Demokracji!

Data 18.06.2015, 21:20:00 | Temat: Felietony

Powracam do idei, o której już pisałem, a teraz stała się szczególnie aktualna. Apeluję do członków zarządu, aby podjęli decyzję, żeby zjazd statutowy odbył się w innym terminie niż ten, na którym będziemy wybierać prezesa. Choć teoretycznie chodzi tylko o wybór na wakujące stanowisko prezesa, to trzeba się liczyć, że dojdzie do zmiany zarządu. Tak czy inaczej, tam gdzie będzie chodzić o sprawy personalne, sensowne debatowanie nad zmianami w statucie nie ma szans. Tylko zaplanowanie dwóch odrębnych zjazdów daje nam gwarancje, że do uchwalenia zmian w statucie dojdzie. Pamiętajmy, że już dwukrotnie temat ewentualnych zmian w statucie przegrywał z emocjami wyborczymi.

Ten odrębny i późniejszy niż wyborczy termin zjazdu statutowego jest też potrzebny, aby komisja statutowa po wypracowaniu swojej wersji mogła ją poddać pod publiczną dyskusję, na którą trzeba przeznaczyć jakiś sensowny czas. Przecież nie tydzień.

  

Jeśli zaś chodzi o zjazd wyborczy, na którym będziemy wybierać nowego (starego?) prezesa, jest dobra okazja, aby zacząć wprowadzać do naszego życia związkowego nowe standardy. 


Teraz mamy inną sytuację niż w listopadzie 2014 roku. Teraz mamy vacat na stanowisku prezesa. Jest więc czas – i mam nadzieję potrzeba – aby kandydat lub kandydaci na to stanowisko zaprezentowali swój program. Jakie im przyświecają cele i jak je chcą osiągnąć? Z kim chcą pracować w zarządzie?

Przede wszystkim program

Mamy w pamięci niedawne wybory prezydenckie. Takie same mechanizmy i zasady powinny obowiązywać w naszym środowisku. Powinna się odbyć kampania wyborcza. Dwa-trzy miesiące, bo zakładam, że zjazd odbędzie się po wakacjach, powinno wystarczyć. Kandydaci się najpierw ujawniają. Następnie prezentują swój program, swoje priorytety i ewentualnie z kim chcieliby te cele realizować. Potencjalni prezesi nie potrzebują do tego Dudabusów, spotów wyborczych w tv czy wielkoformatowych bilbordów. W dobie internetu dotarcie do odbiorców, czyli środowiska jeździeckiego, a przede wszystkim delegatów, jest dziecinnie proste. Jestem przekonany, że portal „Świata Koni” chętnie udostępni swoje łamy każdemu kandydatowi, aby w formie, np. wywiadu, mógł przedstawić swój program. Deklaruję udostępnienie swojego blogu, choć może nie na wywiady, ale jak kandydat przyśle swój program w postaci pisemnej, to go zamieszczę. Każdego bez wyjątku.

WZJ-towska demokracja

Już wielki czas i dobry moment, aby odejść od „demokracji plemiennej”. Takiego określenia użył w wywiadzie na łamach „Świata Koni” prezes Łukasz Abgarowicz. Niestety, muszę się z nim zgodzić. To co do tej pory u nas się działo, to faktycznie „plemienna demokracja”. A może trafniejszym określeniem byłoby „demokarcja wzj-towska.”

  

Do tej pory delegaci (oczywiście nie wszyscy, ale niestety większość) w przeddzień zjazdu, albo w autobusie, którym na tenże podróżowali, pytali swojego lokalnego wodza – to na kogo głosujemy? Kogo popieramy?

A jak Wielkopolska dogadywała się z Warszawą, to ich ustalenie przeważały, bo wynikało to z matematyki. Jak w listopadzie 2014 hermanowicze nie mogli się dogadać z Warszawą, to „logika” wyborcza poszła w innym kierunku: Wielkopolska daje swoje kandydata, Północ – swojego, a Południe kraju – swojego. No i tak się stało.

 

Doszło do tego, że gdy na zjeździe padło nazwisko Wojciecha Jachymka, jako kandydata do zarządu, to idę o zakład, że 80% delegatów było w takiej samej sytuacji, jak ja. Po raz pierwszy słyszeli to nazwisko. A mimo tego na niego zagłosowali. To jest właśnie „demokracja wzj-towska”.

Nic nie wiem o kandydacie, nie mam pojęcia, jaki ma program, czym ma się zajmować, jakie ma dokonania, ale na niego głosuję, bo tak ustalili wodzowie. Delegaci zwalniają się z myślenia, polegają na opinii swoich prezesów. Czas to zmienić.

 

Byłem niedawno na zebraniu w mojej spółdzielni mieszkaniowej, gdzie odbyły się m.in. wybory do rady nadzorczej. Duża spółdzielnia. Kilkaset osób na zebraniu, nic dziwnego, że mało kto znał osobiście więcej niż jednego kandydata. Ale każdy kandydat wstał, przedstawił się, powiedział, czym by się chciał zajmować (w jakiej komisji pracować), jakie ma dokonania, jeśli był w poprzedniej kadencji.

 

A pamiętają Państwo jak to było w listopadzie 2014 roku? Jak zgłoszono trzech (ustalonych) kandydatów do zarząd, bodajże Krzysztof Kaliszuk szybko złożył wniosek o zamknięcie listy kandydatów. Sala się oburzyła, wniosek odrzuciła i… I nic. Nie tylko nie padła żadna inna kandydatura, ale nawet nikt nie poprosił pana Jachymka (i pozostałych), aby się przedstawił, powiedział coś o sobie.

Podział ról potrzebny

Przepraszam pana Wojciecha Jachymka, że posługuję się jego nazwiskiem, jako ilustracją przykładu „demokarcji wzj-towskiej”, ale jest najbardziej jaskrawym jej przejawem. O Henryku Święcickim i Marcinie Podporze większość delegatów (i ja także) co nieco widziała, a o panu Jachymku na pewno najmniej.  Proszę też nie odbierać tego co piszę, jako krytyki osoby pana Jachymka. Ja o nim nie wiedziałem nic i nadal wiem bardzo mało. Nie mam o nim żadnego zdania, ani pozytywnego, ani negatywnego. Jest dla mnie nadal postacią nieznaną. Zresztą zasada, jaką przyjął wybrany wówczas zarząd – moim zdaniem zła – że nie ma podziału w zarządzie na obszary, za które poszczególni członkowie mają odpowiadać w pierwszym rzędzie, czy może bardziej jej nadzorować, spowodowała, że ja nadal nie wiem, czym się zajmuje pan Jachymek.

Zresztą polityka informacyjna władz wybranych w listopadzie 2014 roku jest słabym punktem tego zarządu. Zarządu, który popełnił sporo błędów (i niektórych nie naprawił), ale sporo spraw wyprostował, a w każdym razie starał się wyprostować.

 

Ale się zapędziłem. Ten tekst nie ma być podsumowaniem pracy zarządu, a apelem o nowe standardy naszej związkowej demokracji. O normalne standardy. O to, żeby delegaci kierowali się swoją oceną programu, jaki zaprezentuje (a w każdym razie powinien zaprezentować) kandydat na prezesa czy do zarządu. O to, aby odejść od głosowania pod dyktando prezesów WZJ-tów. Aby odesłać „demokarcję wzj-towską” do lamusa.

Marek Szewczyk

 





Ten artykuł pochodzi ze strony HipoLogika Marka Szewczyka
https://hipologika.pl

URL tej publikacji:
https://hipologika.pl/modules/news/article.php?storyid=108