Ostatni taki pogrzeb?

Data 21.04.2023, 18:25:09 | Temat: Felietony

ByÅ‚em wczoraj na pogrzebie doktora Adama WÄ…sowskiego. Bardzo dużo ludzi zjawiÅ‚o siÄ™ na starych PowÄ…zkach w Warszawie, aby towarzyszyć mu w ostatniej drodze. Jak mi zwróciÅ‚ uwagÄ™ Jerzy BiaÅ‚obok, to chyba ostatni taki pogrzeb? Dlaczego?


Bo zjawili się ludzie aż z trzech środowisk.

Po pierwsze, ci, którzy kiedyÅ› pracowali w paÅ„stwowej hodowli koni. A także ci nieliczni, którzy nadal w niej pracujÄ…. Wszak lekarz weterynarii Adam WÄ…sowski pracÄ™ w tym zawodzie rozpoczÄ…Å‚ – przed wielu, wielu laty w PaÅ„stwowej Stadninie Koni Rzeczna. Kiedy wraz z rodzinÄ… przeniósÅ‚ siÄ™ do Sopotu, by pracować na tamtejszym torze wyÅ›cigowym, a jednoczeÅ›nie dużym oÅ›rodku sportów jeździeckich, to nadal byÅ‚ pracownikiem paÅ„stwowej instytucji. Podobnie byÅ‚o, kiedy podjÄ…Å‚ pracÄ™ na warszawskim SÅ‚użewcu. Szpital dla koni wyÅ›cigowych, którym kierowaÅ‚, byÅ‚ częściÄ… PaÅ„stwowych Torów WyÅ›cigów Konnych. Dopiero po wielu latach, na fali przemian ustrojowych w Polsce, szpital zostaÅ‚ sprywatyzowany, a Adam WÄ…sowski wraz z innymi lekarzami weterynarii, rozpoczÄ™li pracÄ™ na swoim.

 

Åšrodowisko lekarzy weterynarii zajmujÄ…cy siÄ™ koÅ„mi, to grupa, dla której Adam WÄ…sowski byÅ‚ postaciÄ… szczególnie ważnÄ…. ByÅ‚ guru polskich hipiatrów. CaÅ‚e dÅ‚ugie życie leczyÅ‚ konie. Zarówno te z paÅ„stwowych stadnin, jak i konie sportowe (przez wiele lat to byÅ‚ jeden zbiór), a potem wyÅ›cigowe. ZaÅ‚ożyÅ‚ stowarzyszenie lekarzy-hipiatrów i przez wiele lat nim kierowaÅ‚, a wielu mÅ‚odych adeptów tego zawodu wiele mu zawdziÄ™cza.

 

No i wreszcie sport jeździecki w Polsce. Adam WÄ…sowski przez wiele lat byÅ‚ lekarzem weterynarii kadry polskiego WKKW. ByÅ‚ z polskimi koÅ„mi i jeźdźcami na igrzyskach olimpijskich w Monachium i w Moskwie. ByÅ‚ prekursorem badaÅ„ antydopingowych koni sportowych w Polsce. MiaÅ‚ uprawnienia FEI do pobierania próbek antydopingowych i tÄ™ czynność wykonywaÅ‚ przez wiele lat, wciÄ…gajÄ…c w jej tajniki nastÄ™pców.

 

Jak ważną był postacią dla wszystkich tych środowisk, jak wiele ludzi go ceniło i szanowało, świadczy nie tylko frekwencja na jego pogrzebie, ale i pożegnania wygłoszone czy odczytane nad jego grobem.

 

Zaczął Marcin Szczypiorski. Wieloletni pracownik Polskiego Związku Jeździeckiego, były prezes Związku, pożegnał Doktora nie tylko w swoim imieniu, ale także w imieniu całego środowiska jeździeckiego.

 

List przysÅ‚any z USA przez mieszkajÄ…cego tam od lat Szczepana Cieplickiego, odczytaÅ‚ PaweÅ‚ Kleszcz. Szczepan Cieplicki, niegdyÅ› pracownik PSO BiaÅ‚y Bór, przez wiele lat wspóÅ‚pracowaÅ‚ z Doktorem, gdy byÅ‚ asystentem trenera kadry WKKW.

 

Tak siÄ™ skÅ‚ada, że także z USA nadszedÅ‚ drugi list. NapisaÅ‚ go Marek Trela, którego wiadomość o Å›mierci Doktora zastaÅ‚a za oceanem, gdzie sÄ™dziowaÅ‚ prestiżowy pokaz koni arabskich. WiÄ™kszość wie, że Marek Trela pracÄ™ w Stadninie Konie Janów Podlaski, gdzie wyróżniÅ‚ siÄ™ wielkimi sukcesami jako hodowca, a także osiÄ…gniÄ™ciami jako jej prezes, zaczynaÅ‚ jako lekarz weterynarii. Niewielu jednak wie, że do nauki tego zawodu i podjÄ™cia takiej pracy skÅ‚oniÅ‚a go chęć wzorowania siÄ™ na Doktorze. List od Marka Treli, który o tym opowiadaÅ‚, odczytaÅ‚ jego syn, Jan Trela, także lekarz weterynarii.

 

Mariusz GÄ™bka, lekarz weterynarii, byÅ‚y podwÅ‚adny Doktora ze sÅ‚użewieckiego szpitala, mówiÅ‚ o tym, jak wspaniale siÄ™ pod jego kierunkiem pracowaÅ‚o.

 

Z kolei Józef Rzewuski, kolega z mÅ‚odzieÅ„czych lat, konkretnie z czasów pracy w SK Rzecznej, gdzie byÅ‚ zootechnikiem, kiedy Doktor byÅ‚ lekarzem weterynarii, wspominaÅ‚ ich przyjaźń z tamtych lat. Przyjaźń, która przetrwaÅ‚a do ostatnich dni Doktora. To byÅ‚y wspomnieni pÅ‚ynÄ…ce z głębi serca.

 

To pan Rzewuski w najwiÄ™kszym stopniu przywoÅ‚aÅ‚ te cechy Doktora, które zjednywaÅ‚y mu sympatiÄ™ u wszystkich, którzy mieli siÄ™ okazjÄ™ z nim zetknąć. Ja także siÄ™ zaliczam do tego grona. Adam WÄ…sowski byÅ‚ osobÄ… bardzo życzliwÄ… wszystkim, emanowaÅ‚ ciepÅ‚em i emaptiÄ…. A do tego miaÅ‚ poczucie humoru. Te wszystkie cechy pozwalaÅ‚y mu zapewne Å‚atwiej znosić przeciwnoÅ›ci losu, jakie wszyscy ludzie napotykajÄ… na swojej drodze, a także sprawiaÅ‚y, że wszyscy go albo lubili, albo szanowali. Nie miaÅ‚ wrogów. Nie byÅ‚ czÅ‚owiekiem, który dzieliÅ‚. ByÅ‚ tym, który spajaÅ‚.

 

I to jest jeszcze jeden powód, dla którego można mówić o ostatnim takim pogrzebie. Bo niestety, wokóÅ‚ widzimy coraz wiÄ™cej podziaÅ‚ów. I to głębokich. Coraz głębszych. Nie tylko na poziomie ogólnokrajowym, gdzie partia rzÄ…dzÄ…ca i jej wyznawcy oraz partie opozycyjne i ich zwolennicy, coraz bardziej siÄ™ różniÄ…. Polacy siÄ™ coraz bardziej oddalajÄ… od siebie. RoÅ›nie wzajemna niechęć. Przepaść siÄ™ pogłębia.

 

Podobnie jest w Å›rodowisku jeździeckim. Paradoksalnie na pogrzebie Doktora byli dwaj przedstawiciele obecnego zarzÄ…du PZJ. Obecnie skÅ‚óceni. Aktualny prezes i ten który - jak wieść gminna niesie – jest kandydatem na to stanowisko. Bo część Å›rodowiska jeździeckiego chce odwoÅ‚ać aktualnego prezesa podczas nadzwyczajnego zjazdu PZJ. A część zwiera szeregi, aby do tego nie dopuÅ›cić.

 

Czym się to zakończy? Dziś trudno powiedzieć. Wiadomo tylko, że Doktorowi byłoby przykro, gdyby to widział.

Marek Szewczyk





Ten artykuł pochodzi ze strony HipoLogika Marka Szewczyka
https://hipologika.pl

URL tej publikacji:
https://hipologika.pl/modules/news/article.php?storyid=563