Odp.: Czyżby "tym samym okiem"? |
Autor: Gość Wysłano: 5.12.2019, 19:57:45 "ze środków budżetu państwa klinikę dla koni z prawdziwego zdarzenia w połowie drogi między Janowem i Michałowem. Konie z tych stadnin muszą mieć zapewnioną opiekę weterynaryjną na najwyższym poziomie" Nierealne. Po śmierci Pianissimy rozmawiałam o tym przypadku z wetem od moich psów, świetnym chirurgiem, i usłyszałam, jak ciężkie to schorzenie u koni i jak dobrego chirurga wymaga, by konia uratować. Skąd miałby sie taki, czy tacy, znaleźc w klinice "w połowie drogi" i co mieliby robić tak wybitni fachowcy poza leczeniem kilku-kilkunastu (?) takich przypadków w roku? To byłoby marnowanie potencjału ludzkiego, no chyba że klientami kliniki byłyby także konie zwożone z całej Polski (czyli miałoby miejsce odwrócenie obecnej sytuacji). Pisze Pani o państwowym finansowaniu kliniki. Poza uczelnianymi klinikami Wydziałów Weterynarii już chyba nie ma w PL państwowych weterynarzy. Weterynaria stoi i dobrze się ma, bo jest prywatna (i pełnopłatna), a uzyskanie pomocy, łącznie z zaawansowaną diagnostyką, także w weekend nie stanowi większego problemu. Państwowa klinika dla koni działałaby dokładnie tak, jak nasza służba zdrowia NFZ, czyli do kitu. Hodowla to ryzyko, także i takie ryzyko, że nasz cenny koń padnie. Jednakże koszty zapewnienia opieki "na wszelki wypadek" byłyby znacząco wyższe niż wartość takiego konia. Oczywiście, weterynarz w Janowie powinien być, ale jako odpowiednik ludzkiego lekarza rodzinnego, a nie fachowca na miarę profesora Uniwersytetu Medycznego. Na marginesie, dlaczego to konie z arabskich PSK miałyby być tak wyróżnione specjalną kliniką? A inne konie to mogłyby sobie zdychać w cierpieniu, bo nie kosztują kroci? Rozumiem wymogi biznesu, ale nie rozumiem dzielenia zwierząt na lepszy i gorszy sort w zależności od tego, ile mogą przynieść kasy swoim właścicielom. IG |