Treść tej książki znaÅ‚em już wczeÅ›niej, gdyż MieczysÅ‚aw Zagor przysÅ‚aÅ‚ mi maszynopis (a wÅ‚aÅ›ciwie komputeropis) jakiÅ› czas temu z proÅ›bÄ… o ewentualne uwagi. Z redaktorskiego rozpÄ™du dokonaÅ‚em tak zwanej adiustacji, ale poprawek zaproponowaÅ‚em niewiele, bo nie byÅ‚o za bardzo czego poprawiać. Teraz przeczytaÅ‚em całą książkÄ™ jeszcze raz. PrzeczytaÅ‚em i przejrzaÅ‚em, bo jednÄ… z jej wielkich zalet jest olbrzymia liczba ilustracji. Nie tylko zdjęć znanych postaci czy koni, ale także rysunków, odrÄ™cznych zapisków sprzed lat, tabelek, wykazów czy wyników zawodów.

Czym jest pozycja pt. „Rzuć serce za przeszkodÄ™”? To w gruncie rzeczy historia rodziny Zagorów i ich zwiÄ…zków z koÅ„mi oraz sportem jeździeckim. Zaczyna siÄ™ od rodziców autora, czyli Józefa i Heleny Zagorów. Poznajemy ich rodziców, czyli dziadków autora, a koÅ„czy siÄ™ na roku 2002, kiedy to mÅ‚odszy brat MieczysÅ‚awa – Jacek Zagor tak udanie wystartowaÅ‚ w finale Pucharu Åšwiata w Lipsku. A jego pierwszym trenerem byÅ‚ starszy brat, czyli MieczysÅ‚aw Zagor. A po drodze, czyli przez 230 stron tekstu i licznych ilustracji, poznajemy olbrzymiÄ… liczbÄ™ ludzi, jacy tworzyli polskie jeździectwo, nie tylko po II wojnie Å›wiatowej. Także przed. Choć autor zapewne nie poznaÅ‚ osobiÅ›cie Karola Rómmla, Leona Kona, czy Henryka LeliwÄ™-Roycewicza, ale albo los zetknÄ…Å‚ z nimi Józefa Zagora na jego jeździeckiej drodze, albo postaci te byÅ‚y tak mocno zwiÄ…zane z tymi oÅ›rodkami jeździeckimi, w których dziaÅ‚aÅ‚a rodzina Zagorów, że nie mogÅ‚y siÄ™ nie pojawić w jeździeckiej historii tych miejsc spisanej przez MieczysÅ‚awa Zagora. WielkÄ… zaletÄ… jego opowieÅ›ci jest styl. Trzeba przyznać, że MieczysÅ‚aw Zagor pióro ma wyborne. Pisze krótkimi zdaniami, ale Å›wietnie oddajÄ… istotÄ™ opisywanej sytuacji. A do tego autoironia i poczucie humoru. Chociażby „Wartburg”, „Szafa”. Przytacza wiele anegdot. Przyznam, że choć znam od lat Jana Skoczylasa, Å›wietnego niegdyÅ› wukakawistÄ™, dopiero z tej książki dowiedziaÅ‚em siÄ™, skÄ…d siÄ™ wzięła jego ksywka „Funio”. Każda postać pojawiajÄ…ca siÄ™ na kartach książki ma „swój” krótki podrozdziaÅ‚. Każdy jest opisany celnie, krótko i z sympatiÄ…. Każdy z tych podrozdziaÅ‚ów to jakby portret kolejnej osoby, z którÄ… siÄ™ zetknÄ…Å‚ autor. A tych osób jest mnóstwo. A to rówieÅ›nicy z klubu NadwiÅ›lanin Kwidzyn, a to rywale z innych oÅ›rodków jeździeckich, a to trenerzy, a to... Podobnie jest z koÅ„mi. Sportretowanych jest wiele, a wiÄ™kszość z nich tworzyÅ‚a historiÄ™ polskiego jeździectwa. Choć książka MieczysÅ‚awa Zagora to przede wszystkim opis jego drogi jeździeckiej i koni, które dosiadaÅ‚, ale to także kawaÅ‚ historii polskiego jeździectwa. Lwia jej część przypadÅ‚a na czasy sprzed 1989 roku, a wiÄ™c na tzw. komunÄ™. Polskie jeździectwo wówczas to byÅ‚y przede wszystkim kluby dziaÅ‚ajÄ…ce przy paÅ„stwowych stadninach koni czy paÅ„stwowych stadach ogierów. A tam konie byÅ‚y paÅ„stwowe. Dla wspóÅ‚czesnej mÅ‚odzieży rozpoczynajÄ…cej przygodÄ™ ze sportem jeździeckim na prywatnych koniach kupionych przez rodziców, w pojawiajÄ…cych siÄ™ coraz liczniej prywatnych oÅ›rodkach z kwarcowym podÅ‚ożem na placach do jazdy konnej – lata opisywane przez MieczysÅ‚awa Zagora to już prehistoria. Ci, którzy tych czasów nie znajÄ…, majÄ… okazjÄ™, aby dowiedzieć siÄ™, jak to drzewiej bywaÅ‚o. Ci, którzy w tych czasach żyli i dziaÅ‚ali, majÄ… okazjÄ™ do wspomnieÅ„. Jedno siÄ™ nie zmieniÅ‚o. Aby odnosić sukcesy w tym trudnym sporcie, trzeba „rzucić serce za przeszkodÄ™”. Aby siÄ™ dowiedzieć, jak to dawniej wyglÄ…daÅ‚o, zwÅ‚aszcza w Kwidzynie, trzeba przeczytać wspomnienia MieczysÅ‚awa Zagora. Warto. Marek Szewczyk
|