Na marginesie warszawskiego zjazdu
Przebieg zjazdu sprawozdawczo-wyborczo-statutowego Warszawsko-Mazowieckiego Związku Jeździeckiego (30 czerwca) pod kilkoma względami był budujący.
Po pierwsze frekwencja. Na 105 klubów zarejestrowanych w W-MZJ wydano aż 93 mandaty! Liczby mandatów nie należy mylić z liczbą delegatów obecnych na zjeździe, gdyż niektórzy reprezentowali po kilka klubów (do tego wątku jeszcze wrócę). Sądzę, że fizycznie na zjeździe zameldowało się ok. 85 delegatów. Tak czy inaczej - 85 osób oraz 93 mandaty - jest to rekordowa frekwencja w historii W-MZJ.
To pozytywny objaw, że tak duża część jeździeckiego środowiska na Mazowszu była zainteresowana tym, co się w tym środowisku działo i dziać będzie. Kto będzie ich reprezentował, czy jak kto woli, kto będzie zarządzał tym środowiskiem w najbliższych 4 czy może 3 latach (do tego też jeszcze wrócę).
Dwie kandydatki
Tak się złożyło, że o funkcję prezesa W-MZJ postanowiły rywalizować dwie panie. Już to samo w sobie jest przejawem pewnego pozytywnego zjawiska społecznego, że kobiety nie zamierzają ciągle stać w drugim szeregu za mężczyznami, a odważnie sięgają po kierownicze role.
Obie panie z pokolenia około 40 lat. Obie zaprezentowały wcześniej (na stronie W-MZJ) swój program i przedstawiły potencjalny skład zarządu, jeśli to one wygrają. Obie potem podczas zjazdu swój program przedstawiały zebranym delegatom, a następnie odpowiadały na ich pytania. Delegaci mieli w kim wybierać, tym bardziej, że w drużynach obu kandydatek były zacne osoby, na które chciałoby się głosować. To była demokracja w dobrym wydaniu.
No i zaskakujący finał, czyli wynik głosowania – remis po 46 głosów. Nie pamiętam, aby w historii polskiego jeździectwa przy głosowaniu na najważniejszą (w danym obszarze) funkcję padł remis. Dopiero druga tura wyłoniła zwyciężczynię.
Nie będę podawał nazwisk, bo kto wygrał, a kto przegrał, czytelnicy dobrze już wiedzą z mediów elektronicznych. Moim celem w tym tekście nie jest bowiem dokładna relacja ze zjazdu, a przy jego okazji zwrócenie uwagi na pewne zjawiska.
Przygotowanie delegatów
Niestety, tu już tak sielankowo nie było. Dało się zauważyć, że duży odsetek delegatów nie przeczytał (nie mówiąc już o przestudiowaniu) dokumentów przygotowanych dla nich przez ustępujące władze i zamieszczonych z regulaminowym wyprzedzeniem czasowym na stronie internetowej W-MZJ. Kiedy przychodziło do zatwierdzania dokumentów typu porządek obrad i kolejnych regulaminów, a to pociągało za sobą wnioski, że to trzeba zmienić, a to wykreślić, bo… i tu padało uzasadnienie wnioskodawców, to wielu delegatów w ogóle nie wiedziało o czym jest mowa i gdzie znaleźć ten czy inny sporny zapis. A to z kolei rodziło problem, że nie wiedzieli czy zagłosować za wnioskiem, czy przeciw, i dlaczego.
Piszę o tym, bo jest to problem w skali całego polskiego jeździectwa. Innych WZJ-tów oraz PZJ. To pokazuje, jak istotny jest wybór delegatów, czy to na zjazd WZJ, czy na zjazd PZJ. Aby to były osoby, które umieją (i chcą) czytać dokumenty i znają procedury obowiązujące na zjazdach.
Ciągłość rządzenia.
Tak się złożyło, że jedna osoba z poprzedniego zarządu została wybrana na kolejną kadencję. Nie było więc sytuacji, która jest – niestety – powszechna w polskim jeździectwie, że cały poprzedni skład odchodzi, a przychodzą zupełnie nowi ludzie.
Piszę „niestety”, gdyż sytuacja, że wszyscy są nowi, nie jest dobra. Lepsza z punktu widzenia efektywności rządzenia jest taka, że tylko część ciała rządzącego kończy urzędowanie, ale część zostaje i zapewnia ową ciągłość, co jest czymś pozytywnym samo w sobie.
W przypadku władz W-MZJ, gdzie zarząd (wraz z prezesem) liczy 7 osób, lepsze dla owej ciągłości byłoby, aby dwie, a może nawet trzy osoby z ustępującego zarządu mogły pozostać w tym wybranym na kolejną kadencję.
Wiem, że takich sytuacji nie da się stworzyć poprzez apele. Ale to można zadekretować. Jak? Poprzez odpowiednie zmiany w statucie.
Jak by to miało wyglądać? Wystarczy się wzorować na FEI. Weźmy pierwszy przykład z brzegu. Komisja skoków w FEI liczy 4 osoby. Każda z nich ma prawo zasiadać w tejże komisji 4 lata. Ale jednej z nich są przypisane lata 2021-2024, dwóm następnym lata 2022-2026, a czwartej 2024-2028.
Wybory trzeba przeprowadzać częściej niż raz na 4 lata, ale ciągłość rządzenia jest zapewniona.
Wiem, czytający te słowa zapewne zareagują tak – to zbyt rewolucyjny pomysł, nie ma szans, aby się u nas przyjął.
Powiem tak - to jest kwestia dojrzewania do pewnych rozwiązań. A do optymizmu w kwestii tego dojrzewania skłania mnie przebieg warszawskiego zjazdu.
Skracanie kadencji
Kiedy w 2021 roku na zjeździe W-MZJ w Jaroszowej Woli podnosiłem kwestię, że trzeba skrócić kadencję władz W-MZJ, aby ją wyrównać z kadencją władz PZJ, zostałem zakrzyczany przez ówczesną panią prezes, wspieraną przez zaproszonych przez nią na zjazd prawników, że jest to niemożliwe, bo kadencja musi ona trwać tyle, ile jest zapisane w statucie, czyli 4 lata.
Kiedy pisałem o tym na blogu i mówiłem na zjazdach PZJ, to uzyskiwałem odpowiedź, że nie można skracać biegnącej kadencji. Trzeba uruchomić długi i skomplikowany proces wyglądający tak: najpierw trzeba dokonać zmian w statucie, doczekać się jego zatwierdzenia w KRS, następnie zwołać nadzwyczajny zjazd, który dokona wyborów na ową skróconą kadencję.
I co? Kadencję w PZJ mamy już skróconą i dostosowaną do cyklu olimpijskiego. A ustępujące władze W-MZJ zaproponowały skrócenie kadencji. Oczywiście chodzi tylko o tę jedną 2025-2028. I to nie w owym długim trybie zacytowanym powyżej, a w trybie warunkowym. A wygląda to tak: zjazd dokonuje zmian w statucie, ten jest kierowany do KRS i jeśli ten organ zatwierdzi zmiany, to kadencja wybranych władz będzie liczyć 3 lata. Jeśliby z jakichś powodów (co jest mało prawdopodobne) nie zatwierdził, to kadencja wybranych wczoraj władz potrwa 4 lata.
I co – można? Można. Jak mówi stare powiedzenie – jak się chce, to można. Trzeba tylko chcieć. Ustępujący zarząd takie rozwiązanie zaproponował i takie zmiany w statucie zostały przez delegatów przegłosowane.
Jeden delegat – jeden głos
Ustępujący zarząd W-MZJ zaproponował jeszcze jedną ważną zmianę w statucie. Nazwijmy ją umownie „jeden delegat, jeden głos”. Chodzi o to, aby nie była możliwa tako oto sytuacja, że na przykład delegat z klubu X poza swoim głosem, ma jeszcze upoważnienia z klubów Y i Z i w sumie dysponuje nie jednym, a trzema głosami.
Pozwoliłem sobie wyrazić podczas zjazdu uznanie dla ustępującego zarządu, że zaproponował te dwie zmiany w statucie, czym byłem pozytywnie zaskoczony. Oczywiście głosowałem za nimi i namawiałem innych, aby też tak czynili. Obie te zmiany przeszły i teraz z nadzieją czekamy na ich zatwierdzenie w KRS.
Jeśli już mówiliśmy o możliwości dysponowania kilkoma mandatami przez jednego delegata, to warto zwrócić uwagę na przewrotność losu. W 2021 roku na poprzednim zjeździe wyborczym W-MZJ ówczesna pani prezes (ubiegająca się wówczas o drugą kadencję), wspierana przez późniejszego prezesa PZJ oraz prawniczkę, która z kolei później objęła funkcję rzecznika dyscyplinarnego PZJ (z opłakanym skutkiem), zdominowali wyniki zjazdu właśnie poprzez system kumulowania kilku mandatów w jednym ręku. Przegłosowywali co chcieli, gdyż mieli miażdżącą przewagę w liczbie mandatów w swoich i w rękach swoich (ówczesnych) zwolenników.
Zaskoczyło to pozostałych delegatów. Wywołało protesty, które nic nie dały, gdyż statut W-MZJ, ani prawo w ogóle, nie zabraniały takich praktyk.
Ironią losu okazał się ostateczny wynik głosowania na prezesa W-MZJ na wczorajszym zjeździe. Kandydatka, która ostatecznie przegrała, cztery lata temu była beneficjentką owego systemu kumulowania kilku mandatów w jednym ręku. Nic mi nie wiadomo, aby na tym zjeździe jej strona ponownie sięgnęła po tę broń, zwłaszcza że wyszła z propozycją, aby tej broni w przyszłości nie można było używać. A tymczasem wiem na pewno o dwóch delegatach ze strony wspierającej tę, która ostatecznie wygrała, że mieli w sumie 8 mandatów. A kandydatka reprezentująca ustępujący zarząd przegrała w „dogrywce” 3 głosami! No cóż, ciśnie się na usta przysłowie – kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
Hurtem czy indywidualnie
Na wczorajszym zjeździe na początkowym etapie porządku obrad przy jakiejś innej okazji poruszona została kwestia, czy głosowanie nad absolutorium dla ustępującego zarządu można przeprowadzać indywidualnie dla każdego członka owego zarządu. Prawnik zaproszony przez władze W-MZJ wskazał, że statut mówi o głosowaniu dla całego ciała, jakim jest zarząd. Miałem w tej kwestii odpowiedź od kancelarii prawnej obsługującej PZJ. Czekałem z tą informacją do – moim zdaniem – najwłaściwszego momentu, czyli do punktu „Udzielenie absolutorium zarządowi W-MZJ za kadencję 2021-2025”. Chciałem zaproponować wniosek, aby głosowanie odbywało się indywidualnie dla każdego członka zarządu osobno. Niestety, prowadzący zebranie odebrał mi głos, argumentując, że ta kwestia została już rozstrzygnięta. Nie mogłem więc zaprezentować stanowiska kancelarii obsługującej PZJ, a ten głos powinniśmy chyba w środowisku jeździeckim poważać bardziej niż głos innych prawników.
Pozwolę sobie jednak przedstawić całą tę kwestię, ze względu na przyszłość.
Moje pytanie zadane mailowo brzmiało: czy możliwe jest i co trzeba przegłosować, aby absolutorium dotyczyło poszczególnych członków zarządu ( w tym również tych, którzy wcześniej złożyli rezygnację)?
A oto odpowiedź kancelarii:
Ustawa prawo o stowarzyszeniach nie przewiduje (w przeciwieństwie do kodeksu spółek handlowych) obowiązku głosowania nad absolutorium dla członków zarządu. Obowiązek taki może wynikać jedynie ze statutu i to statut może określać konsekwencje związane z nieuzyskaniem absolutorium.
Statut W-MZJ w § 23 ust. 3 wskazuje, że na wniosek Komisji Rewizyjnej Walne Zebranie Delegatów głosuje nad udzieleniem absolutorium ustępującemu zarządowi W-MZJ. Powyższe oznacza, że głosowanie nad absolutorium jest możliwe w przypadku złożenia odpowiedniego wniosku przez Komisję Rewizyjną. Treść przepisu wskazuje, że uchwała w przedmiocie absolutorium dotyczy całego ustępującego zarządu, a nie jego pojedynczych członków (jak to ma miejsce np. w kodeksie spółek handlowych, gdzie mowa jest o absolutorium dla „członków organów”). Niezależnie od takiej konstrukcji przepisu statutu, w naszej ocenie możliwe jest głosowanie nad absolutorium dla poszczególnych członków ustępującego zarządu, o ile taki wniosek zgłosiła Komisja Rewizyjna.
Niezależnie od powyższego, w naszej ocenie możliwe jest również głosowanie nad absolutorium dla poszczególnych członków zarządu, również członków zarządu, którzy zrezygnowali wcześniej w funkcji, jeżeli zgłoszono propozycję takiego głosowania i propozycja ta uzyskała poparcie większości delegatów Nadzwyczajnego Zebrania Delegatów W-MZJ (§ 20 ust. 6 zdanie drugie statutu W-MZJ), bądź wniosek taki został zgłoszony jako wolny wniosek podczas Sprawozdawczego Walnego Zebrania Delegatów W-MZJ (w takim przypadku również możliwe jest głosowanie nad dopuszczeniem wniosku pod głosowanie, decyzję w tym przedmiocie powinien podjąć przewodniczący zebrania).
Przytoczyłem tę opinię z myślą, że warto upowszechnić pogląd, że jest możliwe, abyśmy w naszym jeździeckim środowisku taki sposób rozliczanie władz zaczęli stosować. Oczywiście najlepiej poprzez zmiany zapisów w statutach. Używam liczby mnogiej, bo sądzę, że warto, aby taki tryb postępowania wprowadzały zarówno WZJ-ty, jak i PZJ.
Dojrzewanie do tego, aby do tego doszło, zapewne potrwa, ale piszę o tym z nadzieją, że na następnym zjeździe (czy to WZJ-tu, czy PZJ-tu) znowu zostanę pozytywnie zaskoczony.
Marek Szewczyk


