Historia kilku paszport贸w
Jacek Bobik wys艂a艂 jaki艣 czas temu paszporty czterech nowych koni ze swej stajni do biura PZJ i wp艂aci艂 stosown膮 op艂at臋. No i zacz臋艂o si臋.
Paszporty zgin臋艂y. Przez jaki艣 czas nikt nie wiedzia艂 gdzie s膮. Cho膰 nadawca wys艂a艂 je listem poleconym, a wspieraj膮cy go w stolicy sprawdzili, 偶e kto艣 z biura PZJ po艣wiadczy艂 odbiór tej przesy艂ki 12 kwietnia. Ju偶 zacz臋艂y si臋 rozmowy na temat konieczno艣ci wystawienia duplikatów i tego, kto b臋dzie ponosi艂 tego koszty, gdy paszporty si臋 znalaz艂y.
Znalaz艂y si臋 w… Biurze Rzeczy Znalezionych 26 kwietnia. Nie czas i miejsce, aby docieka膰, jak si臋 tam znalaz艂y. Istotne jest, 偶e przy okazji tej sprawy wysz艂o, jak pracuje biuro PZJ. Otó偶 okaza艂o si臋, 偶e osoba przyjmuj膮ca poczt臋 nie sprawdza zgodno艣ci liczby przesy艂ek poleconych zostawionych przez listonosza z liczb膮 na jego dokumencie, nie sprawdza te偶 numerów tych przesy艂ek. Dlaczego? No bo to tak zawsze by艂o. Zawsze, czyli od kiedy ta osoba pracuje w biurze PZJ. A pracuje od niedawna. Od niedawna te偶 prac臋 osób zatrudnionych nadzoruje nowy sekretarz generalny 艁ukasz Jankowski.
Diabe艂 tkwi w szczegó艂ach
Zguba si臋 znalaz艂a w Biurze Rzeczy Znalezionych, ale to nie koniec korowodu. Okazuje si臋, 偶e paszportów tych nie mo偶e odebra膰 PZJ. Mo偶e to zrobi膰 tylko osobi艣cie w艂a艣ciciel lub osoba upowa偶niona przez niego notarialnie. Jacek Bobik musi si臋 zatem uda膰 albo do notariusza (i zap艂aci膰), albo przyjecha膰 do stolicy, co te偶 kosztuje. Kto poniesie tego koszty? Drobny incydent, ale nie jedyny. Podobno zaginionych paszportów i przesy艂ek poleconych jest wi臋cej.
Ten incydent dobrze ilustruje pewn膮 prawid艂owo艣膰. 艁ukasz Jankowski jest wybitnym fachowcem, ale od stawiania parkurów. Wie ile foulée musi by膰 mi臋dzy okserem a stacjonat膮 w szeregu, jak zaplanowa膰 zadania dla koni na danym poziomie wyszkolenia, jak膮 „optyk臋” przeszkód zastosowa膰, ale wielu innych rzeczy nie wie. No bo sk膮d osoba, która – o ile si臋 nie myl臋 – nigdy nie pracowa艂a na etacie, ma nagle wiedzie膰, co to jest dziennik podawczy. Je艣li nigdy wcze艣niej nie mia艂 z czym艣 tak banalnym do czynienia, to sk膮d nagle ma wiedzie膰, czego wymaga膰 od podw艂adnych. Nie mia艂 te偶 wcze艣niej do czynienia z czym艣 takim, jak zakres obowi膮zków.
Diabe艂 tkwi w szczegó艂ach. I na tych szczegó艂ach potyka si臋 sprawno艣膰 dzia艂ania biura PZJ. A potyka si臋, bo nieznaj膮cy si臋 na sporcie zarz膮d jest zak艂adnikiem sekretarza generalnego, który ma jakie takie poj臋cie o ca艂ym je藕dziectwie, a o parkurach – doskona艂e, ale nie ma poj臋cia, co to jest dziennik podawczy czy zakres obowi膮zków. A my wszyscy na to pozwalamy. No to nie narzekajmy.
Marek Szewczyk


