PoszedÅ‚em na spotkanie z Michaelem Wieckem, jakie odbyÅ‚o siÄ™ w Instytucie Kultury Niemieckiej, a zorganizowane zostaÅ‚o przez OÅ›rodek Karta. A zorganizowane zostaÅ‚o w celu promocji książki napisanej przez 91-letniego dziÅ› pana Wiecka (rocznik 1928), a wydanej przez KartÄ™ w serii „Åšwiadectwa, XX wiek, Niemcy”. TytuÅ‚ i podtytuÅ‚ tej książki mówiÄ… same za siebie – „Miasto utracone – mÅ‚odość w Königsbergu w czasach Hitlera i Stalina”. Michael Wieck jakimÅ› cudem przeżyÅ‚ oba reżimy. Podobno jest jednym z dwóch koenigsberskich Å»ydów (de facto byÅ‚ póÅ‚-Å»ydem, bo jego ojciec byÅ‚ protestantem, a matka Å»ydówkÄ…), jakim udaÅ‚o siÄ™ przeżyć wojnÄ™ – oczywiÅ›cie nie liczÄ…c tych, którzy wyjechali z Königsbergu przed „ostatecznym rozwiÄ…zaniem”.
Książka jest napisana piÄ™knym jÄ™zykiem i niesie wzbogacajÄ…ce czytajÄ…cego przemyÅ›lenia o religii i o cennych w życiu każdego wartoÅ›ciach, co nie dziwi, bo Michael Wieck jest czÅ‚owiekiem dobrze wyksztaÅ‚conym, czÅ‚owiekiem sztuki (koncertmistrz, skrzypek), czÅ‚owiekiem humanizmu. Polecam tÄ™ książkÄ™ wszystkim, którzy siÄ™ interesujÄ… historiÄ…, wszystkim, którzy chcÄ… zrozumieć, jak mogÅ‚o dojść do tego, że naród, który wydaÅ‚ Goethego, Schillera i wielu innych poetów, twórców, filozofów, mógÅ‚ dać siÄ™ tak podporzÄ…dkować prymitywnemu w gruncie rzeczy pacykarzowi z Wiednia owÅ‚adniÄ™temu nienawiÅ›ciÄ… do Å»ydów. Ale nie o tragicznej historii Königsbergu i jej mieszkaÅ„ców chciaÅ‚em pisać. ChciaÅ‚em siÄ™ podzielić z PaÅ„stwem innÄ… refleksjÄ…. Wielkie zÅ‚o nie przychodzi znienacka. Ono narasta stopniowo. Jego oznaki widać. JeÅ›li na poczÄ…tkowym etapie nie ma dość woli przeciwstawnia siÄ™ mu, dochodzi do tragedii. Michael Wieck w kolejnych rozdziaÅ‚ach opisuje swoje dzieciÅ„stwo i to, jak stopniowo, krok po kroku owo zÅ‚o narastaÅ‚o w jego życiu. Jak rozlewaÅ‚o siÄ™ po sÄ…siadach, wspóÅ‚mieszkaÅ„cach Königsbergu. PozwolÄ™ sobie zacytować pewien fragment ze wzglÄ™du na czasy wspóÅ‚czesne. Jak cios pięściÄ… spadÅ‚ na nas – bo już nawet nie zaskoczyÅ‚ – nakaz noszenia żóÅ‚tej gwiazdy. W oto sposób druga rocznica wybuchu wojny staÅ‚a siÄ™ datÄ… przeÅ‚omowÄ…. JeÅ›li dotÄ…d można byÅ‚o jeszcze wierzyć, że wszystkie podjÄ™te przeciw Å»ydom dziaÅ‚ania zmierzajÄ… jedynie do ich zawodowego, finansowego, prawnego i spoÅ‚ecznego ograniczenia, to od teraz byÅ‚o już caÅ‚kiem jasne, że chodzi o ich caÅ‚kowite wyeliminowanie. Przypuszczenia te potwierdziÅ‚y pierwsze deportacje. Teraz coraz wiÄ™cej nazw miejscowoÅ›ci kojarzyÅ‚o siÄ™ ze skrótem KL. Nowe, wydane 23 października 1941 roku zarzÄ…dzenie zakazaÅ‚o Å»ydom jakiejkolwiek dalszej emigracji. PuÅ‚apka siÄ™ zatrzasnęła. Plan „ostatecznego rozwiÄ…zania” (to okreÅ›lenie od pewnego czasu byÅ‚o stale w użyciu) mógÅ‚ wejść w fazÄ™ realizacji. Wszyscy Å»ydzi na dÅ‚ugie lata zostali oznaczeni jako gorsi rasowo i szkodliwi dla narodu. Obciążono ich winÄ… za wszelkie haniebne momenty niemieckiej historii. Niemcy znowu mieli kozÅ‚a ofiarnego, w którego szkalowaniu bezmyÅ›lnie braÅ‚o udziaÅ‚ wielu spoÅ›ród nich, ludzi czujÄ…cych siÄ™ spadkobiercami wielkiej niemieckiej tradycji duchowej i intelektualnej. Oszczerstwa sÄ… jednak jak ziarno, z którego wyrasta zÅ‚o. To one przygotowujÄ… grunt pod wyobcowanie, wykluczenie i ostatecznie nawet masowy mord, to one nadaÅ‚y dziaÅ‚aniom zbrodniarzy pozory legalnej akcji, sÅ‚użącej ratowaniu narodu. Warto wsÅ‚uchać siÄ™ w te sÅ‚owa teraz, w Polsce, kiedy: • Pewien senator partii rzÄ…dzÄ…cej mówi, że Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do peÅ‚nego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie sÄ… godni należeć do naszej wspólnoty narodowej. • Premier na spotkaniu u pewnego biznesmena w sutannie mówi: Miej w opiece naród caÅ‚y. Również tych, którzy nie kochajÄ… Polski aż tak mocno jeszcze póki co, tak jak my tutaj, tak jak caÅ‚a Rodzina Radia Maryja. • Prezes rzÄ…dzÄ…cej partii dopuÅ›ciÅ‚ do stworzenia quasi-religii, której wyznawcy gorliwie wierzÄ…, że brat prezesa (i wszyscy inni) nie zginÄ™li w katastrofie lotniczej, jak miaÅ‚a miejsce z powodu niewyobrażalnych błędów ludzi, lecz „polegÅ‚” w zamachu, bo byÅ‚ wybitnym mężem stanu zagrażajÄ…cym mocarstwu za naszÄ… wschodniÄ… granicÄ…. A wszyscy, którzy to negujÄ…, sÄ… ludźmi „gorszego sortu”, „sÄ… zdradzieckimi mordami”. Jeszcze nie jesteÅ›my na etapie, że już nie ma odwrotu. Jeszcze dziaÅ‚ajÄ… mechanizmy demokracji, choć rzÄ…dzÄ…cy starajÄ… siÄ™ je krok po kroku likwidować, przede wszystkim podporzÄ…dkowujÄ…c sobie najpierw prokuraturÄ™, a w dalszej kolejnoÅ›ci sÄ…dy. Jeszcze możemy powiedzieć „nie” – przy urnach wyborczych. Jeszcze mogÄ™ napisać takie sÅ‚owa i nikt mnie nie zamknie w KL. Ale kto wie, co bÄ™dzie za 5-10 lat? A wiÄ™c trzeba pójść do urn wyborczych (i w maju, i jesieniÄ…), aby powiedzieć „nie” póki jeszcze można. Marek Szewczyk
|