Plaża... |
Autor: Gość Wysłano: 2.07.2020, 8:09:39 Cisza „na morzu”… Jasne, kogo obchodzą zasadniczo ważne sprawy i problemy polskiej hodowli koni arabskich czystej krwi; to, co robi KOWR oraz pełnomocnik i minister? Kogo obchodzi jakaś Alsa czy Encarina, podła pasza podawana (za Czochańskiego) koniom w Janowie, nie struganie ich nawet przez 30 tygodni, brak stałej opieki weterynaryjnej nad zwierzętami, upadki cieląt z powodu gehenny i zapalenia płuc czy chroniczne problemy zdrowotne krów? Kogo obchodzi cyniczne łamanie zasad, norm i reguł, zawłaszczanie wszystkiego, w tym też hodowli państwowej przez PIS (obóz władzy)?! Mamy z tym do czynienia codziennie, więc wielu zdążyło się już z tym oswoić. Tyle co prof. Głażewska apelowała o debatę nad programem, kierunkami i perspektywami polskiej hodowli koni arabskich. W reakcji na to zapytałem w kim upatruje szanse na takową (na co dotąd nie otrzymałem odpowiedzi), gdyż nie widzę ani merytorycznych ludzi, ani tym bardziej skonsolidowanego "środowiska", które potrafiłoby zabrać głos w sprawach ważnych. Jak się okazuje, znów miałem rację, co potwierdza kompletna cisza wobec tego, co robi KOWR... Wciąż największą poczytność, jak też aktywność zyskują tutaj tematy zastępcze, a głównie personalne ataki jednych na drugich, w których można wykazać się jadem, cynizmem czy kpiną. Zupełnie inaczej wygląda to wtedy, gdy trzeba się odnieść do ważnych kwestii, a tym samym wykazać się wiedzą i świadomością stanu rzeczy (merytorycznością). Wtedy już nie ma zupełnie chętnych (odważnych). Regułą jest, że do większości ważnych kwestii nie odnosi się zarząd PZHKA, który przyjął postawę mega indolentną wobec rzeczywistości. Do wielu problemów trapiących państwową hodowlę nie odnoszą się też prywatni hodowcy (inni członkowie PZHKA), skupieni na własnych sprawach i interesach. W tym stanie rzeczy nie ma szans na to, by ludzie zaangażowani w sprawy hodowli państwowej mogli liczyć na rzeczowy głos kogokolwiek z formalnie prezentowanego „środowiska arabiarzy”... Bieżące problemy stadnin w Janowie Podlaskim, Michałowie i Białce tak naprawdę niewielu obchodzą, stąd nie są traktowane podmiotowo ani przez media, ani urzędników, a już tym bardziej polityków. Bywają za to (często) przedmiotem partykularnej rozgrywki (medialno-politycznej) i osobistego lansu. Tematy i wątki arabskie podejmuje się jedynie okazjonalnie i tylko na zasadzie zaistnienia jakiejś afery czy sensacji, jednak nikt (z drugiej czy trzeciej władzy) nie przejmuje się nimi na poważnie. Co gorsze, podobnie wygląda to u większości tzw. miłośników koni tej rasy. Ich aktywność publiczna ogranicza się z reguły do mniej czy bardziej „odjechanych” komentarzy na forach, jak też cynicznych ataków na adwersarzy czy wręcz drwin z nieszczęsnej Beaty. W istocie nie ma ludzi reprezentujących określony poziom polemiczny, a przy tym chcących się włączyć w poważną dyskusję o programach i wizjach dla koni oo. Przekonałem się o tym podczas samotnej kampanii o usunięcie z Janowa Czochańskiego (pupila Ardanowskiego, a przy tym wyjątkowego szkodnika; człowieka bezpośrednio uwikłanego w niecne sprawy i interesy dziejące się kosztem janowskiego stada). Konstatuję również z niesmakiem, iż tak niewielu obchodzi fakt, iż tenże (za wiedzą i zgodą Chalimoniuka oraz Ardanowskiego, jak też przy braku reakcji departamentu nadzoru właścicielskiego KOWR) sprzedał nielegalnie wyborną Alsę, a wcześniej wyekspediował na Bliski Wschód, w tajemnicy i bez żadnego trybu, równie wyśmienitą Encarinę (przy czym najpewniej to jeszcze nie wszystko)… Znamienne, że wielu nie zaprotestowało, gdy przewodniczący zespołu kontrolnego firmowanego przez Instytut w Puławach, w obecności Ardanowskiego - w dużej mierze - zaprzeczyli własnym (zapisanym w raporcie) ustaleniom i wnioskom. Wielu także przechodzi do porządku dziennego nad jawną (trwającą w najlepsze) "kreatywną księgowością" w Janowie, skutkującą przedłużeniem terminu zamknięcia bilansu finansowego tej stadniny (jako jedynej w grupie spółek strategicznych); w związku z czym nie może się zebrać ZZW, by zadecydować o absolutorium dla poprzedniego zarządu. Są to kolejne już punkty, jeśli nie systemowego, to permanentnego łamania reguł, zasad i norm (prawa), jak też dalszej dewastacji marki i image’u janowskiej hodowli. Cel tego ostatniego zabiegu/manewru jest jasny (i tyleż perfidny), a polega na tym, by kolejna afera nie wybuchła przed finałem wyborów prezydenckich, bo to mogłoby być wykorzystane w trwającej kampanii, a tym samym zaszkodzić w reelekcji Dudy, którego Ardanowski jest wszak bliskim „przybocznym”. Tymczasem dla wielu (deklaratywnych) miłośników polskich arabów wszystko to nie jest ani trochę zajmujące, a na pewno w takim stopniu, jak skupianie się na własnym interesie (ego) czy „dowalenie” pogubionej Kumanek. Obłęd... R. Raznowiecki |