Dlaczego odmówiłem
Jestem zaskoczony tym, jak szybko informacja o tym, że dostałem propozycję od prezesa PZJ Michała Szubskiego i nie skorzystałem z niej, stała się publiczną tajemnicą. Nie żebym się starał, aby to pozostało w ukryciu, bo nie mam nic do ukrycia, ale też nie nagłaśniałem tej sprawy. A tymczasem ledwie wróciłem z biura PZJ do domu, a już miałem telefony od osób, które – delikatnie rzecz ujmując – komentowały to zdarzenie.
W tej sytuacji oraz odpowiadając na pytanie anonimowej osoby, która zapytała o powody mojej odmowy, dokonując wpisu na moim blogu, wyjaśniam, co następuje.
Faktycznie, zostałem zaproszony przez prezesa PZJ na spotkanie, podczas którego złożył mi propozycję, aby wspomógł zarząd dziennikarsko. O ile dobrze zrozumiałem intencje Prezesa, chodziło o to, abym się podjął tego, aby swoimi słowami informować środowisko o tym, co robi zarząd. Bo brak informacji o tym, jak i nad czym pracuje zarząd PZJ, jest przyczyną plotek i niedomówień.
Odmówiłem, ale kilka słów komentarza.
Pozytywnie oceniam to, że panowie zdają sobie sprawę, że ich polityka informacyjna, a właściwie jej brak, jest poważnym błędem. Ja ich w tej materii nie wesprę, ale może zrobi to ktoś inny. A może sami się tym zajmą. W każdym razie jest nadzieja, że pod tym względem będzie lepiej.
Nie pierwszy to raz, kiedy dostaję propozycję bycia kimś w rodzaju rzecznika prasowego. Zawsze odmawiam. Po pierwsze dlatego, że za bardzo sobie cenię swoją niezależność dziennikarską. A bycie czyimś rzecznikiem prasowym wymaga odłożenia swojego zdania na bok i przyjęcia punktu widzenia zleceniodawcy. To mnie nie odpowiada i takie propozycje mnie nudzą. Dziennikarsko jestem już spełniony. W środowisku jeździeckim szukam czegoś innego – możliwości działania na rzecz tego środowiska, ale nie jako dziennikarz, a jako działacz. I to jest po drugie. Nieskromnie powiem, że znam się na sporcie, mam doświadczenie organizacyjne i jeszcze chęć, aby na tym polu się sprawdzić. Aby się przydać.
Odmówiłbym nawet wówczas, gdybym taką propozycję dostał od zarządu, z którego polityką zgadzałbym się w 95 procentach. Zrozumiałe więc, że odmówiłem w sytuacji, kiedy mam bardzo dużo zastrzeżeń do tego, w jaki sposób swoje funkcje wykonują członkowie obecnego zarządu z jego nowym prezesem na czele. Dawałem temu wielokrotnie wyraz w tym miejscu.
I to wszystko, co w tej sprawie mam do powiedzenia.
Marek Szewczyk