Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Wynik czy pieniądze – co powinno być celem sportowca?

Nadesłany przez Marek Szewczyk 18.09.2013, 14:08:46 (3110 odsłon)

Niepomiernie się zdziwiłem, kiedy przed mistrzostwami Europy w skokach przez przeszkody, które odbyły się w duńskim Herning, zobaczyłem, że w składzie ekipy Wielkiej Brytanii nie znalazła się para Nick Skelton - Big Star. Pierwsza myśl była taka:  koń albo zawodnik jest kontuzjowany. Zacząłem szukać w internecie i znalazłem informację, po której zdziwiłem się jeszcze bardziej. Otóż Nick Skelton do spółki z właścicielem wspaniałego Big Stara wydali oświadczenie, że postanowili oszczędzić konia, gdyż ich głównym celem są Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro! Co ma piernik do wiatraka? Rio dopiero w 2016 roku, a ME w Herning w 2013. Oba wydarzenia dzieli trzy lata, o jakim oszczędzaniu więc mówimy? Jeszcze gdyby właściciel i jeździec postanowili oszczędzić konia na rok przed IO, to można by zrozumieć, ale na trzy lata? Dziesięć razy zdąży jeszcze odpocząć, zregenerować siły.

W swojej naiwności nie pomyślałem o jakże celnej zasadzie: że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ale w tym wypadku sprawdziło się jeszcze jedno porzekadło: chytry traci dwa razy. W jaki sposób?



Ale najpierw rozwińmy pierwsze powiedzenie.

Nick Skelton wygrał w czerwcu na Big Starze Wielką Nagrodę Akwizgranu. Od tego roku konkurs ten wchodzi w skład tzw. Wielkiego Szlema (Rolex Grand Slam). Dwa pozostałe elementy to Grand Prix na CSIO***** w Calgary oraz Grand Prix na CHI***** w Genewie (12-15 XII).  Rolex „wykolegowany” z pozycji sponsora jeździectwa nr 1 przez inną szwajcarską firmę produkującą zegarki (oraz sprzęt do pomiaru czasu) - Longinesa, postanowił bowiem walczyć o odzyskanie pozycji nr 1 i ustanowił owego Wielkiego Szlema. Jeśli jakiś zawodnik wygra (niekoniecznie na tym samym koniu) wymienione trzy konkursy Grand Prix, jeden po drugim, niezależnie od którego zacznie, otrzyma bonus w wysokości 1 mln euro. Jeśli wygra z tych trzech konkursów tylko dwa z, ale z rzędu – otrzyma premię w wysokości 500 tys. euro. Jeśli zaś wygra dwa, ale nie jeden po drugim, ale przedzielone zwycięstwem kogoś innego w „środku”, to otrzyma premię w wysokości 250 tys. euro. Jest więc o co walczyć.

No i właściciel Big Stara oraz Nick Skelton postanowili powalczyć. Grand Prix na CSIO***** w Calgary zaplanowane było na 8 wrześnie, a więc dwa tygodnie po zakończeniu ME w Herning (25 sierpnia). Jednak biorąc pod uwagę, że CSIO w Spruce Meadows trwa aż 5 dni, a podróż do Kanady jest długa i skomplikowana (nawet samolotem), praktycznie 3-4 dni po ME należało już wysłać konia do Kanady. Powstał więc problem, co ważniejsze: ME czy szansa na Wielkiego Szlema.

Można było startować i tu, i tu i to na tym samym koniu. Najlepszy dowód, że Ben Maher tak zrobił. Dosiadając siwej klaczy Cella wywalczył w Herning tytuł wicemistrza Europy (plus złoto drużynowo), a w GP w Calgary zajął 7. miejsce.

Nick Skelton „odpuścił” jednak ME. Niestety, w Spruce Meadows nie powalczył o Wielkiego Szlema. 30 sierpnia (a więc blisko tydzień po ME) świat jeździecki obiegła wiadomość, że Big Star jest kontuzjowany i do Calgary nie pojedzie.

No i tak Nick Skelton ani nie powiększył swego bogatego dorobku medalowego z ME – a były realne szanse na dwa złote medale, bo skoro Brytyjczycy bez niego wywalczyli pierwsze miejsce, to z nim dokonali by tego tym bardziej, a gdyby wywalczył do tego tytuł mistrzowski indywidualnie, nikt by się przecież nie zdziwił - ani nie powalczył w Calgary.

 

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Na ogół w sporcie jest tak, że jak ktoś planuje swoją karierę sportową pod kątem „kasy”, jeśli układa kalendarz z myślą przede wszystkim o forsie, to osiąga słabsze wyniki sportowe, od tego, dla którego najważniejszy jest sam wynik sportowy. Z kolei ten, kto na pierwszym miejscu stawia wynik sportowy i uda mu się ten cel zrealizować, przy okazji, po drodze, zdobywa też pieniądze. Na ogół dużo większe od tego, kto na nie specjalnie poluje.  

Jak morał z tej bajki? Lepiej być prawdziwym sportowcem i stawiać cele sportowe na pierwszym miejscu, bo sukcesy sportowe i tak się przełożą na pieniądze, niż być kunktatorem, który myśli tylko o forsie, bo wtedy można zostać i bez forsy i bez sukcesów sportowych.

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 21.09.2013, 13:36  Uaktualniono: 21.09.2013, 14:12
 Wynik czy pieniadze
Juz w starozytnym Rzymie spoleczenstwo domagalo sie chleba i igrzysk. W czasach wspolczesnych do wielu dziedzin sportu trafiaja ogromne pieniadze. Jest znane twierdzenie, ze najlepiej mobilizuja czlowieka do dzialania; slawa i pieniadze. Sporty konne, a glownie dziedziny olimpijskie maja swoja specyfike, chociaz chyba tak samo mozna powiedziec i o innych dyscyplinach. Generalnie jezdziectwo jest bardzo drogie i ryzykowne, nie cieszy sie jednak tak wielka popularnoscia, jak np. pilka nozna.
Czolowi jezdzcy w skokach przez przeszkody dzialaja na zasadzie przedsiebiorstwa, musza zarabiac, ale ponosza okreslone koszty i ryzyko. Nick Skelton, jak i jego doradcy musza to wszystko uwzglednic, aby przyjac optymalne rozwiazanie odnosnie okreslonej polityki startowej, aby sprostac bezwzglednej konkurencji. Najwieksze zyski jezdzcy uzyskuja z handlu konmi, ale do tego potrzeba niebagatelnego dorobku. Menedzerowanie wyczynowymi konmi ogromnej wartosci odgrywa tutaj zasadnicza role. Pomylka moze drogo kosztowac. Ostatnio media podaly, ze francuski 10 - letni walach Palloubet d`Halong zostal sprzedany za rekordowa cene 13,5 mln euro, ma wyjatkowy rodowod, inbredowany na szereg wybitnych przodkow, w tym w rodowodzie Rantzau xx wystepuje 3 razy, ma kapitalny udzial krwi - 47,85%. Nie powieli on swoich zalozen genetycznych, musi zarabiac wylacznie w sporcie. Trzeba wiec przyjac najlepszy balans miedzy slawa, a zarabianiem pieniedzy.
Skelton ma prawie 56 lat, wielkie doswiadczenie sportowe, zyciowe, a nawet w spozywaniu napojow alkoholowych, najlepiej zna swoje konie - mysle, ze postepuje w sposob racjonalny.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 20.09.2013, 13:25  Uaktualniono: 21.09.2013, 10:54
 teoretycznie
Uważam, ze recenzować Nicka Skeltona mógłby ktoś, kto uzyskał lepszy odeń wyniki i zrobił większe niż on pieniądze. Poza tym nie można myśleć, że gdyby rzeczony Skelton pojechał tam i tam, to wygrałby to i owo. Mógłby wygrać, ale też mógłby na przykład wpaść pod tramwaj. Człowieka do każdej pojedynczej decyzji prowadzi całe jego dotychczasowe życie. Skoro Skeltona przywiodło do takiej decyzji, nie mógł tym samym zrobić inaczej.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5