Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

O propozycjach zmian w statucie PZJ – moje trzy grosze

Nadesłany przez Marek Szewczyk 24.10.2024, 22:04:19 (227 odsłon)

Na stronie internetowej PZJ wisi projekt zmian w statucie przygotowany przez komisję statutową. Do ewentualnego zatwierdzenia przez nadzwyczajny walny zjazd delegatów zwołany na 4 listopada tego roku. Dokonanie zmian w statucie to dopiero piąty punkt uchwały, na mocy której zarząd PZJ zwołuje nadzwyczajny zjazd. 

Głównym celem zjazdu są sprawy personalne – ewentualne odwołanie Marcina Kamińskiego z funkcji prezesa PZJ i ewentualny wybór nowego oraz dokonanie ewentualnych wyborów uzupełniających do zarządu, a także odwołanie rzeczniczki dyscyplinarnej oraz powołanie nowej osoby na tę funkcję.

 

Przeczytałem projekt zmian dwukrotnie. Najpierw ten pierwotny, bo komisja statutowa dokonała już autopoprawek, zapewne pod wpływem krytycznych uwag Sławomira Dudka, jakie zawarł na swoim blogu w tekście pt. „Od fundamentów zaczyna się stawiać każdą budowlę …” Potem ten poprawiony.

 

Pierwsze wrażenie jest takie, że gdyby wszystkie te zmiany zostały zaakceptowane przez delegatów, to mielibyśmy najobszerniejszy, najbardziej drobiazgowy statut ze wszystkich związków sportowych. Ale na to nie ma szans. Dlaczego?



Gros czasu na tym zjeździe zajmą sprawy personalne. A są to aż trzy obszary. Odwołanie obecnego prezesa i powołanie nowego. Powołanie nowych członków zarządu w miejsce tych, którzy mają ustąpić. Wreszcie odwołanie pani rzecznik dyscyplinarnej i powołanie nowej osoby na tę funkcję. Każdy z tych punktów wywoła lawinę dyskusji, w której jedni będą atakować, a drudzy bronić osób poddanych wyborczej weryfikacji. Jeśli do tego dodamy dużo czasu, jaki na początku zjazdu trzeba będzie poświęcić na sprawy proceduralne – wybór prowadzących obrady, wybór komisji, głosowanie nad porządkiem obrad itp., a także przerwę obiadową, to do spraw statutowych będzie można przejść (jak dobrze pójdzie) po 6-7 godzinach. Czyli ok. 17-18.

 

Nie ma też szans, aby wszystkie zaproponowane poprawki w statucie zostały przegłosowane en bloc w jednym głosowaniu. A dyskusja nad każdą poprawką z osobna (a jest ich multum), a potem ich głosowanie, to kolejne 6-8 godzin. Zjazd musiałby więc trwać dwa dni, aby można było załatwić i sprawy personalne, i dokonać zmian w statucie.

 

Już dziś można więc spokojnie przyjąć „opcję II” rekomendacji komisji statutowej, co do dalszego harmonogramu prac nad statutem. A brzmi ona tak:

 

Wprowadzenie na NWZD PZJ 04.11.2024 tylko niezbędnych zmian w statucie związanych ze skróceniem kadencji władz i dostosowaniem do cyklu olimpijskiego oraz zwołanie kolejnego NWZD PZJ dotyczącego tylko dyskusji nad statutem i przyjęciem proponowanych zmian.

 

A jak komisja statutowa wyobraża sobie „skrócenie kadencji władz i dostosowanie jej do cyklu olimpijskiego”? Proponuje, aby paragraf 26 brzmiał tak:

 

1. Kadencja władz Związku trwa 4 lata.

2. W celu dostosowania kadencji władz Związku do cyklu letnich Igrzysk Olimpijskich kadencja władz wybranych w 2025 r. będzie trwała 3 lata.

 

No proszę jakie to proste. Jeśli już trzeba skrócić kadencję o rok, to nie naszą – my sobie porządzimy pełne 4 lata – ale tych, co będą rządzić po nas. Piszę „my”, bo członkowie komisji statutowej to jakby przedłużenie obecnych władz. Jeden z członków komisji statutowej jest też członkiem komisji rewizyjnej, a ta to przecież część wybieralnych  władz PZJ.

 

W tej sprawie – konieczności ponownego dostosowania kadencji władz do czteroletniego rytmu letnich igrzysk olimpijskich – jak w soczewce widać wielki problem naszego środowiska. Rządzą nim ludzie, którzy nie są w stanie spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa, niż ich partykularne interesy.

 

Kto jak nie członkowie zarządu oraz członkowie komisji rewizyjnej powinni już dawno dostrzec konieczność owego dostosowania kadencji władz do rytmu olimpijskiego i już dawno zaproponować dokonanie koniecznych zmian w statucie. Niektóre związki sportowe, którymi rządzą ludzi o szerokich horyzontach myślowych, zrobiły to już jesienią 2021 roku, niebawem po poprzednich IO w Tokio.

 

Przy okazji nadmienię, że w przyszłym tygodniu podzielę się z Państwem refleksjami po zjazdach kilku związków, które miały miejsce ostatnio. Chodzi o to, aby pokazać, jak owe związki poradziły sobie ze skracaniem kadencji władz.

 

Komisja statutowa też się nie popisała dalekowzrocznością w tej materii. Powołana do życia we wrześniu 2022 roku miała wystarczająco dużo czasu, aby zaproponować dwustopniowy sposób dokonywania zmian w statucie. Najpierw zajmijmy się tylko zmianami potrzebnymi do skrócenia kadencji władz i je szybko przyjmijmy (np. w pierwszej połowie roku 2023), a potem całą resztą. Bylibyśmy teraz w zupełnie innym miejscu.

Nie znam nikogo, kto byłby przeciwny dopasowaniu kadencji władz do rytmu olimpijskiego. Teraz wszyscy są za. Tylko, że teraz jest już chyba za późno na to, aby skrócić obecną kadencję do trzech lat. „Chyba”, bo jest jeszcze iskierka nadziei, ale o niej w następnym tekście.

Czy wszystko trzeba regulować statutem?

Teraz o innych proponowanych zmianach w statucie. Niektóre są bardzo szczegółowe, wchodzące głęboko w poruszany obszar. W niektórych widać pokłosie nieprzyjemnych zdarzeń, jakie ostatnio miały miejsce w naszym środowisku. Przykładowo działania ważnego działacza z Pomorza, który został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za molestowanie seksualne nieletnich znalazło odbicie w poprawkach, jakie komisja zaproponowała w paragrafie 12 (mówiącym o tym, w jaki sposób Związek realizuje swoje cele). Oto nowe brzmienie ustępów 22 i 23:

 

22. dbanie o wysoki poziom etyczny uczestników współzawodnictwa jeździeckiego, podejmowanie działań edukacyjnych i prewencyjnych w obszarze zapobiegania w jeździectwie mobbingowi, molestowaniu, znęcaniu się, wykorzystywaniu i przemocy ze szczególnym uwzględnieniem ochrony osób małoletnich;

23. podejmowanie działań wychowawczych i dyscyplinujących zmierzających do zapobiegania zjawiskom ksenofobii, przypadkom rasizmu oraz nawoływania do nienawiści w jeździectwie;

 

Nowy ustęp 24 miałby brzmieć zaś tak:

• podejmowanie działań zapobiegających przed wykorzystywaniem ekonomicznym zawodników, ochronie nietykalności fizycznej i psychicznej zawodników oraz osób oficjalnych;

 

Ciekawe, jak PZJ miałby  zapobiegać wykorzystywaniu ekonomicznemu zawodników? A przede wszystkim, jak określić, co jest tym wykorzystywaniem? Podnoszenie opłat za boksy czy za wpisowe?

A ochrona nietykalności fizycznej osób oficjalnych? Czy ktoś ostatnio pobił jakiegoś sędziego czy trenera? A nawet jeśli do tego doszło, to jak PZJ miałby temu zapobiegać? Bo po fakcie, od tego mamy rzecznika dyscyplinarnego. Poza tym jest policja, do której każdy poszkodowany może zgłosić zawiadomienie o naruszeniu nietykalności fizycznej.

 

Przejdźmy do punktów mówiących o rzeczniku dyscyplinarnym i sądzie dyscyplinarnym. Proponowany zapis mówiący o tym, że rzecznikiem dyscyplinarnym może być tylko osoba posiadająca wyższe wykształcenie prawnicze uważam za słuszny. Trzeba umieć poruszać się w gąszczu przepisów prawa, bo de facto rzecznik dyscyplinarny pełni w naszym środowisku rolę zarówno oskarżyciela, jak i sądu pierwszej instancji. A naprzeciwko ma często adwokatów wynajętych przez tych, którzy popełnili wykroczenie i nie chcą się dobrowolnie poddać zasądzonej karze.

 

Tym bardziej nie powinniśmy się zgodzić z inną poprawką zaproponowaną przez komisję statutową, a mianowicie, że rzecznik dyscyplinarny może mieć zastępców – i to aż czterech! A do tego taki oto zapis nowego ustępu 7 paragrafu 46:

Zastępców rzecznika dyscyplinarnego powołuje i odwołuje rzecznik dyscyplinarny w liczbie do czterech osób. Rzecznik dyscyplinarny nadzoruje postępowania dyscyplinarne prowadzone przez swych zastępców i udziela im wiążących poleceń.

 

Widzę tu dużą niekonsekwencję. Rzecznika dyscyplinarnego, który musi być prawnikiem, powołuje zjazd, ale jego zastępców, którzy będą mieli prawo rozpatrywać sprawy (nawet jeśli pod nadzorem rzecznika), to już może on sobie powołać według swojego uznania. Może więc to być osoba z ulicy, bez znajomości prawa i bez znajomości specyfiki jeździectwa. Na to nie może być zgody! Nie powinniśmy się w ogóle zgadzać na funkcje zastępców rzecznika dyscyplinarnego.

 

Nie podoba mi się też jeden z punktów paragrafu 46, ustęp 5. Ustęp ten brzmi:

 

Rzecznikiem dyscyplinarnym i sędzią sądu dyscyplinarnego może być osoba, która:

1. korzysta z pełni praw publicznych;

2. jest nieskazitelnego charakteru i swym dotychczasowym zachowaniem daje rękojmię prawidłowego wykonywania funkcji rzecznika lub sędziego;

3. nie była skazana prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe.

 

Punkty 1 i 3 – OK, ale punkt 2? Jak ocenić, czy kandydat na rzecznika dyscyplinarnego czy członka sądu dyscyplinarnego, jest „nieskazitelnego charakteru”? Jak ocenić, czy osoba ze środowiska jeździeckiego, z wykształceniem prawniczym „swym dotychczasowym zachowaniem daje rękojmię prawidłowego wykonywania funkcji rzecznika”, jeśli tej funkcji wcześniej nie wykonywała?

 

Protestuję też przeciwko określeniu „sędzia sądu dyscyplinarnego”. Rzeczownik „sędzia” ma w Polsce konkretne znaczenie. To osoba z wykształceniem prawniczym, która otrzymała nominację na sędziego z rąk prezydent RP! Członkiem sądu dyscyplinarnego może być osoba bez wykształcenia prawniczego, a nawet jak ma takowe, to członkostwo w tym ciele nie czyni z niej „sędziego”. Pozostańmy przy określeniu „członek sądu dyscyplinarnego”.

 

Za słuszną uważam zaproponowaną poprawkę o tym, że rzecznik dyscyplinarny może wszcząć postępowanie nie tylko na wniosek organu PZJ (jak było do tej pory), ale także z własnej inicjatywy o ile zaistnieją przesłanki mogące wskazywać na naruszenie przepisów.

 

Uważam zaś, że delegaci nie powinni się zgodzić na przesunięcie katalogu kar, jakie mogą orzekać organy dyscyplinarne, ze statutu do regulaminu dyscyplinarnego. Dopóki jest to w statucie, jest też w kompetencji walnego zjazdu PZJ. Jeśli będzie w regulaminie, to powstają pytania. Kto będzie uchwalał ten regulamin i kto będzie miał prawo dokonywać w nim zmian. To może zejść na niższy poziom, a to może być groźne.

 

Przepraszam, że się tak rozpisałem o sprawach dyscyplinarnych, ale akurat ten obszar znam, bo byłem w przeszłości członkiem sądu dyscyplinarnego. A całemu środowisku jeździeckiemu życzę, aby nowy rzecznik dyscyplinarny wykonywał swoje obowiązki co najmniej tak dobrze, jak Tomasz Jaworski, który pełnił tę funkcję przed obecną panią rzecznik.

 

Do katalogu dobrych propozycji zmian w statucie zaliczyłbym te mówiące o tym, że:

• Nie można łączyć funkcji członka zarządu z funkcją sekretarza generalnego (czy dyrektora biura);

• Aby absolutorium na zjazdach udzielać każdemu członkowi zarządu osobno (w tajnym głosowaniu);

• Aby ktoś, kto nie uzyskał absolutorium, nie mógł kandydować do władz na kolejnym zjeździe;

 • Aby na zjazdach delegaci nie mogli głosować lub zabierać głosu za pośrednictwem pełnomocnika, ani w drodze korespondencyjnej;

 

A propos tego ostatniego zapisu – warto dopilnować, aby takie regulacje zeszły też w dół – do WZJ-tów. Przypomina mi się ostatni zjazd Warszawsko-Mazowieckiego Związku Jeździeckiego zmanipulowany przez Patrycję Kaczorowską, która ręka w rękę z Marcinem Kamińskim doprowadziła do tego, że grono przychylnych jej ludzi przyszło na zjazd z upoważnieniami z innych klubów. Niektórzy delegaci z tej grupki mieli po 5-6 upoważnień, a więc mieli po 6-7 głosów (bo w tym jeden własny). A bardzo aktywnie swoim autorytetem prawniczym całą tę sytuację, że pełnomocnictwa są prawnie dopuszczalne, wspierała Agnieszka Dąbrowska, za co później „w nagrodę” dostała funkcję rzecznika dyscyplinarnego PZJ.

 

I na koniec jeszcze o języku polskim. Otóż panowie z komisji statutowej chyba pozazdrościli Józefowi Stalinowi, któremu w czasach kultu jednostki posłuszna prasa przyznała tytuł „wielkiego językoznawcy” i postanowili, że w środowisku jeździeckim od teraz mają obowiązywać nowe reguły językowe. Ich zdanie – co jest wyraźnie wyartykułowane na samym końcu ich propozycji – takie nazwy, jak: walne zgromadzenie delegatów, zarząd, komisja rewizyjna, rzecznik dyscyplinarny, sąd dyscyplinarny, regulamin dyscyplinarny PZJ, mają być pisane z dużej litery. I tu kolejny błąd. Określenie „z dużej litery” jest rusycyzmem i nie powinno się go używać. Poprawne jest: "dużą/wielką literą" lub "od dużej/wielkiej litery".

A wymienione nazwy organów są to nazwy pospolite czy jak kto woli rodzajowe i należy je pisać od małej litery.

 

Podsumowując, nie mogę ani namawiać Państwa do przyjęcia poprawek do statutu przygotowanych przez komisję statutową w całości, ani do ich potępienia w czambuł, bo część uważam za słuszne, ale część za złe. Ale to i tak nie będzie miało większego znaczenia 4 listopada, bo tak jak pisałem na wstępie, ten zjazd i tak nie ma szans na zajęcie się nimi.

Marek Szewczyk

 

 

 

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5