Jeszcze o Zjeździe |
Autor: Gość Wysłano: 11.03.2019, 11:45:05 Jeszcze o zjeździe PZHKA Jako wieloletni członek związku, chociaż nie hodowca, a (tylko) miłośnik koni arabskich, będąc chyba jedynym reprezentantem tego „gorszego sortu”, a bezpośrednim uczestnikiem zjazdu, chciałabym dodać kilka słów. Wiem, że wielu obecnych członków chciałoby się mnie – nas (bo jeszcze kilka osób jest na liście członków, chociaż z różnych przyczyn nie byli obecni) ze związku pozbyć, ale jeśli odejdę to na własne życzenie, chociaż coraz mniej mi „po drodze” z niektórymi osobami/ poglądami. A dlaczego? Wysłuchałam bardzo dokładnie sprawozdania zarządu i zdziwiło mnie, że w późniejszej dyskusji padały stwierdzenia, że teraz związek musi nadrabiać zaległości i błędy poprzedników. Czy wszyscy są w związku od wczoraj?, czy na poprzednich zjazdach nie było okazji do zgłaszania uwag i propozycji ?– jak pamiętam nikt nikogo nie blokował, nie odbierał głosu, w zarządzie zasiadali przedstawiciele prywatnych hodowców, a dyskusje i seminaria miały na celu poprawę i rozwój hodowli – całej hodowli. Konkluzja: przykład idzie z góry – „co przed nami – było „be””. Świadczy o tym również zachowanie uczestników, kiedy po informacji o rezygnacji ze związku Urszuli i Jerzego Białoboków i Anny Stojanowskiej, jeden z uczestników (nie wiem czy mogę wymienić nazwisko) zaproponował, żeby – w uznaniu ich pracy dla związku – nadać im honorowe członkostwo, jak ich poprzednikom – co się stało? Nic, nikt nie podjął tego tematu – „zapomnieć, wygumkować”. Mam dziwne wrażenie, że niektórzy członkowie związku czują jakąś chęć rewanżu(?) i nawet mówią o konieczności wprowadzenia do ECAHO przedstawicieli związku w miejsce A. Stojanowskiej i J. Białoboka, chyba nie do końca wiedząc jak taka procedura mogłaby być przeprowadzona (obiecujemy dużo, a co wykonamy…?). Byłam również zdziwiona przedstawieniem sprawy listu do KOWR (a byłam świadkiem powstania idei tego pisma) – Panie Prezesie minął się Pan z prawdą i dał pożywkę niechętnym Annie Stojanowskiej. Ale zostawiam to Pana sumieniu. Osobnym rozdziałem jest Hanna Sztuka, która ponownie próbowała mnie sprowokować do … pewnie ostrej wymiany zdań, ale tej pani nie mam nic do powiedzenia (jak mawiał klasyk „nie schodzi się poniżej pewnego poziomu”); już w ubiegłym roku wylała na mnie swoją żółć i skreśliła z listy osób mogących wejść na aukcję. Jakoś ani wtedy, ani w 2017 r. kiedy była podobna sytuacja, nikt ze związku nie zaprotestował (a jestem członkiem tego związku), a nawet jedna z pań wypowiedziała słowa „do własnego domu zaprasza się swoich gości” – ale aukcja to nie był własny dom pani Sztuki i pana Grzechnika. Osobistego wątku dalej ciągnąć nie będę. I tak to w „miłej i konstruktywnej atmosferze” przebiegły obrady PZHKA. Alina Sobieszak |