7/8 małopolskiego = sp?
Pamiętam swoje zdziwienie, kiedy „odkryłem”, że słynna Ratina Z zapisana do księgi hanowerskiej, wcale hanowerska nie była. Jak się popatrzy na jej rodowód, w drugim pokoleniu, tam gdzie są cztery kratki rodowodu, trzy z nich zajmują konie holsztyńskie, a w jednej ulokował się sławny ogier francuski Alme, który był rasy selle francais. Zero koni hanowerskiej w rodowodzie Ratiny Z, a tymczasem przez lata rozsławiała tę rasę, zdobywała punkty do rankingów prowadzonych przez World Breeding Federation for Sport Horses (WBFSH) dla tej księgi stadnej. Dlaczego?
Przyczyna była prozaiczna, a poznałem ją, gdy zacząłem zbierać informacje do artykułu o Ratinie Z, kiedy ta wybitna klacz padła. Otóż kiedy Leon Melchior zakładał słynną stadninę Zangersheide, kupił 57 klaczy hanowerskich, a do nich dołączył jedną holsztyńską klacz. Była nią Heureka, na której startował, a którą wcześniej odkupił od swego trenera Hermana Schriddego. Całość zarejestrował w księdze hanowerskiej, a władze tej księgi zrobiły wyjątek dla potomstwa Heureki i tak trafiła do niej jej córka, Argentina Z (po wspomnianym Alme sf), która rodowodowo nie miała nic wspólnego z rasą hanowerską. Podobnie było z jej córką, Ratiną Z, której ojcem z kolei był holsztyński Ramiro, wnuk polskiego angloaraba Ramzes.
W ten sposób prawa genetyki i logiki zostały nagięte z powodu pieniędzy: zakup kilkudziesięciu klaczy hanowerskich przez jeden podmiot, skłonił Związek Hanowerski do zrobienia wyjątku dla tegoż podmiotu.
Dlaczego przywołuję ten przykład? W polskiej hodowli mamy podobne przykłady, ale nie są one wyjątkiem, a regułą. Mam przed sobą rodowód 3-letniego ogiera Rowitto urodzonego w SK Prudnik. W trzecim pokoleniu tego konia, na 8 kratek rodowodu, aż 7 zajmują konie: albo małopolskie (m), albo angloarabskie (xo), albo pełnej krwi angielskiej (xx), a tylko jedną koń z obcej dla rasy małopolskiej księgi KWPN. A więc Rowitto jest w 7/8 koniem małopolskim, ale musi być zapisany do Księgi Stadnej Koni Rasy Polski Koń Szlachetny Półkrwi, zwanej popularnie i skrótowo (kto jest w stanie wymawiać pełną nazwę księgi?!) - sp. Gdzie tu logika, gdzie sens?
Dlaczego tak się dzieje? Bo obecne przepisy obowiązujące dla tej rasy mówią, że jeśli choć jedno z rodziców jest sp, to ich potomstwo też musi być wpisane do księgi sp. Nawet jeśli ten potomek jest przykładem krzyżowania wypierającego. A wypierane są obce ciała z rodowodu konia małopolskiego. Odwracając sytuację, mamy do czynienia z zalewaniem obcego ciała (w tym wypadku KWPN, ale to samo może być ze ślązakiem, wielkopolakiem) przez coraz gęstszy strumień ras składających się na rasę małopolską, tak że omawiany koń powinien być już uznany za konia małopolskiego.
Pamiętajmy, że nie rozmawiamy o tzw. rasach czystych (araby, folbluty), gdzie obowiązują bardzo rygorystyczne przepisy, a o rasach półkrwi, gdzie dolew obcej krwi zawsze był stosowany i dopuszczalny. Oczywiście mówimy o dolewie, a nie o zalewie. Czyli istota problemu tkwi w proporcjach. Jeśli na osiem kratek rodowodu tylko jedna jest „zanieczyszczona”, to nie należy wylewać dziecka z kąpielą.
Zapis o składzie procentowym ośmiu kratek w trzecim pokoleniu konia powinien mieć przewagę nad zapisem o tym, że jak chociaż jedno z rodziców jest w księdze sp, to potomek też musi tam trafiać. A nie powinien. Powinien już móc trafić do księgi małopolskiej.
Tam powinien trafić Rowitto. Tym bardziej, że to ładny kasztan w typie, którego nie powstydziliby się Francuzi hodujący angloaraby. Wiem co mówię, bo widziałem tego młodego ogiera w Bogusławicach podczas Czempionatu w Skokach Luzem Koni Rasy Małopolskiej, w którym musiał brać udział poza konkursem. Podobnie było z jego półbratem, og. Wiwit. U tego z kolei jedną kratkę rodowodu zajmował wielkopolski og. Harfiarz; nawiasem mówiąc, syn arabskiego Pietuszoka!, czyli de facto tylko 1/16 rodowodu Wiwita jest „znieczyszczona”. Takich przykładów można by zapewne podać więcej.
Te niekorzystne dla rasy małopolskiej zapisy dziwią tym bardziej, że przecież Polskiemu Związkowi Hodowców Koni podlega też księga rasy wielkopolskiej, a tam wahadło przesunęło się w drugą stronę, aż na sam koniec. Oto przykład. W ubiegłym roku wicemistrzynią Polski koni 5-letnich w ujeżdżeniu została klacz Katrona (Bambino van’t Zorgvliet BWP – Katania wlkp po Turbud Quirinus BWP). Jak się dokładnie przeanalizuje rodowód tej klaczy, to okazuje się, że na 8 kratek 6 zajmują konie BWP, jedną – KWPN (Le Bon), a tylko jedną koń rasy wielkopolskiej, klacz Kobra (prababka Katrony). Czyli na osiem kratek tylko jedną zajmuje koń rasy wielkopolskiej, a mimo to klacz może być wpisana do księgi wlkp, a nie do sp, gdzie przecież powinno być jej miejsce.
Tymczasem w przytoczonym wcześniej przykładzie ogiera Rowitto - 7 kratek właściwych dla małopolskiej rasy, a tylko jedna obca, a koń nie może być zapisany do księgi małopolskiej, a musi do sp. Gdzie tu logika?
A propos „musi”. Okazuje się, że nie musi. Z informacji uzyskanej od jednego z członków komisji księgi stadnej koni małopolskich wynika, że jeśli hodowca po urodzeniu źrebaka o podobnej do og. Rowitto konstrukcji rodowodu złoży podanie o zapisanie jego konia do księgi małopolskiej, to otrzyma na to zgodę. To ważna informacja dla hodowców na dziś. To uchylenie furtki, aby obejść bzdurny przepis. Dobre i to.
Ale jeśli tego nie zrobi, to koń z automatu będzie wpisany do księgi sp. A gdyby po jakimś czasie hodowca uznał, że jednak wolałby, aby jego koń był zapisany tam, gdzie zapisany być powinien, będzie za późno. Przecież jeden koń nie może być zapisany do dwóch ksiąg. Zapisanie konia do jakiejkolwiek księgi, przypisuje go do niej już na całe życie!
Dlatego ważniejsze byłoby, aby komisja księgi stadnej wzięła pod lupę obecne przepisy i zmieniła to, co jest nielogiczne, a przede wszystkim szkodliwe dla koni małopolskich. A ponieważ w tejże komisji zasiadają ludzie rozsądni, jestem przekonany, że niebawem ten ewidentny błąd zostanie naprawiony.
Marek Szewczyk



|
|