Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Odp.: Oskarżam was o…

Autor: Gość  Wysłano: 25.05.2020, 10:29:58

Anna Stefaniuk zapisze się dwojako w historii janowskiej hodowli. Z jednej strony nikt nie odbierze jej zasług w czasie owych 37 lat pracy, a tym samym oddania tejże dużej części życia. Z drugiej strony były tu też "cienie". Tak naprawdę najlepiej sprawdzała się pod silnym, wyrazistym liderem, jak śp. A. Krzyształowicz czy M. Trela. U ich boku była uwolniona od wszelkich znaczących decyzji, mając też ściśle wyznaczony zakres obowiązków, co chyba odpowiadało jej najbardziej. Znacznie gorzej zniosła ciężar odpowiedzialności za hodowlę, na co miała też wpływ jej, taka a nie inna, przeszłość. Nie miała dość talentu, a też konstrukcji mentalnej na samodzielnego (głównego) hodowcę. Wspominam o tym, gdyż nowe obowiązki i stres spowodowany ciężarem szczególnej odpowiedzialności, wpłynęły w jakimś stopniu na jej psychikę (pewną niestabilność emocjonalną). Jej efektem były nagłe wybuchy gniewu/irytacji wobec interlokutora. Robiły one tym większe (gorsze) wrażenie, iż nie pasowały do jej fizjonomii i natury osoby skromnej i łagodnej.

Tak naprawdę "dojna zmiana" zrobiła jej krzywdę, powierzając - „z braku laku” – rolę tak odpowiedzialną i eksponowaną. Nie nadawała się ona do niej, będąc osobą niełatwą w bezpośrednim kontakcie, wycofaną i unikającą każdej merytorycznej rozmowy. Z jej zachowania (słów) wynikało też, że nie rozumiała specjalnie uwarunkowań rynkowych i marketingowych, mając także zasadnicze problemy z selekcją (zbywaniem) koni - bez czego nie może istnieć żadna (wydajna finansowo) hodowla. A. Stefaniuk najchętniej zatrzymałaby w Janowie wszystkie urodzone tam konie, a jeśli już miała któreś sprzedać, to tylko od poziomu 10 tys. euro (tu miała "sztamę" z Czochańskim, który z każdą chwilą coraz bardziej ją pomijał i lekceważył). Ostatecznie wszystko to ją przerosło (w jakiejś mierze potwierdza to również treść i wymowa jej ostatniego wpisu), więc rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem było udać się na zasłużoną emeryturę i dać pole do popisu młodszym.

Muszę ją jednak bronić przed skądinąd słusznymi zarzutami, iż była zbyt pasywna i za mało asertywna; iż nie potrafiła sprzeciwić się złu i zdobyć na jakiś (dramatyczny) gest, bo to wszystko nie jest takie proste. W tej mierze uważam, że nie można wymagać od niej czegoś, czego nigdy nie dane jej było zaznać (tj. samodzielności, asertywności, siły woli).A nie było jej dane tego zaznać, gdyż przez dziesiątki lat była "szkolona" (wpierw przez Krzyształowicza, a następnie Trelę) do posłuchu, karności, całkowitego posłuszeństwa i pełnego podporządkowania (tym samym, jakże skutecznie wyjałowiona z jakiejkolwiek inwencji i własnej woli). Ergo, nie mogła z siebie wykrzesać tego, czego nie miała. Dała tyle, ile mogła...
R. Raznowiecki
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Ikona wiadomości*
       
Treść*
URL E-mail Link obrazka Zarządca obrazków Buźki Flash Youtube Kod Cytat

Pogrubienie Kursywa Podkreślenie Przekreślenie  Do lewej Wyśrodkowanie Do prawej  


Kliknij Podgląd aby zobaczyć zawartość po zmianach.
Opcje*
 
 
 
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5