Włoski beneficjent „dobrej zmiany”

Data 20.06.2019, 7:30:00 | Temat: Felietony

Nie mogłem być na ostatniej konferencji prasowej poświęconej tegorocznej aukcji Pride of Poland. A szkoda, bo można się było dowiedzieć ciekawych rzeczy. Np. skąd się wzięły dziwne, zagraniczne ogiery, którymi zostały pokryte niektóre z klaczy wystawionych na tegoroczną aukcję Pride of Poland i na tzw. aukcję letnią. Otóż Alina Sobieszak z portalu „Araby Magazine” (tam odsyłam po więcej szczegółów) dowiedziała się, że pośrednikiem w negocjacjach z właścicielami „ogierów marzeń”, które to rzekomo wymarzyli sobie prezesi stadnin, był Simone Leo. Włoski handlarz i pośrednik (do niego jeszcze wrócę w związku z informacją o jego zarobkach w Polsce w 2017 roku), o którym pisałem, że to on wybierał klacze na aukcję.

 

Dlaczego ten włoski handlarz stał się głównym rozgrywającym podczas tegorocznej aukcji, pozostaje tajemnicą Tomasza Chalimoniuka, prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, któremu z kolei organizację czempionatu narodowego i aukcji powierzył minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Dlaczego? Na to pytanie minister odpowiedział: „bo mam do niego zaufanie”. Skoro minister ma zaufanie do prezesa polskiego Jockey Clubu, a ten z kolei ufa włoskiemu handlarzowi, to pośrednio oznacza, że polski minister też zaufał włoskiemu handlarzowi. Czy dobrze zrobił? Czy decyzje Simone Leo, jakimi ogierami pokryć klacze aukcyjne są dobre dla polskiej hodowli?


Niektóre tak, ale większość - nie. Bo trzeba pamiętać, że jak klacz nie zostanie sprzedana na aukcji, to potem nasze stadniny będą musiały odchowywać produkty krzyżówek zaordynowanych przez włoskiego handlarza.

 

No to przeanalizujmy owe ogiery, które zaordynował Simone Leo. Od razu muszę zastrzec, że to, co teraz przedstawię, opieram na zdaniu tęgich fachowców. Ogiery te można podzielić na trzy kategorie. Pierwsza to te, których użycie jest wartością dodaną. Należą do niej dwa ogiery.

 

RFI Farid. Wyhodowany w Brazylii, jeden z najpopularniejszych obecnie reproduktorów. Daje potomstwo wygrywające w Europie i na Bliskim Wschodzie, ojciec wielu czempionów, w tym czempionów świata. No i ma tę zaletę, że nie jest z wszechobecnego rodu og. Saklavi I, a reprezentuje nieobecną u nas linię męską og. Mirage.

Niestety, szkopuł w tym, że jego potomstwo od dwóch polskich klaczy to na razie tylko projekt, który niekoniecznie uda się zrealizować. Ma nim być bowiem pokryta jałowa obecnie Galerida i od Pustyni Kahila ma zostać pozyskany embrion z genami RFI Farida.

 

Drugim ogierem, którego ocena też jest pozytywna, to wyhodowany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich ES Harir. Młody, 8-letni, urodziwy, o świetnej karierze pokazowej: w 2018 roku został czempionem ogierów podczas pokazów w Menton, Dubaju oraz podczas Pucharu Narodów w Akwizgranie – wszędzie jednogłośnie. Ma „modny” rodowód, bo produkujący konie na show. Wnuk og. WH Justice ( po mieczu) oraz Magnum Psyche (po kądzieli).

Pokryte nim zostały janowskie Anawera i Potentilla oraz michałowska Karola. I w tym wypadku mamy rozbieżność między katalogiem aukcyjnym, a tym z przeglądu w SK Michałów, bowiem z pierwszego wynika, że Cheronea jest pokryta og. Empire, a z drugiego (późniejszego), że ES Harirem. Która wersja jest prawdziwa?  

  

Druga grupa to ogiery, których użycie może budzić zastrzeżenia, choć niektóre z nich mają jakieś zalety, ale mają też dobrze znane wady.

  

Ajman Moniscione. Włoskiej hodowli, kasztanowaty, dawno przebrzmiały bohater filmów klasy B. Dał kilka znanych koni, m.in. czempionkę świata – klacz Alma Al, Tiglio, czy znanego ogiera Kanz Albidajer, ale było to dawno. Sam ma 15 lat i od kilku lat niczym nie błysnął. Niestety, często przekazuje bardzo miękką linię grzbietu (podobnie jak jego ojciec, popularny WH Justice) i mocno „maluje” swoje potomstwo.

Pokryte nim zostały janowskie Pianova oraz Primera (w katalogu aukcyjnym jest informacja „nie kryta”, ale z katalogu z przeglądu wynika, że jest pokryta tym ogierem – kolejna rozbieżność!).

  

Sundown K.A. Belgijskiej hodowli, siwy, 6-letni, po znanym ogierze QR Marc od klaczy o pochodzeniu głównie egipskim, sprzedany z Knocke Arabians jako mało obiecujący. Już po sprzedaży wygrał czempionat ogierów w Dubaju.

Ma być ojcem embrionu od Emandorii.

 

Wortex Kalliste. Siwy ogier o pięknej głowie, ale reszta przeciętna. Kolejny syn og. Shanghai EA, tylko mniej udany niż Zeus i od gorszej matki, trudno zrozumieć logikę jego użycia.

Pokryta nim została janowska Amarena (plus jedna klacz z aukcji letniej).

 

Magic Magnifique. Kolejny ogier włoskiej hodowli i tamże dość popularny przede wszystkim ze względu na karą maść.  Był w dwuletniej dzierżawie u Davida Boggsa w USA, ale ani niczego nie zdziałał jako koń pokazowy, ani nie widać wyróżniającego się po nim potomstwa.

Pokryte nim zostały dwie janowskie klacze, Akia no i przede wszystkim wspaniała Adelita.

 

Wśród ogierów, które zostały użyte tylko na klacze wystawione na aukcję letnią, jest jeden zasługujący na pozytywną ocenę. Mowa o wspomnianym już og. Zeus E.A., młodym, ale obiecującym, znanym ze względu na swoje fantastyczne pochodzenie – jest synem multiczempiona – og. Shanghai EA.

 

Pozostałe trzeba niestety ocenić negatywnie. A są to:

Murans Jassehr – bardzo przeciętny, żeby nie powiedzieć słaby.

Cavalli – amerykańskiej hodowli, bez wartości, zinbredowany na Padrons Psyche, mało urodziwy, kiepski kasztan.

Kresz – szwedzkiej hodowli mało udany potomek mało udanej wnuczki Kwestury. W czasach przed „dobrą zmianą” lepsze ogierki kastrowano w polskich stadninach.

 

Podsumowując, wyjąwszy RFI Farida i ES Harira, które mogą być wartością dodaną do polskiej państwowej hodowli, wygląda na to, że w przypadku pozostałych ogierów, to ich obecni właściciele mogą się czuć zaszczyceni, że wysokiej wartości klacze z najsłynniejszych polskich stadnin będą nimi pokryte. Wygląda na to, że Simone Leo zrobił przysługę nie tyle polskiej hodowli, co właścicielom wymienionych ogierów. Może się to przełoży na wynik aukcji, gdyż niewykluczone, że niektóre stanówki były dokonywane na zamówienia klientów i oni wykupią owe klacze źrebne „ogierami ich marzeń”. „Ich”, czyli danych klientów.

Jeśli jednak klacze te nie zostaną sprzedane, to (z wyjątkiem RFI Farida i ES Harira) potomstwo pozostałych ogierów będzie raczej zaśmieceniem polskiej hodowli.

 

Jak już jestem przy analizie rodowodów ogierów zaproponowanych przez Simone Leo, to jeszcze jedna konkluzja, ale dotycząca wszystkich ogierów, którymi są pokryte (bądź dopiero mają być) klacze z aukcji głównej i z letniej. Także ogierów polskiej hodowli.

Jak już wspominałem, RFI Farid oraz Cavali są z – nieobecnej do tej pory w polskiej hodowli - linii męskiej ogiera Mirage. Mamy też dwa ogiery z linii Ilderima, ale oba pokryły tylko po jednej klaczy: AlertGraciosę (z aukcji głównej), a PiaffBirunę (z aukcji letniej).

Pozostałych 15 ogierów, zarówno te zaproponowane przez Simone Leo (Ajamn Monscione, ES Harir, Kresz, Magic Manifique, Muranas Jassehr, Sundown K.A., Wortex Kalliste, Zeus E.A.), jak i polskie (Pogrom, Empire, Morion, Equator, Medalion, Pomian, Złoty Medal) pochodzą z jednej linii. Jakiej? – og. Saklavi I.

 

Jak to się ma do szumnych zapowiedzi, że dopiero teraz nominanci „dobrej zmiany” będą mogli w końcu zadbać o równowagę w męskich rodach – czego rzekomo brakowało poprzednio - i o to, aby nie faworyzować tylko jednej linii?

Efektywność wydatków?

Dzięki prawomocnemu wyrokowi Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach (sygnatura akt II SA/Ke513/18) nakazującemu kierownictwu Stadniny Koni w Michałowie odpowiedzieć na pytanie zadane przez posłów, dowiedzieliśmy się wreszcie, jakie wynagrodzenie Simone Leo otrzymał za swoje usługi w roku 2017. Było to 266 566,49 zł, a wydatki te dotyczyły promocji aukcji Pride of Poland 2017, wydania katalogów aukcyjnych oraz promocji grudniowego przetargu, jaki odbył się w Michałowie.

 

Warto w tym miejscu przypomnieć, że były minister rolnictwa, obecnie europoseł Krzysztof Jurgiel, grzmiał, że 12% od sumy uzyskanej od sprzedanych na obu aukcjach (głównej i letniej) koni, jakie pobierała zgodnie z umową ze stadninami firma Polturf, to było „działanie na szkodę państwa”. Było jednym z argumentów za zwolnieniem prezesów stadnin, Jerzego Białoboka i Marka Treli oraz Anny Stojanowskiej nadzorującej państwową hodowlę w Agencji Nieruchomości Rolnych.

 

Ciekawe, jaki procent całego przychodu z obu aukcji w 2017 roku stanowi owe 266 566 zł? Nawet jeśli uwzględnimy zimową aukcję w Michałowe z 2017 roku (ponad 500 tys. euro przychodu), to podejrzewam, że będzie to ponad 12 procent. A poza tym pamiętajmy, że Polturf brał 12%, ale nie tylko za wydawanie katalogów i robienie promocji. Za te 12% ponosił także koszty organizacyjne zarówno aukcji, jak i narodowego czempionatu. A tych kosztów w 2017 roku (ani w 2018, ani obecnie) nie ponosił Simone Leo.

Ciekawe, jak wygląda umowa Simone Leo na jego wynagrodzenie za jego usługi w tym roku?

Bezczelność

Przypomnijmy, że Simone Leo do współpracy z michałowską stadniną, a także do promocji aukcji zaprosił Maciej Grzechnik, były prezes SK Michałów. Rządził tą stadniną wespół z Hanną Sztuką, panią dyrektor ds. hodowli przez ponad dwa lata. Teraz pani Sztuka pisze na portalu „Polskie Araby” tak:

I tak Monika Słowik przeszła do historii Michałowa. Po raz pierwszy od 65 lat Michałow ma stratę.

 

Jaką? Jak wynika z informacji podanej przez Hannę Sztukę, strata za 2018 rok wyniosła 1 300 tys. zł, a powinna być na poziomie 1 800 tys., bo – jej zdaniem – 500 tysięcy zostało ukryte „za pomocą zabiegów księgowych”.

 

Obarczanie Moniki Słowik za wynik finansowy stadniny za rok 2018 to wyjątkowa bezczelność. Pani Monika została pełniącą obowiązki prezesa stadniny 23 sierpnia 2018 roku, a więc już po wyjątkowo nieudanej dla Michałowa aukcji Pride of Poland, na której stadnina ta sprzedała tylko jedną klacz! I po której kierownictwo KOWR za przyzwoleniem ministra rolnictwa odwołało z funkcji prezesa Macieja Grzechnika.

A strata ta, to nie tylko efekt tej nieudanej aukcji z 2018 roku, ale także działań duetu Grzechnik – Sztuka w 2017 roku. W tym zatrudnienia za 266  566 zł Simone Leo. Od jakiegoś czasu wiemy, że tyle dostał za swoje usługi w roku 2017. A ile dostał w roku 2018? Jaką część owej straty michałowskiej stadniny stanowi jego wynagrodzenie za rok 2018? Może pani Sztuka upubliczni tę informację?

 

O pełnej odpowiedzialności Moniki Słowik za wynik finansowy stadniny, a także ze wyniki hodowlane i pokazowe, będzie można mówić po zakończeniu roku 2019.

A propos wyników pokazów. Te z Białki są niepokojące. Większość michałowskich koni była źle przygotowana. Gołym okiem widać, że bez radykalnych kroków personalnych (chodzi o to, kto ma konie trenować) michałowska stadnina nie poprawi wyników na pokazach. Pani Moniko! Rządzenie to m.in. umiejętność podejmowania trudnych decyzji kadrowych. W przeciwnym wypadku, jak ma się miękkie serce, to trzeba będzie mieć twardą inną część ciała.

Marek Szewczyk

 

 

 

 

 

 

 

 





Ten artykuł pochodzi ze strony HipoLogika Marka Szewczyka
https://hipologika.pl

URL tej publikacji:
https://hipologika.pl/modules/news/article.php?storyid=418