Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Sport, czy rynek?

Nadesłany przez Marek Szewczyk 28.05.2013, 23:30:00 (4339 odsłon)

W ostatni weekend maja (24-26) mieliśmy taką oto sytuację, że w jednym terminie odbyły się zawody ogólnopolskie w skokach w trzech różnych miejscach: w Michałowicach (ZO**) oraz w Białym Borze i Warszawie (CSN). Jaki był efekt tego rozdrobnienia w najtrudniejszych konkursach? W Michałowicach w Grand Prix wystartowało 25 koni, ale ukończyło 17. Na podobnym poziomie było to w Białym Borze (20-19). Najskromniej w Warszawie – (9-8). W stolicy była zaś największa pula nagród: w GP 11 880 zł, z czego 4500 dla zwycięzcy. Pod Krakowem: 9000 – 3700 zł, podobnie w Białym Borze – 9800 – 3500 zł.
 

Jaka była obsada jakościowa wspomnianych konkursów Grand Prix? Zarówno w Warszawie, jak i Białym Borze naliczyłem po 2-3 pary, które być może spotkamy później podczas mistrzostw Polski (seniorów). Michałowice pod tym względem się zdecydowanie wyróżniały, tam takich par można by wskazać sześć!



Tyle fakty, czas na wnioski.

Istotą sportu jest rywalizacja. Poziom sportowy zaś jest tym wyższy, im większa liczba zawodników rywalizuje w jednym czasie, w jednym miejscu. Najlepiej – dla poziomu sportowego – jak są wszyscy najlepsi. To ideał, trudny do zrealizowania. Na drugim biegunie są takie oto sytuacje, że w konkursie startuje np. tylko 5 koni. Zwycięzcę zawsze się wyłoni, ale jaka informacja płynie z faktu, że ktoś wygrał przy tak skromnej obsadzie? Co można powiedzieć o poziomie, jaki reprezentuje? O jego formie sportowej? Na pewno mniej, niż w sytuacji, gdyby wygrał konkurs, w którym pokonałby 50 rywali.

 

Sport jeździecki jest drogi. Dużą częścią kosztów są te poniesione na transport. To oczywiste, że taniej jest pojechać na zawody do miejscowości, która jest w odległości 150 km od naszej stajni, niż do tej leżącej 400 km od naszego domu.

Obecnie dochodzą jeszcze inne czynniki: jaką infrastrukturę ma gospodarz zawodów, a zwłaszcza jakie ma podłoże. Stąd duża popularność takich ośrodków jak: Warka, a ostatnio Michałowice czy Drzonków, a w hali – Leszna.

I wraca problem (o którym zresztą już kiedyś pisałem), czy liczbę zawodów, zwłaszcza w jednym terminie, ma regulować rynek, czy jacyś decydenci. Na poziomie ogólnopolskim – PZJ, a konkretniej jakieś ciało kierujące daną konkurencją, a na poziomie regionalnym – OZJ-ty.

 

Jestem przeciwnikiem modelu, że wszystko puszczamy na żywioł, że każdy kto zgłasza chęć organizacji zawodów w terminie jemu dogodnym, otrzymuje takie prawo. A jeśli dochodzi do kumulacji zawodów w jednym terminie, to trudno. Rynek to wyreguluje.

Uważam, że powinno się próbować nad tym zapanować, próbować regulować. Wiem, że czasy, kiedy PZJ (czy OZJ-ty) mógł coś zdecydowani zakazać czy nakazać, minęły bezpowrotnie. Jednak próby sugerowania, doradzania, mediowania powinny mieć miejsce. Pytanie tylko, kto to ma robić?

 

Rynek zapewne wiele rzeczy wyreguluje, ale może nie udać mu się wpłynąć na nadmierne rozdrobnienie zawodów. A rozdrobnienie jest wrogiem poziomu sportowego. A w sporcie jednak jego poziom powinien być wartością nadrzędną. Dlatego sport powinien mieć pierwszeństwo nad rynkiem.

 

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
Tagi: PZJ   zawody   rynek   sport   rywalizacja   OZJ-ty  
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.06.2013, 20:57  Uaktualniono: 11.06.2013, 21:43
 Sport, czy rynek
Brakuje w sporcie jeszcze wiele, chyba glownie pieniedzy, ale z drugiej strony nalezy podkreslic, ze postep jest bardzo znaczacy.
Pokazaly sie doskonale konie, o ktorych jeszcze uslyszymy.
Jerzy Fedorski
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2013, 21:10  Uaktualniono: 04.06.2013, 22:34
 Sport czy pieniądze?
A może nie sport czy rynek, tylko sport czy pieniądze?
Jak mówi mój szef "wszystko jest funkcją czasu i pieniędzy". Ja od siebie dodam jeszcze jeden ważny składnik zwany "determinacją".
Czy na pewno poziom sportowy podniesie się pod wpływem mniejszej liczby zawodów? Konkursy daleko od domu to same koszty - transportu, czasu niedostępności w codziennej pracy zarobkowej, dodatkowych noclegów. To czynnik finansowy istotnie redukuje liczbę zawodników na wyższym poziomie. Rezultat - taka polska nędza, niby chcemy, ale nie wystartujemy. Ograniczenie rynku nic tu nie pomoże, gdy i pieniędzy, i determinacji brakuje.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 04.06.2013, 17:02  Uaktualniono: 04.06.2013, 20:14
 Cudowny rynek?
Od z górą dwudziestu lat większość Polaków wierzy w cudowną moc sprawczą tzw. rynku. Ma on wszystko wyregulować - ilość, jakość, koszty. Niestety okazuje się, że nie jest tak do końca. Widać to w naszym sporcie jeździeckim. Organizacja zawodów ogólnopolskich w kilku miejscach jednocześnie poza wpływem na obniżenie poziomu sportowego, powoduje zniechęcanie z trudem pozyskiwanych sponsorów. Bo cóż mogą oni pomyśleć, gdy w konkursach startuje kilka lub kilkanaście par? Jedynie, że wyłożyli pieniądze na nic nie znacząca niszową dyscyplinę - uwierzą w słowa "Pani ministry" Muchy.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5