Prywatne ambicje przegrały z demokracją
Zakończył się konflikt w Kujawsko-Pomorskim Związku Hodowców Koni. Pisałem o nim na marginesie rozważań szerszej natury w tekście pt. „Skostniała struktura PZHK” (1.04.2019). Jak się zakończył?
Nadzwyczajny walny zjazd Kujawsko-Pomorskiego Związku Hodowców Koni stosunkiem głosów 13-8 odwołał Jacka Soborskiego z funkcji prezesa tegoż Związku i powołał na to stanowisko dotychczasowego wiceprezesa, Stefana Wilusia.
Co wynika z tej całej sprawy? Ano to, że jeśli ktoś jest wybranym w demokratyczny sposób liderem jakiegoś środowiska, ale uwierzy, że jest ważniejszy od innych i swoje pomysły – nawet jeśli w założeniu są słuszne – chce przeforsować za wszelką cenę, także za cenę łamania zasad demokracji, to może z tą demokracją przegrać. I tak się stało.
To, że demokracja wygrała – cieszy, bo to nie zawsze i wszędzie jest regułą. Ale to, że ten konflikt o podłożu ambicjonalnym w ogóle miał miejsce, martwi. Po pierwsze dlatego, że każdy konflikt ma skutki niszczycielskie – coś zepsuje. A po drugie dlatego, że obecnie, kiedy minister rolnictwa, realizując polecenie partyjne, obcina dotacje na działalność związków hodowców zwierząt aż o 58%, środowisku hodowców potrzebna jest jedność. Potrzebna jest mobilizacja i dobre pomysły, co robić, aby ten trudny okres przetrwać.
Marek Szewczyk