Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Kilka pytań w sprawie Pingi

Nadesłany przez Marek Szewczyk 5.05.2016, 17:10:00 (6609 odsłon)

W niedzielę 1 maja wróciła do stadniny w Janowie Podlaskim sławna Pinga (Gazal Al Shaqab – Pilar po Fawor) urodzona w 2004 roku. Obecnie, po śmierci Pianissimy (nawiasem mówiąc są z tej samej rodziny, obie są prawnuczkami innej sławy z tej rodziny – Pilarki) najbardziej utytułowana reprezentantka janowskiej stadniny.

Jej powrót z dzierżawy w Arabii Saudyjskiej znacznie się opóźnił i wzbudził wiele podejrzeń. A oto, jak obecni zarządcy stadniny tłumaczyli w prasie („Dziennik Wschodni”) tę sytuację:



12-letnia gniada Pinga była w dzierżawie w saudyjskiej stadninie Aljawza Stud. – Opóźnienie jej powrotu było spowodowane udziałem klaczy w pokazie tytularnym w Arabii Saudyjskiej, który odbył się pod koniec stycznia. Pinga, z najwyższą notą, wygrała ten prestiżowy pokaz rozpoczynający tegoroczny sezon na świecie – tłumaczy Skomorowski. Z tego tytułu janowska stadnina otrzyma około 80 tys. euro, czyli 50 proc. wartości nagrody.

Wcześniej, Pinga zdobyła brązowy medal klaczy starszych międzynarodowego pokazu klasy „A” w Katarze.  Z kolei, w październiku 2015 roku srebrny medal klaczy starszych w Pucharze Narodów w niemieckim Aachen, a na początku grudnia tytuł Platynowej Czempionki Świata w Paryżu. Po tym sukcesie saudyjska (stadnina? strona? – w oryginale brakuje tu słowa) zwróciła się o  przedłużenie umowy dzierżawy.  - Później, klacz musiała przejść kwarantannę, a kolejne dni zwłoki  wynikały z niekorzystnego układu połączeń lotniczych – zaznacza Mateusz Leniewicz- Jaworski p.o. członka zarządu stadniny. Do powrotu do Janowa klacz była ubezpieczona na kwotę 500 tys. euro.

 

Cały ten akapit i przedstawioną chronologię wydarzeń trzeba wziąć pod lupę, aby zrozumieć, że tłumaczenia panów Marka Skomorowskiego i Mateusza Leniewicz-Jaworskiego zamiast wyjaśnić zaistniała sytuację, zaciemniają ją. Co chcą ukryć?

O jakim przedłużeniu umowy mówią? Bo na jedno przedłużenie umowy zgodził się jeszcze poprzedni prezes Marek Trela (szczegóły za chwilę). Właśnie na to, w wyniku którego Pinga wygrała wspomniany pokaz. A zatem ten sukces oraz wspomniane 80 tys. euro, to wszystko jeszcze zasługa Marka Treli. Ale czy miało miejsce jeszcze jedno przedłużenie umowy?

Pierwsza umowa

Zacznijmy od początku. Od pierwszego kontraktu na wydzierżawienie Pingi do saudyjskiej stadniny Aljawza. Przy zawarciu tego kontraktu pośredniczył Mateusz Leniewicz-Jaworski. Pisałem o tym w tekście pt. „Kolejne kłamstwa ANR”, kiedy wyjaśniałem nieprawdziwość niektórych informacji w CV nowego członka zarządu stadniny w Janowie Podlaskim. To istotna informacja, gdyż będzie ciąg dalszy związków pana Leniewicz-Jaworskiego z saudyjską stadniną.

 

Marek Trela, były prezes i hodowca Pingi zawarł w grudniu 2014 roku umowę z Aljawza Stud na dzierżawę klaczy.

 

• Głównym celem dzierżawcy była możliwość wystawienia Pingi w swoich barwach na pokazie Prince Sultan bin Abdulaziz International Arabian Horse Festival (PSAIAHF), który miał się odbyć 28-30 stycznia 2015 roku w Arabii Saudyjskiej. Jest to pokaz najwyższej rangi w skali ECAHO - "Title" (jest 5 takich pokazów w roku). Na tym pokazie im najbardziej zależało. Jednak pobyt klaczy u dzierżawcy miał trwać do 30 IX 2015 roku. Pod koniec września bowiem odbywa się w Akwizgranie (jeśli ktoś pisze czy mówi Aachen, musi mieć świadomość, że używa niemieckiej nazwy w sytuacji, kiedy jest polska nazwa tego historycznego miasta) Puchar Narodów, w którym Pinga też miała wziąć udział w barwach saudyjskiego dzierżawcy.

 

• Pinga wyjechała do Arabii Saudyjskiej źrebna ogierem Pogrom. Miała urodzić źrebaka w tamtejszej stadninie, ale oczywiście źrebak jest własnością SK Janów Podlaski i na koszt dzierżawcy miał być odtransportowany do Polski. Ten punkt został zrealizowany.

 

• W trakcie dzierżawy stadnina Aljawza miała prawo do pobrania jednego zarodka od Pingi, a urodzony z tego źrebak miał być własnością tejże stadniny.

 

• Dodatkowo w 2015 roku Pinga miała być przed powrotem pokryta ogierem wskazanym przez SK Janów Podlaski i wrócić do domu źrebna, a urodzony źrebak miał być oczywiście własnością janowskiej stadniny.

Aneks do umowy

23 stycznia 2015 roku zmarł król Arabii Saudyjskiej Abd Allah ibn Abd al-Aziz Al Saud, co mocno skomplikowała sprawę. Pokaz PSAIAHF w tym roku został odwołany. Ponieważ właścicielom stadniny Aljawza na wystawieniu Pingi na tym pokazie zależało najbardziej, zwrócili się do Marka Treli, aby przedłużyć dzierżawę o kolejny rok. Prezes Trela się zgodził, ale wyłącznie na udział w pokazie PSAIAHF 2016 (oczywiście w zamian za dodatkową i to niemałą sumę dla janowskiej stadniny), ale niezwłocznie po styczniowym pokazie (27-29) Pinga miała wrócić do domu. Konkretnie do 15 lutego 2016 najpóźniej.

Czy był kolejny aneks?

A wróciła dopiero 1 maja. No właśnie, skąd się wzięło to opóźnienie? Co tak długo tam robiła? A właściwie, co robiono z nią? Bo te bajki, że sprawiły to niekorzystne połączenia lotnicze i konieczność kwarantanny, możecie Panowie wciskać ludziom nieobeznanym z hodowlą konia arabskich, ale nie arabiarzom. Jeśli ktoś wie, że ma konia zwrócić w lutym, to zamawia transport i kwarantannę najpóźniej na początku grudnia.

 

Nieoficjalnie wiadomo mi, że Mateusz Leniewicz-Jaworski jeszcze przed 19 lutego (a więc przed odwołaniem prezesa Treli) dzwonił do właścicieli saudyjskiej stadniny i mówił im, że nie muszą się spieszyć z odwożeniem Pingi do 15 lutego 2016 roku. Widocznie już wiedział, że będzie niebawem współrządził w Janowie i że dalsze losy dzierżawy Pingi będą zależeć od niego.

 

W związku z tym mam kilka pytań.

 

1. Czy nowe władze SK Janów Podlaski zawarły kolejny aneks do umowy dzierżawy Pingi. Co było zawarte w tym aneksie? Jakie korzyści z kolejnego przedłużenia umowy dzierżawy miała mieć SK Janów Podlaski, a jakie Aljawza Stud?

 

2. Czy od Pingi stadnina Aljawza pobrała więcej zarodków niż jeden, o którym była mowa w pierwotnej umowie? Jeśli tak, to ile i na jakich warunkach?

 

3. Czy Pinga wróciła źrebna ogierem, którego zgodnie z pierwotną umową miała wskazać stadnina janowska? Jeśli tak, to kiedy urodzi się źrebak?

 

4. Bez względu na to, czy jest źrebna, czy nie – kolejne pytanie brzmi: czy zostanie pokryta w Janowie jeszcze w tym sezonie rozpłodowym? W gruncie rzeczy chodzi o to, czy w wyniku tego dziwnego przedłużenia pobytu Pingi w Arabii Saudyjskiej, klacz (a tym samym polska hodowla) będzie miała stracony jeden sezon rozpłodowy, czy nie?

 

 5. Czy jeśli Mateusz Leniewicz-Jaworski pośredniczył w negocjacjach w sprawie przedłużenia dzierżawy Pingi w Aljawza Stud, otrzymał od tejże stadniny prowizję prywatnie? Pytanie to nie jest bezzasadne. Skoro pośredniczył (jeszcze gdy nie był pracownikiem stadniny) w doprowadzeniu do pierwszej umowy i od SK Janów Podlaski nie dostał żadnej prowizji, a dostał zapewne od właścicieli stadniny Aljawza, to jest wysoce prawdopodbne, że dostał też prowizję za to, że Pinga mogła być dłużej w tejże stadninie.

 

6. Ubezpiecznie Pingi zostało przedłużone do końca jej pobytu w Arabii Saudyjskiej. Kto poniósł koszty tego dodatkowego terminu ubezpieczenia? Czy tylko dzierżawca, czy też może stadnina w Janowie partycypowała w tych kosztach?

Poprosimy odpowiedź publicznie!

Panie Karolu! Po raz kolejny zwracam się do wiceprezesa Agencji Nieruchomości Rolnych Karola Tylendy. Apeluję, aby w imię pełnej jawności spraw dotyczących ciągle gorącego tematu „dobra zmiana w państwowych stadninach koni arabskich w Polsce”, odpowiedzi na te pytania padły w przestrzeni publicznej. Czy to poprzez rzecznika prasowego ANR, czy to na stronie internetowej SK Janów Podlaski.

  

Wszyscy zrozumieją, jeśli niektórych szczegółów nie będzie można ujawnić ze względu na tajemnicę handlową. Np. ile zarodków pobrała w sumie od Pingi saudyjska stadnina i ile za to zapłaciła, ale sam fakt ewentualnego zawarcia aneksu do umowy i ewentualnego pobrania większej liczby zarodków (niż jeden) od klaczy można podać do publicznej wiadomości.

 

To przecież był (i zapewne pozostanie) skuteczny sposób na zarabianie pieniędzy przez polskie stadniny bez konieczności wyprzedaży cennego materiału genetycznego. Tę metodę, bardzo efektywnie zresztą, stosowali odwołani prezesi-hodowcy i nie ma i nie będzie niczego nagannego, jeśli będą ją stosować ich następcy. Tu nie ma się czego wstydzić. Tym można i warto się chwalić.

Marek Szewczyk

 

 

 

 

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 06.05.2016, 13:35  Uaktualniono: 06.05.2016, 13:42
 list do mateusza jaworskiego
Od krajanki z Lądka-Zdroju skąd pochodzi jaworski. Tak się nazywał bo to drugie nazwisko zostało dodane niedawno , ciekawe dlaczego zmienił ? https://www.facebook.com/groups/149856 ... rmalink/1544542495842380/
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5