A swoją droga to bardzo ciekawe, jak trudno się czegoś dowiedzieć o nowych p.o prezesach. W mojej branży personalne informacje oraz adresy kontaktowe leżą na ulicy, że tak powiem. Każdy może do nich dotrzeć w kilka sekund czy minut i sprawdzić, czy dana osoba jest godna naukowego zaufania czy też wręcz przeciwnie.

A tu nikt nic nie wie... To jest, wujek Google nie wie, ale są przecież i tacy, którzy wiedzą, znają i widzieli na własne oczy...
To jest naprawdę dziwne. Co najwyżej mogę sobie przeczytać, że nowi p.o są do bani, że się nie znają, że biorą udział w antystadninowym spisku. Ale nie zweryfikuję tych informacji z braku konkretów i mogę tylko dowolnie uznać, że negatywne opinie są słuszne albo wręcz przeciwnie- że są krzywdzące.
To jest przekaz informacyjny w tvp-owskim stylu-0% info, 100% komentarza. A mnie się marzy proporcja na odwrót: 95% faktów i informacji oraz 5% komentarza.
IG

Jak wiadomo: „każda władza demoralizuje, ale władza absolutna demoralizuje absolutnie”. W czasie pandemii koronawirusa władza poszerza swoje prerogatywy (zakres tego co jej wolno) kosztem ujmowania praw i wolności obywatelskich. Nasza rzeczywistość jest aktualnie dalece okrojona, jednak media nie zostały zamknięte na głucho, stąd budzi mój niepokój (sprzeciw) fakt, że pewne tematy w przestrzeni publicznej (także na forach tematycznych) są zupełnie pomijane, a tym samym izolowane dodatkowo państwowe stadniny koni arabskich zostały pozostawione dziś samym sobie...

Zapanowała martwa cisza w tym temacie, tymczasem mija właśnie 3 tygodnie odkąd - decyzją ministra Ardanowskiego - ogłoszone z wiosną konkursy na stanowiska prezesów stadnin nie zostały rozstrzygnięte (w przypadku Janowa i Michałowa). W rezultacie ów ponownie skorzystał z trybu wprowadzenia tam osób pełniących jedynie tymczasowo obowiązki prezesów. Tym samym kolejny już raz - za czasów "dojnej zmiany" - w stadninach będących chlubą Polski i niezbywalnym elementem naszego dziedzictwa narodowego, na kierowniczych stanowiskach zameldowali się ludzie zupełnie przypadkowi (siłą rzeczy niekompetentni). Osoby nie mające dotąd nic wspólnego z hodowlą koni (arabskich) i zupełnie nie przygotowani do pełnienia powierzonych im ról. Sytuację tę, w możliwie najgorszy, gdyż w cyniczny sposób, postanowił wykorzystać minister Ardanowski, przydając nowemu p.o. prezesa w Janowie (Markowi Pawlikowi) "doradcę" w osobie jego poprzednika (G. Czochańskiego)! Jest to coś absolutnie niebywałego i skandalicznego. Po pierwsze dlatego, że tak oto przydał dodatkowych kosztów (nowego, sztucznie wygenerowanego, niepotrzebnego etatu) stadninie, stojącej na skraju zapaści finansowej. Po drugie dlatego, iż swą odgórną decyzją, przyznał uprawnienia „doradcy” osobie dalece niekompetentnej i jawnie skompromitowanej. Człowiekowi, który przez ostatnie 2 lata „popisał się” tam mega indolencją i nieudolnością - mnożąc długi, łamiąc prawa zwierząt i doprowadzając stadninę na skraj przepaści (zapaści). Tak oto człowiek, który - w najlepszym wypadku - już dawno powinien być stamtąd usunięty dyscyplinarnie, dziś - jawnie nielogiczną i sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem decyzją Ardanowskiego – doradza (wespół z G. Kurzem, jego „najlepszym przyjacielem”) nowemu p.o. prezesa…

Wymowa tego kuriozum (w istocie skandalu) jest tym większa, iż równolegle szybko i bezwzględnie usunięto z Michałowa Monikę Słowik, która dobrze tam sobie radziła (trzymając w karbach finanse, regularnie płacąc należności, jak też prowadząc umiejętną politykę selekcyjno-hodowlaną oraz wizerunkowo-marketingową). Jej dobrą pracę min. Ardanowski i powolni mu urzędnicy KOWRu uznali za zagrożenie dla swej instrumentalnej władzy, prowadzonej za pomocą ręcznego sterowania motywowanego partykularnym interesem. Jak się okazało, M. Słowik, budująca swą pozycję (a tym samym zręby niezależności) umiejętnym prowadzeniem stadniny, stała się personą non grata dla pisowskiej władzy, bo też jej postać i działalność stały w kontrze do ich standardów, nakazujących opierać im władzę tylko na "swoich" (jacy by nie byli), tj. na członkach, cynikach/karierowiczach lub absolutnie im powolnych ("biernych, miernych, ale wiernych")...

Skupiona na pracy, nie miała już głowy do głębszych flirtów z władzą (do budowania swej pozycji wśród pisowskiej braci), a traktująca poważnie swe obowiązki, opowiadała się wyraziście po stronie nadrzędności interesu hodowlanego nad każdym innym. Wszystko to nie mogło podobać się tej władzy, od dłuższego już czasu nawykłej do pełnego posłuchu i ślepego posłuszeństwa (całkowitej powolności wobec jej planów i życzeń). Poświęcająca większość swej aktywności michałowskiej hodowli, w ocenie Ardanowskiego, nie wykazała dość entuzjazmu w brataniu się z firmowanym przez niego układem władzy, a tym samym nie mogła zostać uznana za „swego człowieka”… Co innego G. Czochański, który nie miał głowy do prozaicznych obowiązków (zadbania o dobrej jakości karmę czy należyty stan higieniczno-sanitarny stajni i obór), gdyż większość swej aktywności w Janowie spożytkował na odgadywanie życzeń (toku myślenia) swych pryncypałów; na jawnych umizgach wobec nich i usilnym udowadnianiu, że mogą na niego liczyć w każdej sytuacji. W praktyce pokazał też, iż jest na tyle nieudolnym i indolentnym merytorycznie, że nie muszą się go absolutnie obawiać, a przede wszystkim to, iż nadrzędnym dla niego jest ich interes, a nie los tego czy innego „bydlątka” i janowskiej stadniny (iż jest „swój chłop”, „dobry (lojalny) towarzysz”). W efekcie „oddany sprawie” Grzesiu Cz. w Janowie się ostał (może więc dziś śmiało wybierać, z G. Kurzem, klacze na kolejne sprzedaże /aukcje) – śmiem twierdzić, iż na podobnej zasadzie, jak Jacek K. w TVP – a oddana pracy, stadu (należytemu wypełnianiu obowiązków) M. Słowik musiała się pożegnać z Michałowem. Podłe to i nikczemne (cyniczne, obłudne i perfidne do granic możliwości). Może nawet gorsze, niż cały ten koronawirus, bo ten przynajmniej „gra wedle określonych zasad”, a tu reguły gry ustala dowolnie (wedle swego interesu) już na wskroś zdemoralizowana władza... Brrrrr. RR

http://tygodnikponidzia.pl/stadnina-k ... halowie-z-nowym-prezesem/
Kopiuj wklej. Nie ładnie tygodnik ponidzia

Minęło kilka dni, utoczono tu dużo piany, ale podstawowe pytanie pozostaje bez odpowiedzi: kim są obaj panowie wyznaczeni jako p.o.?
Gdzieś tu padło stwierdzenie, ze to ministerialni urzędnicy. Ja z kolei podpowiadałam, że jeden z nich udzielał się w końskim światku.
Panie Redaktorze, czy dysponuje Pan może podstawową wiedzą o obu nominatach, to jest skąd przyszli? Bo dokąd zmierzają, czas pokaże...
IG

Niektórzy mają jednak krótką pamięć… Gdy czytam teraz pełne zachwytu/podziwu wpisy typu „brawo panie Marku” (to a propos jego sugestii/życzenia, by BK nie pisała już więcej na jego blogu), to trudno mi się powstrzymać od zadania pytania: a niby kto wymyślił, stworzył, a następnie uparcie lansował ową Kumanek? Kto chciał uczynić z niej (kompletnej nuworyszki w temacie, a z drugiej strony jego znajomej /odkrycia towarzyskiego/) osobę niemal opiniotwórczą? Czy nie czasem, wczoraj święcie oburzony, a dziś grający pajaca, M. Szewczyk?! To śmieszne i ubogie, a przede wszystkim pełne hipokryzji. Wielu już dawno spostrzegło, iż ta pani jest osobą niezrównoważoną psychicznie (popadłą w jakiś obłęd), tymczasem Szewczyk do chwili obecnej nie miał nic przeciwko temu, by regularnie szczuła i „pluła” na innych. Ba, stawiał na nią do ostatniej chwili (niemal do wczoraj), używając też nieraz do swoich (nie zawsze czystych) celów, gdyż sam nie jest wolny od małości, obłudy, perfidii i manipulacji...

Jak bardzo też trzeba mieć nafajdane w głowie, a przy tym źle życzyć janowskiej hodowli, by wyrażać dziś publiczne zdziwienie (w istocie niemal ubolewanie) z powodu odsunięcia G. Czochańskiego (największego nieudacznika oraz szkodnika janowskiej stadniny; trzymanego na siłę na tej funkcji, a do tego niezgodnie z prawem, gdyż tylko przez rok można być obsadzonym w roli „pełniącego obowiązki”)? Jest to tym bardziej chore i politowania godne, iż nie gdzie indziej, jak tylko tutaj, opisałem (punkt po punkcie) całą jego niekompetencję, nieudaczność, zaniechania i uchybienia, w tym też największego kalibru, gdyż łamiące prawa zwierząt (wszystkie one dawały podstawę do jego usunięcia stamtąd). Wagę (racje) moich argumentów pojęłaby nawet średnio rozgarnięta małpa (że posłużę się metaforą mego dawnego wykładowcy), a co dopiero człowiek potrafiący czytać ze zrozumieniem i kojarzyć elementarne fakty. No ale gdzie by tam ex-redaktor i trzydniowy ex-prezes PZJ miał zauważać to, co napisał niejaki Raznowiecki, skoro dla niego autorytetami są Kumanek czy Szczupak! Oczywiście można ignorować ludzi sobie niewygodnych (do których mamy jakieś ale), jednak trzeba mieć w sobie wiele małości (frustracji, kompleksów), by ignorować fakty, jak też pozostawiać głuchym na argumenty, tylko dlatego iż pochodzą od ludzi, których darzymy antypatią. To sabotowanie rzeczywistości prowadzi nie tylko do jej wynaturzeń w danym wymiarze, ale też rujnuje image kolesi sięgających po takie prymitywne/niskich lotów metody. W ostatecznym rozrachunku taki ktoś do cna się ośmiesza i kompromituje - pozostając nieutulonym w żalu po Grzesiu – gdy nawet jego wszechmocni patroni postanowili w końcu przerwać tę farsę… I jak tu się dziwić, że coraz mniej ludzi zajmuje ten mocno już wypaczony/obłędny blog, a w nim ciężko pogubiony/bliski obłędu/dziś rżnący pajaca ludzik?

Po trzecie konkursy nie zostały rozstrzygnięte (pozostały nierozstrzygnięte), skoro ponownie do stadnin przyszli ludzie wyznaczeni administracyjnie do pełnienia obowiązków prezesów. Przy tym kompletną naiwnością jest sądzić, że to KOWR o czymkolwiek przesądzał w tej mierze, gdy w istocie decydujący głos miał tu minister Ardanowski. On także podjął decyzję, by zrezygnować z usług Moniki Słowik. Zrobił to z co najmniej z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, iż zbyt dobrze radziła sobie w Michałowie, wykazując zbyt dużo inwencji, energii i rozsądku (na której to tle jeszcze fatalniej wypadał Czochański w Janowie). Jako taka była ona bliska zbudowania sobie określonej pozycji, a w konsekwencji także pewnej niezależności na scenie hodowlanej – do czego absolutnie nie mogła dopuścić pisowska władza, opierająca swe rządy na ślepym posłuchu i tępej lojalności ludzi miernych i biernych. Tak oto dobra praca M. Słowik stała się główną przyczyną jej odsunięcia od Michałowa (jakby fatalnie/ponuro to nie zabrzmiało). Główną, ale nie jedyną, gdyż były oczywiście i inne powody jej odejścia, w tym dobre relacje z państwem Białobokami, jak też perfidna intencja tej władzy, by ich pupil, Czochański nie odchodził w niesławie sam (jego odejście z Janowa przy pozostawieniu Słowik w Michałowie mogłoby być odczytane jako przyznanie racji choćby moim pismom, apelom i argumentom - do czego w żadnym razie nie chciano dopuścić)…

Na koniec jeszcze taki apel do M. Grzybowskiego. Zejdź acan w końcu na ziemię i przestań już bredzić o tych wszystkich planach, holdingach, możliwie najlepszych rozwiązaniach i masowych „ruszeniach”, bo są one nie tylko nie na miejscu, ale też czymś dalece absurdalnym (irracjonalnym) w obliczu dwóch zaraz jednocześnie (tu i teraz) na polskiej ziemi... RR

Marku, o aukcji należy zapomnieć. Myślę, że na lata. Rynek światowy na konie arabskie jaki znamy od 20 lat właśnie pada. Był to rynek sztuczny, kreowany przez sędziów, prezenterów i pośredników dla wąskiej elity koni pokazowych. To że nie będzie aukcji nie jest największym nieszczęściem. Nieszczęściem jest to, że kolejne ekipy decydentów uważają, że hodowla państwowa ma być opłacalna, a jak nie, to jest niepotrzebna. W ten sposób zlikwidowano już większość stadnin półkrwi i pełnej krwi. Z tym błędem myślenia walczę od wielu lat. HODOWLA PAŃSTWOWA JEST PO TO ABY TRWAĆ. To jest bank genetyczny, który ma być chroniony i rozwijany. Bez tej roli hodowli państwowej hodowla prywatna nie będzie miała z czego się odradzać. To wokół hodowli państwowej można budować rynek, z którego w efekcie korzystają hodowcy prywatni. Pisałem o tym na www.konsprawapolska.pl . Hodowlę w Janowie, Michałowie i Białce trzeba będzie rozpocząć od nowa, powrócić do korzeni http://konsprawapolska.pl/2019/12/09/ ... ocic-do-korzeni/#more-620, całą hodowlę państwową zorganizować w Holding http://konsprawapolska.pl/2018/09/05/ ... -to-byc-powinno/#more-563 . Trzeba zorganizować środowisko „koniarzy” aby stało się mocnym źródłem nacisku na polityków http://konsprawapolska.pl/2020/03/02/lacza-nas-konie/#more-674. Świat Koni zbiera podpisy pod petycją do MRiRW i MS o dofinansowanie koni na czas pandemii. Poprzyjmy to. Być może będzie to początek samoorganizacji naszego podzielonego środowiska.
Marek Grzybowski

Marku, pisząc "Jest Pani ze swoją obsesją śmieszna." - jesteś bardzo delikatny. To niestety już jest groźne; wirus, który opanował rzeczona panią sieje spustoszenie w jej umyśle. To już nawet nie jest dwubiegunowość "od miłości do nienawiści", gdyby nie nadmierne obciążenie lekarzy w tym trudnym czasie, autorka głoszonych teorii spiskowych kwalifikowałaby się do konsultacji medycznej. Rzucane przez nia ostarżenia, przy braku reakcji ze strony oskarŻanych, stają się dla niej prawdą objawioną i jedyną racją. Naprawdę szkoda słów.
AS

"Oba nazwiska, Marek Gawlik i Marek Romański, nikomu w naszym, końskim środowisku (nie mówiąc już o arabiarzach) nic nie mówią."

No niezupełnie, bo akurat Panu jedno z nazwisk powinno coś powiedzieć, że zacytuję Pana wpis z 14.08.2019:
„czempionat i aukcje zorganizował zespół liczący jedynie 4 osoby, a więc Agnieszka Iżewska, Tomasz Chalimoniuk, Marek Romański oraz Mariusz Rytel, przy wielkim wsparciu Grzegorza Czochańskiego. Ten niewielki zespół, mając do dyspozycji niewielkie środki, zorganizował imprezę w sposób nie budzący żadnych zastrzeżeń”.

A wujek google dorzuca jeszcze:
"(PKWK) Powołuję Komisję Egzaminacyjną,/../ w składzie: 1. Jakub Kasprzak, 2. Jacek Łojek, 3. Marek Romański"

Więc co prawda mi rzeczywiście to nazwisko nic nie mówi, ale kilku osobom zapewne jak najbardziej tak. Bo co do osoby, chyba to ta sama osoba?
IG

Pani Beato,

Nie tylko państwowa hodowla upada. Pani też - upadła na głowę!
Ja jestem lobbystą! Moi koledzy czy koleżanki - razem knujemy, aby Arabowie wykupili Janów Podlaski. Tak, zgadza się. Ja już mam zapewniony tytuł wiceemira i szykowany jest dla mnie - za moje usługi - harem niewolnic.

Jest Pani ze swoją obsesją śmieszna.
Nie zamierzam więcej z Pani polemizować i prosiłbym, aby omija Pani mój blog z daleka i nie zamieszczała już na nim swoich chorobliwych wpisów.

Bez poważania
Marek Szewczyk

Marek Szewczyk lansuje od zawsze tezę, iż państwowa hodowla i Janów Podlaski muszą upaść. Podejrzewam, że Pan oraz krąg ludzi, którym świadczy Pan usługi lobbysty, macie już plan jak zagospodarować stadninę koni w Janowie Podlaskim po jej upadku. Zechce Pan więc łaskawie uchylić rąbka tajemnicy, co dalej? Czyżby stadninę w Janowie miała objąć jakaś zaprzyjaźniona z Pańskimi przyjaciółmi stadnina bliskowschodnia? Oczywiście wszystko między przyjaciółmi, więc jeden z przyjaciół owej stadniny stanąłby na czele jej janowskiej filii, czyż nie tak? Przy okazji, ów przyjaciel bliskowschodniej stadniny nie zapomniałby również o swoich przyjaciołach, którzy przy tej okazji też by się pożywili dzięki swoim przyjacielskim koneksjom. Wszystko między przyjaciółmi. A może scenariusz jest inny?

Alea iacta est. Użyłam tej sentencji pisząc o udziale jednego z Pańskich przyjaciół w konstruowaniu listy aukcyjnej na Pride of Poland 2019. Powtarzam ją teraz po raz kolejny. Dla kręgu przyjaciół nie liczy się państwowa hodowla koni arabskich, liczy się własna korzyść. Maski opadły. Tylko koni żal. Mam jednak nadzieję, że obecny właściciel PSK nie dopuści do tego aktu zdrady.
Beata Kumanek