Z mediami niczym z Jockey Clubem
W przyszłym tygodniu sejm ma się zająć projektem ustawy przygotowanej przez PiS a przekształcającej TVP, Polskie Radio oraz Polską Agencję Prasową ze spółek prawa handlowego w instytucje narodowe. Abonament RTV zaś zostanie zastąpiony powszechną składką audiowizualną ściąganą wraz z opłatą za prąd. Wszystko to miałoby nastąpić od 1 lipca tego roku.
Jako człowiek, który wiele lat przepracował w państwowej telewizji i wie, jak niekorzystne dla misji telewizji publicznej uwarunkowania niósł fakt, że abonament był ściągany tylko w niewielkim procencie, uważam pomysł owej składki pobieranej przy okazji opłaty za prąd za dobry. Oczywiście, diabeł tkwi w szczegółach. Trzeba bardzo precyzyjnie i rozsądnie zapisać wszelkie odstępstwa od tej reguły, aby nie skrzywdzić ludzi czy instytucji, których ten zapis z tych czy innych powodów nie powinien objąć, ale idea jest godna pochwały.
Idea powszechnej składki audiowizualnej - tak, ale już zapisy mówiące o trybie wybierania władz mediów publicznych budzą sprzeciw. Jakoś tak dziwnie bardzo przypominają poprawki, które PiS chce wprowadzić do ustawy o wyścigach konnych.
Ma powstać sześcioosobowa Rada Mediów Narodowych. Jej przewodniczącego będzie wybierać wyłącznie marszałek sejmu. Widać tu analogię – prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych wybierać będzie wyłącznie minister rolnictwa. Przewodniczącego Rady Mediów Narodowych nie będzie można odwołać przed ustaniem członkostwa w tym organie (może tylko złożyć rezygnację), a prezes PKWK będzie urzędować do końca swoich dni, bo PiS nie przewiduje kadencyjności tego stanowiska. Rada Mediów Narodowych będzie liczyć 6 osób, Rada PKWK – 9.
Po dwie osoby do medialnej czapki będą wybierać sejm, senat oraz prezydent i choć jedno miejsce z puli sejmowej pomysłodawcy łaskawie przewidują dla jednego z trzech kandydatów zgłoszonych przez największą partię opozycyjną, to ten listek figowy nie zmienia faktu, że instytucja ta będzie całkowicie posłuszna rządzącej partii. A będzie dokonywać – w drodze konkursów – wyborów władz mediów publicznych.
W przypadku Rady PKWK liczba jej członków i jaką drogą będą do niej trafiać nie ma znaczenia, gdyż praktycznie nie będą mieli nic do powiedzenia – rządzić będzie namaszczany przez ministra rolnictwa prezes Jockey Clubu (pisałem o tym w artykule pt. "Mała nowelizacja").
Zadziwia mnie krótkowzroczność obecnej ekipy rządzącej. Przecież kiedy za trzy i pół roku zmieni się układ sił i PiS ponownie trafi do opozycji, nowa ekipa rządząca będzie miała wspaniałe instrumenty w ręku, aby dokonać natychmiastowej czystki nie tylko w tych ciałach, o których piszę w tym tekście, ale prawie wszędzie, gdzie uda się im wprowadzić do ustawodawstwa „dobrą zmianę. No chyba, że prezes wszystkich prezesów liczy, że będzie rządził niczym Kim Ir Sen w Korei Północnej – czyli do śmierci.
Marek Szewczyk


