| Odp.: Kilka słów o rodowodach -- zupełnie na marginesie |
Autor: Gość Wysłano: 28.06.2019, 15:14:05 Panie Robercie! Przed wszystkim chciałabym Panu podziękować za dociekliwość, bo zmusiła mnie ona odświeżenia sobie, co i kiedy miało miejsce. Spieszę ze szczegółami. Dostatok biegał jako dwu- i trzyletni w Rosji. W 2011 roku zaczął starty na Służewcu. Ponieważ był niekwestionowana gwiazdą sezonu 2011, wielu hodowców o nim rozmawiało. W sierpniu 2011 w Janowie słyszałam, jak pan Marek Trela publicznie mówił o potrzebie użycia ogiera w naszej hodowli. Słyszało to kilku gości aukcyjnych. Właściciel Murat Karaev zgodził się (zapewne z tych powodów, których Pan pisze) na dzierżawę ogiera do Janowa. Ogier miał nawet przyjechać po sezonie 2011 do Janowa. Ostatecznie jednak M. Karaev zdecydował o pozostawieniu konia na torze. Wiadomość o pozostawieniu ogiera w treningu dostałam od ówczesnej trener JP -- pani Darii Gutowskiej (e-mail z 20.11.2011). Jeśli wyjawienie szczegółów mojej korespondencji nie jest konkretem, to mógłby Pan spróbować spytać hodowców ze Szwecji, skąd wiedzieli o planowanej dzierżawie już jesienią 2011 roku. Na pytanie, dlaczego trening wyścigowy nie idzie to w parze z używaniem ogiera na punkcie kopulacyjnym odpowie każdy trener. Konie, aby startować od kwietnia-maja na torze, miesiące zimowe muszą przepracować na torze roboczym. Jest też coś takiego jak "kondycja wyścigowa" i "kondycja hodowlana". Ogier był w treningu w latach 2011-2013, a pod koniec roku 2013 przyjechał do Janowa, by zimą i wiosną 2014 kryć klacze. Zostałby w Janowie na kolejny rok, gdyby nie to, że nowy właściciel (R. Arashukov) zabrał ogiera do Rosji. Koń od maja do września 2015 startował w Moskwie. To danej z bazy księgi rosyjskiej. W tym czasie SK Janów Podlaski korzystała z mrożonego nasienia. Z tego, co mi się udało znaleźć, to pisał Pan o Dostatoku 29.06.2012. To jak zawsze w przypadku Pana tekstów wnikliwa analiza i argumenty za użyciem ogiera. Bardzo dobre, tyle, że nie był Pan jedynym, który zachciał Dostatoka dla polskich klaczy. A akurat brak wpisów na stronie stadniny o toczących się rozmowach w sprawie dzierżaw, to już oczywistość. Pisanie o niezatwierdzonych umowach byłoby niepoważnym traktowaniem czytelników i hodowców, który na podstawie informacji ze stron stadnin mogli zacząć układać własne plany. Jeśli zaś chodzi o nieszczęsne 3 miliony za Pianissimę, to proszę na spokojnie się zastanowić. Nieziemska, niepowtarzalna, jedyna Pianissima ma swoją cenę, to ile mogą kosztować "zwykłe" gwiazdy czy gwiazdki z polskiej hodowli?! Wypowiedziana kwota raz na zawsze zablokowała możliwość "cenowego awansu" innym klaczom, a obawiam się, że następnym pokoleniom. Pozdrawiam Lidia Pawłowska |

