Działam z otwartą przyłbicą. Swój program wyborczy jako kandydat na prezesa Polskiego związku Jeździeckiego ogłosiłem 29 września w tym miejscu, a „Świat Koni” przedrukował go 3 października. O tym z kim chciałbym pracować w zarządzie PZJ, mówiłem na spotkaniach w Krakowie, gdzie zostałem zaproszony przez Małopolskie środowisko, podczas debaty, którą relacjonowali na żywo w internecie koledzy ze „Świata Koni” (historycznej, bo pierwszej w naszym środowisku, a z mojej wiedzy także pierwszej w polskich związkach sportowych), a także dzień wcześniej podczas podobnej debaty z udziałem tylko jednego kontrkandydata (bo oficjalnie będzie ich dwóch) - Stanisława Helaka, podczas spotkania w Centrum Olimpijskim w Warszawie. Ponieważ nie wszyscy mogli być na wymienionych spotkaniach, czy śledzić debatę w internecie, podaję jeszcze raz nazwiska osób, z którymi planuję współpracować w zarządzie PZJ, oczywiście o ile zostanę wybrany na prezesa Związku.
Kolejność alfabetyczna Bogdan Kuchejda (Śląski Związek Jeździecki) Przede wszystkim hodowca. Kiedyś przez wiele lat kierował Stadniną Koni Ochaby, obecnie jest członkiem zarządu PZHK. Kiedyś zawodnik w skokach na poziomie MP, obecnie trener, a także sędzia. Obszary, za które będzie odpowiedzialny w zarządzie to: wspomaganie mnie w kwestiach sportu wyczynowego, bo to jest dziedzina bardzo obszerna, kontakty z PZHK, szkolenie, nadzór na Kolegium Sędziów. Iwona Maciejak (Warszawsko-Mazowiecki Związek Jeździecki) Przez ostatnią kadencję była członkiem Rady Związku, a obecnie jest w zarządzie WMZJ. Na warszawskim „podwórku” dała się poznać jako współinicjatorka i współorganizatorka Ligi Mazowsza. W Radzie Związku – jako osoba uczciwa, dociekliwa, pryncypialna, dbająca o przejrzystość życia związkowego. W zarządzie PZJ będzie odpowiadać za: sprawy organizacyjne, procedury, regulaminy pracy biura PZJ, kontakty z Radą Związku, a potem Komisją Rewizyjną (kiedy wejdzie w życie nowy statut). Wojciech Pisarski (obecnie Warszawsko-Mazowiecki Związek Jeździecki, kiedyś Wielkopolski ZJ) Przed laty członek komitetu organizacyjnego CSIO w Poznaniu odpowiedzialny głównie za sponsorów. Osoba dobrze znająca realia polskiego ujeżdżenia za sprawą – kiedyś startów, a obecnie udzielania się jako szkoleniowiec swojej córki – Klaudyny Pisarskiej. Przez wiele lat albo członek zarządu wielu firm międzynarodowych i krajowych, a więc osoba znająca się na zarządzaniu, organizacji, finansach i księgowości. Obszary, za które będzie odpowiadać w zarządzie PZJ to: nadzór nad finansami, księgowością, sprawy gospodarcze, będzie koordynował zarządzanie, a także będzie nadzorował kontakty z FEI oraz EEI i w ogóle sprawy międzynarodowe. Marta Polaczek-Bigaj (Małopolski Związek jeździecki) Absolwentka dwóch fakultetów: Politologii oraz Prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracownik naukowo–dydaktyczny Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UJ, doktor nauk społecznych. To tyle jeśli chodzi o wykształcenie i pozycję zawodową. Jeśli chodzi o konie - wraz z mężem (jeźdźcem niepełnosprawnym) prowadzą szkółkę jeździecką i Klub Sportowy Faruk w Niegardowie pod Krakowem, koncentrując się na rozwoju sportowym dzieci i młodzieży. Wybrana przez środowisko Małopolskie na nadzwyczajnym zjeździe na trzy miesiące na prezesa MZJ w sytuacji konfliktu większości środowiska z ówczesnym prezesem Markiem Kaźmierczakiem, a po „zgaszeniu pożaru”, wybrana na prezesa MZJ na całą, czteroletnią kadencję. W zarządzie będzie odpowiadać za: kontakty z WZJ-tami, parajeździectwo, szkolenie. Dla porządku dodam, na czym sam chciałbym się skoncentrować. Ponieważ zamierzam być prezesem urzędującym – oczywiście jeśli zostanę wybrany - będę musiał odpowiednio delegować obowiązki miedzy członków zarządu, a przede wszystkim między pracowników biura, ale obszary, na którymi będę chciał sprawować pieczę osobiście to przede wszystkim: sport, media, a zwłaszcza telewizja oraz sponsorzy. Przy okazji chciałbym wyjaśnić pewne wątpliwości natury personalnej. Ponieważ gdzieś w „przestrzeni publicznej” pojawiła się plotka, że tak naprawdę to ja tylko toruję drogę dla Marcina Szczypiorskiego i na zjeździe ogłoszę rezygnację, a wysunę kandydaturę kol. Szczypiorskiego informuję…że jest to plotka. Kolega Szczypiorski nie zamierza ubiegać się o żadne stanowiska w PZJ, a zwłaszcza nie zamierza kandydować na prezesa PZJ czy do zarządu. Również osoba Huberta Szaszkiewicza budzi duże kontrowersje. W związku z tym informuję, że ani kol. Szaszkiewicz nie zamierza ubiegać się o miejsce w zarządzie PZJ, czy o posadę trenera kadry narodowej albo menedżera skoków, ani ja nie miałem i nie mam tego w planach, aby mu takie funkcje powierzać, jeśli zostanę wybrany prezesem PZJ. No i na koniec chciałbym zwrócić uwagę na jeden szczegół. W proponowanym przeze mnie składzie zarządu nie ma żadnego organizatora dużych zawodów w Polsce, a jest tych miejsc, gdzie zawody odbywają się cyklicznie i stoją na bardzo wysokim poziomie organizacyjnym, wiele. I nie jest to przypadek, a działanie zamierzone. A propos dobrych organizatorów – jest w tym pewien paradoks. Z jednej bowiem strony ci, którzy wielokrotnie udowodnili, że potrafią dobrze zorganizować zawody, udowodnili równocześnie, że mają talent organizacyjny. A to jest cecha, która powinna być pożądana i poszukiwana u kandydatów do zarządu. Z drugiej jednak strony przeszłość pokazała nam, że obecność dużych organizatorów w zarządzie powoduje na dzień dobry nierównowagę, pociąga za sobą negatywne nastawienie innych organizatorów, a także pociąga za sobą oskarżenia o „ciągnięcie tylko w swoją stronę”. Te podejrzenia czasami są bezpodstawne, a czasami niestety uzasadnione. Zarząd, w skład którego wchodzi „duży” organizator zawodów, ma utrudnione zadanie, kiedy trzeba pełnić rolę bezstronnego arbitra w sytuacji rozstrzygania konfliktów o miejsce w kalendarzu zawodów. Biorąc to wszystko pod uwagę uważam, że w obecnej sytuacji w naszym środowisku, kiedy konflikty interesów są nagminne, proponowany przeze mnie zarząd (bez „dużych” organizatorów) będzie miał lepsze możliwości być tym bezstronnym arbitrem. Marek Szewczyk PS. Do zjazdu zostały 4 dni, a my jak nie znaliśmy, tak nie znamy ani składu delegatów, ani listy zaproszonych gości. I nie jest to przypadek, a świadome działanie byłych władz Związku. Kolejny przypadek socjotechnicznych manipulacji, aby zyskać przewagą w walce o utrzymanie władzy, a tym, którzy chcą tę władzę im odebrać, utrudnić maksymalnie możliwość działania.
|