Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Ostateczne zło nie przychodzi nagle

Nadesłany przez Marek Szewczyk 20.04.2019, 16:50:00 (1620 odsłon)

Poszedłem na spotkanie z Michaelem Wieckem, jakie odbyło się w Instytucie Kultury Niemieckiej, a zorganizowane zostało przez Ośrodek Karta. A zorganizowane zostało w celu promocji książki napisanej przez 91-letniego dziś pana Wiecka (rocznik 1928), a wydanej przez Kartę w serii „Świadectwa, XX wiek, Niemcy”. Tytuł i podtytuł tej książki mówią same za siebie – „Miasto utracone – młodość w Königsbergu w czasach Hitlera i Stalina”.

 

Michael Wieck jakimś cudem przeżył oba reżimy. Podobno jest jednym z dwóch koenigsberskich Żydów (de facto był pół-Żydem, bo jego ojciec był protestantem, a matka Żydówką), jakim udało się przeżyć wojnę – oczywiście nie licząc tych, którzy wyjechali z Königsbergu przed „ostatecznym rozwiązaniem”.



Książka jest napisana pięknym językiem i niesie wzbogacające czytającego przemyślenia o religii i o cennych w życiu każdego wartościach, co nie dziwi, bo Michael Wieck jest człowiekiem dobrze wykształconym, człowiekiem sztuki (koncertmistrz, skrzypek), człowiekiem humanizmu. Polecam tę książkę wszystkim, którzy się interesują historią, wszystkim, którzy chcą zrozumieć, jak mogło dojść do tego, że naród, który wydał Goethego, Schillera i wielu innych poetów, twórców, filozofów, mógł dać się tak podporządkować prymitywnemu w gruncie rzeczy pacykarzowi z Wiednia owładniętemu nienawiścią do Żydów.

 

Ale nie o tragicznej historii Königsbergu i jej mieszkańców chciałem pisać. Chciałem się podzielić z Państwem inną refleksją. Wielkie zło nie przychodzi znienacka. Ono narasta stopniowo. Jego oznaki widać. Jeśli na początkowym etapie nie ma dość woli przeciwstawnia się mu, dochodzi do tragedii.

Michael Wieck w kolejnych rozdziałach opisuje swoje dzieciństwo i to, jak stopniowo, krok po kroku owo zło narastało w jego życiu. Jak rozlewało się po sąsiadach, współmieszkańcach Königsbergu. Pozwolę sobie zacytować pewien fragment ze względu na czasy współczesne.

  

Jak cios pięścią spadł na nas – bo już nawet nie zaskoczył – nakaz noszenia żółtej gwiazdy. W oto sposób druga rocznica wybuchu wojny stała się datą przełomową. Jeśli dotąd można było jeszcze wierzyć, że wszystkie podjęte przeciw Żydom działania zmierzają jedynie do ich zawodowego, finansowego, prawnego i społecznego ograniczenia, to od teraz było już całkiem jasne, że chodzi o ich całkowite wyeliminowanie. Przypuszczenia te potwierdziły pierwsze deportacje. Teraz coraz więcej nazw miejscowości kojarzyło się ze skrótem KL. Nowe, wydane 23 października 1941 roku zarządzenie zakazało Żydom jakiejkolwiek dalszej emigracji. Pułapka się zatrzasnęła. Plan „ostatecznego rozwiązania” (to określenie od pewnego czasu było stale w użyciu) mógł wejść w fazę realizacji.

 

Wszyscy Żydzi na długie lata zostali oznaczeni jako gorsi rasowo i szkodliwi dla narodu. Obciążono ich winą za wszelkie haniebne momenty niemieckiej historii. Niemcy znowu mieli kozła ofiarnego, w którego szkalowaniu bezmyślnie brało udział wielu spośród nich, ludzi czujących się spadkobiercami wielkiej niemieckiej tradycji duchowej i intelektualnej. Oszczerstwa są jednak jak ziarno, z którego wyrasta zło. To one przygotowują grunt pod wyobcowanie, wykluczenie i ostatecznie nawet masowy mord, to one nadały działaniom zbrodniarzy pozory legalnej akcji, służącej ratowaniu narodu.

  

Warto wsłuchać się w te słowa teraz, w Polsce, kiedy:

 

• Pewien senator partii rządzącej mówi, że Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej.

 

• Premier na spotkaniu u pewnego biznesmena w sutannie mówi: Miej w opiece naród cały. Również tych, którzy nie kochają Polski aż tak mocno jeszcze póki co, tak jak my tutaj, tak jak cała Rodzina Radia Maryja.

 

• Prezes rządzącej partii dopuścił do stworzenia quasi-religii, której wyznawcy gorliwie wierzą, że brat prezesa (i wszyscy inni) nie zginęli w katastrofie lotniczej, jak miała miejsce z powodu niewyobrażalnych błędów ludzi, lecz „poległ” w zamachu, bo był wybitnym mężem stanu zagrażającym mocarstwu za naszą wschodnią granicą. A wszyscy, którzy to negują, są ludźmi „gorszego sortu”, „są zdradzieckimi mordami”.

 

Jeszcze nie jesteśmy na etapie, że już nie ma odwrotu. Jeszcze działają mechanizmy demokracji, choć rządzący starają się je krok po kroku likwidować, przede wszystkim podporządkowując sobie najpierw prokuraturę, a w dalszej kolejności sądy.

Jeszcze możemy powiedzieć „nie” – przy urnach wyborczych. Jeszcze mogę napisać takie słowa i nikt mnie nie zamknie w KL. Ale kto wie, co będzie za 5-10 lat?

A więc trzeba pójść do urn wyborczych (i w maju, i jesienią), aby powiedzieć „nie” póki jeszcze można.

Marek Szewczyk

 

 

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 24.04.2019, 7:33  Uaktualniono: 24.04.2019, 7:51
 Gdzie Państwo byliście w latach 2010-2015?
W latach 2010-2015 rząd był popierany przez wszystkie media oprócz "Radia Maryja". Czy ktoś z obecnych ekspertów od totalitaryzmu krytykował to? Prokuratorzy byli niezależni (także od zdrowego rozsądku). W Szczuczynie cały posterunek policji chronił mordercę. Wielodzietne rodziny miały sobie radzić same. Premier wyjechał na saksy do Brukseli pozostawiając Polskę swojej lekarce. Taka polityka dała zwycięstwo Kaczyńskiemu. PO nie ma pozytywnego programu. Tak jak było nie będzie, czyli jak będzie?
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 23.04.2019, 9:29  Uaktualniono: 23.04.2019, 11:50
 Wróg się rodzi
Pięknie w ten temat wpisuje się przedstawienie toruńskiego teatru z przedstawieniem "Wróg się rodzi" tam dokładnie jest pokazane ile złego może wyrządzić zwykłe słowo, małe niedopowiedzenie... Andrzej Jaworski złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez twórców tego spektaklu. Powodem zawiadomienia byłego posła PiS jest obraza uczuć religijnych, wyśmiewanie Radia Maryja i osoby Tadeusza Rydzyka. Zapraszam do Torunia :)
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 23.04.2019, 9:23  Uaktualniono: 23.04.2019, 11:49
 riposta
Szanowny Panie!
Nie spodziewałam się po Panu, takich słów i porównań! Jest Pan inteligentnym człowiekiem i doprawdy nie uchodzi, by robił Pan za "pożytecznego idiotę", na usługach tych którzy dążą do tego, by w Polsce nie zmieniło się nic. Proszę nie pisać o systemie sądownictwa, powtarzając jedynie komunały. W całej nie tylko Europie władza wykonawcza i ustawodawca ma wpływ na wybór sędziów Sądów Powszechnych. Ten wpływ wynika choćby z monteskuszowskiej zasady trój podziału władzy i w wyniku wzajemnego ogranicza się tych władz.
Co więcej, napisał Pan tej okropny tekst i nie pobili Pana "nieznani sprawcy", ani nie spotkały Pana żadne inne przykre reperkusje. A to bez wątpienia spotkałoby Pana w III Rzeszy.
W mojej opinii, bawienie się przez Pana w politykę, nie dostarczy Panu nowych czytelników, a doprowadzi do utraty dotychczasowych.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 23.04.2019, 16:18  Uaktualniono: 23.04.2019, 17:41
 Odp.: riposta
Przykro pisać - niemniej Autor bloga ma racje. Drobnymi krokami zbliżamy się do granicy po przekroczeniu której nie ma już odwrotu.
Różne komisje (choć akurat ucichły) za ciężkie pieniądze szukają trotylu robiąc wodę z mózgu szarym obywatelom. Inni poważni przedstawiciele prokuratury w swastyce widzą indoarayjski symbol szczęścia, próbuje sie ścigać dziennikarz którzy nakręcili reportaż z neonazistowskiej imprezy urodzin Hitlera lub zamiast ścigać różnej maści faszystów ściga i przesłuchuje pokojowo protestujących obywateli itd. itp.Ciekawych spostrzeżeń może też dostarczyć programów publicznej telewizji i radia.
Było by dobrze gdybyśmy choć raz czegoś nauczyli się z historii...
W nazistowskich Niemczech też była masa zwyczajnych dobrych obywateli, którzy jakoś tak przypadkiem stali się zbrodniarzami Popierano Hitlera, bo choć może czasami różne niemiłe dla normalnych obywateli opowiadał (bicie Żydów, itd.), to jednak wspierał narodową dumę "takie niemieckie powstanie z kolan po hańbie Wersalu), oferował wsparcie socjalne . niektórzy musieli się poświęcić i zrobić co trzeba itd. itp. Warto poczytać np. "Sprawców" Haralda Welzera. Mniej brutalne ale też pouczające jest LTI Victora Klemperea...
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5