Pomieszanie z poplątaniem
Po zakończeniu II wojny światowej polskie władze stanęły przed problemem nadania polskich nazw miastom z tzw. Ziem Odzyskanych. Kilkadziesiąt byłych niemieckich miast zyskało nowe, polskie nazwy na podstawie
Zarządzenia Ministrów: Administracji Publicznej i Ziem Odzyskanych z dnia 7 maja 1946 roku o przywróceniu i ustaleniu urzędowych nazw miejscowości.
Niestety, popełniono wówczas kilka kardynalnych błędów, źle lokując nowe, polskie nazwy. I tak:
• Pisz – niemiecka nazwa Johannisburg - powinien zostać przemianowany na Giżycko;
• Giżycko – niemiecka nazwa Lötzen - powinno zostać przemianowane na Kętrzyn;
• Olsztynek – niemiecka nazwa Hohenstein – powinien zostać przemianowany na Mrągowo.
Dlaczego?
Przy akcji zmieniania niemieckich nazw miast postanowiono uczcić pamięć ludzi, którzy urodzili się na Mazurach czy Warmii i w czasach pruskich starali się dbać o polski język, polską kulturę i historię tych ziem. Idealnie nadawali się więc, aby ich unieśmiertelnić poprzez nadanie miastom nazw wywodzących się od ich nazwisk.
Jednak słaba wiedza historyczna, a mówiąc dosadniej nieuctwo ówczesnych decydentów, spowodowało groch z kapustą. Ale po kolei.
Mrągowo dawniej Sensburg
Krzysztof Celestyn Mrągowiusz urodził się w 1764 roku w Hochenstein (obecny Olsztynek). Był duchownym ewangelickim, pisarzem, filozofem, badaczem folkloru Kaszubów. Gdy miał 34 lata osiadł w Gdańsku, gdzie został pastorem i kaznodzieją gminy ewangelickiej w kaplicy św. Anny przy kościele Św. Trójcy i jednocześnie lektorem języka polskiego w Gdańskim Gimnazjum Akademickim.
Napisał memoriał do króla pruskiego w sprawie swobód językowych dla ludności mazurskiej i wiosną 1842 roku wręczył go osobiście Fryderykowi Wilhelmowi. Dokument ten domagał się od króla pruskiego położenia kresu germanizacji polskich dzieci w szkołach elementarnych, wprowadzenia języka polskiego w szkołach średnich i zorganizowania katedr tego języka na uczelniach wyższych. Napisał też te słowa:
Mowa polska jest piękniejsza i cudowniejsza niż język francuski i niemiecki,
więc się jej poczciwy człowiek wstydzić nie powinien i owszem, pilnie się jej uczyć,
o nią dbać i o utrzymanie się jej jak o wielki skarb starać powinien.
Krzysztof Celestyn Mrągowiusz większość życia spędził w Gdańsku, gdzie zmarł i został pochowany. W Gdańsku stoi jego pomnik.
Jeśli więc jego nazwisko miało być podstawą do nadania polskiej nazwy niemieckiemu miastu, to w grę wchodziły dwa: Danzig - gdzie mieszkał i pracował większość swego życia i Hochenstein - gdzie się urodził. Jednak Danzig miał bardzo dobrze znaną, starą polską nazwę Gdańsk i ona została przywrócona. Logiczne więc, że to Hochenstein powinien zostać przemianowany na Mrągowo. Tymczasem Hochenstein został przemianowany na Olsztynek, a nazwa Mrągowo – diabli wiedzą dlaczego - została przypisana do miasta Sensburg, z którym Mrągowiusz nie miał nic wspólnego.
Pisz dawniej Johannisburg
Gustaw Gizewiusz urodził się w 1810 roku w Johannisburgu (obecnie Pisz) w polskiej rodzinie Giżyckich osiadłej na Mazurach w XVI wieku, która uległa germanizacji. Języka polskiego nauczył się, kiedy chodził do gimnazjum w Ełku. Potem studiował teologię ewangelicką na Uniwersytecie w Królewcu. Gdy miał 25 lat osiadł w Ostródzie, gdzie został polsko-ewangelickim kaznodzieją. Rozwinął wówczas wszechstronną działalność w obronie Mazurów, występując przeciwko ich germanizacji. W 1843 opublikował w Lipsku pracę pt. „Die polnische Nationalität in Preußen” („Narodowość polska w Prusiech”). Był obrońcą i propagatorem języka i kultury polskiej na Mazurach. Domagał się utrzymania języka polskiego w szkołach, a w celu powstrzymania germanizacji wydawał polskie książki dla Mazurów, między innymi tłumaczenie podręcznika szkolnego „Przyjaciel młodzieży”. Kandydował w 1848 roku do berlińskiego parlamentu jako przedstawiciel społeczności polskiej i uzyskał mandat posła, zmarł jednak przed jego objęciem - 7 maja 1848 roku w Ostródzie.
Jeśli więc jego nazwisko miało być podstawą do nadania polskiej nazwy niemieckiemu miastu, to w grę wchodziły dwa: Johannisburg – gdzie się urodził oraz Osterode - gdzie spędził większość dorosłego, pracowitego życia. Osterode zostało przemianowane na Ostródę, co trzeba uznać za dobry ruch, bo polska nazwa ma podobne brzmienie do dawnej, niemieckiej. Logiczne więc byłoby, aby jego polskim nazwiskiem (Giżycki) uczcić miasto, w którym się urodził, czyli Johannisburg. Ten jednak został przemianowany na Pisz, a na Giżycko przemianowano – diabli wiedzą dlaczego – Lötzen. A przecież to miasto miało dobrą polską nazwę Łuczany i można było z niej skorzystać.
Kętrzyn dawniej Rastenburg
Wojciech Kętrzyński urodził się w 1838 roku w Lötzen (polska nazwa Łuczany) jako Adalbert von Winkler. Jego ojciec pochodził ze szlacheckiej rodziny kaszubskiej herbu Cietrzew. Adalbert von Winkler uczył się najpierw w progimnazjum w Łuczanach, a następnie od 1855 roku w gimnazjum w Rastenburgu. Gdy miał 18 lat otrzymał list od siostry, z którego dowiedział się o polskim pochodzeniu i dawnym nazwisku rodowym Kętrzyński. Spowodowało to jego zainteresowanie polskością i naukę języka polskiego.
W 1859 zdał egzamin maturalny i rozpoczął studia historyczne na Wydziale Filozoficznym na Uniwersytecie w Królewcu.
Wiarę, mowę ukraść mi mogliście,
Ale serca z piersi nie wyrwiecie.
Serce me zostanie zawsze polskie!
Pisał w „W ojczystym Kraju”.
W 1861 przeprowadził urzędową zmianę imienia i nazwiska na Wojciech Kętrzyński.
Później zaangażował się w działalność patriotyczną i miał swój udział w powstaniu styczniowym, organizując transport broni. Został za to aresztowany i oskarżony o zdradę stanu. Jego sprawa była rozpatrywana w wielkim procesie 135 Polaków w Berlinie. Ostatecznie 23 grudnia 1864 został skazany na rok więzienia w twierdzy kłodzkiej. W więzieniu przetłumaczył na łacinę swoją dysertację doktorską i poemat Wincentego Pola na niemiecki.
Po wyjściu z więzienia szukał pracy i mieszkał w różnych miejscach, aż wreszcie w wieku 35 lat osiadł we Lwowie i zaczął pracować w Zakładzie im. Ossolińskich. Najpierw jako sekretarz naukowy, potem kustosz, aż wreszcie został dyrektorem tej zasłużonej dla polskiej kultury placówki. W 1882 roku opublikował dzieło "O ludności polskiej w Prusiech niegdyś krzyżackich". Zmarł w 1918 r. w wieku 80 lat i został pochowany na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.
Jeśli więc jego nazwisko miało być podstawą do nadania polskiej nazwy niemieckiemu miastu, to w grę wchodziło przede wszystkim Lötzen, gdzie się urodził. Szkoda, że tak się nie stało, a miasto to zamiast na Kętrzyn zostało przemianowane na Giżycko na cześć Gustawa Gizewiusza, który z tym miastem nie miał nic wspólnego. O zamianie nazwy Rastenburg na Kętrzyn nie można jednak napisać, że nastąpiła diabli wiedzą dlaczego. Wojciech Kętrzyński chodził tu do gimnazjum.
W tym jednym wypadku o całkowitym pomieszaniu z poplątaniem nie można mówić. W pozostałych dwóch – tak.
Marek Szewczyk
PS. Co temat tego tekstu ma wspólnego z hipologią - nic. Ale już z logika - tak.


