Ministrze Jurgiel – wracaj!
Panie Ministrze! Pan sobie przysypia na brukselskich korytarzach, a tu w kraju, w państwowej hodowli koni arabskich źle się dzieje.
Pan wyrzucił Jerzego Białoboka i Marka Trelę m.in. za to – jak Pan twierdził – bo jakby zostali na swoich stanowiskach, to za 10 lat nie byłoby już co hodować. Wszystko by wyprzedali. Konkurencja dostałaby wszystkie najlepsze klacze albo sprzedane, albo wydzierżawione z możliwością pobierania od nich zarodków, więc za 10 lat zagraniczna hodowla by nas wyprzedziła, a polska przestałaby się liczyć. Nie mógł Pan do tego dopuścić.
Co prawda nie miał Pan racji. Panowie Białobok i Trela, owszem wystawiali na aukcję wielkie gwiazdy, ale po jednej na jedną aukcję. Poza tym dbali o to, aby w stadzie pozostały ich następczynie. Owszem dzierżawili młode obiecujące klacze (czy ogiery), ale pojedyncze osobniki raz na kilka lat, a nie całe stada gwiazd. Konie wypromowane na światowych pokazach kosztem dzierżawiącego podmiotu wracały potem do macierzystych stadnin, aby rodzić (lub płodzić) źrebięta, a kasa stadniny wzbogacała się o wielkie kwoty. Obie stadniny zawsze pod kierunkiem wyrzuconych fachowców były na plusie.
A co było w tym roku? Po trzech latach degrengolady aukcyjnej i po tym, jak obie stadniny zaczęły przynosić straty, na tegoroczną państwowe stadniny musiały wystawić gwiazdozbiór wybrany przez włoskiego handlarza i pośrednika Simone Leo. Wszyscy znający się na tej delikatnej materii, jaką jest hodowla koni arabskich, martwili się, że sprzedaż wszystkich tych gwiazd będzie dużą wyrwą w polskiej hodowli.
Na szczęście – dla hodowli – Adelita nie została sprzedana. Obie aukcje przyniosły ok. 7 mln zł, organizatorzy mogli więc odtrąbić finansowy sukces. Wyrwa w hodowli spora, ale trudno. Sukcesy finansowy i propagandowy dawały nadzieję, że teraz nastąpi uspokojenie i wszystko zacznie wracać w stare, dobre tory. Myśleliśmy, że kolejną sytuację, że trzeba się będzie martwić o wybór klaczy na aukcję, przeżyjmy dopiero w lecie 2020 roku. A tu grom z jasnego nieba! Zimowa aukcja na Służewcu.
Po co? Po to, aby obejść obietnicę. Głównodowodzący tegoroczną aukcją Tomasz Chalimoniuk – działający w imieniu ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego – dał słowo, że klacze, które nie znajdą nabywców podczas Pride of Poland, potem przez rok nie będą sprzedawane w stadninie. Wydawało się, że o Adelitę możemy być spokojni. Będzie miała czas urodzić następczynię (do tej pory dała jednego ogierka). No ale Simone Leo przyszedł z ofertą 200 tys. euro za Adelitę. No to zaczęło się myślenie, jak nie złamać obietnicy, ale klacz sprzedać. Zimowa aukcja jest tym sposobem. Adelita nie będzie sprzedana ze stadniny, z wolnej ręki, a na aukcji. A że nie będzie to Pride of Poland 2020, czy 2021, to co z tego. Grunt, że na aukcji.
Gdyby chodziło tylko sposób na sprzedaż Adelity, można by to jeszcze przeboleć i zrozumieć. Przeboleć, bo już ją „opłakaliśmy” jak znalazła się na liście tegorocznej Pride of Poland. Zrozumieć, bo janowska stadnina nie zasypała całej, olbrzymiej, bo ponad 3-milionowej straty i nadal jest w trudnej sytuacji.
O pomyśle na sprzedaż Adelity wiedziałem od Tomasza Chalimoniuka już od jakiegoś czasu, ale dopiero wczoraj zobaczyłem całą listę. Jest ona porażająca dla janowskiego stada!
Adelita (nie ma następczyni w stadzie), Bambina (j.w.), Amarena (j.w.) – na sprzedaż, 15-letnia Pinga, 18-letnia Palmeta oraz młodziutka Atakama – do dzierżawy.
A propos Pingi! Stadnina w Janowie ciągle nie dostała ok. 75 tys. euro za szemraną dzierżawę tej klaczy sprzed kilku lat, którą to operację nadzorował Mateuszek-kłamczuszek. Panie Prezesie Czochański – co Pan zrobił, aby te pieniądze odzyskać? Jeśli się to przez tyle lat nie udało, to czy złożył Pan doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa działania na szkodę spółki? Nie wstyd Panu szukać pieniędzy kosztem ikony? Po śmierci Pianissimy, to Pinga jest symbolem jakości janowskiego stada klaczy, jego ambasadorką, ikoną. Powinna mieć spokój, rodzić kolejne źrebięta. Powinna mieć dożywocie w macierzystej stadninie.
Panie Ministrze Ardanowski! Przed tegoroczną aukcją Pride of Poland zaprzeczał Pan, że mamy do czynienia z „wyprzedażą rodowych sreber”. A czy teraz, po opublikowaniu listy na zimową aukcję, przejdą Panu przez gardło te same słowa?
Oczywiście może być tak, że na zimowej aukcji z tego gwiazdozbioru zostanie sprzedana bądź wydzierżawiona tylko jedna klacz. Wówczas rozdzieranie szat może się wydać przesadą. Ale równie dobrze może być tak, że wszystkie 5 janowskich klaczy wyjedzie z Janowa Podlaskiego. To będzie grabież.
Panie prezesie Czochański, panie prezesie Chalimoniuk, panie ministrze Ardanowski – po 7 grudnia możecie przejść do historii. Jako grabarze janowskiej stadniny. Czy tego chcecie?
Panie Ministrze Jurgiel! Niech Pan wraca, bo teraz mamy naprawdę do czynienia z tym, czym Pan argumentował wyrzucenie Białoboka i Treli. Jeśli ich trzeba było wyrzucić, to co trzeba zrobić z Czochańskim, Chalimoniukiem, Ardanowskim?
Marek Szewczyk



|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 24.11.2019, 10:46 Uaktualniono: 24.11.2019, 11:24 |
![]() Pani Alino, otóż moja dbałość o hodowlę nakazuje domagać się, by państwowa hodowla koni arabskich była finansowana przez Państwo. Tak jak ówcześnie rządzący uczynili z tychże stadnin spółki prawa handlowego, tak też obecny rząd może tę sytuację odwrócić. Jak to zrobić, wiadomo, brakuje tylko jednego: woli decydentów, by tak uczynić. W obecnej sytuacji najgorsze co można zrobić to utrzymywać ministra Ardanowskiego, czy też ministra Sasina, a nawet samego premiera w przekonaniu, iż państwowe stadniny koni arabskich mogą na siebie zarabiać. Otóż nie mogą. Wbrew temu co pisała Pani Lidia Pawłowska, prezes Trela utrzymywał stadninę w Janowie na przestrzeni lat głównie ze sprzedaży koni, w tym bardzo cennych klaczy. Po odejściu z firmy Polish Prestige Marka Grzybowskiego do firmy Polturf Barbary Mazur, była Pani, Pani Alino, cały czas blisko aukcji Pride of Poland. Może więc przypomni nam Pani wszystkie te gwiazdy, które zostały wtedy wyprzedane na aukcjach Pride of Poland ratując wynik finansowy SK Janów Podlaski? Mimo osiąganych wysokich cen, Marek Trela nie był stanie zarobić na odpowiednie zaplecze weterynaryjne dla koni. Ba, zlikwidował etat weterynarza w stadninie. Nie był w stanie zadbać o właściwe utrzymanie zabytkowej substancji stadniny. Stajnia Woroncowska się sypie, i bez milionów na remont z budżetu państwa ten cenny zabytek zginie. Za jego rządów stadnina była w wielu aspektach niedoinwestowana. Nie jest to wobec niego zarzut, bo nawet wyprzedając konie za wysokie ceny, pieniędzy na wszystko będzie brakować. Padały tu analogie do Wawelu. Cóż stało by się z Wawelem, gdyby nie mecenat Państwa? Powiedzmy sobie jasno. Państwowe stadniny koni arabskich to jedna z pereł w koronie Polski i Polaków. Powiem więcej, hodowla koni arabskich to działalność elitarna. Państwo winno finansować tę elitarną działalność z dumą, umożliwiając kontynuację cennych rodów męskich i żeńskich jako nasze kulturowe dziedzictwo. Tymczasem Pani uważa, że stadniny mogą finansować się w całości z działalności własnej. Skoro tak, konie będą wyprzedawane. Innej drogi nie ma.
Są konie, które nigdy nie powinny opuszczać macierzystych stadnin. Zgoda. Ale to luksus możliwy jedynie przy państwowych dotacjach. Pani Bojanowska twierdzi, że KOWR działa wbrew swemu długofalowemu interesowi. Racja. Lecz Marek Trela i Jerzy Białobok również działali krótką perspektywą, by zarobić. Proszę by Pani Bojanowska wskazała te 30 średniej klasy klaczy w Janowie, których sprzedaż zdołałaby pokryć dziurę budżetową na koniec roku. Nie da rady. Z bólem i żalem, ale trzeba wystawić klacze najcenniejsze. I proszę nie mówić tu o ustawkach. Cena minimalna za Galeridę i Emanollę została ujawniona przed aukcją Pride of Poland (ciekawe. jak?) Czy to była ustawka pod AL Thumama Stud i Jadem Arabians? Nie, bo każdy miał szansę kupić te klacze przebijając oferty wyżej wymienionych. Na Winter Star Sale wszyscy zainteresowani będą mieć taką samą szansę, by nabyć cenne janowskie klacze. Ale nic nie będzie pod stołem i po okazyjnej cenie. Żal, zdecydowanie żal, tylko bez tych sprzedaży za co stadnina sfinansuje swoją bieżącą dzialalność? Wszyscy, którym leży na sercu przetrwanie państwowej hodowli koni arabskich winni jednym głosem przekonywać rządzących, iż niezbędnym jest zmiana statusu prawnego tychże, bo finansowanie tych stadnin przez państwo jest koniecznością. Dopiero wtedy stworzone zostaną warunki by w gronie naukowców i znawców hodowli koni arabskich wytyczyć dalsze cele hodowlane. Zaś co do samej aukcji zimowej, poczekajmy na jej efekty. Beata Kumanek |
|
![]() |
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 23.11.2019, 19:54 Uaktualniono: 23.11.2019, 22:41 |
![]() Pani Beato – „ryba czy wędka?” – co jest potrzebne polskiej hodowli koni arabskich
W wielu wpisach pani Beaty Kumanek lekarstwem na uzdrowienie obecnej złej sytuacji finansowej w stadninach arabskich jest ich dofinansowanie, a ponieważ przy obecnym usytuowaniu prawnym jest to niemożliwe, proponuje ona przekształcenie – tylko kto i jak ma to zrobić? „Od dawna wołam, że państwowe stadniny koni winny być finansowane przez nasze zasobne Państwo po to, by móc kontynuować swoją misję. Wiadomo o co chodzi. Ale Jerzy Białobok powiedział mi w Białce, że państwowe stadniny muszą zarabiać na siebie same. Jak widać, Nadzór Właścicielski podziela to zdanie i właśnie jesteśmy świadkami tragicznych skutków takiego podejścia.” Nie chcę dywagować na ten temat, ale chcę zwrócić pani Beacie uwagę na fakt, że w tym samym systemie do 2015 roku stadniny wykazywały mniejszy lub większy dodatni bilans, a ilości „gwiazd” w stajniach zazdrościł nam cały świat. A co mamy dziś – pustą kasę, ba nawet „mniej niż zero”, a wyprzedaż „rodowych sreber” kwitnie – już nawet nie tylko na sztandarowej do niedawna sierpniowej aukcji „Pride of Poland”. Podobno na życzenie klientów, którzy „zabijają się o polskie konie” (jak powiedział min. Ardanowski na komisji sejmowej) organizuje się drugą , zimową aukcję, na którą nie tylko wystawiamy gwiazdy na sprzedaż, ale i do dzierżawy - „kto da więcej” za rok z Platynową czempionką Pingą, a „komu, komu?” największa nadzieja janowskiej stadniny Atakama („atrakcyjna dziewica” – przepraszam za emocjonalne określenie)?, czy michałowska Pustynna Malwa matka jedynej na razie córki - czempionki świata. Jakoś nie zauważyłam, żeby z klawiatury komputera pani Beaty spłynęło słowo krytyki tego procederu i padło imię choć jednej klaczy, która powinna zostać w stadninie, a idzie na sprzedaż lub do dzierżawy. To jest ta pani dbałość o hodowlę? A z tą wyprzedażą na przestrzeni lat nie było tak jak pani sugeruje, bo dziś nie byłoby takich klaczy jak …. nie będę wymieniać ich imion, bo jeszcze ktoś się nimi zainteresuje tak jak Pilarosą, Potentillą, Pianową, Primerą, Adelitą, Bambiną i innymi, które już zostały sprzedane lub są oferowane do sprzedaży. Owszem dziś stadninom potrzebne są pieniądze – „ryba” na przetrwanie, ale długofalowo potrzebna jest „wędka” czyli dobry, mądry menedżer – hodowca, a jeśli takiego nie ma to dobry menedżer współpracujący ściśle z bardzo dobrym, perspektywicznie patrzącym hodowcą. Rynek dziś jest trudny; koni jest dużo ( za dużo), ale na te najlepsze zawsze będzie popyt; tylko czy wyprzedaż lub dzierżawa tych najlepszych, a pozostawienie w stadninie tych trochę gorszych daje nam gwarancję , że w przyszłości będziemy konkurencyjni dla świata. Tak, ale tylko wtedy kiedy mądry hodowca odpowiednio pokieruje hodowlą i nie pozwoli zagranicznemu pośrednikowi uszczuplać stada matek, co próbuje – jak widać z dobrym dla siebie skutkiem – robić dziś. A tak przy okazji - ciekawa jestem, do świadomości którego z decydentów dotarła wartość wystawionych do dzierżawy „sreber” , że w warunkach dzierżawy podano kwoty ubezpieczenia: Pinga -750 tys. euro, Atakama – 450 tys. euro, Pustynna Malwa – 100 tys. euro i Wieża Bajek – 65 tys. euro. Ciekawe za jakie pieniądze zostaną sprzedane i wydzierżawione klacze; czy rzeczywiście jest klient na Adelitę za 200 tys. euro – dowiemy się 7 grudnia. Ale pieniądze z grudniowej aukcji to będzie tylko „ryba”, a gdzie jest „wędka”? O sytuacji w polskich stadninach , o grudniowej wyprzedaży z troską mówi już cały świat. Alina Sobieszak |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 23.11.2019, 14:20 Uaktualniono: 23.11.2019, 22:41 |
![]() Do ponownego zabrania głosu na tym forum skłonił mnie artykuł redakcyjny internetowego pisma Arabian Horses (Arabische Pferde) zatytułowany „Sale of the Crown Jewels” a dotyczący aukcji na Służewcu. Jego kluczowy fragment brzmi tak:
„ The list of horses for this year’s Winter Sale, .....has stirred quite some sensation in Poland, because real stars like Pinga and Palmeta, who are not supposed to leave the studs at all, are now “secretly, silently and quietly” for sale or lease this way. The suspicion is obvious that the buyers / tenants are already informed and the “deal” only needs to be done “officially” on the stage.”( na szczęście oferta dzierżawy Palmety została wycofana). Zatem, porzucając dyplomatyczny język, sytuację można podsumować następująco: 1. Są konie w obu stadninach, które NIE POWINNY NIGDY OPUSZCZAĆ MACIERZYSTYCH STAJNI, bo ich rola w hodowli jest kluczowa. Odnosi się to do oferty dzierżaw tak janowskich jak i michałowskich koni oraz do janowskiej listy koni na sprzedaż w czasie grudniowej aukcji na Wyścigach. 2. Powyższa uwaga dotyczy także minionej aukcji sierpniowej w Janowie, gdzie listy z obu stadnin tak na aukcję główną jak i Summer Sale składały się niemal z samych gwiazd ( plus dzierżawa ikony Michałowa -Emandorii). W związku z tym na tym blogu były protesty oraz pretensje do Anny Stojanowskiej i Jerzego Białoboka, że będąc członkami ówczesnej Rady przy Ministrze Rolnictwa listy zaakceptowali. Eks post (wywiad w Rzeczpospolitej) okazało się, że protestowali, tylko ich głos został zignorowany. Znając trudną sytuację materialną stadnin, którą aukcja miała podbudować, zdecydowali, że odejdą po aukcji. Minister o tym się dowiedział i sprytnie pośpiesznie rozwiązał Radę. Dzisiaj nie ma więc już szansy na to, by ktoś w Ministerstwie kompetentnie pochylił się nad losem hodowli w arabskich stadninach. Zapewnienia Pana Ministra, że jest super można włożyć między bajki. 3. Stadniny są spółkami skarbu państwa a KOWR sprawuje nadzór właścicielski. Powstaje więc pytanie dlaczego działa wbrew długofalowemu interesowi podległych sobie spółek? Już latem wróble ćwierkały, że umieszczenie niektórych koni na liście odbyło się pod presją i stadninom przystawiono pistolet do głowy. Jak to było dokładnie, to tego oczywiście nie wiem, ale na przykład patrząc na to jakimi ogierami aukcyjne klacze na Pride of Poland pokryto, jest to bardzo prawdopodobne. Zła kondycja finansowa stadnin, szczególnie Janowa, taki szantaż oczywiście ułatwia. Sądzę, że tak samo jest i teraz i nie wszystkie decyzje są inicjatywą stadnin, o czym już tutaj pisałam. Pan prezes Czochański, chcąc ratować finanse Janowa nie zdaje sobie sprawy, że podcina gałąź na której siedzi. Szkoda, że nikt mu tego nie uświadomił. 4. Nad wszystkim, jak czarny kruk, krąży włoski pośrednik Simone Leo. W cytowanej notatce jest dyplomatycznie, ale wprost powiedziane, że grudniowa aukcja jest ustawką i jest tym samym nieuczciwa. Simone Leo pojawił się u boku Hanny Sztuki i Macieja Grzechnika zapewniając im wprowadzenie na „arabskie salony”. Michałów za bardzo umiarkowane ceny wyzbył się wielu młodych bardzo dobrze rokujących klaczy, w tym cennych córek Eksterna. Lata miną, nim ta luka zostanie zapełniona. Szczęśliwi nabywcy na mediach społecznościowych dziękowali Simone Leo za pośrednictwo. Do tego doszły dzierżawy na bardzo niejasnych warunkach - Emandoria, Ermitage, Equator, Galerida, Pustynia Kahila - wszystkie dziwnym trafem ocierały się o jeden ośrodek : Privilege...Teraz wyciągane są konie z janowskich stajni i dwie klacze do dzierżawy z Michałowa.. Pomstowanie na pana Leo jest bez sensu. On zarabia pieniądze i nie jest jego rolą dbanie o dobro polskiej hodowli. Nie rozumiem jednak, dlaczego jest tak wpływowy, dlaczego ma tak wiele do powiedzenia... 5. Katalog aukcyjny ( zresztą niestaranny i zrobiony pośpiesznie ) ukazał się i jest pytanie czy można zapobiec katastrofie? Jedynym wyjściem jest ustanowienie takich cen rezerwowych, na sprzedaż i dzierżawy, które realnie odpowiadają wartości koni. Jeśli któraś z tych janowskich gwiazd ma zostać sprzedana, to niech to będzie za bardzo duże pieniądze. To samo z dzierżawami z obu stadnin. Jeśli transakcja nie dojdzie do skutku, to długofalowo dla stadniny to jest korzystne. Szanowny Panie Prezesie Czochański, na prawdę lepiej sprzedać ze dwadzieścia klaczy ze średniej półki, dokonując i tak koniecznej selekcji, niż wyzbyć się tych kilku gwiazd. To że były już one na listach aukcyjnych nie jest żadnym argumentem. Nigdy nie powinny były się na nich znaleźć. Pride of Poland i Summer Sale już dokonały takiego ubytku w stadach matecznych, że trzeba powiedzieć STOP. Wszak za niecałe dziewięć miesięcy będzie kolejna, znacznie bardziej prestiżowa Pride of Poland .... Agnieszka Bojanowska |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 21.11.2019, 18:45 Uaktualniono: 21.11.2019, 19:47 |
![]() Reaguję na komentarze pod moim adresem dopiero teraz, bo przez kilka dni byłam niedostępna.
Na początek słowo do Pani Iwony Głażewskiej. Jutro zwrócę się do Pani z prośbą o przysłanie mi na maila rzeczonego artykułu. Przeczytam ten cenny materiał z wielką przyjemnością i zainteresowaniem, by jako ten osesek zacząć chociaż raczkować. Następnie parę słów do Pani Lidii Pawłowskiej.Otóż twierdzi Pani, że za byłych prezesów główne pieniądze pochodziły z gospodarstwa, a właściwie z obory. Otóż z tego co wiem, zarówno w Janowie jak i w Michałowie przychody ze sprzedaży mleka pokrywały jedynie fundusz płac. Tak więc sprzedaż koni była głównym źródłem przychodów stadniny, jednej i drugiej. Gdyby Pani miała dalej twierdzić inaczej, uprzejmie proszę o wskazanie bilansów SK Janów Podlaski z wybranych lat celem weryfikacji prezentowanej przez Panią tezy. Dodam również, że Anna Stojanowska twierdziła zawsze, iż stadniny żyją z aukcji, więc niepowodzenie tych aukcji w ostatnich latach oznacza dla państwowych stadnin ruinę. Teza zupełnie przeciwstawna do tej głoszonej przez Panią. Zastosowała też Pani unik by nie określać jako prawdę czy fałsz mojej tezy, iż owe sprzedaże koni na przestrzeni ostatnich dekad wiązały się z uszczupleniem puli genów polskiego konia arabskiego. Doprawdy, nawet osesek rozumie, że nie każda sprzedaż wiąże się z uszczuplaniem tej puli. Jednak moja teza w sposób oczywisty dotyczy sprzedaży wiążących się z takim uszczupleniem. Na koniec słowa skierowane do Pana Roberta Raznowieckiego, który jest dżentelmenem w każdym calu:) Istnym słowotokiem pełnym pretensjonalnej afektacji doradza Pan włodarzom Janowa, co mają uczynić by wyjść na prostą. W istocie buduje Pan zamki na piasku, gdyż Pańskim wywodom brak podstawowego elementu. Brak mianowicie choćby szacunkowej kalkulacji jakie przychody miałby przynieść proponowane przez Pana działania. Tę szacunkową kwotę należałoby następnie odnieść do innych pozycji bilansu by zbadać wpływ owych hipotetycznych przychodów na ostateczny wynik finansowy stadniny. Ale coś mi się zdaje, że w kwestiach finansów przedsiębiorstwa rolnego to Pan jest oseskiem. Będzie Pan więc łaskaw doradzać innym w kwestiach, na których Pan się zna. Merytoryczna dyskusja z Panem o finansach stadniny jest bowiem bezprzedmiotowa bo na ten temat nie wie Pan nic. Ponadto, schlebia Pan sobie sądząc, iż kiedykolwiek byłam Pańską koleżanką. Nigdy nią nie byłam i bardzo mnie cieszy, że wyzbył się Pan tego fałszywego przekonania. A na koniec dodam, iż ja nie jestem po żadnej stronie barykady. Jestem po stronie państwowej hodowli konia arabskiego. I podtrzymuję to, co mówię zawsze. Państwowa hodowla konia arabskiego musi otrzymywać państwowe dotacje. Inaczej zginie. Beata Kumanek |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 18.11.2019, 16:34 Uaktualniono: 18.11.2019, 21:49 |
![]() Państwowej hodowli koni arabskich z misją ochrony puli genetycznej nie da się prowadzić bez państwowych dotacji. Prawda, czy fałsz?
Rządząca w latach 90-tych władza przekształciła państwowe stadniny koni w spółki prawa handlowego, co nałożyło na te stadniny obowiązek wypracowywania zysku na koniec każdego roku i pozbawiło je możliwości uzyskiwania dotacji państwowych. Prawda, czy fałsz? Sprzedaż koni na aukcjach i przetargach stała się więc głównym źródłem przychodów umożliwiających finansowanie państwowej hodowli koni arabskich. Działo się to kosztem stałego uszczuplania na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat owej puli genetycznej, bo sprzedawano konie wedle kryterium najwyższej ceny. Sukces finansowy dyrektorów/prezesów Treli i Białoboka wynikał z takiej właśnie filozofii działania. Prawda, czy fałsz? Dzierżawy klaczy z opcją pobierania embrionów były praktykowane już wcześniej przez ww. prezesów. Jako oferentów nie interesowała ich kwestia różnorodności alleli, czy też braku tej różnorodności. Dla dzierżawiących takie genetyczne "niuanse" były również bez znaczenia. Dla obydwu stron liczył się doraźny zysk. Prawda, czy fałsz? Polityka generowania zysku kosztem uszczuplania puli genetycznej prowadzona latami przez byłych prezesów nie była krytykowana przez osoby teraz wypowiadające się krytycznie w tej kwestii. Prawda, czy fałsz? Nikt z oburzonych nie kwestionował wcześniej zabójczej dla państwowej hodowli formy własności tych stadnin. Prawda, czy fałsz? Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Teraz, gdy po przeszło dwóch dekadach wyprzedaży worek z pulą genetyczną zaczyna być coraz bardziej pusty, nagle płacz i lament. Hipokryzja do kwadratu. Stadnina nie ma innego wyjścia jak szukać pieniędzy poprzez sprzedaż cennych klaczy. Oczywiście tego nie pochwalam, ale istniejący stan rzeczy jest efektem destrukcyjnej dla państwowej hodowli koni arabskich formy własności. Mimo to Jerzy Białobok twierdzi, że stadniny winny finansować się same. A Pan, Panie Raznowiecki chyba nie ma żadnej wiedzy o tym jak wyglądają finanse wielkopowierzchniowego gospodarstwa rolnego, ani też jak zarządza się tego typu placówką. Proszę mi wierzyć, jest to wyższa szkoła jazdy. Jednak twierdzi Pan, że jest sposób na pogodzenie interesu hodowlanego z koniecznością uzyskania zysku niezbędnego dla funkcjonowania stadniny. Skoro tak dziwię się, że nie został Pan dotąd guru biznesu. Proszę uchylić rąbka tajemnicy, w jaki sposób stadnina mogłaby uzyskać do końca roku przychód w wysokości, powiedzmy, drobnych 500 tysięcy lub miliona złotych? Konkretnie, co by Pan zrobił? Proszę pamiętać, że pieniactwo nie poparte konstruktywnymi uwagami budzi tylko politowanie. I aż strach się bać. Beata Kumanek |
|
![]() |
|
|
|
|
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 18.11.2019, 13:54 Uaktualniono: 18.11.2019, 15:29 |
![]() "w poidle dla krów dojnych woda wymieszana jest z odchodami" - wyniki kontroli w Janowie.
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 17.11.2019, 23:27 Uaktualniono: 18.11.2019, 8:02 |
![]() Aukcja na Służewcu wyskoczyła trochę jak diabeł z pudełka - ukazało się ogłoszenie w Tutto Arabi, zapowiadana i ogłoszona już dawno zimowa aukcja w Michałowie została odwołana. Zaskoczeniem był termin - 7 grudnia zaraz po Salonie Konia w Paryżu. Termin dla stadnin trudny, bo zostawia bardzo mało czasu, by konie do aukcji przygotować i przewieźć do Warszawy. Mnie zapaliła się czerwona lampka z dwóch powodów - po pierwsze znowu cień Simone Leo i po drugie niepokój spowodowany ogłoszeniem o dzierżawach. Po doświadczeniu aukcji sierpniowej z niepokojem czekałam na ogłoszenie listy koni na sprzedaż i do dzierżawy. Niestety ten mój niepokój okazał się całkowicie uzasadniony.
Jeśli chodzi o listę koni na sprzedaż, to na jej michałowskiej części figuruje kilka bardzo dobrych klaczy, interesujący ogier Wadi Kahil, ale wielkich gwiazd kluczowych dla hodowli jak mi się wydaje tam nie ma i zapewne jest to lista przygotowywana na aukcję zimową. Inaczej jest z listą janowską - ta jest dewastacyjna dla janowskiej hodowli, o czym była mowa powyżej. Potrzebne będą lata pracy hodowlanej i talentu, by przywrócić jakość stada matek po tych sprzedażach, jeśli dojdą one do skutku. Chciałabym się odnieść do dzierżaw, które mają być obiektem licytacji - tego jeszcze nigdy nie było!!!!! Oznacza to, że stadniny nie mają żadnego wpływu na to, gdzie trafią ich cenne klacze, jakie będą miały warunki weterynaryjne. Nie wiadomo też na jak długo klacze odejdą z macierzystych stadnin i ile zarodków wolno będzie od nich pobrać. Dzierżawa Palmety, Pingi i młodziutkiej Atakamy budzi wielki sprzeciw. Pamiętamy w jak złej kondycji i jak zmieniona Pinga wróciła do stadniny po dzierżawie za którą stał Mateusz Leniewicz - Jaworski. Wpis pani Beaty Kumanek, tak jak go zrozumiałam, sugeruje że obie janowskie listy powstały w stadninie, zmuszonej do tak desperackiego kroku sytuacją finansową. Trudno jest mi jednak wyobrazić sobie głównego hodowcę, czyli panią Annę Stefaniuk w charakterze ich współautorki. Jeśli chodzi o Michałów, to nie wierzę, by stadnina z własnej inicjatywy przeznaczyła do dzierżawy kolejne klacze - wszak już Wildona, a przede wszystkim Emandoria przebywają w Privilege. Emandoria zresztą poważnie zaniemogła, a żaden jej embriotransfer do tej pory się nie przyjął. Mam nadzieję, że mimo tego klacz wróci do domu w grudniu zgodnie z umową i tam się ją odchucha. Na Służewcu ma być licytowana dzierżawa Pustynnej Malwy i Wieży Bajek. Piękna Pustynna Malwa, córka Eksterna i matka czempionki Pustyni Kahila (po Kahil Al Shaqab), jest w stadninie klaczą szczególnej troski. Ma specjalną dietę, jest źrebna Morionem (synem Kahila) i wszyscy trzymają kciuki by urodziła piękną klaczkę. Wieża Bajek ma zaś kontynuować linię Wieży Marzeń, sprzedanej w sierpniu i sądzę że stadninie zależy na jej potomstwu. Podejrzewam więc, że te dzierżawy zostały wymuszone. To zaś budzi głęboki sprzeciw!!!! Choć to porównanie oczywiście bardzo przesadzone, ale przyszedł mi na myśl dyrektor Lorentz stojący w ostatnich dniach Powstania w galerii Muzeum Narodowego i patrzący bezradnie, jak niemieccy żołnierze rabują zgromadzone przez lata dzieła sztuki. Na koniec jeszcze jedna refleksja. Przez wszystkie wpisy pod tym wątkiem przebija oburzenie, ale i też rezygnacja - nic nie da się zrobić, "dobra zmiana" wykończy stadniny do reszty. A może jednak powinniśmy zewrzeć szyki, pomyśleć i spróbować skutecznie zaprotestować? Choćby przeciwko dzierżawom?Od narzekania nic się nie zmieni! List otwarty pani Aliny Sobieszak do ministra Ardanowskiego (dostępny na Araby Magazine na fb) jest dobrym początkiem. Agnieszka Bojanowska |
|
![]() |
|
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 17.11.2019, 12:06 Uaktualniono: 17.11.2019, 12:47 |
![]() Od trzech lat w wypowiedziach przeciwników "dobrej zmiany" w arabskich PSK jak refren przewija się pytanie "dlaczego". Dlaczego nie ma w PiS-owskich decydentach ani krztyny refleksji, że oto niszczą historyczny dorobek polskich stadnin i polskiej myśli hodowlanej? Być może jednak odpowiedź na to pytanie łatwo odnaleźć wczytując się w XX-wieczną historię Polski i jej arabskich stadnin.
Lata 1917/18-stadniny niszczone przez "zrewoltowane masy chłopskie" i wojska bolszewickie, a koni rozstrzelane (Biała Cerkiew) lub zarąbane szablami (Antoniny). Jesień 1939 w Janowie-majątek stadniny rozgrabiony przez ludność zza Buga. Rok 1945-resztki koni z arabskich stadnin (Gumniska i inne) rozszabrowane przez chłopów. Lata "dobrej zmiany"-niszczenie stadnin z podobnym brakiem szacunku a może i nienawiścią do "szlachecko-pańskiej" hodowli tych "niezdolnych do pracy darmozjadów"... Rewolucja nie odpuszcza... IG |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 16.11.2019, 19:09 Uaktualniono: 16.11.2019, 20:22 |
![]() Od dawna wołam, że państwowe stadniny koni winny być finansowane przez nasze zasobne Państwo po to, by móc kontynuować swoją misję. Wiadomo o co chodzi. Ale Jerzy Białobok powiedział mi w Białce, że państwowe stadniny muszą zarabiać na siebie same. Jak widać, Nadzór Właścicielski podziela to zdanie i właśnie jesteśmy świadkami tragicznych skutków takiego podejścia.
Jedna susza, druga susza, kiepska koniunktura, brak wsparcia ze strony państwa. W efekcie kasa stadniny w Janowie jest pusta. Żeby pozyskać środki na bieżące funkcjonowanie, stadnina sprzedaje to, co może jej dać największe wpływy na koniec roku budżetowego, a więc Adelitę, Bambinę, Amarenę. Dzieje się tak pomimo, iż względy hodowlane nakazywałyby pozostawić te klacze w stadninie. Oferowanie do dzierżawy Palmety i Pingi z opcją pobierania zarodków jest krokiem bez mała desperackim, gdyż te wielce zasłużone dla hodowli klacze zasłużyły sobie na godne dożywocie w macierzystej stadninie, dokładnie tak jak pisze Marek Szewczyk. Pozostaje pytanie: a co będzie z SK Janów Podlaski gdy sprzedane już będą wszystkie klacze, które ktoś zechce kupić? Prywatyzacja? Dzierżawa saudyjskiej stadninie, co? Moim zdaniem sytuacja zdecydowanie wymaga tego, by KOWR zorganizował konferencję prasową celem udzielenia wyjaśnień związanych z wystawieniem pierwszego garnituru janowskich klaczy na aukcję Winter Star Sale. Jest to powinność KOWR wobec opinii publicznej. Nadszedł też czas, by Nadzór Właścicielski jasno określił swoje plany wobec państwowej hodowli koni arabskich, zaś w szczególności wobec SK Janów Podlaski. Utrzymywanie obecnego status quo, czyli forma własności spółka z o.o., to dla Janowa wyrok śmierci. Beata Kumanek |
|
![]() |
|
|
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 16.11.2019, 19:00 Uaktualniono: 16.11.2019, 20:21 |
![]() Pan Marek zatytułował swój niegdysiejszy wpis "Los Janowa jest przesądzony". No i właśnie słowo ciałem się staje...
Bojanowski w książce z 1902 r. podaje obszar Sławuty i Antonin. W porównaniu do hektarów Janowa każdy z tych majątków miał ponad 20 razy więcej ziemi, co pozwalało na deficytową hodowlę tak ekskluzywnych koni jak araby. To porównanie potencjału ekonomicznego stadnin pokazuje, że bez zewnętrznej dotacji byt Janowa zawsze był zagrożony. Dzięki talentowi starej dyrekcji budżet się jakoś dopinał, ale teraz... Istnieje coś takiego jak PZHKA. Światek arabski od wczoraj huczy na AM po ogłoszeniu listy koni na zimową aukcję, a na prawym pasku na stronie PZHKA o tej wyprzedaży ani jednego słowa nie uświadczysz. Jak to było? "Strzeż mnie, Boże, od przyjaciół, bo z wrogami poradzę sobie sam". Czy może lepiej "Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły"? IG |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 16.11.2019, 18:05 Uaktualniono: 16.11.2019, 18:08 |
![]() Mamy tak oto czarno na białym, iż jak PISowscy notable mówią, że coś obiecują, to mówią (nigdym dotąd nie spotkał ludzi tak perfidnych, cynicznych i zakłamanych)...
Anim wyśnił w najczarniejszych snach, że ekstraordynaryjne (wymuszone nakazem chwili i określonymi okolicznościami) powierzenie władzy organizacyjno-właścicielskiej Tomaszowi Chalimoniukowi (przypomnę: tylko i wyłącznie Prezesowi Polskiego Klubu Wyścigów Konnych!) na czas trwania Dni Konia Arabskiego, tj. Pride of Poland i Summer Sale 2019 -stanie się "normą" (permanentnie obowiązującą wykładnią)... Tymczasem, ni z gruszki, ni z pietruszki, a przede wszystkim z pominięciem wszelkich uregulowań prawnych - tak się właśnie stało! Wbrew jakimkolwiek odnośnym zapisom regulacyjno-ustawowym, to nie kto inny, a właśnie Prezes Polskiego Jockey Clubu stał się - de facto - jedynym decydentem, a wręcz właścicielem państwowego stada koni arabskich. W tej jawnej już patologii doszło do tego, iż choć formalno-prawnie nie odpowiada on za nic, gdyż ani za stan hodowli, ani za jej bieżącą działalność (poszczególne stadniny mają wszak swoje autonomiczne zarządy), to właśnie on decyduje dziś - na podstawie li tylko werbalnego, tj. pozaprawnego "błogosławieństwa" ministra Ardanowskiego - o tym który polski arab kiedy i gdzie (oraz za ile) będzie sprzedawany. To jest coś, co absolutnie nie mieści się w głowie cywilizowanego człowieka... Jak wciąż jeszcze (teoretycznie) w demokratycznym państwie prawnym może dochodzić do tak jawnego/bezczelnego łamania wszelkich reguł go stanowiących? Po drugie kim i od czego jest w Janowie p.o. prezesa Grzegorz Czochański? Czy nie od tego, by stać na straży nadrzędnego interesu janowskiej hodowli; by zabiegać o jak najlepszy los powierzonego mu obiektu i stada? Tymczasem co on robi? Dokładnie nic - charakteryzując się za to pełną uległością wobec rzeczonego układu. Ja rozumiem, że został postawiony na czele owej stadniny przez określony skład "dojnozmianowy", ale to chyba nie znaczy, iż jako taki jest ubezwłasnowolniony; że tym samym został wyzuty z własnego zdania i choćby minimalnej możliwości przeciwstawienia się najbardziej szaleńczym/destrukcyjnym/zgubnym pomysłom duetu Leo-Chalimoniuk... Ja rozumiem, że narwany/pazerny Włoch jest w stanie wydrzeć z polskich stadnin ostatnią wartościową klacz, bo on nie musi się kierować niczym innym, jak tylko bezwzględnym zyskiem. Natomiast nie rozumiem, jak Polak, będący włodarzem (a więc gospodarzem, obrońcą) legendarnej stadniny, może godzić się na to, by była ona ogołacana ze wszystkich jej klejnotów (świętości)?! W ten właśnie sposób "dba" o jej pomyślny rozwój?! Przecież, na upartego, tę jego pasywność można nawet podciągnąć pod paragraf z tytułu niegospodarności i złego zarządzania mieniem... Jaki będzie Janów Podlaski po odejściu (co absolutnie może się zdarzyć, skoro stworzono takie możliwości) Palmety, Pingi, Adelity, Atakamy, Bambiny (wcześniej Primawery, Potentilli, Pianovy, Atandy) i co będzie wtedy sobą przedstawiał? Dlaczego p.o. prezesa postanowił (bez mrugnięcia okiem) dołączyć do grona grabarzy tej (jego) stadniny?... To się w pale nie mieści Ps. Dwie wybitne klacze i dwa różne głosy... Ja, na portalu u pani Aliny Sobieszak, pisałem o Palmecie jako o ikonie i największej gwieździe (najcenniejszej klaczy) janowskiej stadniny (jako o tej, która powinna zostać tam do końca, a następnie spocząć pod owym słynnym głazem). M. Szewczyk za taką uważa Pingę. No nie wiem... Pinga bezspornie jest bardziej utytułowana, natomiast - moim zdaniem - nie ma jednak tej charyzmy, a już na pewno wartości hodowlanej, co Palmeta. Palmeta jednak jest "the best" (number one)... R.R |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 16.11.2019, 17:09 Uaktualniono: 16.11.2019, 18:08 |
![]() Chciałabym spojrzeć w oczy decydentom i zobaczyć w nich ...nie, nie euro tylko troskę o hodowlę. Chciałabym spojrzeć w oczy Simone Leo i zapytać dlaczego nam to robi, ale odpowiedź znam - dla pieniędzy. Chciałabym spojrzeć w oczy klientom i zapytać dlaczego uczestniczą w tym haniebnym procederze, ale odpowiedź też znam - bo jest okazja. Tak, taką okazję stwarzają im ci, którzy nie potrafią zarządzać powierzonym im majątkiem i kompletnie nie znają się na hodowli, a to właśnie stadniny państwowe mają dbać o zapewnienie ciągłości puli genetycznej i zachowanie hodowli.
Marek Szewczyk pisze o klaczach sprzedażnych i oferowanej do dzierżawy Pindze. A ja uważam, że największym skandalem jest oferowanie do dzierżawy 19-letniej Palmety - "matki czempionów", niekoronowanej "królowej" janowskiej stadniny, może bez tak znaczących tytułów jakie ma Pinga, ale z jakim przychówkiem - co dziecko to czempion: Palatino - czempion Polski, dekorowany razem z matką- czempionką Polski w tym samym roku, Palabra - czempionka Polski, Palatina - czempionka Polski, Paris - czempion Polski, Pascuala -wiceczempionka Polski, do tego dochodzą również tytuły międzynarodowych pokazów. W stadninie dziś zostały dwie jej córki Patria i Pascuala i trzej synowie - Palatino, Paris (w dzierżawie) i młodziutki Pathos. Z potomstwa sprzedane zostały Palabra, Palatina, Panacea i Piaget. Czym zatem kierował się Marek Trela sprzedając utytułowane potomstwo Palmety a nie ją - tym, że ona jest jedna, jedyna, najlepsza. I dziś tak klacz ma pójść w obce ręce i komuś rodzić czempiony - strzelamy sobie już nie w stopę czy kolano; zakładamy sobie sznur na szyję. Jak napisał na fb Araby Magazine R. Raznowiecki oferowanie do dzierżawy Palmety to tak jak oferowanie do dzierżawy Wawelu, Zamku Królewskiego (bardzo polecam ten komentarz). Obie klacze Palmeta i Pinga raczej nie pójdą na pokazy, a ile zarodków z nich wypłuczą i w jakiej kondycji one wrócą ... wolę nie myśleć. A mloda 4-letnia Atakama, wzbudzająca zachwyt odwiedzających janowską stadninę - zamiast przygotować ją do pokazów, zdobyć tytuły i poczekać na pierwsze potomstwo - oddajemy komuś - oby za duże pieniądze. Ale one pozwolą jedynie zakleić potężną dziurę budżetową, a raczej nie wpłyną na rozwój; dodatni bieżący bilans, ale za jaką cenę. Przypominam, że w dzierżawie jest jeszcze Alsa. Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości do czego doprowadziła "dobra zmiana" w stadninach? W tym roku pożegnamy największe janowskie gwiazdy; prezes Chalimoniuk w wywiadzie w ostatnią wyścigową niedzielę wspomniał, że będzie również organizatorem przyszłorocznej aukcji - już widzę Simone Leo układającego listę, z ostatnich klaczy, które jeszcze zostaną - a może ich też już nie będzie. Alina Sobieszak |
|
![]() |