Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Psy i sędziowie

Nadesłany przez Marek Szewczyk 13.12.2018, 14:10:00 (1993 odsłon)

W przepisach ogólnych Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej wprowadzono trzy istotne zmiany na rok 2019. Pierwsza jest kosmetyczna, bo dotyczy nazewnictwa – zamiast biuro FEI (Bureau), teraz będzie – tak jak w innych federacjach sportowych – zarząd (Board).

 

Druga dotyczy psów, a trzecia sędziów. Warto się im przyjrzeć.



Co do psów, to oczywiście chodzi o ich obecność na terenie zawodów. Wiadomo, koniarze są na ogół także miłośnikami psów i wiele ich się pojawia na terenie zawodów wraz ze swoimi panami (paniami).

 

Jak biegają luzem, to na ogół nie dzieje im się żadna krzywda, bo są do koni przyzwyczajone i zazwyczaj umieją unikać ich kopyt. Problem leży gdzie indziej. Z jednej strony to ich odchody, a z drugiej – i to jest istotniejsze – potrafią swoim zachowaniem wystraszyć konia, a to już może stwarzać niebezpieczeństwo dla ludzi, a poza tym zdarza się, że wbiegają na parkur (czworobok, kros) w trakcie konkursów i zakłócają przebieg zawodów. Nic więc dziwnego, że FEI zajęła w tej kwestii stanowisko. Oto one (tłumaczenie moje, proszę anglistów o wyrozumiałość):

  

Wszystkie psy, o ile otrzymają pozwolenie wejścia na teren obiektu, muszą być na smyczy i pod stałym nadzorem właściciela lub innej osoby, albo być przywiązane do nieruchomego obiektu. Niezastosowanie się do tego zalecenia będzie skutkować każdorazowo karą finansową w wysokości 100 franków, a w przypadku kilkukrotnego niezastosowania się do tego zalecenia w trakcie trwania imprezy, może prowadzić do usunięcia z terenu obiektu.

 

Co do psów sprawa jest jasna. FEI dostrzegła problem i wydała zrozumiałą regulację. Gorzej z sędziami, a właściwie z osobami oficjalnymi, bo to szerszy zbiór, gdyż nowa regulacja w ich sprawie jest nieprecyzyjna. W „zasadach postępowania dla osób oficjalnych” (FEI Officials‘ Code of Conduct), które są spisane w pierwszej osobie, czyli – ja, jako osoba oficjalna, będę przestrzegał takich to a takich reguł, a nie będę robił tego, a tego, doszedł taki zapis:

  

Oświadczam, że nie będę robił żadnych wpłat, dotacji w gotowce (donations in cash) lub rzeczowych czy jakichkolwiek innych na rzecz organizatora w zamian za zatrudnianie mnie jako osobę oficjalną na zawodach. Aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości, rekompensata ze strony FEI za wydatki związane z podróżą i zakwaterowaniem jest akceptowalna.

 

O co tu chodzi? Czyżby zdarzało się, że osoby oficjalne (np. sędziowie, gospodarze toru czy komisarze) płacą organizatorowi za to, że są wyznaczane na dane zawody? Albo dają im jakieś prezenty o dużej wartości materialnej?

  

Rozmawiałem z kilkoma osobami, w tym z przewodniczącymi (obecnym i byłym) kolegium sędziów. Wyjaśnili mi, że chodzi o to, aby osoby oficjalne dostawały 100% przysługującej im stawki. No dobrze, ale skąd ten zapis o donacji? Dowiedziałem się, że osoby oficjalne zgadzają się na niższe stawki niż wyznaczają to przepisy i tłumaczą to tak, że część przysługującej im wypłaty darowują organizatorowi.

 

Pokrętne tłumaczenie. Przecież jak idę do sklepu i kupuję coś z przeceny, to nie oznacza, że sprzedawca dał mi darowiznę w gotówce – on mi dał zniżkę na towar! Jeśli ktoś się zgadza pełnić funkcję osoby oficjalnej za niższą stawkę, to daje organizatorowi zniżkę. Nie daje mu żywej gotówki. Oczywiście ta zniżka przekłada się na to, że kasie organizatora zostaje więcej gotówki, ale to jednak co innego, niż „donation”.

 

Oczywiście, nie można udawać, że nie ma problemu. Znany mi jest (z opowieści) przypadek międzynarodowej sędziny WKKW ze Szwecji, która widocznie jest bogata z domu, bo wszem i wobec ogłasza, że nie będzie brała diet, a jedynie prosi o wikt, nocleg i zwrot kosztów podróży. Nic więc dziwnego, że jest chętnie zapraszana przez organizatorów na całym świecie. To bije w tych sędziów, którzy nie są bogaci z domu i chcą 100-procentowych wypłat stawek sędziowskich.

 

Z tym problemem mamy do czynienia także w Polsce, ale raczej z drugiej strony. To organizatorzy wywierają nacisk na osoby oficjalne, aby zgadzały się pracować za niższe stawki niż przewidują to aktualne przepisy. Oczywiście, ci, którzy się zgadzają na niższe stawki, są częściej zapraszani, niż ci, którzy chcą dostawać 100% stawki. To jest problem.

 

Czy FEI, a w ślad za nią PZJ, powinien próbować uregulować te sprawy? Mam wątpliwości. Trzeba przecież wziąć pod uwagę wiele uwarunkowań. Inaczej ten problem może wyglądać w bogatych krajach Europy Zachodniej czy USA lub Kanady, a inaczej w biednym Burkina Faso czy Polsce.

 

Inaczej wygląda to w przypadku dużych zawodów międzynarodowych w skokach, na które organizator sprzedaje bilety, a inaczej w przypadku zawodów, nawet międzynarodowych, w powożeniu zaprzęgami czy WKKW, gdzie widzami są tylko luzacy i rodziny zawodników, a organizator ma obowiązek zatrudnić i opłacić armię sędziów, z tymi przeszkodowymi włącznie.

 

Tak czy inaczej, obecny zapis w przepisach międzynarodowych bardzo mi się nie podoba. Przede wszystkim dlatego, że jest nieprecyzyjny. Obieram to jako zawoalowaną próbę wywarcia nacisku na osoby oficjalne, aby nie zgadzały się pracować za niższe niż przewidują to przepisy stawki. Ale dlaczego w tym zapisie nie ma słowa o organizatorach i ich powinnościach?

 

Przepisy powinny być jasne i nie pozostawiać wątpliwości. Jeśli FEI chce, aby wszystkie osoby oficjalne na całym świecie pracowały za 100% stawki, niech to zapiszą w ten sposób: osoby te nie mogą się zgadzać pracować za niższe stawki, a organizatorom nie wolno proponować osobom oficjalnym pracować za niższe stawki. Poza tym, powinno być sprecyzowane, jakie konsekwencje będą spotykać osoby oficjalne, które nie będę przestrzegać takiego zapisu, oraz jakie konsekwencje będzie ponosił organizator, który będzie proponował pracę za niższe stawki.

 

Obecny, mglisty zapis jest tylko zasygnalizowaniem problemu, ale go nie rozwiązuje. A przepis, który nie precyzuje sprawy, której dotyczy, jest do bani.

Marek Szewczyk

 

PS.

  

Zadzwonił do mnie Marcin Konarski, by mnie poinformować, że przytoczony przeze mnie nowy zapis dotyczący osób oficjalnych należy odczytywać dosłownie. A więc, że nie jest to – jak to interpretuję – zawoalowana próba wpłynięcia na organizatorów, żeby wypłacali osobom oficjalnym 100% stawki, ani na osoby oficjalne, aby przestali się zgadzać na niższe stawki.

Chodzi o to, że zdarzały się sytuacje, że osobom oficjalnym tak zależało na tym, aby je obsadzić na jakiś konkretnych zawodach, że nawet płacili organizatorom bądź ich obdarowywali tak drogimi prezentami, że FEI postanowiła tego zakazać.  Potwierdził to Dariusz Orzoł, który pierwotnie interpretował to inaczej, a po moim tekście skontaktował się z kilkoma kolegami z Zachodu, którzy potwierdzili – nieoficjalnie – że takie sytuacje się zdarzały.

Ponieważ zwłaszcza Marcin Konarski (jako członek władz FEI) jest lepiej zorientowany w tym, o czym się w FEI dyskutuje i jakie jest tło nowych przepisów, spieszę więc sprostować swoją interpretację i poinformować, że ostrze tego nowego przepisu jest wymierzone w sytuacje opisane w tym punkcie.

Marek Szewczyk

 

 

 

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
Tagi: FEI   sędziowie   przepisy ogólne  
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.12.2018, 3:55  Uaktualniono: 16.12.2018, 12:22
 TJ
Również popieram w 100% nakaz trzymania podczas zawodów psów na smyczy, dodałbym do tego jeszcze nakaz trzymania się z nimi co najmniej 100m od czworoboków i rozprężalni. Ale zapis o karze 100 franków rozbawił mnie. Mnóstwo zawodów ma charakter plenerowy ze wstępem wolnym. Jak w tej sytuacji egzekwować zakazy i kary ? Gdyby do mnie w takich okolicznościach podszedł znienacka jakiś cywil i zażądał pieniędzy, w dodatku we frankach, to skręciłoby mnie chyba ze śmiechu. A gdyby dalej był namolny, to pewnie pokojowo by się to nie skończyło.

Natomiast zupełnie nie śmieszy mnie zaproponowane "bardzo proste" rozwiązanie. Przypomnę: od dłuższego czasu PZJ usiłuje siłą przejąć "rząd dusz" nad zawodami wszelkiej maści, nakazując podczas zawodów przestrzeganie "ichnich" reguł nawet przez osoby i organizacje nie mające z PZJ-em nic wspólnego, szantażując opornych karami i dyskwalifikacjami. W tej sytuacji jeszcze wpłacanie pieniędzy do PZJ jako całkiem zbędnego pośrednika to pomysł równie zasadny, co przeniesienie aukcji z Janowa do Warszawy.

Nakazy i zakazy - ok, ale niech "mają ręce i nogi". Przepisy oderwane od rzeczywistości są tym samym, czym niedawno wyjęczane zawołanie: "Zobacz Europo, jak tu można pięknie żyć, jak wspaniale się rozwijać". Nie wiadomo: śmiać się ? Płakać ? Wkurzać ? Olać ?...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 13.12.2018, 17:53  Uaktualniono: 13.12.2018, 23:03
 psy itd
P. Marku. Jeżeli chodzi o psy to jestem jak najbardzie ZA! Sam prowadzam mojego na smyczy i w specjalnym puszorku. Już niejednokrotnie na zawodach swobodnie biegajace pieski były potraktowane porządnym "kopem " za atakowanie mjego! A co do wynagradzania sędziów i osób oficjalnych, których jest cała masa na wszelkiego rodzaju zawodach to wyjście jest bardzo proste. Każde zawody ze wzgl na range mają ustaloną liczbę sędziów, delegatów, wetó i innych z ustalonymi stawkami. W zgłoszeniu do PZJ Organizator podaje rangę zawodów ( 1* wkkw, P-klasa dwufazowy czy inny) i z regulaminu wychodzi ile kasy musi zapłacic sędziom i innym. Wplaca kwote X do PZJ a PZJ placi !
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5