Przy porannej kawie
Coraz częściej mam wrażenie, że jakiś wehikuł czasu przeniósł mnie do epoki późnego Gomułki. Ledwie człowiek otworzy laptop (kiedyś otwierało się gazetę), a tu go atakują wiadomości rodem z tamtej epoki.
Redaktor Cezary Gmyz na antenie Telewizja Republika ogłosił, że wpadł na trop spisku światowego imperializmu. Otóż żona perkusisty Rolling Stones Shirley Watts do spółki z szejkami arabskimi „chcieli przejąć ten biznes”, czyli polskie stadniny koni arabskich, jak rozumiem. Po drugiej stronie byli zapewne Donald Tusk, Marek Trela, Jerzy Białobok i Anna Stojanowska. Niebawem najlepszy dziennikarz śledczy PiS-u poda nam numery kont, jakie otworzyli w Panamie Tusk et consortes. Na nieszczęście dla nich, a na szczęście dla polskiej racji stanu, do akcji wkroczył dzielny wojak Szwejk-Jurgiel i zapobiegł tym niecnym zamiarom.
Nieoceniony redaktorze Gmyz. Gdyby Pana przenieść w czasy Gomułki, byłby pan prymusem Wydziału Prasy, Radia i Telewizji Komitetu Centralnego jedynej słusznej partii!
Prezes Agencji Nieruchomości Rolnych Waldemar Humięcki podał, że niebawem ogłoszony zostanie konkurs na stanowisko prezesa Stadniny Koni Janów Podlaski (chyba konkursy?, bo minister Krzysztof Jurgiel zapowiedział, że „zarząd Janowa powinien być zmieniony”). Jednocześnie – jak podaje „Wyborcza.bis”
Szef ANR wyjaśnił, że Trela jest podejrzewany o niegospodarność, więc wrócić nie może. Dodał, że wbrew oczekiwaniom środowiska hodowców nowym prezesem na pewno nie będzie nikt z tak dużym doświadczeniem jak Marek Trela czy Jerzy Białobok, były prezes stadniny w Michałowie, także odwołany przez PiS. Humięcki przyznał, że więcej takich specjalistów w Polsce po prostu nie ma.
Oto logika godna bolszewików – najpierw odwołuje się fachowców, a potem ubolewa, że nie ma ich kim zastąpić!
A swoją drogą, czy prezes ANR nie zaprzecza przypadkiem słowom swojego szefa (oj nieładnie, nieładnie). Czy to nie minister Jurgiel mówił, że mają "fachowców nie gorszych" od tych, których odwołali?
W programie "Gość Radia ZET" Monika Olejnik pytała Jacka Sasina, czy po sześciu latach nadal wierzy w zamach smoleński.
Ja nie wiem co ja uważam. Ewoluowałem. To jest duży problem. Bardzo się ucieszę, jeśli Antoni Macierewicz powie, że to nie był zamach - stwierdził poseł PiS.
Przypomniała mi się pyszna przypowieść, którą mi sprzedał swego czasu nieoceniony Pan Antoni (przy okazji, pozdrawiam). Otóż Gomułka na spotkaniu z miejscowym aktywem wypytywał lokalnych działaczy o nastroje, opinie. Gdy zapytał jednego z nich, czy zgadza się z linią partii w kwestii X, usłyszał odpowiedź, że – tak, zgadza się. Gdy zapytał o kwestię Y, usłyszał tę samą odpowiedź. W kwestii Z, odpowiedź była taka sama. Zirytowany pierwszy sekretarz zapytał owego działacza - ale towarzyszu, czy we wszystkim się tak zgadzacie z linią partii, czy nie macie swojego zdania? Na co indagowany towarzysz odpowiedział: mam swoje zdanie, ale się z nim nie zgadzam.
Marek Szewczyk


