| Nie wylewać dziecka z kąpielą... |
Autor: Gość Wysłano: 20.06.2020, 20:21:28 To, że H. Sztuka jest bezczelna, cyniczna i wredna narracyjnie, a do tego mistrzynią tupetu - wiadomo nie od dziś. Iż nie cofnie się przed niczym, dopóki nie wprowadzi na powrót do Michałowa ulubionego pryncypała (Grzechnika), z którym znów będzie mogła tworzyć nierozłączny duet (tandem, parę mieszaną) w stajni, w polu i na komnatach, jak też robić wspólnie wiele fajnych rzeczy (z obstawianiem co drugiego pokazu na Bliskim Wschodzie włącznie) - to też powszechnie wiadomo. Nie jest także żadną wiedzą tajemną, iż nie tyle dla siebie przyszła złożyć rzeczoną propozycję (ultimatum) Chalimoniukowi, co właśnie dla swego idola (a jeśli nawet dla siebie, to w pakiecie z nim). Nie dziwne też, że - po otrzymaniu "czarnej polewki" w stolycy - w dwójnasób odreagowuje "zniewagę na niewdzięcznikach"... Tyle tylko, iż nie znaczy to jednak, że Ardanowski i Chalimoniuk, jak też Stojanowska stają się nagle "cool kolesiami" czy "dziewicami orleańskimi"; niewinnymi Aniołkami bez winy i skazy. To nie oznacza, iż ten pierwszy nie będzie więcej kłamał (cynicznie i w żywe oczy), próbował fałszować rzeczywistości i rzucał oszczerczych oskarżeń na prawo i lewo; a drugi nagle z troską pochyli się nad nadrzędnym interesem stadnin arabskich i znajdzie im na szefów ludzi fachowych, miast swoich znajomków... Tu nie można mylić, ani tym bardziej łączyć różnych wątków czy pojęć. Hanna Sztuka oraz jej tupet i zemsta (wyrachowanie i obłuda), to jedno, a to co się wyrabia w obrębie państwowej hodowli arabów, to drugie. To, że jest bezczelna i zdesperowana (przez to zasadniczo bluzgająca) - nie znaczy, iż należy jej przypisać pełną niezdolność do krytycznej oceny faktów, okoliczności i zdarzeń. Bez przesady. Nie ona wymyśliła niechlubne i ze wszech miar bulwersujące historie związane ze Stojanowską, które nigdy nie zostały w pełni wyjaśnione (nie mówiąc o osądzeniu). Nie ona jedna ujawnia też (choć tylko czasem, gdyż w zależności od biegu spraw) krytyczną ocenę działań Ardanowskiego i Chalimoniuka (ja do żadnego nie uderzałem po nijaki stołek, a też takową ujawniam; ba, niekiedy nawet A. Sobieszak). Nie można więc traktować jej wyłącznie niepoważnie i odrzucać w całości jej teorii - nawet pomimo tego, że robi zaiste wiele, by za niepoważną uchodzić. Tu istotnym (niezbędnym) jest tylko oddzielenie ziarna od plew... R. Raznowiecki |

