kilka słów |
Autor: Gość Wysłano: 31.07.2019, 8:01:15 A ja nie doczytałam do końca artykułu redaktora PASSY, bo aczkolwiek dopingowi mówię stanowcze NIE i jestem jak najbardziej za potępieniem i nagłaśnianiem tego typu spraw oraz za karaniem osób odpowiedzialnych za dopingowanie koni, to jestem zniesmaczona stylem wypowiedzi pana Porębskiego. Dla mnie są to wypociny silącego się na dowcip i polot redaktorka, w rzeczywistości mającego jakiś - nieznany mi bliżej - kompleks niższości. Z artykułu wynika, że jedynym prawdziwym torem wyścigowym jest warszawski Służewiec, a wrocławski to tylko prowincja. Ale przynajmniej na tej "prowincji" ludzie się dobrze bawią i przychodzą zwykle tłumnie, nikt nie zabrania przyjść z psem i nikt nie pobiera coraz wyższych opłat za wstęp. A wyścigi tworzy tez publiczność, nie tylko szeroko rozumiani tzw. "koniarze". Jeżeli chodzi o atmosferę, to we Wrocławiu czuję się o wiele swobodniej, niż w Warszawie. Ale co ja tam wiem, jestem przecież zwykłą prowincjuszką... Wyśmiewanie się z czyjegoś stroju też nie jest zbyt eleganckie. Jednemu odpowiada garnitur, drugiemu siatkowa koszulka pana domu. No ale warszawiacy widocznie tak mają. Wszystko co poza warszawką - to prowincja... Owszem, każdy może mieć swoje zdanie, ale tak aroganckiego, najeżonego drwinami tekstu nie czytałam już dawno. Jako mieszkanka prowincjonalnego Wrocławia czuję się tym tekstem po prostu dotknięta. Jak panowie Porębski i Sawka mają coś do siebie, to niech to załatwiają między sobą, a nie pisząc tekst publiczny. Problem poruszony w artykule jest niezwykle ważny, ale sposób podania jest niezwykle ordynarny... Anna. |