Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Nie czy, ale jak i kiedy?

Nadesłany przez Marek Szewczyk 8.09.2015, 10:52:31 (3097 odsłon)

Zostałem poproszony o poprowadzenie panelu dyskusyjnego na służewieckim torze wyścigowym. Dyskusja miała dotyczyć tworzenia planu gonitw, czyli kwestii bardzo istotnej dla funkcjonowania wyścigów konnych. Inicjatywa do tego spotkania całego środowiska wyścigowego wyszła z Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, a konkretnie od pani prezes naszego Jockey Clubu Agnieszki Marczak.

 

Napisałem „miała dotyczyć” planu gonitw, bo okazało się, że hodowcy, trenerzy, właściciele koni wyścigowych, folblutów, arabów, półkrewków czy wreszcie kłusaków, wykorzystali tę okazję, by móc przedstawić drugiej stronie swoje uwagi, zastrzeżenia, pomysły, żale i co tam jeszcze. Sprawa samego planu gonitw spadła na dalszy plan. Padło wiele słów, ujawniło się wiele emocji, a adresatem był przede wszystkim organizator wyścigów konnych, czyli Totalizator Sportowy. I to zarówno centrala, jak i spółka Oddział Wyścigi Konne Warszawa-Służewiec.

 

Kilka słów chciałbym poświęcić jednej kwestii poruszanej na tym spotkaniu. A dlaczego tylko jednej? Bo jest najważniejsza.



Najważniejsza dla być albo nie być wyścigów konnych w Polsce w ogóle. Nie tylko na warszawskim Służewcu. Chodzi o możliwość zawierania zakładów wzajemnych poprzez internet, poprzez aplikacje mobilne.

 

Przez wiele lat największym problemem polskich wyścigów konnych były proporcje: lwia część zakładów była zawierana na torze na Służewcu, a bardzo niewielki procent w tzw. kolekturach. Było to w rażącej dysproporcji do tego, co miało miejsce w innych krajach europejskich. Nawet do tego, co miało miejsce w innych krajach z obozu państw socjalistycznych, dokąd jeszcze socjalizm w Europie się trzymał. Punktów, w których można było grać na konie ścigające się na Służewcu, w innych polskich miastach było mało. Tej niewydolności nie udawało się poprawić ani za czasów komuny, ani od kiedy Totalizator Sportowy dzierżawi tor warszawski i jest organizatorem wyścigów.

 

Tyle, że teraz mamy takie czasy, że ważniejsze od tego, ile punktów do przyjmowania gry (już nie tylko na konie ścigające się na Służewcu) powstanie w Polsce, jest internet! Teraz właściwie należałoby przeskoczyć etap kolektur, a skupić się na internecie.

 

Jak słusznie powiedział jeden z trenerów, jak czegoś nie ma w internecie, to tak, jakby tego nie było w ogóle. A skoro w Polsce – jak na razie - nie można obstawiać koni w internecie, to tak, jakby wyścigi konne w ogóle nie istniały. Przesada? Niby tak, bo przecież istnieją. Ale jeśli szybko nie zaistnieją w internecie, to grozi im to, że przestaną istnieć. Z powodów ekonomicznych. Odpisy z gry na torze nie wystarczą do tego, aby rokrocznie zwiększać pulę nagród. Obecnie ta pula stanęła w miejscu, a to będzie skutkować tym, że ludzie zaczną się wycofywać z utrzymywania koni na torze, a w następstwie tego zacznie upadać hodowla koni. Już z tym (jednym i drugim) jest w Polsce niewesoło, a może być jeszcze gorzej.

  

Na czym polega problem, że Spółka Traf nie można uruchomić przyjmowania gra via internet? Chodzi o milion złotych! Traf musiałby wykupić stosowne zezwolenie z ministerstwa finansów za ok. 0,5 mln zł, a do tego wyłożyć drugie 0,5 mln na tzw. zabezpieczenie. A to przekracza obecne możliwości tej spółki.

Traf jest spółką-córką Totalizatora Sportowego.  Ten ostatni dzierżawi tor wyścigowy w Warszawie i jest organizatorem wyścigów konnych. Jak zapewniają jego prominentni przedstawiciele, traktują umową dzierżawy toru i wynikający z niej obowiązek organizowania wyścigów konnych bardzo poważnie. Mają takież zamiary i długofalowe plany.

 

Czy aby na pewno? Jeżeli TS, który wykłada obecnie 8 mln zł na pulę nagród rocznie, nie może rozwiązać problemu, jak wyłożyć jednorazowo 1 mln na ruch, który jest nieodzowny, aby wyścigi konne nie tylko się rozwijały, ale w ogóle przetrwały, to można zacząć wątpić w intencje TS.

Jak rozumiem, dla decydentów z TS nie jest to problem, czy zainwestować w grę via internet, ale jak to zrobić i kiedy? Czy i kiedy panowie z Totalizatora Sportowego ten problem rozwiążą, będzie papierkiem lakmusowym intencji tej państwowej instytucji wobec toru na Służewcu. Czy chodzi o ten łakomy kąsek w postaci 138 ha w środku miasta, czy o wyścigi konne, nie tylko w Warszawie.

Marek Szewczyk

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 09.09.2015, 7:29  Uaktualniono: 09.09.2015, 7:37
 Poważny problem
Problem gry narasta od lat. Pamiętam czasy, gdy postawić zakład można było na rogu Sobieskiego i Czarnomorskiej, a także na Bonifacego. Była też kolektura na Dolnej. Teraz na całym Mokotowie i Sadybie zachowała się jedna kolektura przy Puławskiej na wysokości Wiktorskiej. Od dobrego roku nie można zagrać też w kiosku na bazarku przy Al. Lotników. Nawet jak człowiek chce zagrać, to musi temu podporządkować dzień, a nie może tego zrobić ad hoc. Obecnie na stronach spółki Traf nie ma nawet wykazu kolektur, gdzie można zawrzeć zakład.
Drugim ważnym tematem jest ujednolicenie wysokości zakładów. Jeszcze rok temu - gdy w końcu udało mi się puścić kwintę - zdarzało mi się grać po 24 czy 36 kombinacji. To stosunkowo mała ilość kombinacji, ale te 48 czy 72 złote czasami warto było znaleźć. W tej chwili jeśli gram, to max za 24 zł,czyli zaledwie 8 kombinacji. Grając tak cienko, szanse na trafienie są znikome, więc maleje też chęć by poświęcić nawet tak małe pieniądze.
Obawiam się, że nawet jeśli TS o/Służewiec otworzy wreszcie możliwość zawierania zakładów przez internet, to już nie będzie komu ich zawierać.
Odpowiedz

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 08.09.2015, 11:50  Uaktualniono: 08.09.2015, 14:53
 Odważnie
Odważnie i bardzo trafnie. To duża sztuka z kilkugodzinnej pyskówki wyłowić to co najważniejsze i w zasadzie niepowiedziane. Opisany problem to duże pole dla Związku, gdyż Mazowsze i Warszawa od wielu lat jest jeździecką prowincją, a miejsce to jest wymarzone na Hipodrom Narodowy. Panowie z WMZJ, do roboty bo Sopot, Strzegom, Leszno, Wrocław wyprzedziły nas o lata świetlne i nie ma co mówić, że nic nie możecie. Jak nie możecie to zróbcie miejsce dla tych co mogą i chcą - OKUPACJA STOŁKÓW nie rozwine WMZJ.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5