Strona startowa | O mnie | Blog | Linki | Napisz do mnie
 
Archiwa
 

Archiwa

A to ja
 

Marek Szewczyk fot. Włodzimierz Sierakowski


Marek Szewczyk

Ogłaszam się trenerem klasy mistrzowskiej!

Nadesłany przez Marek Szewczyk 2.01.2014, 15:25:24 (4265 odsłon)

Prasa podaje, że od 1 stycznia kolejne zawody (z drugiej transzy) zaczynają podlegać ustawie deregulacyjnej. Te zawody, które nas, koniarzy, interesują, czyli instruktor sportowy oraz trener, zostały zderegulowane, czyli de facto zdegradowane 23 sierpnia 2013 roku.

Co to oznacza w praktyce dla jeździectwa (a także dla innych sportów)? Jak można próbować przeciwdziałać skutkom tego bubla prawnego, jakim jest upośledzony płód byłego ministra sprawiedliwości, Jarosława Gowina? Warto zobaczyć, jak sobie radzą z tym problemem inne związki sportowe.



Co w praktyce oznacza wejście w życie ustawy deregulacyjnej w obszarze sportu? Spróbujmy to prześledzić na przykładzie tytułu trenera klasy mistrzowskiej. Przypomnijmy, że w polskim jeździectwie tylko jedna osoba miała do tej pory taki tytuł (przez jakiś czas były dwie takie osoby, ale ta druga okazała się oszustem – patrz tekst „Śmiać się czy płakać”).

 

Do wejścia w życie ustawy deregulacyjnej ktoś, kto chciał być trenerem klasy mistrzowskiej musiał spełnić następujące warunki:

- mieć ukończone 18 lat,

- mieć wykształcenie wyższe,

- mieć udokumentowany dorobek w pracy szkoleniowej,

- mieć co najmniej dwuletni staż pracy trenerskiej ze stopniem trenera klasy pierwszej,

- odbyć specjalistyczny kurs na trenera klasy mistrzowskiej i zdać egzamin końcowy.

 

Wcześniej, aby uzyskać stopień trenera klasy I, należało z kolei wykazać się co najmniej trzyletnim stażem pracy trenerskiej ze stopniem trenera II klasy, a potem odbyć specjalistyczny kurs, zakończony egzaminem. Z kolei, aby dostać tytuł trenera klasy II, należało przez co najmniej 2 lata mieć stopień instruktora jeździectwa oraz ukończyć studia podyplomowe, albo po dwóch latach terminowania jako instruktor, ukończyć specjalistyczny kurs na stopień trenera drugiej klasy i zdać egzamin końcowy.

Najbardziej optymistycznie licząc, od momentu uzyskania uprawnień instruktorskich do momentu wdrapania się na trenerski Olimp, czyli zdobycie tytułu trenera klasy mistrzowskiej, musiało minąć co najmniej 7 lat i to bardzo intensywnej, udokumentowanej pracy trenerskiej, a do tego należało po drodze zdać trzy egzaminy poprzedzone trzema specjalistycznymi kursami.

 

A jakie warunki trzeba spełnić po wejściu w życie ustawy deregulacyjnej, aby zostać trenerem klasy mistrzowskiej? Wystarczy:

- mieć ukończone 18 lat,

- mieć wykształcenie średnie,

- wykazać się niekaralnością za przestępstwa umyślne popełnione w związku ze współzawodnictwem organizowanym przez Polski Związek Jeździecki,

- mieć wiedzę w zakresie działalności instruktorskiej.

 

Ale owa „wiedza w zakresie działalności instruktorskiej” w myśl ustawy jest „niesprawdzana formalnie” – jak podają opracowania dotyczące ustawy deregulacyjnej. Co to oznacza w praktyce.

Ano to, że niniejszym ogłaszam się trenerem klasy mistrzowskiej! Kto mi zabroni? Nikt, albowiem spełniam wszelkie wymogi formalne.

 

Żarty na bok. Warto się zastanowić, co robić, aby nie stracić tego, co z takim mozołem Polski Związek Jeździecki (głównie Marcin Szczypiorski i Wacław Pruchniewicz) budował przez lata – schemat szkolenia, który miał za zadanie zapewnić odpowiedni poziom naszych instruktorów i trenerów.

Przytoczę fragment uchwały Polskiego Związku Lekkiej Atletyki:

Polski Związek Lekkiej Atletyki nie będzie honorował żadnych dokumentów stwierdzających jakichkolwiek uprawnień instruktorskich i trenerskich na kursach, które nie uzyskały formalnej akceptacji Związku po 23 sierpnia 2013 r.

Cały tekst uchwały można znaleźć na stronie PZLJ (http://pzla.pl/index.php?_a=1&kat_id=4&_id=7653).

Może warto podobną podjąć na naszym podwórku? Poddaję tę myśl pod rozwagę obecnym władzom PZJ.

Marek Szewczyk

 

Wersja do druku Powiadom znajomego o tym artykule Utwórz .pdf
 
Komentarze są własnością ich autorów. Twórcy serwisu nie ponoszą odpowiedzialności za ich treść.

Autor Wątek
Gość
Wysłano: 07.01.2014, 19:39  Uaktualniono: 07.01.2014, 22:33
 ta zmiana jest obecnie bez znaczenia dla środowiska
Proszę, nie utwierdzajmy się w "hippokryzji". W naszym kochanym kraju dypolomowani trenerzy jeździectwa z papierami "polskimi" wydanymi po (postawmy umowną granicę) '90 roku to pomyłka (tak jak zresztą reszta tego barachłamu tj. instruktorzy). No, może poza paroma osobami. Czego mogą nauczyć ludzie, którzy sami nie potrafią jeździć lub jeżdżą źle - mówię oczywiście o obecnym poziomie światowym w każdej dyscyplinie jeździeckiej. A ci, którzy byli mistrzami pozostają w cieniu pajaców i showmenów rodem z PZJ, PZHK, WZJ itp dbających wyłącznie o swoje interesy. Dlatego, biorąc pod uwagę Pana umiejętności jeździeckie ;-) śmiało może Pan używać tytułu "trenerskiego" - to i tak nie pogorszy średniego poziomu naszych kochanych GURU.
Odpowiedz
Dodaj komentarz
Zasady komentowania*
Zawsze akceptuj komentarz zarejestrowanego użytkownika.
Tytuł*
Nazwa*
E-mail*
Strona www*
Treść*
Kod potwierdzający*

Kliknij tutaj, aby odświeżyć obrazek, jeśli nie jest wystarczająco czytelny.


Wpisz znaki widoczne na obrazku
Kod rozróżnia małe i wielkie litery
Liczba prób, które możesz wykonać: 5