Wyliczenie
Nie jestem dobry w księgowości. Dla mnie liczby muszą się zgadzać, wynikać z prostego dodawania lub odejmowania. Nie mogłem więc zrozumieć, na czym polegała nieprawidłowość w naliczeniu kosztów szkolenia w Zakrzowie oraz z czego wynikała liczba 9441,39 zł, którą to sumę PZJ musiał oddać do ministerstwa sportu. Wysłałem zresztą w tej sprawie oficjalne zapytanie do członków zarządu PZJ.
Na mój chłopski rozum powinno to wyglądać tak: skoro dla zawodników spoza kadry koszt szkolenia w Zakrzowie z portugalskim szkoleniowcem wynosił 2060 od pary zawodnik-koń, a dla kadrowiczów po 4000 zł, to wyliczenie jest proste: 12 000 zł (3 x 4000) – 6180 zł (3 x 2060) = 5820 zł. O tyle PZJ przepłacił za szkolenie trzech kadrowiczek.
Skąd więc liczba 9441,39 zł? Komunikat wiceprezesa Marcina Podpory zamieszczony na stronie internetowej PZJ stara się to wyjaśnić. Dla mnie zabrakło tam jeszcze jednego wyliczenia, które załączam poniżej. Jest to wyliczenie oficjalne, dokonane w biurze PZJ przez księgowość.
Zanim je podam, jeszcze jedno istotne wyjaśnienie. Lewada Zakrzów nie tylko nie może obciążać PZJ za szkolenia kadrowiczów takimi samymi kosztami, jak w przypadku zawodników spoza kadry. W przypadku kadrowiczów musi brać opłaty niższe! Muszą one być na poziomie rzeczywistych kosztów. Nie może dodawać swoich narzutów – to wynika jasno z umowy między PZJ a gminą Polska Cerekiew. Pisałem o tym i przytoczyłem wspomnianą umowę w całości w tekście pt. „Równiejszy?”.
Nawiasem mówiąc, o istnieniu tej umowy mało kto w PZJ wiedział. To jest bardzo istotne dla tej sprawy (i dla ewentualnych dalszych nieprawidłowości, jakie być może miały miejsce wcześniej), gdyż nieprzestrzeganie zapisów owej umowy było bardzo korzystne dla Lewady Zakrzów, oczywiście kosztem PZJ. Czyli nas wszystkich. Teraz tę umowę przytoczył we wspomnianym komunikacie wiceprezes Podpora.
Ale wróćmy do słupków. Oto owo wyliczenie, którego mi brakuje w komunikacie wiceprezesa PZJ.
Pozycja koszt Lewady Zakrzów Faktyczny koszt do zwrotu
Wynajęcie krytej Ujeżdżalni* 6000 864,51 5135,49
Wynajęcie boksów** 2000 140,00 1860,00
Noclegi zawodników 1500 610,00 890,00
Wyżywienie zawodników 2500 brak 0,00
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Razem 12 000 7885,49
Do pozycji 7885,49 trzeba dodać 1555,90 – to są koszty pośrednie – i suma tych dwóch pozycji daje wspomniane 9441,39 zł.
Proszę mnie nie pytać, co to są koszty pośrednie – nie potrafię tego szczegółowo wyjaśnić. Najogólniej rzecz mówiąc, są to koszty wynikające z obsługi tego zadania przez pracowników biura PZJ, w tym przez księgowość.
Komentarza wymagają dwie pozycje z rubryki „faktyczne koszty”.
Koszt wynajęcia krytej ujeżdżalni*. Z faktury gminy Biała Cerekiew wynika, że jest to po 1300 zł za jeden dzień, czyli 2600 w sumie. Jeśli to jednak podzielimy na 9 koni i wydzielimy część na 3 konie kadrowe, oraz uwzględnimy, że zawsze pierwsza hali kosztuje nieco inaczej niż pozostałe, to wyjdzie nam suma 864,51 zł.
Koszt boksów**. Z faktury gminy Biała Cerekiew wynika, że dla kadrowych koni koszt wynosi po 35 zł za dzień. W szkoleniu brały udział 3 konie, ale jeden z nich był miejscowy, więc: 2 konie x 2 dni, czyli 4 x 35 zł = 140 zł.
Teraz o wątpliwościach, jakie się nasuwają po przeczytaniu tekstów Bartosza Jury na jego blogu „Addicted to Dressage”.
Pan Jura napisał m.in.: Co z kosztami trenera z Portugalii, transportu jego konia, tłumacza, cateringu, ...?
Po pierwsze, nie wiedziałem, że Juan Jose Verdugo przyjechał do Zakrzowa ze swoim koniem. Rodzi się pytanie, czy obecność jego konia była niezbędna w szkoleniu polskich par? Ale zostawmy to. Faktycznie, dziwne jest to, że Lewada Zakrzów w zestawie swoich kosztów nie uwzględniła honorarium oraz kosztów dojazdu portugalskiego trenera. Jakaś część tych kosztów, proporcjonalna do liczby kadrowych koni, powinna przypaść na PZJ.
Musimy się jednak trzymać faktów i faktur. Skoro w fakturze, jaką Lewada Zakrzów wystawiła PZJ za szkolenie z Portugalczykiem, nie ma pozycji wynikającej z jego kosztów, to nie można tej pozycji rozpatrywać. Można się dziwić. Może to jest błąd, niedopatrzenie Lewady Zakrzów? Może trzeba ten błąd naprawić? Wystawić fakturę korygującą? Ale dopóki Lewada Zakrzów nie wystąpiła z taką inicjatywą, możemy się poruszać w obrębie znanych liczb.
Z tego powodu nie rozumiem liczby 25 tys. zł, jaką z uporem przytacza pan Jura. Ma to być suma wszystkich kosztów znana PZJ, bo wynikająca z faktur. Jakich faktur? Czyżby wiceprezes PZJ Marcin Podpora przytoczył tylko część faktur? Ukrył jakieś niewygodne dla istoty jego wyjaśnień? Jeśli są takowe, to niech Lewada Zakrzów je ujawni. Jeśli potrzeba, służę łamami mego blogu.
I na koniec o jeszcze jednej kwestii. Wiele osób wypowiadających się anonimowo na łamach portalu „Świata Koni” mówi mniej więcej tak: przecież wyliczenie wspomnianego szkolenia zostało zaakceptowane przez obecny zarząd PZJ, więc jak coś jest nie tak z owym wyliczeniem, to jest to przede wszystkim błąd członków zarządu, a więc i Marcina Podpory. W podobnym duchu wypowiedział się na moim blogu Andrzej Sałacki: PZJ (już za kadencji nowego zarządu) zaakceptował pisemnie wszystkie koszty przed rozpoczęciem szkolenia i wysłał instrukcję wystawienia faktury.
Chciałbym w tym momencie zwrócić uwagę na daty. Walny zjazd PZJ obył się 29 listopada. Nowo sformowany zarząd pierwsze zebranie odbył podczas poznańskiej Cavaliady, w sobotę 6 grudnia. Faktura na zaliczkę w wysokości 10 tys. zł została wystawiona przez Lewadę Zakrzów 4 grudnia! Tego też dnia zostały przelane pieniądze.
Z formalnego punktu widzenia 4 grudnia nowy zarząd już sprawował władzę. Ale jeśli się kierować zdrowym rozsądkiem, oczywiste jest, że 4 grudnia nowy zarząd nie mógł jeszcze zapoznać się z tą fakturą. Na poleceniu zapłaty zapewne nie widnieje podpis wiceprezesa Marcina Podpory, ani żadnego z pozostałych dwóch nowo wybranych członków zarządu. Oczywiste jest też, że to nie nowo wybrani członkowie zarządu byli inicjatorami szkolenia w Zakrzowie i nie oni je zaakceptowali pod względem merytorycznym.
Nowo wybrani członkowie zarządu nieprawidłowość wyliczenia kosztów szkolenia w Zakrzowie zauważyli dopiero po jakimś czasie. A jak zauważyli, przystąpili do naprawiana błędu. Czy to źle? To co? Lepiej nie naprawiać błędów i brnąć w nieprawidłowościach, czy lepiej je naprawiać, nawet jeśli wymaga to przyznania się do swego, ale tylko z formalnego punktu widzenia - błędu?
Marek Szewczyk


