął 26. miejsce. W ekipie, która ukończyła na 7. pozycji, jego partnerami byli: Karol Rómmel (Krechowiak), Kazimierz Szosland (Helusia) i Kazimierz Rostwo-Suski (Lady). A ponieważ Powstanie Warszawskie zajmuje ważne miejsce w raporcie Gehlena, to i „Bór” przewija się w tym raporcie wiele razy.
Raport został ukończony w kwietniu 1945 roku. Jak twierdzą profesorowie Jan Rydel i Leon Sowa, którzy go opracowali, dokument ten jest zawoalowaną próbą przekonania Himlera, że w obliczu klęski III Rzeszy należałoby stworzyć w Niemczech struktury ruchu oporu przeciwko aliantom. Struktury wzorowanej na polskim podziemiu! A trzeba dodać, że Niemcy doskonale wiedzieli już przed kapitulacją, jak będą wyglądać strefy okupacyjne, a także to, że stracą swoje wschodzie rubieże i część Prus Wschodnich na rzecz zsowietyzowanej Polski, a drugą część Prus – na rzecz Sowietów.
Zanim przejdę do samego raportu, a właściwie cytatów z niego, dwa słowa o autorze. Reinhard Gehlen był szefem niemieckiego wywiadu odpowiedzialnego za front wschodni. Pod koniec wojny ukrył w przyszłej amerykańskiej strefie okupacyjnej 50 metalowych skrzyń z tajnymi materiałami wywiadowczymi na temat Sowietów, co było jego kartą przetargową w pertraktacjach. No i opłaciło się. Amerykanie dali mu zielone światło do tego, aby stworzył na poły prywatną służbę wywiadowczą – Organisation Gehlen. Z czasem – w 1956 roku – organizacja ta została przekształcona w Federalną Służbę Wywiadowczą. Gehlen kierował nią aż do 1968 roku, czyli do przejścia na emeryturę w wieku 66 lat.
Niektórzy twierdzą, że przypisywanie jakiemuś narodowi konkretnych cech nie ma sensu. Nie podzielam tego poglądu. A to co Gehlen pisał o polskim ruchu oporu i polskich cechach, jest tego (czyli, że cechy narodowe istnieją) potwierdzeniem. Oto kilka cytatów:
Opór zakorzeniony w bycie narodu
Musimy sobie zdawać sprawę, że nie mamy tu do czynienia z jakąś niegroźną gierką, lecz ze śmiertelnie poważnym przekonaniem dwudziestomilionowego – jakkolwiek by było – narodu, który uznał, że zbrojny opór wobec Niemców jest jego ultima ratio. Lata, jakie upłynęły od 1939 r., pokazały aż nadto wyraźnie, jakie sukcesy można osiągnąć, stosując taki opór. Mimo zastosowania najostrzejszych środków przez policję i wojsko stronie niemieckiej nie udało się ani ograniczyć, ani powstrzymać lawinowego narastania zbrojnego oporu, a jego zwalczanie napotyka na największe trudności. Dowodzi to raz jeszcze, że siły polskiego oporu są tak zakorzenione w bycie narodu, iż ich eliminacja środkami wojskowymi i policyjnymi jest wykluczona. Polska klęska w 1939 r. była tylko z pozoru totalna, ponieważ najważniejszy element w życiu narodów, wola posiadania własnego, narodowego państwa, nie uległa załamaniu.
Konspiracja
Nie znamy takiego zjawiska w naszym narodzie. Zdolność do konspiracji jest głęboko zakorzeniona w charakterze narodowym Polaków i wyuczona w procesie rozwoju historycznego. Dlatego w 1939 r. nie trzeba było jej się uczyć, ani tym bardziej nakazywać. Była ona po prostu oczywistością.
To nie słomiany zapał
W pierwszych dniach powstania nastroje były euforyczne, gdyż widoczny początkowo sukces zdawał się przyznawać rację wysokim oczekiwaniom przywódców powstania. Typowa postawa Polaków, charakteryzująca się łatwym wpadaniem w zachwyt i dochodzeniem w nim do granic absurdu znajdowała tu doskonałe warunki rozwoju. To, że powstanie nie było zwykłym słomianym ogniem, który wystrzeliwuje wysoko w górę jasnym płomieniem, aby równie szybko zgasnąć, gdy tylko pozbawiony jest swej łatwej pożywki, pokazuje długie trwanie powstania oraz bezwarunkowa wola oporu, również wśród ludności cywilnej, w coraz bardziej niesprzyjających okolicznościach (szczególnie zaopatrzenie w żywność) oraz na koniec w sytuacji całkowitej beznadziei. Był to płomienny wybuch życia narodowego, wrzącego przez lata pod przykrywką konspiracji.
Likwidacja oporu – niemożliwa
Nawet jeśli główne siły zostaną rozbite, sukces nie jest trwały, ponieważ jak do tej pory wola trwania wydobywała narów polski z każdej porażki. Jakże często siły oporu były zniszczone, a przywódcy zlikwidowani, a mimo to opór trwał dalej i szybko dawał o sobie znać we wzmocnionej formie. Ponieważ sięga on głęboko do polskiej narodowej duszy, zgasić go można albo likwidacja przyczyny pożaru, albo zniszczenie narodu polskiego.
Ograniczenia = sprzeciw
W tej woli oporu i zwycięstwa niektóre czynniki uwidaczniają się szczególnie mocno. Jest to przede wszystkim tęsknota za pełnią życia oraz różnorodnymi możliwościami jej doznania. Tam gdzie Polakom ogranicza się te możliwości, tam gwałtownie wybucha jego sprzeciw. Można odnieść wrażenie, że chodzi tu w mniejszym stopniu o ograniczenie jako takie, lecz o wiele bardziej o zniszczenie pełni życia. Świadomość, że zostało się sprowadzonym do człowieczeństwa „drugiej kategorii” z ograniczonym – w porównaniu z Niemcami – prawem do korzystania z pełni życia, dręczyła Polaków bardziej niż utrata państwowej niepodległości.
Omawiana książka jest bardzo ciekawa z kilku powodów. Po pierwsze – fascynujące jest to, jak dokładnie Niemcy mieli rozpracowane polskie podziemie i jak dużo wiedzieli o polityce polskiego rządu emigracyjnego, ale także o polityce aliantów. Po drugie – ciekawe jest poczytać, jak nas – Polaków – charakteryzował nasz wróg, który nie musiał nam schlebiać.
A po trzecie – warto sobie zdać sprawę, że nasze cechy narodowe nie uległy zmianie, a więc kierują one nami także dziś. Zwłaszcza ostatni cytat z książki daje dużo do myślenia w kontekście tego, co się dzieje w Polsce obecnie.
Marek Szewczyk


