Skansen albo gałąź „przemysłu końskiego”
Wpadł mi w ręce drugi numer „Konia Polskiego” z tego roku. To bliskie memu sercu pismo, które na kilka lat zniknęło w ogóle z rynku, jest obecnie wydawane przez Polski Klub Wyścigów Konnych, a redaktorem naczelnym jest prezes PKWK Tomasz Chalimoniuk. O nowej szacie graficznej i zawartości merytorycznej nie będę się wypowiadał. Ograniczę się do tego - cieszę się, że w ogóle pismo „ożyło”.
Chcę się jednak odnieść do artykułu, jaki w tym numerze KP został opublikowany. Jego autorem jest Jerzy Sawka, obecnie dyrektor toru Partynice we Wrocławiu, a w przeszłości dziennikarz, naczelny wrocławskiego wydania „Gazety Wyborczej”. Tytuł tego artykułu brzmi: „Wyścigi konne. Wóz albo przewóz”. Można go przeczytać nie tylko w „Koniu Polskim”. Ostatnio autor wrzucił ten tekst do facebooka (https://www.facebook.com/jerzy.sawka/posts/1984930221540262).
Moment ukazania się artykułu – powinien sprzyjać dyskusji. W najbliższą niedzielę (15 IV) ruszają wyścigi we Wrocławiu, a w następną (22 IV) w Warszawie. Jesteśmy więc w przeddzień sezonu wyścigowego w Polsce. Do tego dochodzą zmiany wśród ludzi, którzy do tej pory zawiadywali wyścigami na Służewcu.
Grzegorz Sołtysiński jest nadal członkiem zarządu spółki Totalizator Sportowy (już od wielu lat, jako przedstawiciel załogi), ale – jak wieść gminna niesie – już nie będzie nadzorował Służewieckiej spółki-córki (Tor Służewiec) i wszystkiego, co się z wyścigami wiąże. To z jednej strony. Z drugiej – 20 marca (a więc na miesiąc przed sezonem) odwołany został dotychczasowy dyrektor służewieckiego toru. Decyzja, biorąc pod uwagę moment, zaskakująca. Dlaczego? Z lakonicznego komunikatu zamieszczonego na stronie internetowej Toru Służewiec niewiele wynika. Oto treść tego komunikatu:
W związku z reorganizacją Obszaru Służewiec, 20 marca 2018 roku nastąpiła zmiana na stanowisku dyrektora warszawskiego toru. Włodzimierza Bąkowskiego zastąpiła Jolanta Górska, która wcześniej pełniła funkcję pełnomocnika zarządu Totalizatora Sportowego ds. Obszaru Służewiec.
Na czym miałaby polegać „reorganizacja Obszaru Służewiec”, na razie nie wiemy.
Do tych oficjalnych wiadomości trzeba dodać jeszcze jedną – a mianowicie taką, że na Służewcu odbędzie się w tym roku Narodowy Czempionat Koni Arabskich, zamiast w Janowie Podlaskim, co było długoletnią tradycją. Przeciwko tej decyzji protestował Sławomir Pietrzak, a jego próby uaktywnienia lokalnych władz szybko skończyły się tym, że kierownictwo KOWR-u (dawna ANR) zdjęło go z funkcji prezesa janowskiej stadniny. Wcześniejsze grzechy byłego już prezesa, czyli dramatycznie pogarszająca się sytuacja finansowa stadniny i fatalny styl zarządzania, im nie przeszkadzały. Ale na próbę przeciwstawienia się decyzji - no właśnie czyjej? KOWR-u czy ministra Jurgiela – reakcja była natychmiastowa.
Jeśli chodzi o sprawy „arabskie”, to jeszcze nie koniec. Na dziś nie wiadomo, gdzie odbędzie się aukcja Pride of Poland i kto ją będzie ją organizował. Nie zdziwię się, kiedy się okaże, że aukcja dołączy do czempionatu i całość odbędzie się na Służewcu. Głównym argumentem będzie to, że to przecież podniesie prestiż obu tych imprez, bo uświetni uroczystości z okazji 100-lecie odzyskania niepodległości. Prezydent, premier i ministrowie będą mieli blisko i tłumnie nawiedzą imprezę, a cały „arabski świat” oniemieje z zachwytu, że w Polsce konie arabskie cieszą się taką estymą.
Dlaczego piszę tyle o czempionacie i aukcji skoro głównym tematem mają być wyścigi konne? Bo niewykluczone, że wspomniane zmiany są ze sobą powiązane i mają też związek właśnie z tym szkodliwym pomysłem, aby i czempionat i aukcja odbyły się w Warszawie. Zapewne za jakiś czas będziemy wiedzieć więcej, a elementy tej układanki ułożą się w jakąś logiczną (oczywiście dla inicjatorów, bo nie dla sprawy) całość.
Ad meritum. Jeśli ktoś się spodziewał teraz dyskusji z tezami tekstu Jerzego Sawki, to będzie rozczarowany. Nie zamierzam z nim polemizować, bo mam dokładnie takie samo zdanie. Podpisuję się obiema rękami pod jego tezami. A warto je nagłośnić, bo a nuż – nowi ludzi w Totalizatorze Sportowym, czy nowa Pani Dyrektor na Służewcu będzie mogła coś w tej sprawie zrobić. Zrobić pozytywnego.
Aby wyścigi konne w Polsce przestały być skansenem, a mogły pójść w kierunku dobrze prosperującej gałęzi horse industry, jak to ma miejsce w wielu miejscach na świecie. Głównie w Azji, ale w Europie także – co pokazuje przykład francuski.
Główny problem – zresztą ten sam, nierozwiązany od lat – jest taki, że odpisy od obrotów w grze są niewielkie, bo obroty są niewielkie. Obecnie na poziomie 14 mln zł. A obroty są niewielkie, bo gra odbywa się w zasadzie tylko na torze. Tak było od lat. Ponad 90% zakładów wzajemnych było zawieranych na torze, a tylko kilka procent poza nim. Na całym świecie te proporcje są odwrotne. Więcej zakładów jest przyjmowanych poza torem, choć oczywiście na wyścigi przychodzi dużo ludzi (zwłaszcza w Azji) i obroty na torze też są spore.
Przez wiele lat podejmowaliśmy ten problem („śmy – czyli dziennikarze interesujący się wyścigami konnymi). Kiedyś nasze postulaty dotyczyły zwiększenia liczby ekspozytur, potem tego, aby Totalizator Sportowy chociaż do jakiejś części z licznych punktów, gdzie można zagrać w totka, doprowadził przekaz na żywo z toru i stworzył możliwość przyjmowania też zakładów na konie wyścigowe. Teraz jest to już wszystko nieaktualne. W dzisiejszych czasach tą właściwą szansą jest stworzenie możliwości przyjmowania zakładów poprzez internet. Bez tego nie da się sprawić, aby wyścigi konne stały się biznesem.
Ale do tego potrzeba dwóch rzeczy. Po pierwsze – woli politycznej. Po drugie – sensownego planu, jak do takiego stanu rzeczy dojść w kilka lat. No i potem fachowców, którzy ten plan wcielą w życie.
W tym roku pula nagród na Służewcu będzie na poziomie 8 mln zł, czyli takim samym, z jakim mieliśmy do czynienia od kilku lat. Jak wiadomo, kto stoi w miejscu, ten się cofa. Niestety, ta stagnacja sprawia, że cały wyścigowy przemysł w Polsce się zwija zamiast się rozwijać. Hodowcy przestają kryć klacze pełnej krwi. Trenerów, jeźdźców i wszelkich fachowców – ubywa. Za kilka lat liczba urodzonych w Polsce koni pełnej krwi spadnie do jakiegoś dramatycznego poziomu (kilkunastu?) Oczywiście, ciągle można kupić za relatywnie nieduże pieniądze młode konie za granicą, głównie w Irlandii. Wśród nich być może trafią się kolejne takie szczęśliwe przypadki, jak Va Bank czy Bush Brave, ale to nie zmieni ogólnego stanu rzeczy. To nie zmieni tego, że zmierzamy – jak trafnie to zdefiniował Jerzy Sawka – w kierunku skansenu.
Będziemy mieli pięknie odrestaurowany tor na Służewcu, malowniczy tor we Wrocławiu, ale na nich jakieś rachityczne, szczątkowe wyścigi. Bo o wyścigach w Sopocie przy takim kierunku trzeba będzie zapomnieć.
Swoją drogą – nie sposób zrozumieć. Po co było wydawać tyle pieniędzy na restaurację toru Służewieckiego, jeśli nie chce się wyścigów konnych. Bo aby ta gałąź horse industry się rozwijała, aby z czasem stała się dochodowa, trzeba w nią zainwestować. Bez tych niezbędnych inwestycji (zarówno finansowych, jak i systemowych – vide gra poprzez internet), tory na Służewcu i we Wrocławiu trzeba będzie niebawem zamknąć. Albo utrzymywać jako skansen.
Marek Szewczyk



Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 24.04.2018, 10:42 Uaktualniono: 24.04.2018, 11:45 |
![]() |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 12.04.2018, 12:14 Uaktualniono: 12.04.2018, 21:10 |
![]() Wypowiedź Pana Sawki na radzie PKWK w dniu 29 stycznia 2015 r.
"Partynice nie szacują obrotów, gdyż to należy do spółki Traf-ZW, a zadaniem Partynic jest zapewnienie jak najliczniejszej publiczności, więc to pytanie powinno być skierowane do Trafu. [b]On jako dyrektor nie ma o tym wiedzy[/b], choć wiedza taka rzeczywiście by się przydała, [b]i nie ma obowiązku tego wiedzieć[/b]. Generalnie we Wrocławiu gra jest słaba, bo ludzie nie umieją grać, gdyż nie przestawili się jeszcze z gonitw koni półkrwi. Promocja gry jest słaba" TO ZOSTAWIĘ BEZ KOMENTARZA PANIE MARKU, całość wypowiedzi w linku poniżej http://www.pkwk.pl/wp-content/uploads ... Rady-29_stycznia_2015.pdf |
|
![]() |