Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

O projekcie zmian w statucie

Nadesłany przez Marek Szewczyk 29.04.2015, 22:03:15 (2195 odsłon)

Delegaci na zjazd (18 maja) dostali projekt zmian w statucie przygotowany przez Komisję Statutową (wersja z 25.03.2015 r.). Jako członek Sądu Dyscyplinarnego chciałbym się odnieść szczegółowo do propozycji zmian dotykających kwestii z obszaru spraw dyscyplinarnych. Na początek jednak kilka uwag natury ogólnej. 



Komisja rewizyjna – tak, rada (nowa) - obojętne

Najważniejsza zmiana (w stosunku do obecnie obowiązującego statutu) to powrót do komisji rewizyjnej. Krok w dobrym kierunku. Pisałem o tym szerzej w tekście („Potyczki rady z zarządem i co z tego wynika”), nie będę więc wracał do mojej argumentacji. Powiem tylko krótko – popieram.

 

Rada Związku nie znika ze statutu. Przestanie jedynie być skrzyżowaniem komisji rewizyjnej z radą nadzorczą, a stanie się „ciałem konsultacyjnym zarządu”, które się będzie musiało spotykać z nim dwa razy w roku. Nie będzie ciałem wybieranym przez zjazd, gdyż w jej skład mają wchodzić z urzędu prezesi wojewódzkich związków jeździeckich. 

Taki twór już istniał. Nie odegrał żadnej roli w życiu środowiska. Nie spełnił oczekiwań i ambicji prezesów WZJ-tów, co było genezą powołania do życia Rady Związku w kształcie, z jakim mamy do czynienia teraz. Z tą formuła mamy się pożegnać na  majowym zjeździe. Wrócić ma ta stara, dekoracyjna formuła. Czy to ma sens? Ja nie widzę w tym żadnego sensu, ale nie zamierzam walczyć z tym pomysłem. Wszak Rada w nowym-starym kształcie nie będzie zarzewiem konfliktów, więc nie warto kruszyć kopii o to, aby jej w ogóle nie było. 

 

Silne WZJ-ty czy silny PZJ?

Kontrowersyjny jest pomysł, aby wykreślić w ogóle obecny  pkt. 14 paragrafu 11 mówiący o tym, że „Związek realizuje swoje cele w szczególności (aby było poprawnie po polsku, powinno być „zwłaszcza”) poprzez:

„sprawowanie nadzoru nad działalnością merytoryczną wojewódzkich związków jeździeckich,”

 

Wyrzucenie tego zapisu w ogóle jest pomysłem wysoce szkodliwym. Wiem, że obecnie rządzą naszym jeździectwem prezesi WZJ-tów. Nawet ci, którzy weszli do zarządu, nadal myślą bardziej kategoriami lokalnych środowisk, zamiast widzieć polskie jeździectwo jako całość. Wiem, że nawoływanie, aby odstąpić od pomysłu wykreślenia zacytowanego punktu 14, jest wołaniem na puszczy. Prezesi WZJ-tów będą się przy tym pomyśle upierać, a posłuszni im delegaci zagłosują tak, jak im ich lokalni „wodzowie” zalecą. Niestety, większość delegatów nie zadaje sobie trudu, aby starać się wyrobić sobie własne zdanie oparte na zdrowym rozsądku i dobru polskiego jeździectwa jako całości, a zdaje się na podpowiedzi „swoich” prezesów.

Ja w przeciwieństwie do prezesów WZJ-tów uważam, że polskiemu jeździectwu lepiej służy silny i scentralizowany PZJ niż silne i ciągnące każde w swoją stronę WZJ-ty. A do tego, aby zrealizować wizję, w której WZJ-ty będą pełnić rolę lokalnych agend PZJ, lokalnych delegatur biura z Lektykarskiej, potrzebny jest właśnie „merytoryczny nadzór” PZJ nad WZJ-tami.

 

Jakie ciało ma być drugim stopniem?

Tyle uwag natury ogólnej, teraz czas na kwestie dotyczące rzecznika i sądu dyscyplinarnego. Wysoce niefortunnym, powiem więcej - wręcz szkodliwym – jest pomysł, aby do kompetencji zarządu Związku dodać:

„rozpatrywanie odwołań od orzeczeń sądu dyscyplinarnego z prawem do odmowy ich rozpatrzenia.”

 

Po pierwsze, czy potrzebna nam jest druga instancja odwoławcza? Tą pierwszą jest w obecnej rzeczywistości sąd dyscyplinarny. To do niego mogą się odwoływać ci, wobec których rzecznik dyscyplinarny (prokurator i sędzia pierwszej instancji w jednej osobie) wydał jakieś orzeczenie.

Dlaczego zarząd jako instancja odwoławcza drugiego stopnia jest złym pomysłem? Podam przykład. Gdybym go podał kilka miesięcy temu, zapewne wielu powiedziałoby, że mam zbyt bujną wyobraźnię, że jest to przykład zbyt oderwany od rzeczywistości, aby go brać poważnie pod uwagę. O co chodzi?

 

Rzecznika dyscyplinarny (RD) ma się zajmować potencjalnymi wykroczeniami wszystkich z naszego środowiska, z członkami zarządu i prezesem włącznie. No i proszę, mamy taką oto sytuację, że RD został oficjalnie zawiadomiony, że wiceprezes PZJ dopuścił się nagannego czynu. Mowa o „sławnym” e-mailu Marcina Podpory, w którym jest mowa „w co trzeba uderzyć Andrzeja Sałackiego” i o „wygumkowaniu Rady”.

Wyobraźmy sobie sytuację, że RD wydaje orzeczenie, z którym Marcin Podpora się nie zgadza. Składa odwołanie do SD. Członkowie sądu dyscyplinarnego podtrzymują decyzję RD. Nie zgadzający się z takim stanem spraw Marcin Podpora składa odwołanie do zarządu PZJ… czyli do samego siebie. Absurdalna i kuriozalna sytuacja zarazem, ale jak pokazuje życie, wysoce prawdopodobna.

 

Jeśli już musimy mieć instancję odwoławczą drugiego stopnia, to wpiszmy do statutu, że będzie nią Trybunał Arbitrażowy przy PKOL. Przed wejściem w życie ustawy o sporcie z 2010 roku (nawiasem mówiąc wielkiego bubla legislacyjnego, stworzonego na kolanie, głównie z myślą o tym, jak się dobrać do Polskiego Związku Piłki Nożnej) Trybunał Arbitrażowy był obligatoryjnie instancją odwoławczą dla wszystkich związków sportowych. Po wejściu w życie wspomnianej ustawy, tylko wówczas, gdy przewidywał to statut danego związku sportowego. No to wpiszmy Trybunał Arbitrażowy do naszego statutu i będziemy mieli załatwioną sprawę drugiej instancji odwoławczej.

 

Zawieszenie – na ile?

Przed zeszłorocznym zjazdem członkowie sądu dyscyplinarnego wraz z rzecznikiem dyscyplinarnym przygotowali propozycje poprawek w regulaminie dyscyplinarnym oraz dwie poprawki w statucie.

Jedna z tych poprawek ostała się w obecnym projekcie komisji statutowej. Mowa o dopisaniu do katalogu kar „podanie orzeczenia do publicznej wiadomości poprzez zamieszczenie jego treści na oficjalnej stronie internetowej Związku.”

 

I bardzo dobrze. Nie ma się co rozpisywać, dlaczego? Wiadomo, chodzi o „wzmocnienie roli wychowawczej sankcji dyscyplinarnych zarówno wobec samego ukaranego, jak i w rozumieniu prewencji ogólnej wobec całego środowiska. Daje też podstawę prawną dla upublicznienia danych osobowych prawomocnie ukaranego  sprawcy.” Cytuję fragment uzasadnienia, jakim argumentujemy ten pomysł.

 

Argumentowaliśmy też, że ze statutu powinno zniknąć zdanie o tym, że "Tymczasowe zawieszenie nie może trwać dłużej niż 3 miesiące.” Dlaczego? Powtórzę w skrócie to, co już pisałem na ten temat w tekście ("O zmianach w statucie PZJ").

 

Nie chodzi o to, aby uniemożliwić zawieszanie zawodników w ogóle. Chodzi o to, aby móc ich zawieszać nawet do 12 miesięcy (ale w porcjach po 3 miesiące) w razie potrzeby. Taki zapis znalazł się w propozycji zmian w regulaminie dyscyplinarnym PZJ. Jednak aby mógł wejść w życie, ze statutu musi zniknąć owo zdanie przytoczone powyżej.

Przez ostatnie 2 lata Rzecznik Dyscyplinarny rozpatrzył 11 spraw. Średnia trwania jednej sprawy to 3 miesiące. W czym więc problem? Ano w tym, że jedna, dopingowa, trwała 9 miesięcy. I nie jest to wyjątek. Odwrotnie, należy się liczyć z tym, że jak będą kolejne sprawy dopingowe, to też będą trwać bardzo długo. Nie jest to tylko polska specyfika, żeby przypomnieć sprawę Jacka T., która wlokła się tak długo, że uległa przedawnieniu. Na świecie dzieje się podobnie – sprawy dopingowe trwają od 7 do dwudziestu kilku miesięcy. 

Jeśli jednak już konieczne maksymalny czas zawieszenia musi być wpisany do statutu, to podajmy 12 miesięcy, a nie 6, jak chce obecnie komisja statutowa.

 

W skrócie

I na koniec w skrócie o innych propozycjach zmian. Te dobre to:

• zaniechanie pomysłu, aby Kolegium Sędziów stał się władzą Związku;

• dodanie, że trzeba uchwalić regulamin prowadzenia kampanii wyborczej na stanowisko prezesa związku (a co z kandydatami na członków zarządu?);

• dodanie, że członek komisji sportowej nie może być członkiem zarządu;

• dodanie, że informacja o wynagrodzeniu prezesa i członków zarządu (o ile ją będą pobierać) ma być jawna;

• dodanie, że zarząd może głosować w tzw. trybie obiegowym (mailowo), ale to powinno być obwarowane szczegółowym i mądrym regulaminem;

  

Złych pomysłów zmian w statucie (poza tymi, które już omówiłem) nie widzę. Tylko po co ja o tym wszystkim w ogóle piszę? Zapewne 18 maja sprawa ewentualnych zmian w statucie w ogóle nie wejdzie pod obrady. Wszystko zdominują przepychanki personalne, wojna między Marcinem Podporą a Andrzejem Sałackim. Na sport i statut zabraknie czasu. Założymy się?

Marek Szewczyk

 

 

 

 

 

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5