Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Ministrze Jurgiel – wracaj!

Nadesłany przez Marek Szewczyk 16.11.2019, 16:10:00 (4458 odsłon)

Panie Ministrze! Pan sobie przysypia na brukselskich korytarzach, a tu w kraju, w państwowej hodowli koni arabskich źle się dzieje.

 

Pan wyrzucił Jerzego Białoboka i Marka Trelę m.in. za to – jak Pan twierdził – bo jakby zostali na swoich stanowiskach, to za 10 lat nie byłoby już co hodować. Wszystko by wyprzedali. Konkurencja dostałaby wszystkie najlepsze klacze albo sprzedane, albo wydzierżawione z możliwością pobierania od nich zarodków, więc za 10 lat zagraniczna hodowla by nas wyprzedziła, a polska przestałaby się liczyć. Nie mógł Pan do tego dopuścić.



Co prawda nie miał Pan racji. Panowie Białobok i Trela, owszem wystawiali na aukcję wielkie gwiazdy, ale po jednej na jedną aukcję. Poza tym dbali o to, aby w stadzie pozostały ich następczynie. Owszem dzierżawili młode obiecujące klacze (czy ogiery), ale pojedyncze osobniki raz na kilka lat, a nie całe stada gwiazd. Konie wypromowane na światowych pokazach kosztem dzierżawiącego podmiotu wracały potem do macierzystych stadnin, aby rodzić (lub płodzić) źrebięta, a kasa stadniny wzbogacała się o wielkie kwoty. Obie stadniny zawsze pod kierunkiem wyrzuconych fachowców były na plusie.

 

A co było w tym roku? Po trzech latach degrengolady aukcyjnej i po tym, jak obie stadniny zaczęły przynosić straty, na tegoroczną państwowe stadniny musiały wystawić gwiazdozbiór wybrany przez włoskiego handlarza i pośrednika Simone Leo. Wszyscy znający się na tej delikatnej materii, jaką jest hodowla koni arabskich, martwili się, że sprzedaż wszystkich tych gwiazd będzie dużą wyrwą w polskiej hodowli.

 

Na szczęście – dla hodowli – Adelita nie została sprzedana. Obie aukcje przyniosły ok. 7 mln zł, organizatorzy mogli więc odtrąbić finansowy sukces. Wyrwa w hodowli spora, ale trudno. Sukcesy finansowy i propagandowy dawały nadzieję, że teraz nastąpi uspokojenie i wszystko zacznie wracać w stare, dobre tory. Myśleliśmy, że kolejną sytuację, że trzeba się będzie martwić o wybór klaczy na aukcję, przeżyjmy dopiero w lecie 2020 roku. A tu grom z jasnego nieba! Zimowa aukcja na Służewcu.

 

Po co? Po to, aby obejść obietnicę. Głównodowodzący tegoroczną aukcją Tomasz Chalimoniuk – działający w imieniu ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego – dał słowo, że klacze, które nie znajdą nabywców podczas Pride of Poland, potem przez rok nie będą sprzedawane w stadninie. Wydawało się, że o Adelitę możemy być spokojni. Będzie miała czas  urodzić następczynię (do tej pory dała jednego ogierka). No ale Simone Leo przyszedł z ofertą 200 tys. euro za Adelitę. No to zaczęło się myślenie, jak nie złamać obietnicy, ale klacz sprzedać. Zimowa aukcja jest tym sposobem. Adelita nie będzie sprzedana ze stadniny, z wolnej ręki, a na aukcji. A że nie będzie to Pride of Poland 2020, czy 2021, to co z tego. Grunt, że na aukcji.

 

Gdyby chodziło tylko sposób na sprzedaż Adelity, można by to jeszcze przeboleć i zrozumieć. Przeboleć, bo już ją „opłakaliśmy” jak znalazła się na liście tegorocznej Pride of Poland. Zrozumieć, bo janowska stadnina nie zasypała całej, olbrzymiej, bo ponad 3-milionowej straty i nadal jest w trudnej sytuacji.

 

O pomyśle na sprzedaż Adelity wiedziałem od Tomasza Chalimoniuka już od jakiegoś czasu, ale dopiero wczoraj zobaczyłem całą listę. Jest ona porażająca dla janowskiego stada!

Adelita (nie ma następczyni w stadzie), Bambina (j.w.), Amarena (j.w.) – na sprzedaż, 15-letnia Pinga, 18-letnia Palmeta oraz młodziutka Atakama – do dzierżawy.

 

A propos Pingi! Stadnina w Janowie ciągle nie dostała ok. 75 tys. euro za szemraną dzierżawę tej klaczy sprzed kilku lat, którą to operację nadzorował Mateuszek-kłamczuszek. Panie Prezesie Czochański – co Pan zrobił, aby te pieniądze odzyskać? Jeśli się to przez tyle lat nie udało, to czy złożył Pan doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa działania na szkodę spółki? Nie wstyd Panu szukać pieniędzy kosztem ikony? Po śmierci Pianissimy, to Pinga jest symbolem jakości janowskiego stada klaczy, jego ambasadorką, ikoną.  Powinna mieć spokój, rodzić kolejne źrebięta. Powinna mieć dożywocie w macierzystej stadninie.

 

Panie Ministrze Ardanowski! Przed tegoroczną aukcją Pride of Poland zaprzeczał Pan, że mamy do czynienia z „wyprzedażą rodowych sreber”. A czy teraz, po opublikowaniu listy na zimową aukcję, przejdą Panu przez gardło te same słowa?

 

Oczywiście może być tak, że na zimowej aukcji z tego gwiazdozbioru zostanie sprzedana bądź wydzierżawiona tylko jedna klacz. Wówczas rozdzieranie szat może się wydać przesadą. Ale równie dobrze może być tak, że wszystkie 5 janowskich klaczy wyjedzie z Janowa Podlaskiego. To będzie grabież.

 

Panie prezesie Czochański, panie prezesie Chalimoniuk, panie ministrze Ardanowski – po 7 grudnia możecie przejść do historii. Jako grabarze janowskiej stadniny. Czy tego chcecie?

 

Panie Ministrze Jurgiel! Niech Pan wraca, bo teraz mamy naprawdę do czynienia z tym, czym Pan argumentował wyrzucenie Białoboka i Treli. Jeśli ich trzeba było wyrzucić, to co trzeba zrobić z Czochańskim, Chalimoniukiem, Ardanowskim?

Marek Szewczyk

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 24.11.2019, 13:19  Uaktualniono: 24.11.2019, 15:04
 Rybka, wędka, rak..
Pozwolę sobie odnieść się do słów pani Aliny: "Nie chcę dywagować na ten temat, ale chcę zwrócić pani Beacie uwagę na fakt, że w tym samym systemie do 2015 roku stadniny wykazywały mniejszy lub większy dodatni bilans, a ilości „gwiazd” w stajniach zazdrościł nam cały świat."

Tak, ale jakim kosztem? Moim zdaniem za dodatni bilans handlowy tamtych lat i za te gwiazdy w stajniach, PSK zapłaciły utratą tożsamości polskich koni (wypieranie polskich linii męskich) i rezygnacją z podstawowych założeń hodowlanych obowiązujących od przedwojnia albo i wcześniej, od czasów Antonin i Sławuty. Czyli hodowli, której celem był koń jednocześnie piękny, zdrowy i dzielny użytkowo. Konie z PSK początków XXI wieku to konie przede wszystkim wystawowe.
Zachwyceni urodą i sukcesami Pianissimy nie zauważają (?) przypuszczalnie dziedzicznych problemów zdrowotnych w tej linii, i tego, że Pianissima nie biegała na wyścigach. Ani tego, jak wyglądała w Polsce jej kariera hodowlana: wcielona do hodowli w 2008, wśród 9 źrebiąt odnotowanych w bazie janow.arabians.pl osiem (!) źrebiąt (w tym z embrionów) wpisanych zostało do księgi stadnej USA; pokryta w 2012 jałowiła, w 2013 nie pokryta, a kolejny źrebak, ten polski, czyli Pamina, dopiero w 2015. Jak na taką mega-gwiazdę Janowa, zadziwiająca kariera stadna...

Przychylam się do zdania pani Beaty-obecny model finansowy to dalsze podcinanie gałęzi, na której "siedzą" PSK. I dziwię się, że to nie jest jasne dla wszystkich.
Iwona Głażewska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 25.11.2019, 13:03  Uaktualniono: 25.11.2019, 16:04
 Odp.: Rybka, wędka, rak..
Na przykład dla kogo nie jest jasne i dlaczego musi być dla wszystkich?...

Na tym świecie co rusz spotykamy różnej maści oszołomów ujawniających publicznie swe "psychozy natręctw". Jeden taki zaczynał każdą swą wypowiedź od frazy, że "Balcerowicz musi odejść", drugi nie otworzył ust, by nie wspomnieć o JOWach, teraz zaś mamy do czynienia z taką, która nie jest w stanie jakkolwiek wyjść poza "zmianę właścicielską" (dostrzec czegokolwiek innego poza tą jedną perspektywą)...Wątek/kwestię potrzeby przekształcenia wielokrotnie potwierdzonej niewydolności, jak też niespójności obecnej (wewnętrznie sprzecznej) formuły, a tym samym powrotu do pierwotnej formy właścicielskiej wobec stadnin państwowych - szeroko już tu dyskutowaliśmy. Ba, chyba nie było nikogo takiego, który nie akceptowałby takiego rozwiązania, gdyż zapewniłoby ono niezbędną ochronę egzystencjonalną (tak to ujmę), jak też spokój/komfort działania owych placówek (całej państwowej hodowli). Skoro więc już raz to ustaliliśmy, to nie ma wspominać o tym (z afektacją) w każdym kolejnym wpisie, bo takie zachowanie wręcz ośmiesza skądinnąd słuszną ideę. To po pierwsze. Po drugie rzecz w tym jak się zachować w obliczu braku takiej właśnie decyzji, więc wobec danego stanu rzeczy? Czy obrażać się na rzeczywistość, jak czyni to B.Kumanek posuwając się do stwierdzeń, że albo przywrócą pierwotną formę właścicielską, albo niech diabli wezmą całe to arabskie stado z jego Palmetami, Pingami i Adelitami, albo jednak próbować się odnaleźć w tej rzeczywistości – proponując na tym polu różne (konstruktywne) rozwiązania?...

Absurdem jest sprowadzanie wszystkiego do jednego przesłania i nie dostrzeganie nic innego wokół (tym bardziej, gdy oczekiwane rozwiązanie wciąż nie przychodzi). Również chciałbym, by państwo objęło patronat nad rodzimym stadem – zapewniając mu tak niezbędne warunki (finansowe) do godnego rozwoju i prowadzenia misji hodowlanej. Tym jednak różnię się od Kumanek, iż nie sprowadzam kwestii do samych apeli („na puszczy”) i stawiania sprawy na ostrzu noża (że albo przekształcenia, albo niech to „rozdziobą kruki i wrony”), tylko odnoszę się do wyzwań/zagrożeń (problemów) danej nam (a nie życzeniowej) rzeczywistości. Proponuję więc oto konkretne rozwiązania nieudolnemu /biernemu zarządowi na polu selekcji i strategii hodowlanej i co słyszę w reakcji od „jedynej mądrej” (a jakże, gdyż od całych 3 lat wiedzącej o istnieniu koni arabskich), iżbym „zamknął paszczę, bo nie znam się nic a nic na finansach tak dużych gospodarstw (w przeciwieństwie do p.o. prezesa G. Czochańskiego)"… W sumie niewiele jest mnie już w stanie zaskoczyć (zresztą jak i wielu innych po ukończeniu 50 lat życia), jednak rozłożył mnie na łopatki stopień obłędu /imbecylstwa tej „konstrukcji logicznej”...

Cóż mogę odrzec na takie dictum accerbum? Przede wszystkim to, iż na takim „poziomie merytorycznym” nie jestem w stanie rozmawiać, bo to niedostępne mi rejony (absurdu). A by odnieść się do tego forum (zdominowanego już ani chybi przez Kumanek), to – jak mówi stare przysłowie pszczół - „każdy ma taką ‘gwiazdę’ na jaką zasługuje”... RR
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 26.11.2019, 8:34  Uaktualniono: 26.11.2019, 13:32
 Psychoza czyja?
"Na tym świecie co rusz spotykamy różnej maści oszołomów ujawniających publicznie swe "psychozy natręctw".
Zła diagnoza wpisów na blogu. Każde z nas tu na blogu od miesięcy głosi te same poglądy, problem w tym, że bez skutku. Czy przez to stajemy się oszołomami?

To jest głos wołających na puszczy.

A ta czy owa "puszcza" ma nas gdzieś, bo nie reprezentujemy ani władzy, ani pieniędzy, ani znaczenia w światowym biznesie arabskim.
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 24.11.2019, 10:46  Uaktualniono: 24.11.2019, 11:24
 Riposta
Pani Alino, otóż moja dbałość o hodowlę nakazuje domagać się, by państwowa hodowla koni arabskich była finansowana przez Państwo. Tak jak ówcześnie rządzący uczynili z tychże stadnin spółki prawa handlowego, tak też obecny rząd może tę sytuację odwrócić. Jak to zrobić, wiadomo, brakuje tylko jednego: woli decydentów, by tak uczynić. W obecnej sytuacji najgorsze co można zrobić to utrzymywać ministra Ardanowskiego, czy też ministra Sasina, a nawet samego premiera w przekonaniu, iż państwowe stadniny koni arabskich mogą na siebie zarabiać. Otóż nie mogą. Wbrew temu co pisała Pani Lidia Pawłowska, prezes Trela utrzymywał stadninę w Janowie na przestrzeni lat głównie ze sprzedaży koni, w tym bardzo cennych klaczy. Po odejściu z firmy Polish Prestige Marka Grzybowskiego do firmy Polturf Barbary Mazur, była Pani, Pani Alino, cały czas blisko aukcji Pride of Poland. Może więc przypomni nam Pani wszystkie te gwiazdy, które zostały wtedy wyprzedane na aukcjach Pride of Poland ratując wynik finansowy SK Janów Podlaski? Mimo osiąganych wysokich cen, Marek Trela nie był stanie zarobić na odpowiednie zaplecze weterynaryjne dla koni. Ba, zlikwidował etat weterynarza w stadninie. Nie był w stanie zadbać o właściwe utrzymanie zabytkowej substancji stadniny. Stajnia Woroncowska się sypie, i bez milionów na remont z budżetu państwa ten cenny zabytek zginie. Za jego rządów stadnina była w wielu aspektach niedoinwestowana. Nie jest to wobec niego zarzut, bo nawet wyprzedając konie za wysokie ceny, pieniędzy na wszystko będzie brakować. Padały tu analogie do Wawelu. Cóż stało by się z Wawelem, gdyby nie mecenat Państwa? Powiedzmy sobie jasno. Państwowe stadniny koni arabskich to jedna z pereł w koronie Polski i Polaków. Powiem więcej, hodowla koni arabskich to działalność elitarna. Państwo winno finansować tę elitarną działalność z dumą, umożliwiając kontynuację cennych rodów męskich i żeńskich jako nasze kulturowe dziedzictwo. Tymczasem Pani uważa, że stadniny mogą finansować się w całości z działalności własnej. Skoro tak, konie będą wyprzedawane. Innej drogi nie ma.

Są konie, które nigdy nie powinny opuszczać macierzystych stadnin. Zgoda. Ale to luksus możliwy jedynie przy państwowych dotacjach. Pani Bojanowska twierdzi, że KOWR działa wbrew swemu długofalowemu interesowi. Racja. Lecz Marek Trela i Jerzy Białobok również działali krótką perspektywą, by zarobić. Proszę by Pani Bojanowska wskazała te 30 średniej klasy klaczy w Janowie, których sprzedaż zdołałaby pokryć dziurę budżetową na koniec roku. Nie da rady. Z bólem i żalem, ale trzeba wystawić klacze najcenniejsze. I proszę nie mówić tu o ustawkach. Cena minimalna za Galeridę i Emanollę została ujawniona przed aukcją Pride of Poland (ciekawe. jak?) Czy to była ustawka pod AL Thumama Stud i Jadem Arabians? Nie, bo każdy miał szansę kupić te klacze przebijając oferty wyżej wymienionych. Na Winter Star Sale wszyscy zainteresowani będą mieć taką samą szansę, by nabyć cenne janowskie klacze. Ale nic nie będzie pod stołem i po okazyjnej cenie. Żal, zdecydowanie żal, tylko bez tych sprzedaży za co stadnina sfinansuje swoją bieżącą dzialalność?

Wszyscy, którym leży na sercu przetrwanie państwowej hodowli koni arabskich winni jednym głosem przekonywać rządzących, iż niezbędnym jest zmiana statusu prawnego tychże, bo finansowanie tych stadnin przez państwo jest koniecznością. Dopiero wtedy stworzone zostaną warunki by w gronie naukowców i znawców hodowli koni arabskich wytyczyć dalsze cele hodowlane. Zaś co do samej aukcji zimowej, poczekajmy na jej efekty.
Beata Kumanek
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 25.11.2019, 12:59  Uaktualniono: 25.11.2019, 16:03
 Odp.: Riposta
Szanowna Pani Beato,

Pani pogląd o konieczności zmiany statusu stadnin arabskich ze spółek skarbu państwa na taki, który umożliwiałby państwowe dotacje jest czytelnikom tego bloga doskonale znany. Jaki dokładnie ten status miałby być zapewne i Pani nie wie - jego sprecyzowanie wymagałoby kompetentnych analiz ekonomicznych i prawnych. Trudno nie zgodzić się z Pani postulatem, by janowska stadnina, uznana za zabytek, przynajmniej otrzymywała finansowe wsparcie państwa przy remoncie zabytkowych stajni, i to takim remoncie, który by nie niszczył zabytkowej substancji, jak to się stało przy renowacji stajni prywatnych i stajni zegarowej za kadencji pana Pietrzaka. Kłopot w tym, że ew. zmiana statusu prawnego stadnin wymaga zmian ustawowych, więc póki co niestety jest to myślenie życzeniowe i w rozwiązaniu bieżących dylematów nie pomoże. Dzisiaj, pod koniec listopada szykuje się „ wyprzedaż klejnotów koronnych” - najlepszych klaczy ze stadniny, po to by zasypać wielką dziurę w finansach. Pani uważa, że sprzedaż gwiazd na grudniowej aukcji jest jedynym wyjściem - ja, i nie tylko ja, sądzę że to bardzo niebezpiecznie podcina potencjał hodowlany i usilnie trzeba szukać innego rozwiązania. Pani postrzega więc pośpiesznie zorganizowaną aukcję grudniową jako wyciągnięcie pomocnej ręki janowskiej stadninie przez Jockey Club i prezesa Chalimoniuka. Mną zaś wstrząsnęła notatka w Arabian Horses, której autor, zapewne znakomicie zorientowany w arabskim swiecie, zupełnie inaczej i bardzo jednoznacznie ocenia grudniową imprezę jako sposób na „legalne przyklepanie” z góry ukartowanych sprzedaży i dzierżaw, które stadninę rujnują.

Nie widzę sensu w podejmowaniu polemiki dotyczącej oceny pracy odwołanych prezesów Janowa i Michałowa. Na pewno nie mamy takiego samego zdania, a niektóre Pani tezy uważam za błędne i niesprawiedliwe ( na przykład tę dotyczącą braku opieki weterynaryjnej w Janowie ). Nie widzę sensu, bo w obecnej sytuacji jest to zupełnie bez znaczenia i tylko odwraca uwagę od bieżącego problemu - dymisje wszak miały miejsce prawie cztery lata temu. Stańmy twardo na gruncie faktów: w momencie odwołania prezesów obie stadniny finansowo były na dużym plusie, ze świetnie funkcjonującymi oborami i sukcesami pokazowymi na najważniejszych światowych ringach. Jakość młodych koni nad sprzedażą których właśnie bolejemy, lub boleliśmy świadczy o poziomie hodowli, jaką pozostawili prezesi odchodząc.

Wracając do sytuacji dzisiejszej i roli KOWR. Ja nie napisałam, że KOWR działa wbrew swojemu długofalowemu interesowi - napisałam, że działa wbrew długofalowemu interesowi stadnin, a to jest co innego. Niespodziewana dla władz medialna burza, która rozpętała się po odwołaniu prezesów sprawiła, że sukces Pride of Poland stał się sprawą polityczną. Dlatego, by zapewnić sukces jubileuszowej 50 aukcji, co się zresztą udało, wyciągnięto na nią same gwiazdy - tak na aukcję główną jak i na Summer Sale. Tak jak pisze autor wspomnianej notatki w Arabian Horses, zawsze na aukcji głównej oferowana była jedna, dwie gwiazdy i bardzo dobre klacze, na Summer Sale klacze drugiego sortu, a te trzeciego sortu były sprzedawane na przetargach. Janowskie klacze oferowane teraz w grudniu, to klacze klasy Pride of Poland! Każda z nich po odpowiedniej promocji mogłaby być lokomotywą sierpniowej aukcji. A tak „ quietly and silently” odejdą ze stadniny nie wykorzystane hodowlanie. Sprzedaże i dzierżawy budzą mój protest jeszcze z jednego powodu. Inna jest sytuacja, gdy hodowca decyduje się wystawić klacz na aukcję, a inna gdy nadzór właścicielski mówi, że ma kupca lub dzierżawcę na daną klacz i naciska, by stadnina konia sprzedała lub wydzierżawiła. To, że tak się teraz dzieje sugeruje autor notatki w Arabian Horses. Naciski oczywiście nie odbywają się przy otwartej kurtynie, więc ja nie wiem, lecz tylko podejrzewam, że na przykład dzierżawa Pustynnej Malwy i Wieży Bajek nie była inicjatywą michałowskiej stadniny.

Pisząc bym wskazała 30 klaczy z Janowa, które można by sprzedać zamiast owych kilku gwiazd chyba się Pani w polemicznym ferworze zapędziła. Z każdego rocznika do stada matek wciela się kilka, czasem kilkanaście klaczy. Pozostałe trzeba sprzedać. Wybór, które zostawić to właśnie trudna sztuka selekcji hodowlanej za którą odpowiada główny hodowca. Oczywiście im wyższa średnia jakość rocznika, tym łatwiej znaleźć klienta i tym wyższy dochód ze sprzedaży. Nie wiem, jakie są wyniki selekcji w Janowie i czy udało się zbyć konie, które tej selekcji nie przeszły.

O tym jak wielką rolę w hodowli odgrywają wybitne klacze pisać tutaj nie będę - każdy kto się hodowlą interesuje, wie to doskonale.


Agnieszka Bojanowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 23.11.2019, 19:54  Uaktualniono: 23.11.2019, 22:41
 "Ryba" czy "wędka" ?
Pani Beato – „ryba czy wędka?” – co jest potrzebne polskiej hodowli koni arabskich
W wielu wpisach pani Beaty Kumanek lekarstwem na uzdrowienie obecnej złej sytuacji finansowej w stadninach arabskich jest ich dofinansowanie, a ponieważ przy obecnym usytuowaniu prawnym jest to niemożliwe, proponuje ona przekształcenie – tylko kto i jak ma to zrobić?
„Od dawna wołam, że państwowe stadniny koni winny być finansowane przez nasze zasobne Państwo po to, by móc kontynuować swoją misję. Wiadomo o co chodzi. Ale Jerzy Białobok powiedział mi w Białce, że państwowe stadniny muszą zarabiać na siebie same. Jak widać, Nadzór Właścicielski podziela to zdanie i właśnie jesteśmy świadkami tragicznych skutków takiego podejścia.”
Nie chcę dywagować na ten temat, ale chcę zwrócić pani Beacie uwagę na fakt, że w tym samym systemie do 2015 roku stadniny wykazywały mniejszy lub większy dodatni bilans, a ilości „gwiazd” w stajniach zazdrościł nam cały świat.
A co mamy dziś – pustą kasę, ba nawet „mniej niż zero”, a wyprzedaż „rodowych sreber” kwitnie – już nawet nie tylko na sztandarowej do niedawna sierpniowej aukcji „Pride of Poland”. Podobno na życzenie klientów, którzy „zabijają się o polskie konie” (jak powiedział min. Ardanowski na komisji sejmowej) organizuje się drugą , zimową aukcję, na którą nie tylko wystawiamy gwiazdy na sprzedaż, ale i do dzierżawy - „kto da więcej” za rok z Platynową czempionką Pingą, a „komu, komu?” największa nadzieja janowskiej stadniny Atakama („atrakcyjna dziewica” – przepraszam za emocjonalne określenie)?, czy michałowska Pustynna Malwa matka jedynej na razie córki - czempionki świata.
Jakoś nie zauważyłam, żeby z klawiatury komputera pani Beaty spłynęło słowo krytyki tego procederu i padło imię choć jednej klaczy, która powinna zostać w stadninie, a idzie na sprzedaż lub do dzierżawy. To jest ta pani dbałość o hodowlę? A z tą wyprzedażą na przestrzeni lat nie było tak jak pani sugeruje, bo dziś nie byłoby takich klaczy jak …. nie będę wymieniać ich imion, bo jeszcze ktoś się nimi zainteresuje tak jak Pilarosą, Potentillą, Pianową, Primerą, Adelitą, Bambiną i innymi, które już zostały sprzedane lub są oferowane do sprzedaży. Owszem dziś stadninom potrzebne są pieniądze – „ryba” na przetrwanie, ale długofalowo potrzebna jest „wędka” czyli dobry, mądry menedżer – hodowca, a jeśli takiego nie ma to dobry menedżer współpracujący ściśle z bardzo dobrym, perspektywicznie patrzącym hodowcą.
Rynek dziś jest trudny; koni jest dużo ( za dużo), ale na te najlepsze zawsze będzie popyt; tylko czy wyprzedaż lub dzierżawa tych najlepszych, a pozostawienie w stadninie tych trochę gorszych daje nam gwarancję , że w przyszłości będziemy konkurencyjni dla świata. Tak, ale tylko wtedy kiedy mądry hodowca odpowiednio pokieruje hodowlą i nie pozwoli zagranicznemu pośrednikowi uszczuplać stada matek, co próbuje – jak widać z dobrym dla siebie skutkiem – robić dziś.
A tak przy okazji - ciekawa jestem, do świadomości którego z decydentów dotarła wartość wystawionych do dzierżawy „sreber” , że w warunkach dzierżawy podano kwoty ubezpieczenia: Pinga -750 tys. euro, Atakama – 450 tys. euro, Pustynna Malwa – 100 tys. euro i Wieża Bajek – 65 tys. euro. Ciekawe za jakie pieniądze zostaną sprzedane i wydzierżawione klacze; czy rzeczywiście jest klient na Adelitę za 200 tys. euro – dowiemy się 7 grudnia. Ale pieniądze z grudniowej aukcji to będzie tylko „ryba”, a gdzie jest „wędka”?
O sytuacji w polskich stadninach , o grudniowej wyprzedaży z troską mówi już cały świat.
Alina Sobieszak
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 23.11.2019, 14:20  Uaktualniono: 23.11.2019, 22:41
 Sale of the Crown Jewels - czyli wyprzedaż klejnotów koronnych.
Do ponownego zabrania głosu na tym forum skłonił mnie artykuł redakcyjny internetowego pisma Arabian Horses (Arabische Pferde) zatytułowany „Sale of the Crown Jewels” a dotyczący aukcji na Służewcu. Jego kluczowy fragment brzmi tak:
„ The list of horses for this year’s Winter Sale, .....has stirred quite some sensation in Poland, because real stars like Pinga and Palmeta, who are not supposed to leave the studs at all, are now “secretly, silently and quietly” for sale or lease this way. The suspicion is obvious that the buyers / tenants are already informed and the “deal” only needs to be done “officially” on the stage.”( na szczęście oferta dzierżawy Palmety została wycofana).
Zatem, porzucając dyplomatyczny język, sytuację można podsumować następująco:

1. Są konie w obu stadninach, które NIE POWINNY NIGDY OPUSZCZAĆ MACIERZYSTYCH STAJNI, bo ich rola w hodowli jest kluczowa. Odnosi się to do oferty dzierżaw tak janowskich jak i michałowskich koni oraz do janowskiej listy koni na sprzedaż w czasie grudniowej aukcji na Wyścigach.

2. Powyższa uwaga dotyczy także minionej aukcji sierpniowej w Janowie, gdzie listy z obu stadnin tak na aukcję główną jak i Summer Sale składały się niemal z samych gwiazd ( plus dzierżawa ikony Michałowa -Emandorii). W związku z tym na tym blogu były protesty oraz pretensje do Anny Stojanowskiej i Jerzego Białoboka, że będąc członkami ówczesnej Rady przy Ministrze Rolnictwa listy zaakceptowali. Eks post (wywiad w Rzeczpospolitej) okazało się, że protestowali, tylko ich głos został zignorowany. Znając trudną sytuację materialną stadnin, którą aukcja miała podbudować, zdecydowali, że odejdą po aukcji. Minister o tym się dowiedział i sprytnie pośpiesznie rozwiązał Radę. Dzisiaj nie ma więc już szansy na to, by ktoś w Ministerstwie kompetentnie pochylił się nad losem hodowli w arabskich stadninach. Zapewnienia Pana Ministra, że jest super można włożyć między bajki.

3. Stadniny są spółkami skarbu państwa a KOWR sprawuje nadzór właścicielski. Powstaje więc pytanie dlaczego działa wbrew długofalowemu interesowi podległych sobie spółek? Już latem wróble ćwierkały, że umieszczenie niektórych koni na liście odbyło się pod presją i stadninom przystawiono pistolet do głowy. Jak to było dokładnie, to tego oczywiście nie wiem, ale na przykład patrząc na to jakimi ogierami aukcyjne klacze na Pride of Poland pokryto, jest to bardzo prawdopodobne. Zła kondycja finansowa stadnin, szczególnie Janowa, taki szantaż oczywiście ułatwia. Sądzę, że tak samo jest i teraz i nie wszystkie decyzje są inicjatywą stadnin, o czym już tutaj pisałam. Pan prezes Czochański, chcąc ratować finanse Janowa nie zdaje sobie sprawy, że podcina gałąź na której siedzi. Szkoda, że nikt mu tego nie uświadomił.

4. Nad wszystkim, jak czarny kruk, krąży włoski pośrednik Simone Leo. W cytowanej notatce jest dyplomatycznie, ale wprost powiedziane, że grudniowa aukcja jest ustawką i jest tym samym nieuczciwa. Simone Leo pojawił się u boku Hanny Sztuki i Macieja Grzechnika zapewniając im wprowadzenie na „arabskie salony”. Michałów za bardzo umiarkowane ceny wyzbył się wielu młodych bardzo dobrze rokujących klaczy, w tym cennych córek Eksterna. Lata miną, nim ta luka zostanie zapełniona. Szczęśliwi nabywcy na mediach społecznościowych dziękowali Simone Leo za pośrednictwo. Do tego doszły dzierżawy na bardzo niejasnych warunkach - Emandoria, Ermitage, Equator, Galerida, Pustynia Kahila - wszystkie dziwnym trafem ocierały się o jeden ośrodek : Privilege...Teraz wyciągane są konie z janowskich stajni i dwie klacze do dzierżawy z Michałowa.. Pomstowanie na pana Leo jest bez sensu. On zarabia pieniądze i nie jest jego rolą dbanie o dobro polskiej hodowli. Nie rozumiem jednak, dlaczego jest tak wpływowy, dlaczego ma tak wiele do powiedzenia...

5. Katalog aukcyjny ( zresztą niestaranny i zrobiony pośpiesznie ) ukazał się i jest pytanie czy można zapobiec katastrofie? Jedynym wyjściem jest ustanowienie takich cen rezerwowych, na sprzedaż i dzierżawy, które realnie odpowiadają wartości koni. Jeśli któraś z tych janowskich gwiazd ma zostać sprzedana, to niech to będzie za bardzo duże pieniądze. To samo z dzierżawami z obu stadnin. Jeśli transakcja nie dojdzie do skutku, to długofalowo dla stadniny to jest korzystne. Szanowny Panie Prezesie Czochański, na prawdę lepiej sprzedać ze dwadzieścia klaczy ze średniej półki, dokonując i tak koniecznej selekcji, niż wyzbyć się tych kilku gwiazd. To że były już one na listach aukcyjnych nie jest żadnym argumentem. Nigdy nie powinny były się na nich znaleźć. Pride of Poland i Summer Sale już dokonały takiego ubytku w stadach matecznych, że trzeba powiedzieć STOP. Wszak za niecałe dziewięć miesięcy będzie kolejna, znacznie bardziej prestiżowa Pride of Poland ....

Agnieszka Bojanowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 21.11.2019, 18:45  Uaktualniono: 21.11.2019, 19:47
 Jeszcze kilka słów
Reaguję na komentarze pod moim adresem dopiero teraz, bo przez kilka dni byłam niedostępna.

Na początek słowo do Pani Iwony Głażewskiej. Jutro zwrócę się do Pani z prośbą o przysłanie mi na maila rzeczonego artykułu. Przeczytam ten cenny materiał z wielką przyjemnością i zainteresowaniem, by jako ten osesek zacząć chociaż raczkować.

Następnie parę słów do Pani Lidii Pawłowskiej.Otóż twierdzi Pani, że za byłych prezesów główne pieniądze pochodziły z gospodarstwa, a właściwie z obory. Otóż z tego co wiem, zarówno w Janowie jak i w Michałowie przychody ze sprzedaży mleka pokrywały jedynie fundusz płac. Tak więc sprzedaż koni była głównym źródłem przychodów stadniny, jednej i drugiej. Gdyby Pani miała dalej twierdzić inaczej, uprzejmie proszę o wskazanie bilansów SK Janów Podlaski z wybranych lat celem weryfikacji prezentowanej przez Panią tezy. Dodam również, że Anna Stojanowska twierdziła zawsze, iż stadniny żyją z aukcji, więc niepowodzenie tych aukcji w ostatnich latach oznacza dla państwowych stadnin ruinę. Teza zupełnie przeciwstawna do tej głoszonej przez Panią.

Zastosowała też Pani unik by nie określać jako prawdę czy fałsz mojej tezy, iż owe sprzedaże koni na przestrzeni ostatnich dekad wiązały się z uszczupleniem puli genów polskiego konia arabskiego. Doprawdy, nawet osesek rozumie, że nie każda sprzedaż wiąże się z uszczuplaniem tej puli. Jednak moja teza w sposób oczywisty dotyczy sprzedaży wiążących się z takim uszczupleniem.

Na koniec słowa skierowane do Pana Roberta Raznowieckiego, który jest dżentelmenem w każdym calu:) Istnym słowotokiem pełnym pretensjonalnej afektacji doradza Pan włodarzom Janowa, co mają uczynić by wyjść na prostą. W istocie buduje Pan zamki na piasku, gdyż Pańskim wywodom brak podstawowego elementu. Brak mianowicie choćby szacunkowej kalkulacji jakie przychody miałby przynieść proponowane przez Pana działania. Tę szacunkową kwotę należałoby następnie odnieść do innych pozycji bilansu by zbadać wpływ owych hipotetycznych przychodów na ostateczny wynik finansowy stadniny. Ale coś mi się zdaje, że w kwestiach finansów przedsiębiorstwa rolnego to Pan jest oseskiem. Będzie Pan więc łaskaw doradzać innym w kwestiach, na których Pan się zna. Merytoryczna dyskusja z Panem o finansach stadniny jest bowiem bezprzedmiotowa bo na ten temat nie wie Pan nic.

Ponadto, schlebia Pan sobie sądząc, iż kiedykolwiek byłam Pańską koleżanką. Nigdy nią nie byłam i bardzo mnie cieszy, że wyzbył się Pan tego fałszywego przekonania.

A na koniec dodam, iż ja nie jestem po żadnej stronie barykady. Jestem po stronie państwowej hodowli konia arabskiego. I podtrzymuję to, co mówię zawsze. Państwowa hodowla konia arabskiego musi otrzymywać państwowe dotacje. Inaczej zginie. Beata Kumanek
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 18.11.2019, 16:34  Uaktualniono: 18.11.2019, 21:49
 Hipokryzja do kwadratu
Państwowej hodowli koni arabskich z misją ochrony puli genetycznej nie da się prowadzić bez państwowych dotacji. Prawda, czy fałsz?

Rządząca w latach 90-tych władza przekształciła państwowe stadniny koni w spółki prawa handlowego, co nałożyło na te stadniny obowiązek wypracowywania zysku na koniec każdego roku i pozbawiło je możliwości uzyskiwania dotacji państwowych. Prawda, czy fałsz?

Sprzedaż koni na aukcjach i przetargach stała się więc głównym źródłem przychodów umożliwiających finansowanie państwowej hodowli koni arabskich. Działo się to kosztem stałego uszczuplania na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat owej puli genetycznej, bo sprzedawano konie wedle kryterium najwyższej ceny. Sukces finansowy dyrektorów/prezesów Treli i Białoboka wynikał z takiej właśnie filozofii działania. Prawda, czy fałsz?

Dzierżawy klaczy z opcją pobierania embrionów były praktykowane już wcześniej przez ww. prezesów. Jako oferentów nie interesowała ich kwestia różnorodności alleli, czy też braku tej różnorodności. Dla dzierżawiących takie genetyczne "niuanse" były również bez znaczenia. Dla obydwu stron liczył się doraźny zysk. Prawda, czy fałsz?

Polityka generowania zysku kosztem uszczuplania puli genetycznej prowadzona latami przez byłych prezesów nie była krytykowana przez osoby teraz wypowiadające się krytycznie w tej kwestii. Prawda, czy fałsz?

Nikt z oburzonych nie kwestionował wcześniej zabójczej dla państwowej hodowli formy własności tych stadnin. Prawda, czy fałsz?

Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Teraz, gdy po przeszło dwóch dekadach wyprzedaży worek z pulą genetyczną zaczyna być coraz bardziej pusty, nagle płacz i lament. Hipokryzja do kwadratu. Stadnina nie ma innego wyjścia jak szukać pieniędzy poprzez sprzedaż cennych klaczy. Oczywiście tego nie pochwalam, ale istniejący stan rzeczy jest efektem destrukcyjnej dla państwowej hodowli koni arabskich formy własności. Mimo to Jerzy Białobok twierdzi, że stadniny winny finansować się same.

A Pan, Panie Raznowiecki chyba nie ma żadnej wiedzy o tym jak wyglądają finanse wielkopowierzchniowego gospodarstwa rolnego, ani też jak zarządza się tego typu placówką. Proszę mi wierzyć, jest to wyższa szkoła jazdy. Jednak twierdzi Pan, że jest sposób na pogodzenie interesu hodowlanego z koniecznością uzyskania zysku niezbędnego dla funkcjonowania stadniny. Skoro tak dziwię się, że nie został Pan dotąd guru biznesu. Proszę uchylić rąbka tajemnicy, w jaki sposób stadnina mogłaby uzyskać do końca roku przychód w wysokości, powiedzmy, drobnych 500 tysięcy lub miliona złotych? Konkretnie, co by Pan zrobił? Proszę pamiętać, że pieniactwo nie poparte konstruktywnymi uwagami budzi tylko politowanie. I aż strach się bać. Beata Kumanek
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 18.11.2019, 23:43  Uaktualniono: 19.11.2019, 9:08
 Prawda czy fałsz? To jakaś gra?
Nie wiem, czy to ankieta, czy test, ale postanowiłam odpowiedzieć.

Ad. "Państwowej hodowli koni arabskich z misją [...] Prawda, czy fałsz?"
Fałsz. Stadniny w Janowie Podlaskim i Michałowie z powodzeniem były tak prowadzone jeszcze nie tak dawno temu, bo do niesławnego zamachu 19 lutego 2016. Było to arcytrudne. Gdy okazało się, że sukces nie przychodzi sam, pogodzenie misji z zyskiem szybko zostało uznane za fizycznie niemożliwe.

Ad. "Rządząca w latach 90-tych władza [...] Prawda, czy fałsz?"
Prawda. Ma to swoje dobre i złe strony. Dobrą była finansowa niezależność.

Ad. "Sprzedaż koni na aukcjach i przetargach stała się więc głównym źródłem [...] Działo się to kosztem stałego uszczuplania [...] Prawda, czy fałsz?"
W akapicie były dwie tezy. Obie fałszywe. Główne pieniądze nie pochodziły ze sprzedaży koni, tylko z bardzo dobrze prowadzonych gospodarstw, z oborami na czele. Fałszywe jest też drugie twierdzenie, że stadniny funkcjonowały "kosztem stałego uszczuplania puli". Sprzedaż nie jest równoznaczna z uszczuplaniem -- nie każda sprzedaż.

Ad. "Dzierżawy klaczy z opcją pobierania embrionów były praktykowane [...] Prawda, czy fałsz?"
Prawda. Jednak w zdecydowanej większości przypadków pobieranie zarodków nie było celem samym w sobie. Były nim starty klaczy na pokazach i ich promocja, a zarodki były tym, co dzierżawca otrzymywał w zamian. Wyjątkiem były dzierżawy trzech michałowskich klaczy do Belgii. W każdym przypadku (także tych trzech "belgijskich"), to stadnina ustalała komu, za co i na jakich warunkach wydzierżawi konie. Nic nie było pozostawione przypadkowi, jak teraz.

Ad. "Polityka generowania zysku kosztem uszczuplania puli [...] nie była krytykowana[...] Prawda, czy fałsz?"
Fałsz i to dwakroć. Po pierwsze nie było uszczuplania (patrz: nie każda sprzedaż...). Sprzedaże były krytykowane. Co roku ogłoszenie listy aukcyjnej dawało początek dyskusjom, często gorącym. Również osoby wypowiadające się na tym blogu wyrażały swoje wątpliwości, a czasem dyskusja przybierała formę ostrej krytyki. Może to było zanim jeszcze pani Beata Kumanek zainteresowała się stadninami arabskimi, ale było.

Ad. "Nikt z oburzonych nie kwestionował wcześniej zabójczej dla państwowej hodowli formy własności tych stadnin. Prawda, czy fałsz?"
Fałsz. W ciągu ostatnich 25 lat pojawiały się różne głosy krytykujące zasady funkcjonowania stadnin państwowych, niektóre mocne (pierwszy przykład -- teksty redaktora tego bloga, pana Marka Szewczyka). Może pani Beata Kumanek przeoczyła rozprawy nad zmianą zasad, bo mogło wydawać się, że nie dotyczą stadnin arabskich.

Ad. "Teraz, gdy po przeszło dwóch dekadach wyprzedaży worek z pulą genetyczną zaczyna być coraz bardziej pusty, nagle płacz i lament."
No, to jeszcze raz -- nie każda sprzedaż oznacza uszczuplenie. Trzeba tylko wiedzieć, który kwiat można zerwać, bo w innym miejscu odradza się już cała gałąź. Teraz powodów do obaw jest wiele, stąd płacz i lament, i to nie "nagle", a "stale".

Ad. "Proszę mi wierzyć, jest to wyższa szkoła jazdy".
Z pewnością! Jednak ta nie jest już uprawiana od blisko 4 lat. Za to "wyższej szkole jazdy" uprawianej w gumowcach na błocie nie przeszkodziły chyba słowa publikowane na tym blogu? Bo jeśli tak, to faktycznie strach się bać...

Z pozdrowieniami
Lidia Pawłowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 19.11.2019, 9:07  Uaktualniono: 19.11.2019, 9:08
 Odp.: Hipokryzja do kwadratu
A pani, pani Beato, jak odpowie na swoje pytania?

Ich forma jest kategoryczna i cokolwiek mi przypomina klasyczne pytanie, które brzmiałoby:
Pani Beato, czy przestała już pani kraść? Co byłby tu prawdą a co fałszem?

Skomplikowane kwestie dotyczące zarządzania pulą genową populacji i poziomem jej zróżnicowania genetycznego nie mogą być sprowadzane do prostej alternatywy "prawda czy fałsz".

Jako punkt wyjścia do bardziej merytorycznej dyskusji polecam mój artykuł z 2018 r. "Genetic diversity and population structure of Polish Arabian horses..." opublikowany w Animal Science Journal, być może da radę znaleźć w sieci pełny tekst. Jeżeli nie, proszę o maila- podeślę.
Iwona Głażewska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 19.11.2019, 18:18  Uaktualniono: 19.11.2019, 20:40
 Odp.: Hipokryzja do kwadratu (a juści)
Zacznę od qvasi-qvizu (by utrzymać się w konwencji)... Beata Kumanek zainteresowała się janowskimi arabami kilka lat temu (co teraz wychodzi z całą mocą). Prawda czy fałsz?

Próba merytorycznej dyskusji z osobą, która o koniach arabskich usłyszała całkiem niedawno to prawdziwe wyzwanie (test cierpliwości), gdyż siłą rzeczy prezentuje ona poziom "oseska". Nie może być inaczej, gdyż by posiąść określoną wiedzę oraz idącą w ślad za nią stosowną świadomość, to potrzeba na to bardziej kilkunastu lat, niż miesięcy. W istocie Beata Kumanek jeszcze niewiele z tego wszystkiego rozumie, ale to oczywiste, gdyż bardzo trudno wszystko to ogarnąć/przyswoić w tak krótkim czasie (nie da się od razu przeskoczyć pewnych rzeczy, gdyż na wszystko trzeba czasu). Jeśli więc mam do niej jakieś pretensje, to nie o brak wiedzy/świadomości, a pokory, gdyż - co pewnie wielu już zauważyło - nie zna ona żadnego umiaru w trybie i tonie swych wypowiedzi (a powinna)...

W istocie nie da się merytorycznie dyskutować z kimś, kto nie rozumie absolutnie elementarnych kwestii, jak np. tego, iż nie każda sprzedaż jest równoznaczna z uszczupleniem puli genetycznej danej hodowli (co celnie wypunktowała L. Pawłowska). W żadnym razie nie zachodzi tu tego rodzaju automatyczny mechanizm i osobiście nie rozumiem jak można tego "nie skumać". Jednako pół biedy, gdy nie obczaja tego skądinnąd sympatyczna B. Kumanek, gdyż znacznie groźniej (destrukcyjniej) wygląda to w przypadku Anny Stefaniuk (głównej hodowczyni z Janowa). W jej bowiem przypadku tego rodzaju deficyty rzutują wprost na tamtejszą politykę hodowlaną (stopień i zakres selekcji), a tym samym na stan finansów tej stadniny.

Bez należytego przyswojenia faktu, iż nie każda sprzedaż wpływa na uszczuplenie puli genetycznej danej populacji, nie jest możliwe prowadzenie racjonalnej/mądrej polityki hodowlanej i tyleż właściwej, bieżącej, selekcji. Nie będę się odnosił do kuriozalnych zarzutów pani Kumanek pod moim adresem (w pewnym momencie niemal poczułem się winnym braku miliona w janowskiej kasie), bo nie ma to większego sensu. Napiszę natomiast dlaczego brakło owej sumy w budżecie janowskiej stadniny...

Z tego co zauważyłem rzeczona pani Stefaniuk nie bardzo podziela i rozumie mechanizmy odpowiadające za optymalny proces hodowlany. Z całą dezaprobatą obserwuje też jej politykę hodowlaną i pełny brak zrozumienia dla podstawowego elementu (sedna, istoty) hodowli jaką jest selekcja (ergo regularne, bieżące zbywanie nadwyżki). Z tego, co zauważyłem, ostatnio w Janowie wielopłaszczyznowa selekcja bardzo kuleje. Doszło do tego, iż praktycznie nie zachodzi zbywanie nadwyżek materiału w trybie przetargowym (jeśli już ma to miejsce, to co najwyżej, w mocno okrojonym i dalece niewystarczającym zakresie). Od samej B. Kumanek słyszałem, iż pani Stefaniuk ma nawet problem ze zbywaniem wałachów (z powodu zbyt wygórowanych żądań finansowych). Co gorsza nie zachodzi w Janowie selekcja młodych koni, stąd nie uświadczysz na ich listach przetargowych roczniaków, dwulatków i trzylatków - rzecz absolutnie irracjonalna, jak też druzgocąca dla kondycji finansowej stadniny. Nikogo w Janowie nie "rusza" fakt, iż z każdego rocznika pewna część klaczek i 99 % stanu ogierków nie ma żadnych szans na dalszą karierę w macierzystym stadzie, więc nic nie jest z tym robione do chwili ich "odejścia na tor". Tymczasem nie ma żadnych racjonalnych przesłanek ku temu, by wszystkie te konie trzymać (kisić) w stadninie do czwartego roku życia. Ta obłędna/przedziwna polityka, siłą rzeczy, nie tylko nie przynosi żadnych korzyści (przychodów), to jeszcze generuje bardzo pokaźne, a całkiem niepotrzebne koszty. Co więcej, gdy w końcu A. Stefaniuk zdecyduje się już wyselekcjonować jakieś konie (klacze) i wystawić je listę przetargową, to następnie występują zasadnicze problemy z ich skutecznym zbyciem. W istocie nic tam nie funkcjonuje należycie (ani numer telefonu temu dedykowany, ani nawet postawa samej hodowczyni, która od razu straszy/odstręcza potencjalnych kupców oczekiwaniami rzędu kilkunastu tysięcy euro za klacze 3 kategorii). Skutek tego wszystkiego jest opłakany. Z 4 klaczy zaoferowanych do zbycia już wiele miesięcy temu, dotąd nie udało się sprzedać Elsandry, Wereny i Wezery (nie wiem co z Parimalą), co jest jakąś totalną masakrą/rzeźnią (szczytem nieudolności). Gdy w Michałowie (w trybie przetargowym) udało się sprzedać od wiosny co najmniej 10 klaczy (-ek) i 20 ogierków (2-latków), to Janów nie zbył żadnej klaczy (ewentualnie ową Parimalę) i tyko 9 ogierów po torze (więc niecałą jedną trzecią tego, co Michałów)...

Pytam więc, jak w tym stanie rzeczy ma funkcjonować ta stadnina? W jakim trybie i z czego ma osiągać przychody na bieżące potrzeby? Bez należytej, wielopoziomowej selekcji i bieżącego zbytu nadwyżki hodowlanej (wałachów, młodych koni, po dorosłe osobniki) nie ma takiej możliwości, by utrzymać płynność finansową. Tymczasem, jak widzimy, to w Janowie kuleje w sposób zupełnie fundamentalny, czemu wprost i bezpośrednio winny jest zarząd. Nic innego (ani susze, ani nadpodaż, ani też brak pomocy państwa) tak bardzo nie generuje problemów/deficytów owej stadniny, jak właśnie indolencja, pasywność i nieudolność Czochańskiego i Stefaniuk. Tym bardziej nie ma powodu, by ofiarą ich błędów (nieporadności) padły teraz ikony tego stada, tj. Palmeta, Pinga, Adelita i Atakama; by składać je na ołtarzu czyjejś bierności i niekompetencji. A o bilansie na koniec roku trzeba myśleć przez okrągły rok, a nie czekać z tym do ostatniej chwili (wcześniej niewiele na tym polu robiąc)...

Pani Kumanek, z sobie tylko znanych powodów, nie tylko nie umie tego zrozumieć, to jeszcze usiłuje usprawiedliwiać - przy okazji winiąc wszystkich innych i wysuwając pod ich adresem absurdalne zarzuty. Nawet byłoby to śmieszne, gdyby jednocześnie nie było tak żałosne. RR
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 20.11.2019, 22:57  Uaktualniono: 21.11.2019, 9:36
 Co tu jest bardziej do kwadratu ?
Co celnie (metodycznie) udowodniła Lidia Pawłowska, niesławna "Hipokryzja" Beaty Kumanek jest mocno odjechanym tekstem, a zawarte w niej tezy w 80 % są aberracyjne.
Normalnie więc szkoda byłoby mi czasu raz jeszcze się nad nim pochylić, jednak – z pewnych względów – nie mogę przejść obojętnie wobec dwóch wątków…

1. Otóż twierdzi kategorycznie pani Kumanek, czy też pragnie nam zasugerować, iż: "Polityka generowania zysku kosztem uszczuplania puli genetycznej prowadzona latami przez byłych prezesów nie była krytykowana przez osoby teraz wypowiadające się krytycznie w tej kwestii".

Owa teza, to dowód horrendalnej wręcz niewiedzy, braku świadomości, jak też nieznajomości faktów jej autorki, bowiem rzecz przedstawia się inaczej... Tak się składa, iż przez lata całe odnosiłem się publicznie (vide teksty w „KP”, a głównie w „KT”) do tych kwestii i spraw - narażając się tak na retorsje i ostracyzm ze strony ówczesnych włodarzy hodowlanych i ich dworów (prof. Głażewska, L. Pawłowska czy S. Iłenda coś o tym wiedzą). Pomimo niechęci i dezaprobaty wielu, listów otwartych z żądaniami usunięcia mnie z pism, a nawet straszenia sądem – pisałem całe serie tekstów o "utraconych subliniach żeńskich", upominałem się o poszczególne konie, dane gałęzie, wygasające rody męskie, jak też o ochronę puli genetycznej na różnych jej poziomach. Poświęciłem temu wiele lat życia, energii i zdrowia, dlatego nie życzę sobie, bym miał być w tej mierze jakkolwiek pomijany. Nie do przyjęcia jest też fakt, iż ktoś – z niewiedzy, czy dla sobie znanych celów – ucieka się do zakłamywania rzeczywistości (pisania jej na nowo). Brak wiedzy/świadomości stanu rzeczy spowodowana niechęcią sięgnięcia do archiwów prasy końskiej nie jest dostatecznym usprawiedliwieniem tak jawnej ignorancji...

2. Tyleż zdumiał, ile nie zaskoczył mnie (byłem więc wstrząśnięty, ale nie zmieszany) następujący akapit: "Teraz, gdy po przeszło dwóch dekadach wyprzedaży worek z pulą genetyczną zaczyna być coraz bardziej pusty, nagle płacz i lament. Hipokryzja do kwadratu”...

Po pierwsze nie „nagle” (powtórzę za L. Pawłowską). Po drugie jako „weteran walk” o możliwie szeroką i różnorodną pulę genetyczną, ośmielam się postawić tezę, iż B. Kumanek nawet tu nie do końca kuma o czym mówi. Powodem ostatnich "szlochów i lamentów" nie jest pustoszejąca "pula genetyczna" jako taka, tylko ubożejąca nieuchronnie "pula championek", a to jednak dwie różne pule. Co prawda każda championka (swoją drogą) posiada określoną pulę genetyczną, ale akurat nie o tym tu mówimy. W istocie państwowe stado arabskie dysponuje dość ograniczoną pulą championów, tj. osobników szczególnie cennych w sensie symbolu, jakości i marki; z tzw. "najwyższej półki" (to naturalne, gdyż elita ze swej istoty nie może być liczna). Od zawsze więc toczy się tu szczególna (nieraz zażarta) walka pomiędzy tymi, którzy chcą sprzedać jak najszybciej i jak najwięcej takich koni (gwiazd), a tymi, którzy chcieliby je zatrzymać jak najdłużej w polskich stadninach. W tej walce mamy też do czynienia z różnymi konfiguracjami, gdyż jedyną niezmienną w tym układzie są tylko miłośnicy polskich arabów, zaliczający się stale do tych drugich. Nasi hodowcy, na przestrzeni lat są tu „grupą wahadłową”, raz będąc bardziej po jednej, a innym razem po drugiej stronie (dzisiaj są praktycznie bezwolni wobec oczekiwań i żądań wpływowych pośredników i takich organizatorów aukcji). Jakby nie było, to gra niezmiennie toczy się o to, by jednorazowo nie wystawiać zbyt dużej liczby championów (-ek) na sprzedaż; by rozłożyć ten proces - w dużej mierze nieuchronny - jak najbardziej w czasie, który pozwoliłby hodowli "dorobić się" kolejnych tego typu koni, nowych pokoleń championów. Niezwykle ważną kwestią jest też, by wybitne jednostki mogły pozostawić swych następców/sukcesorów w rodzimej hodowli, zapewniając tak trwały rozwój (postęp biologiczny) polskiemu stadu. Z tego względu to właśnie interes dynastyczny rodzimej hodowli (pomyślny los jej stad) jest nadrzędnym nad wszystkimi innymi względami (partykularnymi ambicjami, żądzą zysku/sukcesu, jak też intencjami przykrycia czyjejś nieudolności i niekompetencji). Myli się więc zasadniczo B. Kumanek pisząc, iż: "Stadnina nie ma innego wyjścia jak szukać pieniędzy poprzez sprzedaż cennych klaczy". Ma i to wiele - pod warunkiem iż jej zarząd okaże elementarną inwencję, energię i wyobraźnię (przez każdy kolejny cały rok kalendarzowy). Już to wystarczy, by pod koniec roku nie musieć się wyprzedawać, a tym bardziej pozbywać się jednorazowo tak wielu wybitnych klaczy. Jeśli jednak do tego dochodzi, to ewidentny znak, iż mamy tu do czynienia z jawną patologią oraz zbrodnią na wizerunku i żywej tkance hodowlanej danej stadniny.

Jak już pisałem, nie trzeba wyprzedawać najlepszych koni, by utrzymać płynność finansową. W tej mierze wystarczy regularnie sprzedawać te najsłabsze (nadwyżkę hodowlaną), poświęcić więcej uwagi należytej selekcji, zadbać bardziej o konie wyścigowe, jak też o higienę w oborach krów i ich dobrostan, zapewniając tak sobie większe zyski ze sprzedaży mleka. Sprawnie i mądrze (na bieżąco) pracujący zarząd wcale nie musi uciekać się do "łatania dziur" kosztem swych ikon i nadziei hodowlanych (tak robią tylko nieudacznicy, lub uwikłani w jakieś nieczyste układy nie mające nic wspólnego z jakimkolwiek ważnym interesem placówki).

Na koniec dość przykra konstatacja... Beata Kumanek znana była mi dotąd z autentycznej troski i dużego zaangażowania (na miarę możliwości) o dobry los polskiej hodowli koni arabskich. Z tym większym więc rozczarowaniem przyjmuję jej ostatnie wypowiedzi, jak też agresywne atakowanie ludzi, z którymi dotąd stała po jednej stronie barykady. Ewidentnie opowiada się dziś po "ciemnej stronie mocy", będąc do tego rzecznikiem/obrońcą fatalnych decyzji i czy to nieudolnych, czy nazbyt interesownych ludzi. Oczywiście, jako wolny człowiek, ma prawo do takiego wyboru, skoro jednak bliższe są jej interesy Czochańskiego, Leo i Chalimoniuka, niż prawo blisko 19-letniej Palmety do zakończenia swej kariery w macierzystej stadninie, to nie może być już dłużej moją "koleżanką". RR
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 21.11.2019, 11:12  Uaktualniono: 21.11.2019, 14:41
 Co tu jest ...ad vocem
Dwa wyjaśnienia.
Primo: "retorsje i ostracyzm ze strony ówczesnych włodarzy hodowlanych i ich dworów".
RR podaje tu m.in. moje nazwisko, więc wyjaśniam, że tak bym tego nie nazwała. Moje doświadczenia z ówczesnym środowiskiem uzasadniłabym obojętnością i hermetycznością środowiska. Obojętnością wobec tego, co mądrego może mieć do powiedzenia naukowiec, oraz hermetycznością w stylu "państwo to ja". Wydaje mi się, że niestety nic się w tej kwestii nie zmieniło i tyle.

Co do uszczuplenia puli genowej (nie: genetycznej), skoro nie ma chętnych do przeczytania/przedyskutowania mojej ostatniej publikacji, krótkie wyjaśnienie. Pomiędzy 1996 i 2012 pula genowa polskich arabów wzbogaciła się o kilka genów (alleli), przy czym głównie dotyczyło to hodowli prywatnej (głównie dzięki importom koni wyścigowych z Rosji i Niemiec). W hodowli państwowej także przybył allel, a z puli wypadły tylko dwa allele obecne u pojedynczych klaczy. Poszerzenie badań o kolejne roczniki koni i kolejne analizowane markery przyniosłoby nowe dane, ale zapewne nie zmieniłoby tego obrazu.

Wniosek jest taki, że co do składu puli genowej, nic poważnego się nie zadziało. Natomiast zmieniła się frekwencja (częstość występowania) poszczególnych alleli, w wyniku czego widoczne są postępujące zmiany w puli genowej populacji. A to jest wynik decyzji hodowlanych i intensywnego wykorzystania zagranicznych reproduktorów. Stada państwowe "odjechały" od stanu z początkowego okresu objętego badaniami, a ich miejsce w centrum zajęły konie prywatne.
To co jednak niepokoi, to lekki spadek heterozygotyczności koni państwowych (przy wzroście tego parametru u koni prywatnych).
Tyle w telegraficznym skrócie.
Iwona Głażewska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 18.11.2019, 13:54  Uaktualniono: 18.11.2019, 15:29
 Hodowcy w Janowie
"w poidle dla krów dojnych woda wymieszana jest z odchodami" - wyniki kontroli w Janowie.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 17.11.2019, 23:27  Uaktualniono: 18.11.2019, 8:02
 Nie dla dzierżaw!!!
Aukcja na Służewcu wyskoczyła trochę jak diabeł z pudełka - ukazało się ogłoszenie w Tutto Arabi, zapowiadana i ogłoszona już dawno zimowa aukcja w Michałowie została odwołana. Zaskoczeniem był termin - 7 grudnia zaraz po Salonie Konia w Paryżu. Termin dla stadnin trudny, bo zostawia bardzo mało czasu, by konie do aukcji przygotować i przewieźć do Warszawy. Mnie zapaliła się czerwona lampka z dwóch powodów - po pierwsze znowu cień Simone Leo i po drugie niepokój spowodowany ogłoszeniem o dzierżawach. Po doświadczeniu aukcji sierpniowej z niepokojem czekałam na ogłoszenie listy koni na sprzedaż i do dzierżawy. Niestety ten mój niepokój okazał się całkowicie uzasadniony.

Jeśli chodzi o listę koni na sprzedaż, to na jej michałowskiej części figuruje kilka bardzo dobrych klaczy, interesujący ogier Wadi Kahil, ale wielkich gwiazd kluczowych dla hodowli jak mi się wydaje tam nie ma i zapewne jest to lista przygotowywana na aukcję zimową. Inaczej jest z listą janowską - ta jest dewastacyjna dla janowskiej hodowli, o czym była mowa powyżej. Potrzebne będą lata pracy hodowlanej i talentu, by przywrócić jakość stada matek po tych sprzedażach, jeśli dojdą one do skutku.

Chciałabym się odnieść do dzierżaw, które mają być obiektem licytacji - tego jeszcze nigdy nie było!!!!! Oznacza to, że stadniny nie mają żadnego wpływu na to, gdzie trafią ich cenne klacze, jakie będą miały warunki weterynaryjne. Nie wiadomo też na jak długo klacze odejdą z macierzystych stadnin i ile zarodków wolno będzie od nich pobrać. Dzierżawa Palmety, Pingi i młodziutkiej Atakamy budzi wielki sprzeciw. Pamiętamy w jak złej kondycji i jak zmieniona Pinga wróciła do stadniny po dzierżawie za którą stał Mateusz Leniewicz - Jaworski. Wpis pani Beaty Kumanek, tak jak go zrozumiałam, sugeruje że obie janowskie listy powstały w stadninie, zmuszonej do tak desperackiego kroku sytuacją finansową. Trudno jest mi jednak wyobrazić sobie głównego hodowcę, czyli panią Annę Stefaniuk w charakterze ich współautorki.

Jeśli chodzi o Michałów, to nie wierzę, by stadnina z własnej inicjatywy przeznaczyła do dzierżawy kolejne klacze - wszak już Wildona, a przede wszystkim Emandoria przebywają w Privilege. Emandoria zresztą poważnie zaniemogła, a żaden jej embriotransfer do tej pory się nie przyjął. Mam nadzieję, że mimo tego klacz wróci do domu w grudniu zgodnie z umową i tam się ją odchucha. Na Służewcu ma być licytowana dzierżawa Pustynnej Malwy i Wieży Bajek. Piękna Pustynna Malwa, córka Eksterna i matka czempionki Pustyni Kahila (po Kahil Al Shaqab), jest w stadninie klaczą szczególnej troski. Ma specjalną dietę, jest źrebna Morionem (synem Kahila) i wszyscy trzymają kciuki by urodziła piękną klaczkę. Wieża Bajek ma zaś kontynuować linię Wieży Marzeń, sprzedanej w sierpniu i sądzę że stadninie zależy na jej potomstwu. Podejrzewam więc, że te dzierżawy zostały wymuszone. To zaś budzi głęboki sprzeciw!!!! Choć to porównanie oczywiście bardzo przesadzone, ale przyszedł mi na myśl dyrektor Lorentz stojący w ostatnich dniach Powstania w galerii Muzeum Narodowego i patrzący bezradnie, jak niemieccy żołnierze rabują zgromadzone przez lata dzieła sztuki.

Na koniec jeszcze jedna refleksja. Przez wszystkie wpisy pod tym wątkiem przebija oburzenie, ale i też rezygnacja - nic nie da się zrobić, "dobra zmiana" wykończy stadniny do reszty. A może jednak powinniśmy zewrzeć szyki, pomyśleć i spróbować skutecznie zaprotestować? Choćby przeciwko dzierżawom?Od narzekania nic się nie zmieni! List otwarty pani Aliny Sobieszak do ministra Ardanowskiego (dostępny na Araby Magazine na fb) jest dobrym początkiem.

Agnieszka Bojanowska
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 18.11.2019, 9:31  Uaktualniono: 18.11.2019, 12:03
 Odp.: Nie dla dzierżaw!!!
Dla mnie jako genetyka od lat badającego populację polskich koni arabskich pobieranie i handel embrionami jest totalnie bez sensu. Taki sens można znaleźć w przypadku gatunków/ras, gdy o wynikach użytkowych decyduje nagromadzenie tych samych korzystnych genów (alleli). Wtedy "mnożenie bytów" czyli uzyskiwanie dużej liczby potomków cennej samicy lub z tej samej kombinacji rodziców może sprzyjać uzyskaniu pożądanego efektu.
W przypadku koni arabskich hodowanych w kierunku wystawowym jest absolutnie odwrotnie. O sukcesie decyduje nagromadzenie różnych genów (alleli) - im genotyp bardziej zróżnicowany tym większa szansa na sukces. Niepowtarzalne genetyczne kombinacje takie jak te, które dały kiedyś Witraża, Bandosa, Cometa, a współcześnie Eksterna czy Pianissimę to kwestia szczęścia i losowego łączenia się gamet. Ile byśmy nie wyprodukowali embrionów od Emandorii czy każdej innej gwiazdy, nie jesteśmy w stanie zapewnić sobie stuprocentowej łaskawości od losu lub od pana Boga, jak kto woli, że efekt spełni nasze oczekiwania. Kwitując, dla mnie handel embrionami to jak gra w ruletkę, w której i tak finalnie wygrywa kasyno.

"A może jednak powinniśmy zewrzeć szyki.."
Idea słuszna, realizacja wątpliwa. Nie wierzę w solidarność środowiska (co definiujemy jako środowisko?), nie widzę aktywności i determinacji PZHKA. Z poletka moich bardzo pouczających doświadczeń-skoro porażką zakończyła się tak drobna sprawa jak poszukiwania w środowisku sponsora mojej "arabskiej" książki, jaka szansa, że znajdą się chętni do nadstawiania karku i do położenia się Rejtanem pod gabinetem decydentów w walce o zmianę listy sprzedażnej?
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 18.11.2019, 11:12  Uaktualniono: 18.11.2019, 12:03
 Odp.: Nie dla dzierżaw!!!
Nie dla licytacji dzierżaw !!! To podkreślenie jest szczególnie ważne, gdyż taka formuła zaistnienia dzierżawy, jak słusznie pisze pani prof. Bojanowska, nigdy dotąd nie miała miejsca w polskiej hodowli. Nie bez przyczyny nigdy dotąd nikomu nie przyszło do głowy handlowanie dzierżawami, gdyż dla każdego odpowiedzialnego (stawiającego na pierwszym miejscu dobro rodzimego stada arabskiego) i nie pozbawionego wyobraźni hodowcy było oczywiste, że jest to formuła dalece patologiczna i obarczona ogromnym ryzykiem, a tym samym skrajnie niekorzystna dla wydzierżawiającego...

Tak się zastanawiam ile trzeba mieć w sobie złej woli i jak najgorszych intencji (pazerności, chorych ambicji), by nie rozumieć faktu, że zupełnie co innego jest sprzedawać nawet najbardziej wartościową klacz (kiedy to pełnia własności, praw i odpowiedzialności za jej dalszy los spływa już w całości na nabywcę), a kompletnie co innego jest zdawać się na przypadkowego "nabywcę dzierżawy"?! A przecież to jest kolosalna, bezwzględnie podstawowa różnica. W tym drugim przypadku - pozostając ciągle właścicielem klaczy i tyleż odpowiedzialnym za jej los docelowy - absolutnie tracimy nad nią kontrolę (teoretycznie na czas jakiś, a może się zdarzyć, iż wręcz nieodwołalnie), jak też jakikolwiek wpływ na jej kondycję, zdrowie i stopień wykorzystania. Jest to o tyle zasadniczo ważne/groźne, iż w tym okresie może tu dojść do całkowicie niekontrolowanych, także dramatycznych zdarzeń, o czym polscy hodowcy przekonali się już niejednokrotnie. Jeśli dochodziło do upadków polskich koni w rękach starannie wybranych (w drodze indywidualnych negocjacji) wydzierżawiających, jak np. Empory czy Esparto, jak też okresowej lub zupełnej (vide Olita) utraty wartości hodowlanej, to co dopiero mówić o sytuacji, w której dana klacz "trafi" na niefrasobliwego i nieodpowiedzialnego (pazernego - liczącego tylko na ugranie jak najwięcej dla siebie) - nabywcę dzierżawy?! Nawet nie trzeba dysponować szczególnie dużą dozą wyobraźni, by rozumieć, że może to skończyć się absolutną katastrofą! A jeśli tak, to jak możemy narażać na takie niebezpieczeństwo (podobne historie) najcenniejszą dzisiaj klacz hodowlaną w Polsce (symbol i znak jakości janowskiej stadniny)- Palmetę, najbardziej utytułowaną (obok Emandorii) klacz arabską w polskiej hodowli - Pingę oraz jedną z największych polskich nadziei w wymiarze pokazowo-hodowlanym - Atakamę?! Jak można - w imię doraźnych zysków i czyichś chorych ambicji - wystawiać te wybitne jednostki na tak wielkie/realne niebezpieczeństwo? Przecież to najcięższa zbrodnia na najlepszej tkance polskiej hodowli koni arabskich! Kto chce być za to odpowiedzialny za ową niech podniesie rękę... RR

Ps. Nie sądzę, iż to aktualni włodarze SK Janów Podlaski Sp. z o.o., tj. duet Czochański - Stefaniuk są autorami tego chorego/karygodnego pomysłu, natomiast mam pretensję i żal do nich o to, iż w żaden sposób przeciwko niemu nie zaprotestowali (tylko spolegliwie się mu podporządkowali). A przecież to oni mają tak ustawowy/prawny, jak i moralny obowiązek stać na straży najlepiej pojętego interesu, niezmąconego rozwoju i pomyślnego losu stadniny janowskiej, a nie ja, A. Sobieszak, prof. Bojanowska czy rzesze sympatyków polskich arabów. Jak długo jeszcze to ludzie nazywani pogardliwie "postronnymi" ("z zewnątrz") mają być jedynymi wykazującymi właściwą troskę o należyty bieg spraw w tej kwestii; przy całkowitej indolencji ludzi funkcyjnych i organizacji (jak choćby PZHKA) zobowiązanych ustawowo do takich zachowań...

Ps2. Pisze pani prof. Bojanowska, iż list A. Sobieszak do ministra Ardanowskiego, to dopiero początek i że musimy zrobić coś więcej. Zgadzam się z tym, pytanie tylko czy ktoś ma dobry pomysł, co można zrobić więcej w tej sprawie?
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 17.11.2019, 12:06  Uaktualniono: 17.11.2019, 12:47
 Dlaczego? Dlatego...
Od trzech lat w wypowiedziach przeciwników "dobrej zmiany" w arabskich PSK jak refren przewija się pytanie "dlaczego". Dlaczego nie ma w PiS-owskich decydentach ani krztyny refleksji, że oto niszczą historyczny dorobek polskich stadnin i polskiej myśli hodowlanej? Być może jednak odpowiedź na to pytanie łatwo odnaleźć wczytując się w XX-wieczną historię Polski i jej arabskich stadnin.
Lata 1917/18-stadniny niszczone przez "zrewoltowane masy chłopskie" i wojska bolszewickie, a koni rozstrzelane (Biała Cerkiew) lub zarąbane szablami (Antoniny).
Jesień 1939 w Janowie-majątek stadniny rozgrabiony przez ludność zza Buga.
Rok 1945-resztki koni z arabskich stadnin (Gumniska i inne) rozszabrowane przez chłopów.
Lata "dobrej zmiany"-niszczenie stadnin z podobnym brakiem szacunku a może i nienawiścią do "szlachecko-pańskiej" hodowli tych "niezdolnych do pracy darmozjadów"...
Rewolucja nie odpuszcza...
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.11.2019, 19:09  Uaktualniono: 16.11.2019, 20:22
 Skutki postulatu samofinansowania się stadnin
Od dawna wołam, że państwowe stadniny koni winny być finansowane przez nasze zasobne Państwo po to, by móc kontynuować swoją misję. Wiadomo o co chodzi. Ale Jerzy Białobok powiedział mi w Białce, że państwowe stadniny muszą zarabiać na siebie same. Jak widać, Nadzór Właścicielski podziela to zdanie i właśnie jesteśmy świadkami tragicznych skutków takiego podejścia.

Jedna susza, druga susza, kiepska koniunktura, brak wsparcia ze strony państwa. W efekcie kasa stadniny w Janowie jest pusta. Żeby pozyskać środki na bieżące funkcjonowanie, stadnina sprzedaje to, co może jej dać największe wpływy na koniec roku budżetowego, a więc Adelitę, Bambinę, Amarenę. Dzieje się tak pomimo, iż względy hodowlane nakazywałyby pozostawić te klacze w stadninie. Oferowanie do dzierżawy Palmety i Pingi z opcją pobierania zarodków jest krokiem bez mała desperackim, gdyż te wielce zasłużone dla hodowli klacze zasłużyły sobie na godne dożywocie w macierzystej stadninie, dokładnie tak jak pisze Marek Szewczyk.

Pozostaje pytanie: a co będzie z SK Janów Podlaski gdy sprzedane już będą wszystkie klacze, które ktoś zechce kupić? Prywatyzacja? Dzierżawa saudyjskiej stadninie, co?

Moim zdaniem sytuacja zdecydowanie wymaga tego, by KOWR zorganizował konferencję prasową celem udzielenia wyjaśnień związanych z wystawieniem pierwszego garnituru janowskich klaczy na aukcję Winter Star Sale. Jest to powinność KOWR wobec opinii publicznej. Nadszedł też czas, by Nadzór Właścicielski jasno określił swoje plany wobec państwowej hodowli koni arabskich, zaś w szczególności wobec SK Janów Podlaski. Utrzymywanie obecnego status quo, czyli forma własności spółka z o.o., to dla Janowa wyrok śmierci. Beata Kumanek
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.11.2019, 22:25  Uaktualniono: 17.11.2019, 8:48
 Czyżby... ?
Beata Kumanek - z uporem godnym lepszej sprawy - głosi od dawna/zawsze tezę, że jedynym ratunkiem dla państwowych stadnin jest zmiana ich formy własności. Rzecz w tym że wcale to nie jest takie niezbędne. Co więcej, to nieprzejednane/pryncypialne stanowisko pani Kumanek jest - chcąc niechcąc - kryptousprawiedliwianiem nieudolności i pasywności (różnych błędów i zaniechań) duetu: Czochański-Stefaniuk. Iż da się z tym "żyć" (radzić sobie) wykazują choćby działania tandemu: Słowik-Sosnowska w Michałowie, a przede wszystkim cechująca je energia i kreatywność...

Taka postawa BK jest jeszcze o tyle dziwna, iż nieraz miała okazję przyswoić konkretne przykłady nieudolnych działań janowskiego duetu, czy wręcz ich braku na polu zabiegania o należytą kondycję finansową stada. W istocie bowiem przy już niewielkiej kreatywności, dobrej woli i wyobraźni plastycznej sytuacja ekonomiczna Janowa byłaby o niebo lepsza. Co gorsza fanka G.Cz. widzi problemy wszędzie, tylko nie tam, gdzie faktycznie występują, a już zupełnie fatalne jest to, iż próbuje usprawiedliwić/racjonalizować możliwość wyzbycia się Palmety, Pingi, Adelity i Bambiny, tj. łączyć wprost ich obecność na owej liście z potrzebami finansowymi nadbużańskiej hodowli (ręce opadają).

Nie mogę też "wyjść z podziwu" jak można mieć w sobie tyle naiwności (infantylności), by chcieć wierzyć w to, iż o sprzedażach/dzierżawach rzeczonych klaczy decydował jakkolwiek Czochański i względy obiektywne (susze, kiepska koniunktura czy brak wsparcia państwa), gdy nawet małe dziecko wie, że są one wynikiem decyzji/gry pewnego układu, który firmuje na zewnątrz duet Leo-Chalimoniuk (przy czym ten pierwszy jest bardziej pazerny na kasę, a ten drugi na władzę). By było śmieszniej (straszniej) B. Kumanek wciąż wierzy w jakąkolwiek decyzyjność/odpowiedzialność/rolę sprawczą niejakiego KOWRu, gdy od dawna wiadomo, iż to zasadniczo fasadowa/pozamerytoryczna organizacja. Biorąc to wszystko pod uwagę tak się zastanawiam w co jeszcze jest w stanie uwierzyć pani Kumanek? Normalnie strach się bać... RR
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 17.11.2019, 8:31  Uaktualniono: 17.11.2019, 8:48
 Odp.: Skutki postulatu samofinansowania się stadnin
Podpisuję się pod tym co napisał powyżej Gość. Po za tym ,chcę dodać, że krzyk i opluwanie obecnej ekipy rządzącej na nic sie nie zdadzą, chyba czas zacząć inaczej działać.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.11.2019, 19:00  Uaktualniono: 16.11.2019, 20:21
 Słowo stało się ciałem
Pan Marek zatytułował swój niegdysiejszy wpis "Los Janowa jest przesądzony". No i właśnie słowo ciałem się staje...

Bojanowski w książce z 1902 r. podaje obszar Sławuty i Antonin. W porównaniu do hektarów Janowa każdy z tych majątków miał ponad 20 razy więcej ziemi, co pozwalało na deficytową hodowlę tak ekskluzywnych koni jak araby. To porównanie potencjału ekonomicznego stadnin pokazuje, że bez zewnętrznej dotacji byt Janowa zawsze był zagrożony. Dzięki talentowi starej dyrekcji budżet się jakoś dopinał, ale teraz...

Istnieje coś takiego jak PZHKA. Światek arabski od wczoraj huczy na AM po ogłoszeniu listy koni na zimową aukcję, a na prawym pasku na stronie PZHKA o tej wyprzedaży ani jednego słowa nie uświadczysz. Jak to było? "Strzeż mnie, Boże, od przyjaciół, bo z wrogami poradzę sobie sam". Czy może lepiej "Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły"?
IG
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.11.2019, 18:05  Uaktualniono: 16.11.2019, 18:08
 Wybór pomiędzy dżumą a cholerą...
Mamy tak oto czarno na białym, iż jak PISowscy notable mówią, że coś obiecują, to mówią (nigdym dotąd nie spotkał ludzi tak perfidnych, cynicznych i zakłamanych)...

Anim wyśnił w najczarniejszych snach, że ekstraordynaryjne (wymuszone nakazem chwili i określonymi okolicznościami) powierzenie władzy organizacyjno-właścicielskiej Tomaszowi Chalimoniukowi (przypomnę: tylko i wyłącznie Prezesowi Polskiego Klubu Wyścigów Konnych!) na czas trwania Dni Konia Arabskiego, tj. Pride of Poland i Summer Sale 2019 -stanie się "normą" (permanentnie obowiązującą wykładnią)... Tymczasem, ni z gruszki, ni z pietruszki, a przede wszystkim z pominięciem wszelkich uregulowań prawnych - tak się właśnie stało! Wbrew jakimkolwiek odnośnym zapisom regulacyjno-ustawowym, to nie kto inny, a właśnie Prezes Polskiego Jockey Clubu stał się - de facto - jedynym decydentem, a wręcz właścicielem państwowego stada koni arabskich. W tej jawnej już patologii doszło do tego, iż choć formalno-prawnie nie odpowiada on za nic, gdyż ani za stan hodowli, ani za jej bieżącą działalność (poszczególne stadniny mają wszak swoje autonomiczne zarządy), to właśnie on decyduje dziś - na podstawie li tylko werbalnego, tj. pozaprawnego "błogosławieństwa" ministra Ardanowskiego - o tym który polski arab kiedy i gdzie (oraz za ile) będzie sprzedawany. To jest coś, co absolutnie nie mieści się w głowie cywilizowanego człowieka...

Jak wciąż jeszcze (teoretycznie) w demokratycznym państwie prawnym może dochodzić do tak jawnego/bezczelnego łamania wszelkich reguł go stanowiących? Po drugie kim i od czego jest w Janowie p.o. prezesa Grzegorz Czochański? Czy nie od tego, by stać na straży nadrzędnego interesu janowskiej hodowli; by zabiegać o jak najlepszy los powierzonego mu obiektu i stada? Tymczasem co on robi? Dokładnie nic - charakteryzując się za to pełną uległością wobec rzeczonego układu. Ja rozumiem, że został postawiony na czele owej stadniny przez określony skład "dojnozmianowy", ale to chyba nie znaczy, iż jako taki jest ubezwłasnowolniony; że tym samym został wyzuty z własnego zdania i choćby minimalnej możliwości przeciwstawienia się najbardziej szaleńczym/destrukcyjnym/zgubnym pomysłom duetu Leo-Chalimoniuk... Ja rozumiem, że narwany/pazerny Włoch jest w stanie wydrzeć z polskich stadnin ostatnią wartościową klacz, bo on nie musi się kierować niczym innym, jak tylko bezwzględnym zyskiem. Natomiast nie rozumiem, jak Polak, będący włodarzem (a więc gospodarzem, obrońcą) legendarnej stadniny, może godzić się na to, by była ona ogołacana ze wszystkich jej klejnotów (świętości)?! W ten właśnie sposób "dba" o jej pomyślny rozwój?! Przecież, na upartego, tę jego pasywność można nawet podciągnąć pod paragraf z tytułu niegospodarności i złego zarządzania mieniem... Jaki będzie Janów Podlaski po odejściu (co absolutnie może się zdarzyć, skoro stworzono takie możliwości) Palmety, Pingi, Adelity, Atakamy, Bambiny (wcześniej Primawery, Potentilli, Pianovy, Atandy) i co będzie wtedy sobą przedstawiał? Dlaczego p.o. prezesa postanowił (bez mrugnięcia okiem) dołączyć do grona grabarzy tej (jego) stadniny?... To się w pale nie mieści

Ps. Dwie wybitne klacze i dwa różne głosy... Ja, na portalu u pani Aliny Sobieszak, pisałem o Palmecie jako o ikonie i największej gwieździe (najcenniejszej klaczy) janowskiej stadniny (jako o tej, która powinna zostać tam do końca, a następnie spocząć pod owym słynnym głazem). M. Szewczyk za taką uważa Pingę. No nie wiem... Pinga bezspornie jest bardziej utytułowana, natomiast - moim zdaniem - nie ma jednak tej charyzmy, a już na pewno wartości hodowlanej, co Palmeta. Palmeta jednak jest "the best" (number one)... R.R
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 16.11.2019, 17:09  Uaktualniono: 16.11.2019, 18:08
 Zimowa aukcja - lista klaczy do dzierżawy to skandal!!!
Chciałabym spojrzeć w oczy decydentom i zobaczyć w nich ...nie, nie euro tylko troskę o hodowlę. Chciałabym spojrzeć w oczy Simone Leo i zapytać dlaczego nam to robi, ale odpowiedź znam - dla pieniędzy. Chciałabym spojrzeć w oczy klientom i zapytać dlaczego uczestniczą w tym haniebnym procederze, ale odpowiedź też znam - bo jest okazja. Tak, taką okazję stwarzają im ci, którzy nie potrafią zarządzać powierzonym im majątkiem i kompletnie nie znają się na hodowli, a to właśnie stadniny państwowe mają dbać o zapewnienie ciągłości puli genetycznej i zachowanie hodowli.
Marek Szewczyk pisze o klaczach sprzedażnych i oferowanej do dzierżawy Pindze. A ja uważam, że największym skandalem jest oferowanie do dzierżawy 19-letniej Palmety - "matki czempionów", niekoronowanej "królowej" janowskiej stadniny, może bez tak znaczących tytułów jakie ma Pinga, ale z jakim przychówkiem - co dziecko to czempion: Palatino - czempion Polski, dekorowany razem z matką- czempionką Polski w tym samym roku, Palabra - czempionka Polski, Palatina - czempionka Polski, Paris - czempion Polski, Pascuala -wiceczempionka Polski, do tego dochodzą również tytuły międzynarodowych pokazów. W stadninie dziś zostały dwie jej córki Patria i Pascuala i trzej synowie - Palatino, Paris (w dzierżawie) i młodziutki Pathos. Z potomstwa sprzedane zostały Palabra, Palatina, Panacea i Piaget. Czym zatem kierował się Marek Trela sprzedając utytułowane potomstwo Palmety a nie ją - tym, że ona jest jedna, jedyna, najlepsza. I dziś tak klacz ma pójść w obce ręce i komuś rodzić czempiony - strzelamy sobie już nie w stopę czy kolano; zakładamy sobie sznur na szyję. Jak napisał na fb Araby Magazine R. Raznowiecki oferowanie do dzierżawy Palmety to tak jak oferowanie do dzierżawy Wawelu, Zamku Królewskiego (bardzo polecam ten komentarz).
Obie klacze Palmeta i Pinga raczej nie pójdą na pokazy, a ile zarodków z nich wypłuczą i w jakiej kondycji one wrócą ... wolę nie myśleć.
A mloda 4-letnia Atakama, wzbudzająca zachwyt odwiedzających janowską stadninę - zamiast przygotować ją do pokazów, zdobyć tytuły i poczekać na pierwsze potomstwo - oddajemy komuś - oby za duże pieniądze. Ale one pozwolą jedynie zakleić potężną dziurę budżetową, a raczej nie wpłyną na rozwój; dodatni bieżący bilans, ale za jaką cenę. Przypominam, że w dzierżawie jest jeszcze Alsa.
Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości do czego doprowadziła "dobra zmiana" w stadninach? W tym roku pożegnamy największe janowskie gwiazdy; prezes Chalimoniuk w wywiadzie w ostatnią wyścigową niedzielę wspomniał, że będzie również organizatorem przyszłorocznej aukcji - już widzę Simone Leo układającego listę, z ostatnich klaczy, które jeszcze zostaną - a może ich też już nie będzie.
Alina Sobieszak
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5