Druga runda
Na nudę nie możemy narzekać. Nieustannie coś się dzieje. Mowa o froncie walk frakcyjnych w Polskim Związku Jeździeckim. Dopiero co dokooptowany członek zarządu złożył rezygnację. Wypowiedzenie z pracy złożyła główna księgowa. To dało impuls członkom rady związku do przegłosowania jeszcze raz wniosku o to, aby na najbliższym zjeździe nie tylko obsadzić wakujące stanowisko prezesa, ale by wprowadzić do porządku obrad głosowanie nad wotum zaufania dla poszczególnych członków Zarządu PZJ. Tak brzmi najistotniejszy punkt uchwały rady związku z 2 lipca. Cały tekst uchwały oraz to, kto jak głosował i kto był inicjatorem owego głosowania, można znaleźć na stronie PZJ w zakładce „rada związku”.
Warto dodać, że rozpatrywanie tej sprawy i głosowanie odbyło w tzw. trybie obiegowym, czyli telefonicznie i mailowo, a także to, że jedna z członkiń rady nie brała w ogóle udziału w głosowaniu.
Jak to wydarzenie (uchwałę rady mam na myśli) interpretować?
Oczywiście trzeba zakładać, że faktycznie większości członków rady nie podoba się to, co robi obecny zarząd (a popełnia błędy i ich nie naprawia) i są tym autentycznie zaniepokojeni. Faktycznie niepokojący jest fakt złożenia wypowiedzenia przez główną księgową. Dla mnie jest to bardziej niepokojące niż rezygnacja Sławomira Pietrzaka. Ta jest bardziej zrozumiała. Nie będę jednak tego wątku teraz rozwijał, bo czekam na obiecane wyjaśnienia kolegi Pietrzaka.
Bardzo ciekawe byłoby poznanie motywów, jakimi się kierowała główna księgowa. Przestrzegał bym jednak przed interpretowaniem jej czynu w prosty sposób: składa wypowiedzenie, czyli nie podoba się jej to co się obecnie dzieje w Związku, a to oznacza, chciałaby, aby wróciło to, co było poprzednio, czyli kiedy Związkiem rządzili prezes Łukasz Abgarowicz i wiceprezes Rafał Wawrzyniak.
Druga runda dla Abgarowicza
Jakimi by się motywami nie kierowali członkowie rady przy głosowaniu 2 lipca, efekt jest taki, że otwiera to drogę Łukaszowi Abgarowiczowi do ponownego przejęcia władzy w Związku. Świadomie piszę o „przejęciu władzy”. Bo przecież byłemu prezesowi nie chodzi tylko o to, aby ponownie zostać wybrany na stanowisko, z którego przed chwilą ustąpił, ale przede wszystkim o to, aby odwołać ten zarząd i wybrać nowy. Jemu spolegliwy. Wtedy faktycznie przejmie władzę.
Wiem, że są w naszym środowisku osoby, które uważają, że okres, kiedy rządzili Abgarowicz z Wawrzyniakiem, jest najlepszym w historii PZJ i świadomie dążą do powrotu tej konfiguracji. Cóż, mamy demokrację i każdy ma prawo do swojej oceny rzeczywistość.
Ja do tego zbioru nie należę i mam nadzieję, że grupa, która nie podziela owej opinii o czasach świetności Związku pod światłym kierownictwem senatora PO jest na tyle liczna, że nie dopuści do powtórki z rozrywki. Niestety, muszę jednak przyznać, że tę rundę wygrał Abgarowicz.
Ale to nie koniec walki. Definitywne rozstrzygnięcie jeszcze nie nastąpiło. Co teraz?
Teoretycznie 3 sierpnia w Poznaniu delegaci powinni nie tylko wybrać prezesa, ale także przegłosować votum nieufności wobec poszczególnych członków zarządu i ewentualnie wybrać nowych.
Przewiduję jednak, że będziemy mieli w najbliższych dniach do czynienia z przepychankami proceduralnymi. Obecny zarząd będzie próbował udowodnić, że z jakichś tam powodów (paragrafów) nie jest możliwe, aby 3 sierpnia zjazd się zajął wnioskiem rady. Że tym będzie się można zająć dopiero na następnym zjeździe, zwołanym specjalnie w tym celu, np. w październiku lub listopadzie.
Przestrzegałbym jednak obecny zarząd (i prezesów WZJ-tów, wiem, wiem, nie wszystkich) przed pokusą pójścia tą drogą. Cel taktyczny może by się udało w ten sposób osiągnąć (odwlec sprawę i dać zarządowi więcej czasu na wykazanie się), ale można przegrać cel strategiczny. Niechęć do obecnych władz może wzrosnąć.
Marek Szewczyk
PS. Cdn.


