Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Przyjmuję do wiadomości

Nadesłany przez Marek Szewczyk 17.11.2014, 22:24:52 (2966 odsłon)

Delegaci zwrócili się do mnie z prośbą, abym zrezygnował z kandydowania na prezesa PZJ. To byli mniej więcej ci sami delegaci, którzy wcześniej zapytali mnie, czy w razie gdyby nadzwyczajny zjazd PZJ odwołał obecny zarząd z prezesem Łukaszem Abgarowiczem na czele, byłbym gotów kandydować na funkcję prezesa. Wówczas powiedziałem „tak” i rozpocząłem przygotowania. Teraz nastąpił zaskakujący zwrot akcji.

  

Cóż, poczuwam się do lojalność. Skoro prominentna grupa delegatów prosi mnie, abym nie kandydował, to pozostaje mi tylko przyjąć to do akceptującej wiadomości. Nie da się nic zrobić w pojedynkę. Nie można zostać prezesem bez poparcie środowiska. Nie można zostać wybranym, jeśli nikt nie zgłosi czyjeś kandydatury. A idąc jeszcze dalej, a właściwie cofając się jeszcze głębiej, nie można zostać prezesem związku w połowie kadencji, jeśli delegaci nie odwołają urzędującego prezesa. A taki scenariusz nakreślili. Jestem rozczarowany ich argumentacją, ale przekazuję ją.



Scenariusz jest następujący. Na zjeździe ma być odwołanych czworo członków zarządu, ale prezes ma zachować stanowisko. Koronny argument jest taki, że chodzi o to, aby mógł dokończyć realizację swoich obietnic. Głównie tych dotyczących pozyskiwania pieniędzy od sponsorów. A nowi członkowie zarządu, wytypowani przez liderów hermanowskiego spotkania, zadbają o to, aby pieniądze te nie były marnotrawione, tak jak to miało miejsce do tej pory, aby ponaprawiać to, co popsuł obecny zarząd. Czyli m.in. zredukować zatrudnienie w biurze PZJ, zmniejszyć koszty, anulować niekorzystne dla środowiska umowy, dopilnować przestrzegania procedur, regulaminów, ustaleń.

  

Jestem rozczarowany takim rozumowaniem: nasz rząd działał źle, tak źle, że trzeba wobec niego zgłosić votum nieufności. Ale specyficzne votum: wymieniamy wszystkich ministrów, ale zostawiamy premiera. Dla mnie jest to nie do zaakceptowania. Jeśli rząd działa źle, to w największym stopniu odpowiada za to premier. A więc jeśli votum nieufności, to wobec wszystkich. Jeśli tylko wobec ministrów, jest to bez sensu. Pisałem zresztą o tym już 29 sierpnia w tekście „Bajeczka dla naiwnych”.

  

Nie zmieniam swego zdania, ale – jak już powiedziałem – w pojedynkę nie da się nic zdziałać. W tej sytuacji oczywiście nie będę prezentował swego programu wyborczego. Jednak zastrzegam sobie możliwość wyrażenia swojego zdania – już tylko jako dziennikarz – wobec proponowanych zmian w statucie.

Marek Szewczyk

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 18.11.2014, 15:13  Uaktualniono: 18.11.2014, 15:53
 Podpuścili, wypuścili i spalili.
Cenię pana jako komentatora, ale jak widać na prezesa się pan nie nadaje panie Marku. Do piastowania tego stanowiska jak pan sam dobrze wie, oprócz wizji, chęci i przygotowania merytorycznego potrzeba jeszcze zmysłu 'politycznego". Pan bez wątpienia ma chęci i wizję, o przygotowaniu merytorycznym nie czuję się na siłach dyskutować, ale kompletnie się pan nie nadaje z braku w/w zmysłu, który jest tak ważny jak pozostałe cechy. Człowiek ze środowiska, który zęby na tym zjadł i dobrze znający wszelkie układy i ludzi nie powinien dać sie tak wypuścić. PRZYKRE
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5