Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Słońce nad stadniną

czyli jesienny przegląd hodowlany w SK Janów Podlaski
Nadesłany przez Marek Szewczyk 27.09.2018, 3:40:00 (3127 odsłon)

Nie każdy mógł być na jesiennym przeglądzie hodowlanym w stadninie koni w Janowie Podlaskim, więc zapewne chętnie przeczyta relację pilnej uczestniczki tego wydarzenia. Pisze zresztą nie tylko o samym przeglądzie i o koniach. Po raz kolejny oddaję głos Beacie Kumanek.

Marek Szewczyk



Każdy przegląd hodowlany zasługuje na miano święta konia arabskiego. Tegoroczny jesienny przegląd, który odbył się 19 września 2018 roku w Janowie Podlaskim, zdecydowanie był takim świętem. We wrześniową środę słońce opromieniało stadninę, a wspaniała pogoda sprzyjała oglądaniu koni w ich pełnej krasie.

 

Przegląd rozpoczęła skromna, lecz podniosła uroczystość złożenia kwiatów pod pomnikiem Andrzeja Krzyształowicza, celem upamiętnienia dwudziestej rocznicy śmierci tego wybitnego hodowcy i wieloletniego dyrektora SK Janów Podlaski.

Jak zawsze, przegląd hodowlany otworzyły ogiery czołowe. W tym sezonie użyto głównie ogierów rodzimej hodowli, takich jak Piaff (Eldon - Pipi po Banat), Alwaro (Eukaliptus –Algora po Probat), Prado (Ekstern – Pętla po Visbaden), Amanito (Eden C – Altamira po Ekstern), Poganin (Laheeb – Pohulanka po Pepton), Paris (Kahil Al Shaqab – Palmeta po Ecaho) oraz oczywiście Pogrom (QR Marc – Pętla po Visbaden) i Pomian (Gazal Al Shaqab – Pilar po Fawor). W tej stawce na uwagę zasługuje starzejący się ogier Piaff (1997), którego potencjał hodowlany przez wiele lat pozostawał niewykorzystany. Jego era już mija, więc póki czas trzeba wreszcie szerzej wykorzystać tego ogiera w hodowli. W obecnym sezonie stanówkowym pokrył w Janowie kilkanaście klaczy (m.in. dzielną i piękną Adelitę (Kahil Al Shaqab  - Altamira po Ekstern). W tym kontekście należy również wspomnieć o synu Piaffa - Alercie (od Andaluzja po Sanadik El Shaklan). Istnieje bowiem koncepcja, by użyć Alerta w kolejnym sezonie stanówkowym i pokryć nim klacze teraz źrebne ogierem Piaff.

 

Na uwagę zasługuje również użycie w sezonie stanówkowym 2018 mrożonego nasienia ogierów Ecaho (Pepton – Etruria po Palas), Excalibur EA (Shanghai EA - Essence of Marwan po Elizja) oraz Emerald J (QR Marc – Emandoria po Gazal Al Shaqab). Warto wspomnieć, iż prześliczna Anawera (Piaff – Altamira po Ekstern), która już obdarowała stadninę dwiema pięknymi klaczkami, jest obecnie źrebna ogierem Ecaho.

 

Po ogierach czołowych przyszedł czas na ogiery i klacze w treningu wyścigowym. Trzeba powiedzieć, że Sergiej Wasiutow okazał się cennym nabytkiem dla Janowa, gdyż jest utalentowanym i pracowitym trenerem, co pokazują doskonałe wyniki janowskich koni osiągane na torze wyścigowym. Wśród 21 ogierów oraz 16 klaczy w treningu wyścigowym w SK Janów Podlaski, Wasiutow szczególnie wyróżnił ogiery Bandolero (Portmer – Botura po Samsheik), Severus (Portmer – Sabatina po Ganges), Wilton (Lawrence El Gazal –Wołogda po Ekstern) oraz Wostok (Pogrom – Wołogda po Ekstern). Wśród klaczy w treningu wyścigowym królowa jest jedna.  To Sadyba (Dostatok – Sabatina po Ganges). Wiosną trener mówił o niej „klacz ogień”. Teraz doszły jeszcze określenia „kobyła marzenie”, „wyjątkowa”. Wasiutow łączy z Sadybą wielkie nadzieje i jest przekonany, że wygra Derby w przyszłym roku. Jestem przekonana, że tak się stanie. Tak świetny trener i tak doskonała klacz są w stanie osiągnąć wszystko. Nie bez znaczenia jest również fakt, iż zarządzający stadniną Grzegorz Czochański bardzo wspiera swojego trenera i z dobrym skutkiem robi wszystko, by stajnia wyścigowa przynosiła SK Janów Podlaski chlubę (i pieniądze).

 

Niezmienną ciekawość budzi zawsze prezentacja klaczy ze źrebiętami. Jeszcze maleńkie i bezimienne w trakcie wiosennego przeglądu, do jesieni źrebaki już podrosły, nosząc dumnie nadane im imiona. W sumie zaprezentowano 56 klaczy ze źrebakami oraz 12 źrebiąt odsadzonych, po ogierach Barok (1), Paladid (3), Palatino (4), Alert (1), Poganin (1), SS Mothill (4), Empire (4), QR Marc (1), Pogrom (16), Pomian (27) oraz EKS Alihandro (6).

 

Tę część przeglądu zdominowały źrebięta po ogierach Pogrom i Pomian. Po tym pierwszym uwagę zwraca siwa klaczka Barbarella (od Barta po HS Etiquette). Ma ona piękne, szerokie czółko, ładny profil, pięknie trzyma ogon i przez ostatnie miesiące poczyniła duże postępy. To samo można powiedzieć o gniadym ogierku Prins (od Pinga  po Gazal Al Shaqab). „Książę” wyrasta na ładnego ogierka wyróżniającego się m.in. długą, piękną szyją.

Wśród źrebiąt po ogierze Pomian na wyróżnienie zasługują siwa klaczka Aplia (od Anima po Ekstern) o krótkiej, ładnej główce, obiecująca siwa Eunerita (od Eunera po Ganges), również siwa Teodora (od Tartina po Perseusz) o pięknym spojrzeniu oraz gniada Paradnica (od Paterna po Eden C).

 

Wiosną największe emocje budziły źrebięta po utytułowanym ogierze EKS Alihandro. Wówczas okrzyknięty jako cuduś kasztanowaty ogierek Pinito (od Piniata po Eden C) jest niestety bardzo chorowity i przebywa pod stałą opieką weterynaryjną. Mały Pinito zaprezentował się więc w słabej kondycji fizycznej, choć jest naprawdę śliczny. Wszystko jednak wskazuje na to, że ogierek najgorsze ma już za sobą. Stan jego zdrowia ulega stałej poprawie i miejmy nadzieję, że wkrótce powróci do zdrowia.

Obiecujące są też pozostałe źrebięta po ogierze EKS Alihandro, m.in. siwy ogierek Pathos (od Palmeta po Ecaho), siwa klaczka Adriana (od Anawera po Piaff) oraz gniada Polanica (od Pianova po Eden C). Jednak tym razem największe wrażenie zrobiła świetnie ruszająca się gniada klaczka Amirata (od Al Hasa po Ganges). Jednym słowem, jest z niej cudowny źrebak świadczący o tym, że połączenie EKS Alihandro z Al Hasa okazało się nadzwyczaj udane. Warto z tego faktu wyciągnąć wnioski na przyszłość.

 

Kończąc temat źrebiąt, chciałabym jeszcze wspomnieć o ślicznej gniadej klaczce po ogierze QR Marc o imieniu Princela (od Primera po Eden C) oraz pięknym gniadym ogierku po ogierze Paladid nazwanym Wirgos (od Wiga po Om El Belissimo). Na pewno jeszcze o nich usłyszymy.

 

Bardzo cieszy fakt, że w tym roku urodziło się w stadninie więcej klaczek niż ogierków lecz dopiero czas pokaże, jak rozwinie się tegoroczny przychówek SK Janów Podlaski. Jak pamiętamy, źrebaki po ogierze Ascot DD zostały ocenione bardzo pozytywnie. Tymczasem obecny przegląd klaczy i ogierów rocznych i dwuletnich pokazał, że wśród potomstwa ogiera Ascot DD tylko pojedyncze konie są naprawdę udane. Należy tutaj oczywiście wymienić cudowną, roczną klaczkę Encarina (od Eneria po QR Marc) oraz roczne ogierki Erantis (od Eugara po Om El Belissimo) i Aplaus (od Al Hasa po Ganges). Słyszałam opinie, iż gdyby Alert dostał tyle klaczy co Ascot DD, efekty byłyby lepsze.

 

Przegląd przychówku z rocznika 2016 pokazał, iż sprawdziło się w Janowie użycie ogiera Borsalino K, który zostawił w stadninie kilka sztuk udanego potomstwa. Wśród klaczy wyróżnia się piękna, gniada Anuncja (od Angora po Ganges), zaś siwy ogier Olber (od Oria po Palatino) jest uważany za najlepszego potomka Borsalino w stadninie.

 

Wśród klaczy rocznych zauważalne są trzy córki ogiera Paladid, w tym najpiękniejsza z nich, kasztanowata El Safija (od Elsandra po Polon). Ten przyrodni brat Pianissimy był dotąd używany w janowskiej hodowli dosyć oszczędnie. Jednak wydaje się, iż zasługuje on na więcej w najlepiej pojętym interesie stadniny.

 

Konkluzja przeglądu wydaje się być taka, iż w dużo szerszym stopniu niż dotychczas będą używane w janowskiej hodowli rodzime ogiery, zaś w szczególności długo pomijany ogier Piaff. Nadmierne w ostatnich latach używanie importów sprawia, iż polski koń arabski zatraca swoją odrębność i unikalność, upodabniając się coraz bardziej do powszechnego już na całym świecie konia mającego w rodowodzie słynne, światowe reproduktory. Kto będzie przyjeżdżał po konie arabskie do Polski, jeśli takie same konie można kupić wszędzie? Chodzi więc o to, by oprzeć państwową hodowlę koni arabskich na polskich reproduktorach, choć oczywiście używanie obcych ogierów, aczkolwiek oszczędnie, jest nieuniknione. Proporcje muszą jednak zostać odwrócone. Należy też podkreślić, iż wszystkie prezentowane konie były zadbane i doskonale utrzymane, zaś cała organizacja przeglądu była bez zarzutu.

 

Jako dobry gospodarz, Grzegorz Czochański zadbał o swoich gości. W trakcie przeglądu raczyliśmy się kawą, herbatą, smakowitymi kanapeczkami oraz konikami z kruchego ciasta, wszystko przygotowane przez nieocenione panie z „Gościńca Wygoda”. Obiad zwieńczający jesienny przegląd hodowlany koni arabskich w SK Janów Podlaski stanowił godne ukoronowanie imprezy, która upłynęła w bardzo miłej, wręcz piknikowej atmosferze.

 

To już drugi, niezwykle udany przegląd hodowlany w SK Janów Podlaski pod kierownictwem urzędującego od 7 marca tego roku jako p.o. prezesa, Grzegorza Czochańskiego. Pokazał się jako bardzo sprawny menedżer, który potrafi zarządzać przedsiębiorstwem rolnym oraz załogą tego przedsiębiorstwa. Takie umiejętności to rzadkość.  Przez  ostatnie sześć miesięcy stadnina rozkwitła. W stajni porządek, w oborze porządek, na polu porządek, a w stadninie tłumy odwiedzających.  Takie efekty może dać tylko praca zespołowa i Grzegorz Czochański to rozumie. Współpracuje z pracownikami, a podwładni współpracują z nim, bo czują się szanowani i słuchani przez szefa. Widzą też, że wprawdzie wymaga od nich, ale też wymaga od siebie. Grzegorz Czochański obchodzi stajnie rano i wieczorem, jest obecny na Służewcu, gdy janowskie konie wygrywają trofea, stara się odbudować pozycję janowskich koni na ringach pokazowych, dba o dobrostan zwierząt i ludzi. Jednym słowem, zależy mu na prowadzonej przez siebie stadninie i ma mnóstwo planów. Szybko się uczy. Jest również człowiekiem, który chce budować, nie burzyć, stąd znajduje wspólny język ze wszystkimi i z każdym z osobna. Wie też, co to jest godne zachowanie, konieczne by właściwie reprezentować państwową stadninę o takiej tradycji i renomie.  Pracownicy stadniny lubią i szanują swojego prezesa, który stworzył ludziom przyjazną atmosferę pracy i perspektywę rozwoju.

 

Po blisko trzech latach stałych zawirowań i niepewności, stadnina w Janowie potrzebuje wreszcie spokoju i stabilizacji. Kolejna zmiana na stanowisku kierującego stadniną jest najgorszą rzeczą, jakiej mogłaby doświadczyć teraz SK Janów Podlaski. Nikt tego nie chce. Mądrą decyzją byłoby więc niezwłoczne powołanie Grzegorza Czochańskiego na pełnoprawnego prezesa SK Janów Podlaski. Stadnina w Janowie tego potrzebuje, a Grzegorz Czochański sprawdził się na stanowisku p.o. prezesa. Jak pokazują ostatnie doświadczenia, wyłanianie prezesa w konkursie się nie sprawdza. Jestem również przekonana, iż taka decyzja spotkałaby się z powszechną akceptacją wszystkich zainteresowanych, od pracowników stadniny począwszy, a na szeroko pojętym środowisku skończywszy. Pamiętajmy też, że w przyszłym roku stadninę w Janowie czeka organizacja jubileuszowej, pięćdziesiątej aukcji koni arabskich oraz obchody stulecia sprowadzenia koni arabskich do Janowa. Nie wyobrażam sobie, by ktoś nowy był w stanie udźwignąć te wyzwania, a klapy być nie może. Mam więc nadzieję, że minister rolnictwa podejmie kolejną, mądrą decyzję i mianuje na stanowisko prezesa SK Janów Podlaski Grzegorza Czochańskiego. Z całą pewnością jeden kłopot będzie miał z głowy.

Beata Kumanek

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 27.05.2019, 9:58  Uaktualniono: 27.05.2019, 12:52
 Warty
Za treli to pani wats za darmo dostawała embriony a pan trela brał za to hajc pod stołem trela zniszczył stadninę przez sprzedaż najlepszych sztuk
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 11.10.2018, 21:53  Uaktualniono: 11.10.2018, 23:51
 Pytanie
Czy są gdzieś dostępne wykazy koni, które były prezentowane podczas przeglądu?
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 29.09.2018, 7:49  Uaktualniono: 29.09.2018, 10:06
 TJ
"Zapisywanie koni na wyścigi w Polsce wymaga posiadania licencji na trenowanie koni galopem bądź kłusem", "tylko i wyłącznie polska licencja uprawnia trenera do zapisywania koni do wyścigów w Polsce", "zwykły człowiek z ulicy, który powie sobie: chcę być trenerem koni wyścigowych, nie dostanie się na taki kurs" - nie będąc związanym z wyścigami nie wiedziałem tego. Ale dla mnie to jest po trzykroć chore...
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 01.10.2018, 17:45  Uaktualniono: 01.10.2018, 18:44
 Odp.: TJ
A czy chore jest posiadanie np. licencji pilota? Po trzykroć chore?

Pozdrawiam
Anna

A co do zdania "za Treli tego nie było". Cóż, poprzedni trener janowskiej stadniny (chodzi o konie wyścigowe) miał swój sklep jeździecki. I pomimo wyższych cen np. za niektóre maści dostępne w normalnej aptece, pan Trela kupował te maści właśnie w tym sklepie. Gdzie za cenę jednej można było kupić w aptece takie same trzy... Więc każdy ma coś tam za uszami.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 27.09.2018, 18:23  Uaktualniono: 27.09.2018, 20:23
 Trybuna Ludu
Pani Beata mogłaby pisać w Trybunie Ludu (może pisała?). Wychwalany Wasiutow jest słupem, na którego nazwisko są zapisane konie z Tierska trenowane na Służewcu przez trenera z Rosji. Rzecz nie do pomyślenia za czasów prezesa Treli!
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 28.09.2018, 16:43  Uaktualniono: 28.09.2018, 20:06
 Odp.: Trybuna Ludu
No faktycznie, odkrycie afery przewyższającej watergate... Czyżbym u "gościa-anonima" wyczuwała nutkę zawiści? To może wyjaśnię, jak to jest z tym trenowaniem S. Vasyutowa. A tym samym trenowaniu innych polskich trenerów.

Otóż szanowny "gościu", zapisywanie koni na wyścigi w Polsce wymaga posiadania licencji na trenowanie koni galopem bądź kłusem. Z tej okazji organizowane są co jakiś czas specjalne kursy, które odbywają się tylko w warszawie, przez okres około 4 miesięcy weekend w weekend (po 2 dni), zakończone dwoma egzaminami (drugi zdaje tylko ta osoba, która zaliczyła pierwszy). Można opuścić jeden weekend, jeżeli opuści się więcej - nie będzie się dopuszczonym do egzaminu. Zajęcia odbywają się oczywiście w języku polskim, w takim samym języku są materiały. Wspominałam też, że taki kurs kosztuje - wraz z dojazdami i noclegami kursantów około 2 tys. zł?

Nadmienię przy tym, że TYLKO I WYŁĄCZNIE POLSKA licencja uprawnia trenera do zapisywania koni do wyścigów w Polsce. A więc można mieć licencję ukraińską, rosyjską itp., ale NIE JEST ona uznawana w Polsce. Czy szanowny "gość" wyobraża sobie zatem taką sytuację, że Rosjanin, Azer, lub inna osoba, która słabo zna język polski idzie na taki kurs, nie mówiąc o tym, że część osób zajmujących się wyścigami (w tym obcokrajowcy) przyjeżdżają na kurs do Polski co tydzień?

Albo taka sytuacja - mam np, jednego dwa lub więcej koni. Umiem jeździć konno, zajmuję się tym od przysłowiowych stu lat. Ale nie mam czasu jeździć na kurs, nie jestem też osobą, która spełnia kwalifikacje do podjęcia kursu. Nie mam też pieniędzy, aby płacić za trening konia wyścigowego - nie wiem, czy szanowny gość orientuje się, ile taki trening kosztuje i co obejmuje. Aha, czyżbym nie wspomniała, że aby się na taki kurs dostać, trzeba spełnić określone warunki? No to jak nie wspomniałam, to wspominam. Zwykły człowiek z ulicy, który powie sobie: chcę być trenerem koni wyścigowych, nie dostanie się na taki kurs. No to dogaduję się z jakimś trenerem i trener zapisuje konie na siebie, w większości wypadków ich nie widząc na oczy. No chyba, ze chce trenować tylko i wyłącznie swoje konie, ale wtedy nie może być tak zwanym słupem (swoją drogą, słowo nietrafione wg mnie, jeżeli chodzi o sprawę, o której piszę; słupem się jest raczej w kontekście łamania prawa, a tutaj łamanie prawa nie wchodzi w grę).

Ale bycie takim "słupem", jak pięknie Pan Gość nazwał janowskiego trenera, wcale nie jest takie proste. Bierze się na siebie ryzyko, że np, konie mogą być pod wpływem środków niedozwolonych. I wtedy ten tzw. słup ma problem.

No i nie tylko S. Vasytuow ma na siebie zapisane konie. On je przynajmniej widuje. Takich przypadków jest sporo i nie jest to karalne. To dosyć normalna sytuacja w światku wyścigowym i nikt z tego powodu nie robi afer.

I na koniec przytoczę wypowiedź samego S. Vasyutowa, która ukazała się na stronie Toru Służewiec 28.04.2018.

"Sprawuję opiekę merytoryczną na liczną grupą arabów, które przyjechały ze znanej stadniny w Tiersku. Na co dzień opiekował się będzie nimi mój asystent, Dmitry Avramenko, który doskonale je zna. Ja będę ich doglądał, planował treningi i starty, a także odpowiadał za ich zapisywanie. Mam całkowite zaufanie do Dmitry’ego i wierzę, że będzie realizował założenia treningowe, które razem wyznaczymy. W przeszłości podobnego rodzaju współpraca między trenerami i asystentami przynosiła dobre efekty, więc jestem dobrej myśli w tej kwestii."

Pozdrawiam, Anna.

P.s.
Może za Treli "tego" nie było, bo nikt nie chciał współpracować w takiej sytuacji z byłym trenerem?

P.p. s.
I jak tam, szanowny gościu, nadaje się ta sytuacja na pierwsze strony gazet?
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5