Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Odp.: Stojanowska w Janowie (i wszędzie), czyli strach si...

Autor: Gość  Wysłano: 1.06.2020, 9:30:39

Moja odpowiedź skierowana jest do pana Zbyszewskiego.

Otóż wiem kim Pan jest, i nawet nie powiem bym nie miał tyleż sympatii (za barwność losów i postaci), co szacunku dla Pana (za promowanie polskiej hodowli arabów na świecie, a głównie w USA). Natomiast muszę być bardzo rozczarowany tym, co Pan do mnie napisał, gdyż - oprócz autorytatywnego stwierdzenia, iż "nie mam bladego pojęcia o czym piszę" - to nie uznał Pan za stosowne jakkolwiek zilustrować swej tezy; podać choćby jednego przykładu czy argumentu na potwierdzenie swych słów! Uważa Pan, że wystarczy nazywać się Jerzy ("George") Zbyszewski, by każda jego opinia miała być traktowana jako "absolut" (na wiarę)? Naprawdę ma się Pan za nieomylnego w swych sądach; wiedzącego zawsze lepiej?

Cóż to za sposób "rozmowy", kiedy to przychodzi jeden człowiek (jakby się nie nazywał) do drugiego i rozpoczyna, a zarazem kończy rozmowę z nim słowami: "jesteś głupi, beznadziejny i nie masz pojęcia o czym mówisz". Tak, wg Pana, ma wyglądać dialog czy też próba porozumienia się między ludźmi? Naprawdę nie rozumie Pan, że to przykład skrajnej pychy, pogardy i braku dobrej woli? A może w ogóle nie interesuje Pana rozmowa na fakty i argumenty, bo takowa jest ponad „godność dżentelmenów”?..

O tyle ma Pan pecha, że ja także - proszę sobie wyobrazić - "nie uciekłem kobyle spod ogona". Od 1983 r. datuje się moje zainteresowanie końmi arabskimi (a więc niewiele krócej, niż Pana), a w Janowie Podlaskim pojawiłem się w 1985 r. (niewiele później, niż np. M. Trela). Tak się też składa, iż niemal od razu "pod swoje skrzydła" wziął mnie śp. Roman Pankiewicz, wprowadzając stopniowo w ten pasjonujący świat, by przez następnie kilkadziesiąt być moim mentorem i przyjacielem. Tak się też składa, drogi Panie, iż nim już ujawniłem owe sądy o Stojanowskiej, to przez kilkadziesiąt lat nie tylko zgłębiałem temat, ale też pisałem o nim w mediach ("Kurier Arabski", "Koń Polski", "Świat Koni", "The Arabian Magazine", "Koński Targ", "Konie i Rumaki"), więc cokolwiek naciągana (ba, u podstaw chybiona) jest teza, iż "nie wiem o czym mówię"...

Tytułem dygresji. 3 sierpnia 2002 r. otrzymałem list od śp. dyr. Jaworowskiego, który rozpoczął go słowami: "Z wielką przyjemnością przeczytałem list pana poruszający wiele ciekawych i interesujących tematów. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale choroba moja i pobyt w szpitalu są tego przyczyną". Ostatni raz rozmawiałem z tym wielkim człowiekiem bodaj rok później, podczas któregoś z przeglądów stadniny, kiedy to poprosił swą żonę, śp. panią Marię, by podeszła do mnie i podprowadziła mnie do niego na chwilę rozmowy (co było dla mnie wielkim zaszczytem i wzruszeniem). W tej mierze zapytam: uważa Pan, że tak śp. Roman Pankiewicz, jak i śp. dyr. Jaworowski zwyczajnie się na mnie nie poznali? Iż ich sympatia i swego rodzaju szacunek dla mnie wziął się znikąd; był niczym nie poparty? Uważasz człowieku, że jesteś bliżej prawdy (ze swą pogardą, do tego nie znając mnie wcale) w ocenie mojej osoby, niż Oni byli?! Otóż, powiadam Ci, iż dokładnie wiem co mówię – mając takie, a nie inne zdanie o Stojanowskiej. Co więcej, w przeciwieństwie do Pana opieram się tu na faktach (na wypowiedzianych słowach i mających miejsce zdarzeniach), a nie urojeniach...

Mam prawo nie zgadzać się z medialną (u podstaw dętą) opinią, że Stojanowska jest "wybitną specjalistą", "ekspertką" od koni arabskich, bo co niby na to wskazuje?! Może jej współzarządzanie (wraz z J. Urbańskim) ówczesnym Stadem Ogierów w Białce, w efekcie czego doszło tam - po uprzednim wyzbyciu się niemal wszystkich najcenniejszych koni - do zapaści (hodowlano-finansowo-organizacyjnej), z której podnosi się do dzisiaj? Czy może dowodzi tego jej prywatna i tyleż bezsukcesywna próba hodowlana z Pustynną Akcją? A może zaistniała jakoś wybitniej (z sukcesami) jako menadżerka stadnin prywatnych? Jakby więc nie patrzeć, do chwili obecnej A. Stojanowska nie zdziałała w polskiej hodowli nic takiego, co uprawniałoby kogokolwiek do określania jej mianem "wybitnej specjalistki i ekspertki". Owszem, z pewnością ma wiedzę w tej materii, jako wieloletnia inspektorka stadnin. Bez dwóch zdań ma też umiejętności sędziowskie, jak też handlowo- marketingowe, choć może nie świadczy o tym specjalnie tych parę aukcji w Michałowicach. Bezwzględnie jej atutem jest też znajomość rynku i różnego rodzaju kontakty w światku arabskim. Tego absolutnie nie można jej zaprzeczyć. Tyle tylko, iż te atuty/zalety nie gwarantują tego, iż będzie dobrym czy optymalnym, a tym bardziej odpowiedzialnym selekcjonerem w janowskiej stadninie. Iż interes janowskiej hodowli będzie dla niej nadrzędny i że będzie go stawiać ponad wszystkie inne. O to się martwię i nad tym zastanawiam; tym bardziej, iż z jej dotychczasowych wypowiedzi (o "syrenkach", "skansenie", „cofaniu się polskiej hodowli w rozwoju” - co mówi, by przypomnieć, autorka ściągnięcia ongiś do Białki takich ogierów /"wynalazków"/, jak Haytham Albadeia, Fire Fighter czy HK Krystall) muszą rodzić określone pytania i wątpliwości. Tylko i aż tyle.
R. Raznowiecki
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Ikona wiadomości*
       
Treść*
URL E-mail Link obrazka Zarządca obrazków Buźki Flash Youtube Kod Cytat

Pogrubienie Kursywa Podkreślenie Przekreślenie  Do lewej Wyśrodkowanie Do prawej  


Kliknij Podgląd aby zobaczyć zawartość po zmianach.
Opcje*
 
 
 
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5