Jeszcze o śmierci Amry
W poprzednim tekście („Niepojęte”) napisałem m.in., cytuję:
„Tak po ludzku współczuję nowemu prezesowi i nowemu członkowi zarządu janowskiej stadniny. Oni przecież też nie są winni tych nieszczęśliwych upadków klaczy.” No i dostało mi się od użytkowników facebooka. Oto kilka wpisów:
Są winni Panie Marku, winnym jest, kto podjął decyzję o powrocie klaczy tak szybko. Klacz źrebna powinna pojechać do kliniki na miesiąc (przynajmniej) przed porodem i wrócić jak źrebię ma 2 miesiące (przynajmniej).To standard jeśli już musimy przewozić .
Przepisy zakazują transportu zwierząt w okresie okołoporodowym !
Kto wozi wysokoźrebną klacz „na samo wyźrebienie”? Ta decyzja to chyba wyraz bezsilności i paniki nowych szefów...
Jak wiadomo średnio inteligentnym „trzymaczom” koni takim jak ja, źrebnej klaczy w ostatnim miesiącu ciąży nie powinno się nawet przenosić do innego boksu później jak 4 tygodnie przed porodem!!! A co dopiero wozić kilka dni przed i kilka dni po porodzie !!!! I mamy kolejny efekt profesjonalizmu hobbysty i kłamcy stajennego, a Pan Panie Marku chyba bardzo powściągliwie i elastycznie opisuje temat.
Biję się w piersi. Faktycznie, przesadziłem. Nie wycofuję się ze słów, że mi tak po ludzku żal panów Marka Skomorowskiego i Mateusza Jaworskiego, ale do słów: „oni nie są winni tych nieszczęśliwych upadków klaczy” muszę wprowadzić korektę.
Nie są winni śmierci Prerii, ale w przypadku Amry sprawa wygląda już inaczej.
Inspirowany cytowanymi powyżej głosami, zwróciłem się do kilku lekarzy weterynarii, aby zgłębić ten temat. Ich opinie były zbieżne. Mam też oświadczenie na piśmie jednej z klinik weterynaryjnych w Polsce, do której wysłałem dwa pytania. Nie podaję nazwy tej kliniki, ani nazwiska podpisanego pod oświadczeniem lekarza weterynarii, gdyż nie chcę narażać go na… wielogodzinne przesłuchania prokuratorskie. Takie, jakiemu został poddany lekarz weterynarii pracujący w stadninie w Janowie - 6 godzin.
Transport wysokoźrebnej klaczy
Zanim zacytuję pytanie, najpierw przypomnienie faktów związanych z wożeniem Amry:
22 III (wtorek) wyjazd wysokoźrebnej Amry do kliniki SGGW w Warszawie (na ok. 10 dni przed planowanym terminem porodu)
24 III (czwartek) Amra rodzi w klinice ogierka
30 III (środa) Amra i źrebak wracają do Janowa
01 IV (piątek) wieczorem Amra dostaje kolki i zostaje wywieziona do kliniki SGGW w Warszawie
02 IV (sobota) śmierć Amry w nocy z piątku na sobotę
A oto pytanie, jaki zadałem:
Czy przewożenie wysokoźrebnej klaczy na kilka dni przed porodem ze stadniny do kliniki weterynaryjnej oddalonej o ok. 200 km od tejże stadniny, a następnie kilka dni po porodzie przewiezienie jej z powrotem do stadnin (już z urodzonym źrebakiem) mogło wywołać u tejże klaczy skręt okrężnicy?
Odpowiedź:
Tak.
Transport i zmiana środowiska w okresie okołoporodowym jest istotnym zagrożeniem dla zdrowia i życia zarówno dla klaczy jak i źrebięcia. Jest to związane z następującymi czynnikami:
• Nagła zmiana diety i związana z tym zmiana flory bakteryjnej układu pokarmowego.
• Stres związany z transportem, zmianą środowiska i towarzystwa innych koni.
• Po porodzie dochodzi do gwałtownej zmiany w jamie brzusznej związanej z wyparciem płodu; w sposób nagły jelita - a zwłaszcza okrężnica wielka - ma dużo większy zakres ruchomości niż normalnie. Z tego powodu u klaczy po porodzie dochodzi statystyczne częściej do skrętu okrężnicy niż u innych grup koni.
Zmiana diety i stres u klaczy w tym okresie mają szczególnie niekorzystne działanie.
Jurgielowe insynuacje
Drugie pytanie, jakie zadałem, związane jest z oficjalną wypowiedzią ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela.
W związku ze śmiercią trzeciej klaczy, w tym drugiej należącej do tego samego właściciela, Dyrekcja stadniny koni w Janowie Podlaskim wystąpiła do Prokuratury Okręgowej w Lublinie o pilne wszczęcie śledztwa - czytamy w oświadczeniu wydanym przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Szczegółowe okoliczności zdarzeń i jak wszystko wskazuje taka sama, w każdym przypadku, przyczyna zgonu rodzą uzasadnione podejrzenie, że padnięcie klaczy, powodujące olbrzymie straty dla Skarbu Państwa i uderzające w prestiż cieszącej się wielką renomą stadniny, to efekt celowego działania osób trzecich.
Na wniosek prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych i Dyrekcji stadniny w Janowie Podlaskim skierowałem do Prokuratora Generalnego prośbę o objęcie tej bulwersującej sprawy osobistym nadzorem. Zależy mi na drobiazgowym i rzetelnym przeprowadzeniu śledztwa oraz wykryciu sprawców bądź sprawcy zgonów klaczy - pisze Krzysztof Jurgiel.
No cóż. Taka reakcja nie dziwi. PiS lubi wietrzyć spiski. Jeśli elektorat tej partii jest w stanie uwierzyć, że do katastrofy smoleńskiej doszło nie dlatego, że samolot leciał niebezpiecznie nisko i uderzył w brzozę, a dlatego, że doszło do wybuchu (czy nawet serii wybuchów) na jego pokładzie, czy w takie brednie, jakie rozpowiadał obecny minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz, że dwie osoby przeżyły katastrofę – to pewnie przyjmie za dobrą monetę, że ktoś truje specjalnie klacze w Janowie Podlaskim. Tym łatwiej, że faktycznie dziwnie to wygląda, że w ostatnich kilku miesiącach padły tam aż trzy klacze z tego samego powodu – skrętu jelit.
A oto moje drugie pytanie:
Czy człowiek może celowo wywołać u klaczy skręt okrężnicy. Chodzi dokładnie o to schorzenie, a nie o np. wywołanie morzyska w ogóle?
Odpowiedź:
Nie. Nie ma żadnego sposobu, aby celowo, bezpośrednio wywołać skręt okrężnicy wielkiej u konia.
Człowiek może jedynie pośrednio zwiększyć ryzyko wystąpienia choroby morzyskowej poprzez np. błędy żywieniowe, brak profilaktyki, etc.
Dynamika zdarzeń jest wielka
Te słowa, która Państwo czytają, zacząłem pisać w południe, a siadłem, aby je skończyć – wieczorem. A tymczasem życie mnie ubiegło.
Po pierwsze – prokurator generalny (choć kolega partyjny Marka Skomorowskiego) odmówił objęcia śledztwa w sprawie śmierci klaczy w Janowie specjalnym nadzorem.
Po drugie – minister Jurgiel wydał oświadczenie. Oto one:
W związku z kolejnym przypadkiem padnięcia klaczy w stadninie koni w Janowie Podlaskim minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Jurgiel polecił dziś Prezesowi Agencji Nieruchomości Rolnych podjęcie natychmiastowych działań naprawczych – poinformowało w komunikacie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Jakie to działania naprawcze – to jasne, obecny zarząd zostanie odwołany.
Niestety, muszę ostudzić entuzjazm, jaki się pojawił w gronie miłośników koni arabskich w Polsce i nie tylko. Marek Trela nie zostanie przywrócony na stanowisko.
To się nie może stać do czasu, dopóki rządzi PiS.
Ja już zresztą wiem, kto będzie nowym prezesem spółki Stadnina Koni Janów Podlaski. Precyzyjnie mówiąc, nie tyle wiem, co, domyślam się. Domyślam się, kto wygra konkurs na prezesa. Zapamiętajcie Państwo inicjały M.G. Zobaczymy po czasie, czy miałem rację.
Póki co mam satysfakcję, że tygodnik „Do rzeczy” musiał opublikować sprostowanie nadesłane do redakcji przez Barbarę Mazur, Jerzego Białoboka i Marka Trelę. To post scriptum do mojego tekstu pt. „Kłamstwa redaktora Gmyza”.
A ponieważ dynamika wydarzeń jest wysoka – c.d.n.
Marek Szewczyk



Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 05.04.2016, 7:11 Uaktualniono: 05.04.2016, 9:53 |
![]() Znam "arabiarza" o takich inicjałach....ale...nie, swiat by chyba zwariował;-))))Czy to ktoś z woj.lubleskiego?
|
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 05.04.2016, 6:17 Uaktualniono: 05.04.2016, 7:00 |
![]() Jak RMF donosi za Rzepa, w owsie znaleziono niebezpieczne dla koni antybiotyki.
Antybiotyki w owsie Nie wiem, czy możemy zakładać, że Rzepa nie podaje kolejnego wkretu, jak w przypadku trotylu. Skoro jednak Cezary G. przebywa na wygnaniu, mozna przypuszczać, nie przesadzając, że pisze prawdę. Pytanie, czy człowiek może wywołać bezpośrednio skręt jelit z wykluczeniem morzyska jest moim zdaniem na tym samym poziomie, jak pytanie, czy samomlot moze pęknąć jak parówka wykluczając rozgotowanie. Wiadomo, że na skręt jelit wpływ ma ruch. Na przykład tarzanie się spowodowane morzyskiem. I to właśnie tarzanie, kładzenie się i wstawanie są głównymi objawami kolki, do zauważenia bez przyglądania się koniowi - bo to słychać wieczorem na drugim końcu stajni. Pytanie, czy skażony był cały stadninowy owies, czy tylko porcja podawana w stajni, w której przebywały konie pani Watts? I kto tę dywersję - bo jeżeli rzeczywiście były w owsie te antybiotyki, to chyba tylko tak możemy o tym mówić - opłacał. Oraz kto zrealizował. Powiesić obu za jaja to mało. Powiesić i huśtać. |
|
![]() |
Autor | Wątek |
---|---|
Gość | Wysłano: 04.04.2016, 20:43 Uaktualniono: 04.04.2016, 20:44 |
![]() Umieram z ciekawości i strachu. Jedyne, co mi do głowy przychodzi to Grzybowski Marek... W końcu spec od handlu...
|
|
![]() |