Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Jeszcze o Radzie Związku

Nadesłany przez Marek Szewczyk 23.02.2015, 22:38:24 (2670 odsłon)

Wrócę jeszcze do rezygnacji trzech członków Rady PZJ. Najpierw jedna uwaga natury ogólnej, a potem o pewnych szczegółach.

  

W poprzednim tekście nakreśliłem scenariusz, jak byłoby najlepiej rozwiązać ów kryzys na najbliższym zjeździe, czyli: najpierw zająć się zmianami w statucie w kierunku zlikwidowania instytucji o nazwie Rada Związku, przywrócenie zwykłej komisji rewizyjnej, a następnie wybór członków tejże. Ktoś mi słusznie zwrócił uwagę, że nie jest to fizycznie możliwe na tym samym zjeździe. Uchwalone poprawki w statucie muszą być najpierw zatwierdzone przez sąd, a dopiero na kolejnym zjeździe, wyborczym, można dokonać wyboru członków komisji rewizyjnej.

Zgoda. Trochę się pospieszyłem z tą ścieżką. Chciałoby się, aby to tak przebiegło, ale to musi być rozłożone w czasie. A więc co możemy zrobić z Radą Związku na najbliższym, wiosennym zjeździe?



Uzupełnić czy wybrać na nowo?

Możliwe są dwa scenariusze: albo uzupełnić skład Rady, albo wybrać ją na nowo.

To pierwsze rozwiązanie jest oczywiście prostsze i to za nim będą optować ci członkowie, którzy pozostali w Radzie, a w każdym razie ich większość. Będą też zapewne wymachiwać opiniami prawnymi, że Rada w okrojonym składzie może nadal działać. I że jedyne co trzeba zrobić, to dokooptować trzech nowych członków.

 

Ci członkowie, którzy złożyli rezygnacje, będą z kolei wymachiwać opiniami prawnymi, że Rada nie może już nic, i że jedynym rozwiązaniem jest dokonanie wyboru tego ciała na nowo. Czy jest to możliwe z prawnego punktu widzenia? Wydaje się, że tak. Przypomnijmy, że porządek listopadowego zjazdu nadzwyczajnego przewidywał dokonanie zmian  „we władzach Związku”. A więc w Radzie także. Kwestią ewentualnych zmian w składzie Rady delegaci w listopadzie się jednak nie zajęli, m.in. z braku czasu. Przegłosowany został jednak wniosek jednego z delegatów, aby ewentualnych zmian w składzie Rady dokonać na następnym, sprawozdawczym zjeździe. Wiosenny zjazd może się więc tym zająć. Nie potrzeba do tego ani wniosku Rady, ani wniosku zarządu, ani podpisów co najmniej 1/3 liczby delegatów. Potrzebna jest tylko wola delegatów.

 

 Złamane czy nie złamane?

A teraz o szczegółach. Jak można wyczytać ze strony „Świata Koni”, dwóch członków Rady złożyło rezygnację m.in. dlatego, że nie zgadza się z treścią uchwały nr 1 z 13 lutego 2015 podjętej w tzw. trybie obiegowym. Złożyli w tej kwestii zdanie odrębne. Nie zgadzają się zatem ze stanowiskiem kolegów z Rady, którzy „zalecili” zarządowi wstrzymanie „wszelkich działań w wyborze trenera-selekcjonera w konkurencji skoków”, gdyż uczestnicy konkursu na stanowisko menedżera konkurencji skoków złożyli odwołanie do zarządu na wynik tegoż konkursu. Ich zdaniem przy wyborze na to stanowisko Marka Kaźmierczaka złamane zostały dwa punkty regulaminu tego konkursu.

  

Jedno złamanie miałoby nastąpić w pkt. 3.2. Ktoś tu jednak przeczytał regulamin konkursu niezbyt uważnie. Punkt 3.2 znajduje się w zbiorze „wymagania pożądane”. A więc jeśli Marek Kaźmierczak nie ma „dorobku sportowego/szkoleniowego na poziomie sportu międzynarodowego i szkoleniowego w pracy z zawodnikami poziomu rywalizacji międzynarodowej”  – nie jest złamaniem warunków konkursu, jeśli mimo tego został wybrany na tę funkcję.

  

Inaczej jest z złamaniem pkt. 2.5. W tym wypadku trudno jest jednoznacznie powiedzieć, że na pewno został złamany, albo odwrotnie – na pewno nie został. Punkt ten jest umieszczony w zbiorze „wymagania konieczne", a brzmi on: „Niezależność i brak konfliktu interesu w obszarze działania”. „Niezależność” jest sformułowaniem bardzo ogólnikowym, bo bez sprecyzowania „od czego”, trudno jest oceniać ten stan w przypadku kandydata. Zostawmy to nieprecyzyjne sformułowanie.

 

Zajmijmy się konfliktem interesów. W przypadku Marka Kaźmierczaka widzę je trzy: sklep, członkostwo w Radzie i syn.

Zacznijmy od sklepu. Prowadzenie sklepu można uznać za „prowadzenie działalności gospodarczej związanej bezpośrednio z realizacją przez PZJ jego działań statutowych.” Jednak nie przesadzałbym. Wystarczyłoby, aby PZJ nie dokonywał zakupów u pana Kaźmierczaka, zwłaszcza dla skoczków, i sklep nie będzie źródłem konfliktu interesów.

 

Członkostwo w Radzie. W momencie, gdy komisja konkursowa wybrała kandydaturę Marka Kaźmierczka, powinien natychmiast ogłosić, że składa rezygnację z członkostwa w Radzie. Nie zrobił tego od razu, co źle o nim świadczy, ale 14 lutego taką rezygnację złożył. Co prawda podał inne pobudki, ale członkiem Rady przestał być, a więc problem przestał istnieć.

  

Co innego z synem, udanym zresztą. Z ojcostwa nie da się zrezygnować. Jeśli menedżerem konkurencji skoków zostaje ktoś, kogo syn jest jednym z najlepszych zawodników tejże konkurencji, kadrowiczem, mamy do czynienia z ewidentnym konfliktem interesów.

  

Tyle, że jest to moje zdanie. Zarząd PZJ może mieć inne. I zapewne ma. W statucie mamy tylko jedno zdanie nt. konfliktu interesów, które brzmi: „Członek zarządu nie może być osobą prowadzącą działalność gospodarczą związaną bezpośrednio z realizacją przez PZJ jego zadań statutowych.” Nie wynika ze statutu, że ten zapis miałby dotyczyć też osób funkcyjnych, a zwłaszcza tych, którzy są etatowymi czy kontraktowymi pracownikami PZJ. A już w ogóle statut nic nie mówi o relacjach ojciec-syn, czy innym stopniu pokrewieństwa. W tym wypadku każdy może mieć inne zdanie. Cynicznie mogę więc napisać, że protestujący uczestnicy konkursu na menedżera mogą sobie pisać protesty… na Berdyczów. Zarząd nie musi ich protestów brać pod uwagę, nie musi niczego zmieniać, nawet jeśli „zaleca” to Rada Związku. Taki mamy statut, takie mamy związkowe prawo.

 

Internetowe głosowania 

Dwaj rezygnujący członkowie Rady jako jeden z powodów swojej decyzji podali: „nieregulaminowe i naruszające prawo prowadzenie głosowań elektronicznych”. Nie wiem, co dokładnie mieli na myśli, ale przy tej okazji chciałbym się podzielić z Czytelnikami taką oto refleksją. Bardziej doświadczeni ode mnie ludzie w tej kwestii zwrócili mi uwagę, że wszędzie tam, głównie w zarządach spółek prawa handlowego, gdzie wprowadzono możliwość głosowania uchwał za pośrednictwem maili, często dochodziło do nadużyć. Najczęściej wyglądało to tak: osoba upoważniona do przeprowadzania głosowania, czyli prezes lub wiceprezes, wysyłał elektronicznie do pozostałych członków zarządu uchwałę, z adnotacją, że jak nie zagłosują, np. do końca dnia, to zostanie to potraktowane tak, jakby byli nieobecni na zebraniu zarządu i nie brali udziału w głosowaniu. Na czym polegał przekręt? Ano na tym, że ci, którzy byli po stronie prezesa, wiedzieli o głosowaniu znacznie wcześniej, a ci, co do których zachodziło podejrzenie, że nie będą głosować po myśli prezesa, dostawali takie maile w ostatniej chwili, z bardzo krótkim czasem do podjęcia decyzji, albo dostawali je wówczas, kiedy było wiadomo, że mogą mieć utrudniony dostęp do internetu. Albo nie dostawali wszystkich dokumentów, potrzebnych do analizy przed podjęciem decyzji, a inni, ci spolegliwy wobec prezesa, takowe informacje dostawali.

Jak się ustrzec przed ewentualnymi nieprawidłowościami w głosowaniach elektronicznych? Precyzyjnym regulaminem. A jego najważniejsze zapisy są dwa. Jeden mówi, że głosowanie nie może być ważne, dopóki wszyscy upoważnieni do głosowania członkowie danego ciała nie zagłosują, nawet jeśliby mieli wstrzymać się od głosu. Brak głosu nie może być traktowany ani jako głos za, ani przeciw, ani za wstrzymujący się! Drugi zapis stanowi, że każde głosowanie elektroniczne musi być potem potwierdzone podczas najbliższego zebrania, na którym członkowie danego ciała spotkają się fizycznie.

Żałosne

I na koniec jeszcze krótko o jawności. Zaglądałem ostatnio kilka razy na stronę internetową PZJ, do zakładki „Rada Związku”, żeby dowiedzieć się, kiedy informacja o rezygnacji trzech członków tego ciała zostanie podana do publicznej wiadomości. Nie znalazłem jej do momentu, kiedy skończyłem pisać te słowa. Oficjalnej informacji, ale takiej z podaniem chociażby tylko nazwisk członków, którzy złożyli rezygnację i dat, kiedy to zrobili – nie ma. Ale jest inna. Jak się wejdzie w link: „skład Rady PZJ”, to się znajdzie 6 nazwisk tych członków, którzy w niej zostali. Nazwiska tych, którzy złożyli rezygnację, wyparowały. Strusiowej polityki chowania głowy w piasek, ukrywania niewygodnych faktów przez władze PZJ ciąg dalszy. Żałosne.

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 25.02.2015, 8:45  Uaktualniono: 25.02.2015, 14:01
 Żałosne?
Panie Marku trzeba sobie zadać pytanie czemu służy strona Związku. Jeśli przyjąć, że wiwisekcji to ma Pan rację wieszajmy tam związkowe bebechy, które zresztą, sądząc po ilości wejść na Pana bloga, nikogo nie obchodzą. Związek pracuje w ramach struktur, a nie dla uciechy gawiedzi i dla poprawy statystyk ilości wejść na strony internetowe. Więcej optymizmu i wiary.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5