Zmiany, zmiany…
Szykują się zmiany. Nie, tym razem nie chodzi o polskie podwórko, o zbliżający się zjazd PZJ. Chodzi o zmiany w światowym jeździectwie. Nie nastąpią one szybko. To co zostało zaprezentowane w Lozannie na forum FEI, będzie teraz dyskutowane na różnych forach i przez różne ciała, a ewentualne zmiany zostaną zatwierdzone najwcześniej podczas zgromadzenia generalnego FEI, w listopadzie tego roku.
Z czego wynika konieczność zmian? Najogólniej rzecz ujmując z chęci dostosowywania się do zmieniającej się rzeczywistości i wymogów Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOL). W pierwszym wypadku chodzi głównie chodzi o internet, o coraz powszechniejsze używanie tabletów i innych przenośnych urządzeń elektronicznych, które sprawiają, że my, ludzie, zwłaszcza młode pokolenie, jesteśmy nieustannie on-line. Ale po kolei.
MKOL się domaga
Przedstawiciel MKOL poinformował 270 uczestników forum zgromadzonych w Lozannie o celach, jakie ta organizacja stawia sobie do osiągnięcia podczas IO 2020 roku. Igrzyska odbędą się wówczas w Tokio. Wymienił ich cztery:
• zwiększenie zaangażowania młodej widowni;
• osiągnięcie równowagi jeśli chodzi o udział kobiet i mężczyzn w sporcie, promocja sportu kobiecego;
• zwiększenie uniwersalności sportu w ogóle;
• zwiększenie popularności i wagi igrzysk olimpijskich.
Jeśli chodzi o równowagę płci w naszym sporcie, czyli jeździectwie, to w pierwszym momencie czytający te słowa pomyślą zapewne, że możemy spać spokojnie. Wszak jesteśmy prymusami. Jeździectwo to jedyny sport olimpijski, gdzie kobiety rywalizują z mężczyznami na równych prawach. Tymczasem przytoczone przez przedstawiciela MKOL liczby mogą nas zaskoczyć. Na IO w Londynie w trzech konkurencjach jeździeckich brało udział 122 mężczyzn i 77 kobiet. Panie stanowiły zatem 43,02% ogółu startujących. Tymczasem we wszystkich sportach łącznie udział pań wynosił 44,4%, a w 2020 roku MKOL chce osiągnąć 46,1%.
Pozostańmy jeszcze przez chwilę przy IO w Londynie i liczbach, bo są ciekawe. Sukcesem określił przedstawiciel MKOL to, że 98% biletów na trzy konkurencje jeździeckie zostało sprzedanych. W transmisjach telewizyjnych skoki przez przeszkody zostawiły daleko w tyle pozostałe konkurencje jeździeckie jeśli chodzi o liczbę godzin relacji, ale największym zainteresowaniem w internetowych relacjach oraz w prasie drukowanej cieszyło się ujeżdżenie.
Czas na dyskusję
Sugestie MKOL jeśli chodzi o zmiany, jakie mają obowiązywać w IO począwszy od 2020 roku, były znane władzom FEI od początku tego roku. Komisje poszczególnych dyscyplin pracowały nad propozycjami zmian od lutego. Na forum w Lozannie zaprezentowane zostały po raz pierwszy publicznie efekty tej pracy. Zanim to nastąpiło, Ingmar de Vos, który niedawno zastąpił w fotelu prezesa FEI księżniczkę Hayę, powiedział kilka znamiennych zdań:
Jestem głęboko przekonany, że FEI musi wziąć odpowiedzialność za kształt proponowanych zmian, bo przecież kiedy wygaśnie odpowiedzialność komitetu organizacyjnego igrzysk olimpijskich po ich zakończeniu, to na nas spoczywać będzie obowiązek zachowania naszego dziedzictwa.
A co do konieczności zmian powiedział:
Musimy zapytać siebie samych, czy nasz sport nie jest zbyt skomplikowane dla widzów bez jeździeckiego przygotowania? Czy jest wystarczająco globalny? Czy obecny format jest zrozumiały i wystarczająco ekscytujący, aby przyciągnąć nowych fanów? Chodzi o to, aby znaleźć równowagę między koniecznymi zmianami, a tym, by nie utracić tego, co jest esencją naszego sportu.
Przejdźmy do proponowanych zmian. Nie będę ich omawiał szczegółowo. Jest ich zbyt wiele. Aby je poznać, trzeba je dokładnie przestudiować. Poświęcić na to nie minuty, a godziny. Zainteresowani mogą sami postudiować je na stronie internetowej FEI. Poza tym nie należy ich rozpatrywać jako dogmatu, a raczej jako początek dyskusji. Jak mnie poinformował Marcin Konarski, jedyny „nasz człowiek” we władzach FEI, jeszcze tego samego wieczoru po zaprezentowaniu owocu dwumiesięcznej pracy Komisji WKKW, jej członkowie, ad hoc opracowali nową koncepcję. Zdaniem Marcina Konarskiego lepszą, mającą większe szanse na wprowadzenie w życie. Nie znajdziemy jej na stronie FEI. Ona plus dwie czy trzy inne zostaną rozesłane do poszczególnych federacji jeździeckich, aby mogły się wypowiedzieć.
Ciekawe, czy gdy propozycje te dotrą do Polskiego Związku Jeździeckiego, całe polskie środowisko będzie się mogło z nimi zapoznać, ewentualnie wypowiedzieć się. Biorąc pod uwagę politykę informacyjną obecnych władz (i poprzednich, tych z ostatnich 2 lat także), nie liczyłbym na to.
Nawiasem mówiąc mamy dobrą ilustrację, jak to powinno być. FEI ma wprowadzić ważne zmiany w listopadzie, więc z początkiem maja przedstawia publicznie projekt zmian i zachęca do dyskusji. My w Polsce 18 maja mamy zjazd, który ma m.in. zatwierdzić zmiany w statucie. Projekt tych zmian został rozesłany w postaci papierowej tylko do delegatów z początkiem maja (a więc zaledwie na 3 tygodnie przed), a na prośbę „Świata Koni”, że chce opublikować ów projekt na swojej stronie internetowej, aby wszyscy się mogli z nimi zapoznać, biuro PZJ odpowiedziało, „że nie ma na to zgody sekretarza generalnego.”! Nie można tego określić inaczej jak skandaliczna arogancja.
Skreślamy czwartego
Wróćmy jednak do FEI. Przedstawię tylko dwie najważniejsze zmiany w ogólnym zarysie, bo one - zapewne bez względu na szczegółowe rozwiązania – będą obowiązywać.
Pierwsza - porzucamy zasadę, że zespoły składają się z czterech zawodników, ale liczy się wynik trzech najlepszych. Odrzuca się najsłabszy wynik. Od 2020 roku zespoły mają być 3-osobowe. A zatem żadnego skreślania najsłabszego wyniku. Dotyczyć ma to nie tylko skoków, ale także WKKW czy ujeżdżenia. Chodzi też o zmniejszenie liczby startujących w ogóle, czyli zmniejszenie kosztów i skrócenie czasu trwania konkursu drużynowego, co ma być korzystniejsze dla telewizji i widzów na stadionie.
Na pewno zwiększy się nieprzewidywalność rywalizacji drużynowej. Będzie ona w większym stopniu trzymała widzów w napięciu, do ostatniego przejazdu.
Oczywiście ma to swoje złe strony. A co w przypadku eliminacji jednego zawodnika? Czy ma to automatycznie oznaczać eliminację zespołu? Czy może, jak obecnie w WKKW, wyeliminowany dostaje 1000 pkt. karnych, ale zespół może być sklasyfikowany, choć wiadomo, że na bardzo odległym miejscu. Wątpliwości jest więcej.
Druga najważniejsza zmiana – trzeba wyraźnie oddzielić rywalizację drużynową od indywidualnej. Nie może być tak, jak to ma miejsc obecnie, że rywalizacja drużynowa jest częścią rywalizacji indywidualnej.
Gigantomania
Dla wielu działaczy FEI jest zrozumiałe, że ten kształt, jaki ostatecznie przybierze rywalizacja na IO w 2020 roku, powinien zostać wprowadzone do jeździectwa w ogóle. Teraz mamy tak, że zupełnie inaczej wygląda rywalizacja na IO, a inaczej podczas MŚ czy ME. Zunifikowanie tego będzie zrealizowaniem m.in. postulatu o zwiększenie uniwersalności jeździectwa.
Ta tendencja była wyraźnie widoczna podczas posiedzenia poświęconego Światowym Igrzyskom Jeździeckim (WEG). Przedstawiono na nim liczby, które obrazują, jakim przedsięwzięciem były ostatnie WEG w Normandii, a potem dyskutowano, co należałoby zmienić.
Najpierw kilka liczb świadczących o skali tego przedsięwzięcia. WEG w Normandii były największe w 25-letniej już historii tych zawodów. Pierwsze rozegrane zostały w Sztokholmie w 1990 roku i obejmowały „tylko” sześć konkurencji. Wystartowało wówczas 422 zawodników z 31 krajów. W Normandii zawodnicy rywalizowali w ośmiu konkurencjach. Reprezentowali 74 kraje. Akredytowanych zostało ponad 25 tys. osób, w tym 900 zawodników, 3000 wolontariuszy, 1750 dziennikarzy i 250 osób oficjalnych. Ponad 1000 koni rywalizowało na pięciu różnych arenach leżących w Normandii w obrębie kilkudziesięciu kilometrów od siebie. Komitet organizacyjny zarezerwował 46 300 miejsc w hotelach. Wydano 103 500 posiłków dla akredytowanych osób. Sprzedano w sumie 575 tys. biletów. Budżet imprezy wyniósł 79,6 mln euro. Relacje telewizyjne obejrzało 330 mln widzów na całym świecie, a 5,5 mln osób oglądało transmisje internetowe na stronie FEI.
Jednak to, co stanowi o sukcesie WEG, o tym, że jest to obecnie flagowy „produkt” FEI, z drugiej strony jest słabością tej imprezy. Mowa o tym, że ten balon rośnie i rośnie…
Nie da się już zorganizować WEG bez udziału władz jeśli nie państwowych, to co najmniej lokalnych. Ten czynnik oraz budżet i logistyka sprawiają, że obecnie tylko kilka państw na świecie stać na to, aby podjąć się zorganizowania kolejnych igrzysk jeździeckich.
Uczestnikom forum przedstawiono konieczność:
• redukcji liczby uczestników WEG;
• redukcji liczby dni zawodów, zamiast obecnych 13 w dwa tygodnie, 9 albo 10, chociaż też w dwa weekendy;
• zmiany formatu rozgrywania poszczególnych konkurencji; zapewne w kierunku tych, jakie będą obowiązywać na IO;
• sprawienia, aby jeździectwo było zrozumiałe i ciekawe dla ludzi, którzy na co dzień nie są miłośnikami jeździectwa.
Te zasady nie będą jeszcze obowiązywać podczas Światowych Igrzysk Jeździeckich w Bromont (Kanada) w 2018 roku, ale podczas następnych, w 2022 roku (jeszcze nie wiadomo gdzie), zapewne już tak. Pożyjemy, zobaczymy.
Marek Szewczyk


