| Odp.: Walenie w Jurgiela, czyli sukces za wszelką cenę |
Autor: marek_szewczyk Wysłano: 11.04.2019, 15:33:00 Szanowna Pani Beato, Nie mogę zrozumieć tej Pani obsesji – bo tak to już trzeba nazwać – w atakowaniu Anny Stojanowskiej i Jerzego Białoboka. Rozumiem, że można uważać, że za mało robią dla hodowli koni arabskiej, że za mało wykorzystują swoją obecność w radzie ds. hodowli koni, że można mieć do nich żal, że nie obronili Katarzyny Wiszowatej, że powinni po jej wyrzuceniu na znak protestu opuścić radę, itp. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale na tym polega demokracja, że ludzie mają różne poglądy i się o nie spierają. Ale nie mogę zrozumieć, że zarzuca im Pani coś, a konkretnie tworzenie listy aukcyjnej, nie mając do tego podstaw. Mało tego, mówiłem Pani prywatnie, że oni nie brali udziału w tworzeniu tej listy. Wynika to też jasno z mojego ostatniego tekstu. Napisałem tam, chyba wyraźnie, kto te listy tworzył. A Pani pisze, że dopiero jak Stojanowska i Białobok publicznie zaprzeczą temu, że tworzyli te listy, to ich Pani przeprosi. Wyobraźmy sobie taką sytuację - powiedziałem o panu X, że jest złodziejem. Znajomi, do których powinienem mieć zaufanie, mówią mi, że się mylę, że oskarżyłem niewinnego człowieka i powinienem go przeprosić. A ja na to, że go przeproszę dopiero, jak to on powie, że nic nie ukradł. Jak nic nie powie, to będę miał „dowód”, że jest złodziejem! To nie jest zgodne ze standardami, jakie obowiązują ludzi cywilizowanych. To oskarżający musi udowodnić, że oskarżony coś przeskrobał. Oskarżony nie ma obowiązku udowadniać, że nie jest wielbłądem. Oni nic nie muszą. Mogą milczeć jak grób, ale to nie jest dowód! Nie ma Pani prawa ich milczenia brać za dowód, że współtworzyli listy. Pani Beato! Jeśli kiedyś dojdzie do sytuacji (a pewnie dojdzie), że Pani spotka Annę Stojanowską (a wiem, że się znacie) lub Jerzego Białoboka (nie wiem, czy się znacie), to niech się Pani nie zdziwi, jak nie podadzą Pani ręki. Ja też się zaczynam zastanawiać, co zrobić, jak spotkam Panią na ulicy. Czy przywitać się, czy przejść na drugą stronę ulicy. Chyba wybiorę ten drugi wariant. Bo fanatyków lepiej unikać, a Pani zacietrzewienie w stosunku do Stojanowskiej i Białoboka w walce o dobro hodowli koni arabskich (a wie Pani, że w wielu punktach się z Panią zgadzam) zaczyna się niebezpiecznie do fanatyzmu zbliżać. Marek Szewczyk PS. W tej sprawie nie będę już z Panią więcej polemizował |

